Moda, filozofia, studenci. Ze Stanisławem Krajskim rozmawia Agata Gardas
Czy przygląda się Pan czasem swoim studentom pod kątem tego, jak są ubrani?
- Od dawna zwracam na to baczną uwagę. To takie "zboczenie zawodowe".
W takim razie, jak się ubierają?
- W sposób zróżnicowany. Od dresów i krótkich spodenek po eleganckie sportowe garnitury, od króciutkich spódniczek mini i gołych pępków, po sukienki, w których mogłyby się pokazać na eleganckim przyjęciu. Kiedyś przyszła do mnie na egzamin studentka ubrana w bardzo elegancką, klasyczną, uszytą z materiału przeznaczonego na męski garnitur wieczorowy chanelowską szmizjerkę. Dostała ode mnie za ten ubiór piątkę (ale oczywiście nie do indeksu).
Skąd, Pańskim zdaniem, biorą się gołe brzuchy, nieprzyzwoite rozporki w spódnicach i nonszalancki sposób ubierania się studenterii? A może to wszystko wcale nieprzyzwoite nie jest?
- Pani pytanie byłoby trudne, gdyby dotyczyło całkiem dorosłych ludzi. Znaczna bowiem część studentów i studentek ubiera się z przyzwyczajenia tak jak dzieci, tak jak ubierali się w szkole średniej, gimnazjum i podstawówce. Czasami to bywa zabawne, czasami żenujące, niekiedy nieprzyzwoite, gdy pewna granica zostanie przekroczona.
Na pytanie, jakich używa perfum, pewna studentka odpowiedziała: używam dezodorantu. Czy to rzeczywiście takie niedzisiejsze - perfumy?
- Młode kobiety nic z reguły nie wiedzą o świecie zapachów. Nie miał ich kto tego nauczyć. Ich matki wzrastały w PRL, bogatym tylko w raczej nieprzyjemne zapachy. Ów brak tradycji w tej dziedzinie będzie się jeszcze zapewne długo ciągnął. To prawda, że jest jeszcze wiele kobiet, które nie uświadamiają sobie, iż dezodorant służy do niszczenia zapachów, a nie do ich rozprzestrzeniania.
A może współczesne młode kobiety po prostu nie chcą już być kobiece albo chcą na jakiś, moim zdaniem, jednak dziwny sposób, np. nosząc glany?
- Myślę, że chcą być kobiece, ale brak im tego "profesjonalizmu", który miały jeszcze ich matki, a celowały w nim ich babki. Poza tym chyba tak się pogubiły w dzisiejszym zwariowanym świecie, że już nie wiedzą, jak tę kobiecość podkreślać. Często ją więc gubią lub wręcz niszczą.
Kto i po co naprawdę lansuje we współczesnym świecie trendy mody?
- Jeżeli popatrzymy dziś na wzornictwo przemysłowe, jego produkty nie są ani estetyczne, ani praktyczne. To wina sztuki, która odrywając się od prawdy, dobra i piękna, oderwała się i od samego człowieka. W modzie jest to samo. Trendy mody lansują "artyści", dla których pierwszą wartością jest oryginalność oraz wyrażenie swojego "ja". Moda nie służy kobietom, tylko ambicjom i pysze dyktatorów. Poza tym jest tutaj także dużo elementów "filozofii". Taka moda, jaka filozofia danych czasów. A współczesna filozofia to filozofia swoiście, wręcz fanatycznie pojmowanej demokracji: urawniłowki, totalnego globalizmu.
U kogo modne trendy najczęściej znajdują odzew?
- U osób o słabych osobowościach, konformistów i snobów. W wielu podręcznikach savoir-vivre'u można znaleźć ostrzeżenie przed modą. Ona nie może pozbawiać nas osobowości i stylu, musi pasować do typu urody, wieku i okoliczności.
Dziękuję za rozmowę.
- Od dawna zwracam na to baczną uwagę. To takie "zboczenie zawodowe".
W takim razie, jak się ubierają?
- W sposób zróżnicowany. Od dresów i krótkich spodenek po eleganckie sportowe garnitury, od króciutkich spódniczek mini i gołych pępków, po sukienki, w których mogłyby się pokazać na eleganckim przyjęciu. Kiedyś przyszła do mnie na egzamin studentka ubrana w bardzo elegancką, klasyczną, uszytą z materiału przeznaczonego na męski garnitur wieczorowy chanelowską szmizjerkę. Dostała ode mnie za ten ubiór piątkę (ale oczywiście nie do indeksu).
Skąd, Pańskim zdaniem, biorą się gołe brzuchy, nieprzyzwoite rozporki w spódnicach i nonszalancki sposób ubierania się studenterii? A może to wszystko wcale nieprzyzwoite nie jest?
- Pani pytanie byłoby trudne, gdyby dotyczyło całkiem dorosłych ludzi. Znaczna bowiem część studentów i studentek ubiera się z przyzwyczajenia tak jak dzieci, tak jak ubierali się w szkole średniej, gimnazjum i podstawówce. Czasami to bywa zabawne, czasami żenujące, niekiedy nieprzyzwoite, gdy pewna granica zostanie przekroczona.
Na pytanie, jakich używa perfum, pewna studentka odpowiedziała: używam dezodorantu. Czy to rzeczywiście takie niedzisiejsze - perfumy?
- Młode kobiety nic z reguły nie wiedzą o świecie zapachów. Nie miał ich kto tego nauczyć. Ich matki wzrastały w PRL, bogatym tylko w raczej nieprzyjemne zapachy. Ów brak tradycji w tej dziedzinie będzie się jeszcze zapewne długo ciągnął. To prawda, że jest jeszcze wiele kobiet, które nie uświadamiają sobie, iż dezodorant służy do niszczenia zapachów, a nie do ich rozprzestrzeniania.
A może współczesne młode kobiety po prostu nie chcą już być kobiece albo chcą na jakiś, moim zdaniem, jednak dziwny sposób, np. nosząc glany?
- Myślę, że chcą być kobiece, ale brak im tego "profesjonalizmu", który miały jeszcze ich matki, a celowały w nim ich babki. Poza tym chyba tak się pogubiły w dzisiejszym zwariowanym świecie, że już nie wiedzą, jak tę kobiecość podkreślać. Często ją więc gubią lub wręcz niszczą.
Kto i po co naprawdę lansuje we współczesnym świecie trendy mody?
- Jeżeli popatrzymy dziś na wzornictwo przemysłowe, jego produkty nie są ani estetyczne, ani praktyczne. To wina sztuki, która odrywając się od prawdy, dobra i piękna, oderwała się i od samego człowieka. W modzie jest to samo. Trendy mody lansują "artyści", dla których pierwszą wartością jest oryginalność oraz wyrażenie swojego "ja". Moda nie służy kobietom, tylko ambicjom i pysze dyktatorów. Poza tym jest tutaj także dużo elementów "filozofii". Taka moda, jaka filozofia danych czasów. A współczesna filozofia to filozofia swoiście, wręcz fanatycznie pojmowanej demokracji: urawniłowki, totalnego globalizmu.
U kogo modne trendy najczęściej znajdują odzew?
- U osób o słabych osobowościach, konformistów i snobów. W wielu podręcznikach savoir-vivre'u można znaleźć ostrzeżenie przed modą. Ona nie może pozbawiać nas osobowości i stylu, musi pasować do typu urody, wieku i okoliczności.
Dziękuję za rozmowę.