Biżuteria męska w świetle podręczników savoir vivre
Po zgrzebnym okresie PRL-u dobre maniery, bon ton, wyczucie stylu, elegancja zaczęły się powoli odradzać. Proces ten w coraz większym stopniu przyspieszał choć napotykał na wiele różnorakich przeszkód. Jedną z nich była płynąca z opóźnieniem z Zachodu moda na pewną obyczajowa swobodę i tzw. luz. Inną była fałszywie rozumiana demokratyzacja, która w swoisty sposób równała w dół, również w perspektywie obyczaju, stawiając na pospolitość i prostactwo.
Kobiety mają w sposób wyraźny w większym stopniu niż mężczyźni skłonność do piękna, elegancji, wytworności. To one najczęściej wymagają, a nawet wymuszają na otoczeniu dobre maniery, etykietę, zachowania pojawiające się jako efekt savoir vivre`u.
We współczesnym świecie to jednak mężczyźni bardziej podlegają presji skłaniającej ich do poddania się etykietalnym wymogom. Presję te wywiera na nich świat biznesu i polityki zmuszając do zakładania garniturów, białych koszul, krawatów, odpowiednich butów. Wielu mężczyzn traktuje te wymagania jako swoiste konieczne zło i gdy tylko mogą, a zatem w wolnym czasie, uciekają w bardziej akceptowany przez siebie świat luzu, świat wytartych dżinsów, krótkich spodenek i wyciągniętych gimnastycznych podkoszulków.
Mężczyźni, dla których elegancja jest formą przymusową nabywają więc z reguły tylko ubraniowe zestawy do pracy. Mniej interesują ich eleganckie ubiory na bardziej nieoficjalne okazje takie jak ubiór sportowy koordynowany (marynarka w innym kolorze niż spodnie), ubiory spacerowe (trzyczęściowy garnitur jasny lub kolorowy), klasyczne ubiory wizytowe, czy stroje wieczorowe. Mniej zatem orientują się w kwestii eleganckiej biżuterii męskiej, która pojawia się przede wszystkim jako dodatek do ubiorów spacerowych, wizytowych i wieczorowych, częściej sięgając po biżuterię, którą nadal, pomimo tak dalece idących zmian kulturowych, określa się jako biżuterię półświatka czy marginesu społecznego. Warto więc i należy upowszechniać wiedzę, zasady savoir vivtre i wskazania etykiety dotyczące biżuterii męskiej.
W najnowszym „Protokole dyplomatycznym” autorstwa Tomasza Orłowskiego czytamy: „Bardzo dużej wstrzemięźliwości wymaga noszenie przez mężczyznę biżuterii. Z zasady przyjmuje się, że – z wyjątkiem spinek do mankietów nie ma ona charakteru upiększającego ubiór, jak u kobiety. Odradza się noszenia złotych łańcuchów na nadgarstku lub na szyi oraz ozdób na rękach, z wyjątkiem symbolicznych pamiątek (obrączki ślubne, sygnety rodowe). Noszenie kolczyka w uchu jest wprawdzie wyborem osobistym, ale należy brać pod uwagę, że może on obniżać powagę w oczach konserwatywnego rozmówcy”.
E. Pietkiewicz wymieniając w swoim „Protokole dyplomatycznym” najczęstsze uchybienia jakie może popełnić mężczyzna w ubiorze stwierdza: „Noszenie ozdób to przywilej kobiety. A mężczyzna? Ogranicza się do spinek do mankietów koszuli i spinki do krawata”.
Pewne typy ozdób są zatem w wypadku mężczyzn wprost przez etykietę zabronione. Należą do nich kolczyki, pierścionki, łańcuszki i łańcuchy (oprócz, oczywiście, łańcuszka z krzyżykiem czy medalika), bransoletki (chyba że do zegarka), wymyślne guziki i wszystko to, co można wprost i bez żadnej wątpliwości określić jako biżuterię. Dobrze ten problem ujmuje włoski podręcznik savoir vivre pt. „Klasyczny savoir-vivre” autorstwa Fiammetty de Cesari – „mężczyzna upierścieniony i obwieszony biżuterią nie robi dobrego wrażenia, wygląda raczej na kogoś z półświatka” oraz polski podręcznik pt. „ABC dobrych manier” autorstwa Macieja E. Brzozowskiego i Romana Wysockiego – „złoty łańcuch współgra jedynie z dresami ludzi z miasta; takoż gruba bransoleta” czy hiszpański podręcznik pt. „Poradnik dobrych manier” autorstwa Arantxa G. de Castro – „przystrajanie się pierścieniami, bransoletami, łańcuchami i innymi ozdobami jest w bardzo złym guście i tworzy mało męski wizerunek”. W niemieckim podręczniku dobrego wychowania pt. „Księga dobrych manier” czytamy: „Mężczyźni noszący złote łańcuszki i bransoletki robią wrażenie ludzi niepoważnych”. Znany krawiec krakowski Jerzy Turbasa pisze w swojej pracy pt. „ABC męskiej elegancji”: „widoczny w ubraniu luksus nie jest przeciwieństwem biedy, ale wulgarnością”.
Z podręcznika autorstwa Lidii Jabłonowskiej i Grzegorza Myśliwca pt. „Współczesna etykieta. Standardy zachowań, elegancji, rozmowy, gestów i konsumpcji” dowiadujemy się, że: Łańcuszki i łańcuchy, bransolety, kolczyki w uszach itp., są elementami związanymi z subkulturą i nie mieszczą się w stylu klasycznym”.
Co o spinkach do mankietów mówi protokół dyplomatyczny i literatura savoir vivre?
Charakteryzując eleganckiego mężczyznę wspomniany tu już Tomasz Orłowski przytacza starą zasadę elegancji męskiej rodem z londyńskiej Savile Row – „elegancja powinna być dyskretna i najbardziej wyraźna w nierzucających się w oczy szczegółach, a mianowicie w: skarpetkach, szelkach i spinkach do mankietów”.
Z pracy autorstwa Bernarda Roetzela pt. „Gentleman. Moda ponadczasowa” dowiadujemy się, że spinki do mankietów choć są małe to ich wkład w ogólny wygląd mężczyzny jest wielki, że spinki „we właściwej sytuacji” mogą być „decydującym akcentem ubioru”, że to one zdradzają, iż nosząca je osoba „ceni sobie dobry styl”. Spinki, stwierdza B. Roetzel, mogą być ważnym elementem ubioru poprzez ciekawe połączenia z garniturem, koszulą oraz krawatem i dlatego też są wyrazem dobrego gustu”. Trzeba jednak z nimi uważać: Przesadnie ozdobna spinka do mankietów może uchodzić za faux pas porównywalny z noszeniem spinki do krawata z budynkami Twin Towers w Nowym Jorku”.
Corinne Lechevalier w swojej fundamentalnej pracy pt. „Dobrze ubrany mężczyzna” po stwierdzeniu, że spinki są „dodatkiem wytwornym” i „mogą być niebanalnym uzupełnieniem przemyślanego w szczegółach ubioru” prezentuje kilkanaście konkretnych najlepszych zestawień spinek z krawatem i koszulą. Do każdego typu krawata proponuje kilka typów spinek. Tak więc np. do gładkiego ciemnoniebieskiego krawata zaleca spinki srebrne prostokątne, spinki ze srebra prostokątne z niebieskim tłem, na którym umieszczone są w oprawie srebrnej cztery małe niebieskie kamienie, spinki srebrne okrągłe z tłem z ciemnoniebieskiej materii, spinki „kulki” stanowione przez splot ciemno i jasnoniebieskich sznurków.
Ze wspominanych tu prac wynikałoby, że elegancki mężczyzna powinien posiadać przynajmniej kilkanaście spinek w różnych kształtach, fasonach i kolorach.
Niektórzy specjaliści twierdzą, że elegancki mężczyzna nie powinien nigdy zakładać na palec sygnetu. Wielu jednak uznaje (np. F. De Cesari, J. Turbasa), że sygnet ma prawo się pojawić na palcu mężczyzny, ale raczej tylko wtedy, gdy jest to autentyczny sygnet rodowy noszony przez reprezentanta tego rodu (zakładamy go wtedy na czwarty palec lewej ręki).
Zdania dotyczące noszenia spinek do krawata są podzielone. Zwolennikiem jej noszenia jest E. Pietkiewicz. Daje temu wyraz w wielu swoich publikacjach, w tym w „Protokole dyplomatycznym”. Jej zwolennikami są też B. Roetzel i Barnowa Nadine de Rothschild, która pisze o tym w pracy „Savoir vivre XXI wieku”. L. Jabłonowska i G. Myśliwiec przyznają, że dzisiaj spinki do krawata „mogą być uważane za przejaw niezbyt wyszukanego smaku”, ale stwierdzają zarazem: „Jeśli jednak ktoś lubi, to może dopiąć spinkę do krawata pod warunkiem jednak, że jest dyskretna i harmonizować będzie z innymi szczegółami ubrania”.
Spinki do krawata mają jednak też wielu zagorzałych przeciwników. M. A. Brzozowski i R. Wysocki, uważają, że spinki do krawata są w złym guście i ironicznie stwierdzają: „spinka do krawata ułatwia pracę kelnerom”. Henryk Ryszard Żuchowski, autor wielu wartościowych prac z zakresu savoir vivre i etykiety biznesu pisze w swoje książce pt. „Encyklopedia dobrych manier”: „spinek do krawata unikać jak ognia i zakładać je jedynie w przypadku, kiedy pracuje się bez marynarki, naturalnie w towarzystwie czysto męskim”.
Zdecydowanym przeciwnikiem spinek (ale i szpil) do krawata jest też Tomasz Orłowski. W swoim „Protokole dyplomatycznym” pisze on: „Absolutnie niewłaściwe jest używanie do krawata dekoracyjnych szpil lub spinek. Szpil zazwyczaj z perłową główką, używano w przeszłości do spinania szerokich krawatów, których w ogóle nie wiązano. Spinki do krawata pochodzą zaś z munduru wojskowego i stąd przeszły do cywilnego ubioru agentów ochrony. Używa się ich stosunkowo często w Ameryce przy pełnej świadomości wojskowego pochodzenia zwyczaju, natomiast w tradycji europejskiej są one niewłaściwe”.
Cóż tu w takim kontekście poradzić? Ze spinkami do krawata trzeba być bardzo ostrożnym. Należy pamiętać, że możemy natrafić na osoby ze „szkoły” Orłowskiego, Żuchowskiego czy Brzozowskiego.
W wyjątkowo uroczystych okazjach pojawiają się jeszcze, ale niezmiernie rzadko, inne elementy męskiej biżuterii. Gdy zakładamy frak powinniśmy zdjąć z ręki zegarek, a w lewej kieszeni spodni lub lewej kieszeni kamizelki umieścić zegarek kieszonkowy na ozdobnym łańcuszku umocowanym do guzika spodni i lekko zwisającym na zewnątrz kieszeni. Koszula do fraka ma wysoki kołnierz, który zapina się na specjalne, najlepiej perłowe spinki. Biała koszula do smokingu jest często zapinana na z reguły czarne spinki z kości.
Podsumowując. Elegancki mężczyzna może śmiało zaoszczędzić znaczne sumy powstrzymując się od nabywania dla siebie biżuterii, ograniczając się jedynie do spinek do mankietów. Eleganckie mężczyzna nie będzie miał też żadnej wątpliwości, co do sposobu wydatkowania tak zaoszczędzonych pieniędzy. Przeznaczy je bez chwili wahania na zakup biżuterii dla swojej żony.
Stanisław Krajski