A A A

Dekoracja stołu - materiał z 1937 r.

Przeszło 12 tysięcy osób w ciągu tygodnia przyszło zobaczyć wystawę stołów zorganizowaną na wiosnę u. r, w Warszawskim Instytucie Propagandy Sztuki, co było wyraźnym dowodem, że sprawa dekoracji stołu budzi powszechne zainteresowanie. Nic dziwnego, bo kompozycja stołu jest wdzięcznym tematem dla każdego, kto ma trochę zdolności dekoracyjnych, a że Polacy są narodem wyjątkowo uzdolnionym pod tym względem, mamy dane, aby zasłynąć z pięknego ozdabiania stołów, jeśli dbałość o ich wygląd stanie się zwyczajem powszechnym.

Wprawdzie może nieprędko jeszcze dojdziemy do własnych modeli bielizny stołowej, porcelany i szkła, ale ponieważ to nie od nas, pań domu, zależy, zastanówmy się, jak uzyskać estetyczną całość z elementów, jakimi rozporządzamy.

Stół dobrze udekorowany powinien stanowić całość kompozycyjną. Zasadniczym elementem tej całości są zawsze; talerze, sztućce i szkło, czyli szereg niedużych przedmiotów, których ustawienie wokoło brzegów stołu daje pewien rytm i stanowi ramę mniej więcej stale jednakową w każdym domu. Rama ta występuje wyraźnie przy stołach na większą ilość osób, przy małej ilości nakryć stanowią one podrzędne elementy dekoracyjne, dają jednak zawsze wyraźny rytm na tafli stołu lub na białym obrusie. Ponieważ każda dobra kompozycja powinna posiadać nie tylko wyraźny rytm zasadniczy, ale i jakieś punkty silniej zaakcentowane, które nadają jej właściwy charakter i odrębność, zadaniem dekoracji stołu jest znalezienie miejsca i formy tych właśnie akcentów, Miejscem tym będzie przestrzeń wolna od nakryć.

Przy bardzo małej ilości osób (2—3) może to być część stołu, jak na okładce tego numeru, przeważnie jednak będzie to jego środek. Jeślibyśmy jednak całą wolną przestrzeń, od talerza do talerza zajęli na dekorację, stół robiłby wrażenie przeładowanego: dekoracja byłaby wtłoczona w ramę nakryć, Musimy więc zostawić wolną przestrzeń, oddzielającą użytkowe elementy zastawy od dekoracyjnych, i w ten sposób wyznaczyć granicę, poza którą nie powinna wychodzić całość dekoracji na płaszczyźnie stołu. Otrzymana w rezultacie przestrzeń będzie zależna od szerokości stołu. Nie można jej dokładnie określić w centymetrach, ale postaram się dać pewne ogólne wskazówki, jak ją znaleźć.

Doszliśmy już do podziału stołu na; l) pas, którego szerokość stanowi nakrycie dla pojedynczej osoby, 2) przestrzeń wolną, 3) dekorację środka. Należy unikać tego, aby jakiekolwiek dwa z tych pasów miały te same wymiary, bo spowoduje to brak równowagi w kompozycji. Są to elementy zupełnie różne i tę ich odrębność należy podkreślić. Najbardziej stałą wielkością będzie pas pierwszy; szerokość nakrycia, zależnie od ustawienia kieliszków (ew. zupełnego nie uwzględnienia szkła przy codziennym nakryciu), będzie wynosiła 30 do 45 cm. Szerokość pasa wolnego może wynosić 8 do 10 cm, a że stoły najczęściej spotykane mają szerokość 110, 120 i 130 cm, zostanie zatem na dekorację; 110—70—16==24cm; albo 120—70—18 = 32 cm, czy wreszcie 130—70—20 = 40 cm. Jest to naturalnie schemat, a nie niewzruszona zasada, gdyż ani stoły, ani wymiary talerzy i szkła nie są znormalizowane i w każdym gospodarstwie trzeba wymiary wszystkich elementów obliczyć i jeszcze sprawdzić, czy te teoretyczne wyliczenia dadzą dobry efekt w zestawieniu z całością jadalni, gdyż inaczej będzie wyglądał identyczny stół w mieszkaniu natłoczonym antykami, a inaczej w surowym arcynowoczesnym pokoju, urządzonym minimalną ilością mebli. Instynkt estetyczny każdej pani domu wskaże jej niezawodnie, jakie dalsze odstępstwa od powyższych wskazówek będą jeszcze pożądane.

Wróćmy jednak do teoretycznego schematu, wybierając najgorsze warunki, t. j. najwęższy stół i najwyżej 24 cm, miejsca na dekorację. Jeśli rozsuniemy taki stół na 12 osób t. j. na przeszło 3 metry i jako ozdobę ustawimy trzy choćby najpiękniejsze wazy kryształowe ze storczykami, to nie uzyskamy pięknie skomponowanej całości. Dlaczego? Bo każdy z trzech punktów dekoracyjnych będzie zbliżony wielkością do elementów stanowiących ramę, t. j. do nakryć i na wąskim stole nie będzie stanowił dostatecznego akcentu. Przy bardzo szerokim (np. 160 cm.) stole ta sama dekoracja mogłaby wyglądać lepiej, bo jako wyraźny element dekoracyjny wystąpiłaby duża płaszczyzna obrusa, stanowiąc niejako wstęp do tych kilku cennych okazów zamożności domu, których walory byłyby wtedy bardziej widoczne.

Na wąskim stole trzeba specjalnie unikać w wielkości i w formie podobieństwa elementów dekoracyjnych do użytkowych. Nie mogąc z braku miejsca uzyskać silniejszego akcentu przez użycie elementów znacznie większych od talerzy, używajmy raczej elementów znacznie mniejszych i nie tylko okrągłych, ale postarajmy się za to tę małą przestrzeń pozostałą dla dekoracji potraktować jako całość, wtedy będzie ona stanowiła akcent o pożądanej sile. Nie znaczy to, że trzeba zrobić grzędę kwiatów, bo kwiatów może być nawet niewiele; trzeba tylko aby użyte do dekoracji przedmioty były z sobą jakoś powiązane. Można użyć do takiego powiązania wąskich luster prostokątnych, dających się czy to zestawić w jeden długi pas czy też układać oddzielnie. Lustro bardzo wzbogaca dekorację, a kwiat rzucony na lustro daje dobry efekt, podczas kiedy na obrusie sprawia raczej wrażenie, że znalazł się tam przypadkiem. Można dać pas pięknej koronki lub haftu czy tkaniny. Można zrobić kratkę lub inny układ ze złotych sznureczków, nici lub wąziutkich kolorowych wstążeczek. Jeśli mamy obrus nie w adamaszkowe wzory, ale z gładkiego płótna, można całą przeznaczoną na dekorację przestrzeń, pokryć pięknym białym haftem. Słowem można na szerokości 24 cm zrobić 365 dekoracji, nie powtarzając ani razu tej samej.

Przy dekoracji długiego a wąskiego stołu znacznie większe usługi może odda nam tuzin spodeczków do konfitur lub kilka wąskich rynienek szklanych, w jakich na toalecie trzymamy przybory do manicure, niż 3 piękne talerze z Murano.

Obecnie panuje moda niskiego dekorowania stołu. Jest to logiczne, gdyż stół powinien łączyć ludzi, a nie dzielić ich dekoracją. Pozwala to tym bardziej na posługiwanie się tanimi podstawkami, gdyż jeżeli całość stołu skomponowana jest pomysłowo i dobrze, wartość artystyczna całości występuje na pierwszy plan, a wartość materialna gra podrzędną rolę; w tych warunkach stół udekorowany skromnymi słonecznikami lub dzikim winem może, jako efekt, pobić najpiękniejsze storczyki w kryształowych wazach. Zresztą tanie naczynia mogą być naprawdę ładne, np. ciemno szara glina poleska jest bardzo ładnym tłem dla kwiatów i dobrze wygląda w zestawieniu z fajansowym serwisem, choć miseczka kosztuje tylko około 50 gr.

Bardzo ciekawe doświadczenia dał mi kurs dekoracji stołu, zorganizowany 2 lata temu dla pań z Min. Spraw Zagranicznych. Jako materiał zgromadzone były próbki wszystkiego, co wytwórczość krajowa może dostarczyć do dekoracji stołu; każda z pań miała prawo dowolnego wyboru kwiatów. Przez pierwsze dwa dni największe powodzenie miały srebrne patery i róże. Od trzeciego dnia nikt już nie chciał męczyć się przy trudnych do dekoracji paterach i bardzo niewdzięcznych do układania sztywnych różach, a największe powodzenie miały poleskie gliniane miseczki i tanie jesienne kwiaty, dające się dobierać niezmiernie efektownie pod względem kolorystycznym.

Fotografie zamieszczone jako ilustracje pochodzą właśnie z tego kursu. Muszę do nich dodać kilka słów objaśnienia. Ponieważ do nakryć używano przeważnie szkła i porcelany, jakimi rozporządzają wszystkie urzędy zagraniczne polskie, cały wysiłek autorek skierowany był głównie na dekorację kwiatową. Nie zwracano rozmyślnie uwagi na samo ułożenie nakrycia, gdyż przy zawsze jednakowej zastawie i tak nie można uniknąć szablonu. Ale sądzę, że same wzory skomponowania przestrzeni przeznaczonej na dekorację, nasuną Czytelniczkom dosyć pomysłów i dostatecznie wykażą różnorodność sposobów traktowania tematu dekoracji stołu.

Muszę dodać jeszcze jedną uwagę; o ile niskie naczynia do kwiatów mogą grać rolę drugorzędną i same w sobie nie być dziełami sztuki, o tyle inne przedmioty używane do dekoracji muszą stać na odpowiednim poziomie artystycznym. Jeżeli używamy do dekoracji haftu, koronek, figurek z ceramiki, szkła czy metalu, to muszą to już być rzeczy naprawdę wartościowe artystycznie. Można by naturalnie i tu podać pewne wskazówki, ale byłby to już temat do artykułu z zakresu towaroznawstwa artystycznego, za obszerny aby go zbyć w kilku zdaniach. Mogę więc tylko poradzić ostrożność w wyborze i ostrzec przed pokusą taniego kupna, jeśli nie jest się znawcą w danej dziedzinie.

J. Prażmowska

(„Pani Domu” nr 3 z 1 lutego 1937)