A A A

Polacy lubili się kąpać

Pierwsza duża wytwórnia mydła powstała na terenie Polski w Płocku w...IV w. Podróżujący po naszym kraju w X w. Arab al Bekri daje w swoich pismach chwalebne świadectwo naszej czystości stwierdzając, że wszędzie napotykał przydomowe łaźnie. Magdalena Kroch w swojej pracy pt. „Mycie na sto sposobów” ujawnia, że już w początkach istnienia państwa polskiego kobiety często myły włosy specjalnym roztworem z ługu i ziół i czyściły zęby żując żywicę modrzewiową oraz używały specjalnych rogowych łyżeczek do czyszczenia uszu.

Z książki pt. „Kultura polska w źródłach i opracowaniach” autorstwa A. Bardach i S. Herbst dowiadujemy się, że w Polsce w średniowieczu „...ledwie jaki rycerz zjawiał się u drugiego w gościnie – natychmiast przyrządzano mu łaźnię. Wchodził do pewnego rodzaju beczki napełnionej wodą, a dziewki służebne nacierały jego ciało”. Polacy, jak świadczą o tym zapiski kronikarskie oraz ślady dawnych licznych łaźni i cieplic, zawsze lubili się kąpać. Stąd w wielu zamkach, pałacach, dworach były specjalne łazienki, a w naszych miastach były miejskie, drewniane wodociągi. Łaźnie w miastach a nawet na wsiach były w powszechnym użyciu. Jak czytamy w cytowanej już książce: „Książe uposażał nieraz wójtów i sołtysów przywilejem na zbudowanie łaźni, w której wszyscy mieszkańcy danej miejscowości powinni się kąpać za stosowną opłatą”. W XV w. w Krakowie było, obok licznych prywatnych, 11 łaźni publicznych. Wielu bogatych Polaków fundowało w testamentach bezpłatne łaźnie dla uczniów, studentów i żebraków. Tak np. dziekan katedralny lwowski, Jan Kropiwnicki zapisał miastu znaczną sumę, aby mogło udzielać każdemu żebrakowi bezpłatnej kąpieli raz na dwa tygodnie, a Stanisław Brykier, kupiec krakowski przeznaczył w testamencie 415 złotych na „łaźnię pospolitą dla ubogich”.

Wielkim miłośnikiem łaźni był Bolesław Chrobry, który codziennie spędzał w niej kilka godzin (tam wymierzał, między innymi, kary, stąd powiedzenie „dać komuś łaźnię”). Kazimierz Wielki codziennie brał kąpiel w łazience i, jak stwierdzają kronikarze, nawet w przedśmiertnej chorobie nie mógł się od niej powstrzymać. Andrzej Ciołek, wojewoda mazowiecki posiadał w swoim dworze olbrzymią wannę, w której „większa liczba ludzi jednocześnie kapać się mogła”. Władysław Jagiełło kąpał się co drugi dzień. Często kąpał się Zygmunt Stary, którego orszak zatrzymywał się przy wiejskich łaźniach, aby król mógł „wziąć kąpiel parową”.

Jan Kochanowski opisują w wierszu „O Kachnie” umiłowanie Polaków do kąpieli stwierdzał:

A ja powiadam: Gdzie nas dwoje siędzie

Tam pewna łaźnia, mówię łaźnia będzie.

Jak wielu Polaków przez wieki korzystało regularnie z kąpieli świadczy fakt, że cech właścicieli łaźni był cechem w polskich miastach bardzo licznym, bogatym, a jego członkowie byli ludźmi majętnymi. Tak więc np. warszawski kościół Bernardynów został w swoim czasie całkowicie odnowiony osobistym sumptem Józefa Kwiecńskiego, właściciela łaźni mieszczącej się obok pałacyku „Pod Blachą”.

Upadek staropolskich łaźni nastąpił w czasach szczególnego niechlujstwa, w czasach saskich, gdy zaczęliśmy przejmować wzorce z Zachodu. W XIX w. powróciliśmy do staropolskiej czystości. Najbardziej niedomyci byliśmy w latach stalinowskich. Roman Burzyński wyliczył, że przeciętny Polak kąpał się wtedy jeden raz na osiem miesięcy.

Stanisław Krajski