A A A

Odpowiadamy na pytania czytelników

Kolejne pytania proszę kierować na mój blog w formie komentarza do bieżącego wpisu:

 

http://krajski.wordpress.com/

 

Jeżeli komuś zależy na szybkiej odpowiedzi  na pytanie lub chce przeprowadzić konsultację telefoniczną może skorzystać z usługi płatnej.


Cena 50,00 zł

 

19.06.2012. Przemysław K. Mam pytanie dotyczące ubioru na ślub i poprawiny. Jestem sąsiadem od strony panny młodej, nie jestem więc rodziną...

Na ślub planuję ubrać czarny garnitur, białą koszulę i wąski różowy krawat. Czy to wypada? Czy różowy krawat może być? Buty oczywiście czarne, galowe.

Na poprawiny zamierzam ubrać biały t-shitr z nadrukiem, marynarkę (z garnituru, bo nie mam innej), jeansy i trampki. Dodam jeszcze, że mam 22 lata.

W życiu towarzyskim czarny garnitur jest tylko na wieczór. W ciągu dnia zakłada się ciemnoszare. Latem, szczególnie, gdy jest gorąco, powinno się w ciągu dnia zakładać jasne garnitury. W Polsce robi się jednak taka tradycja czarnych garniturów, bo takie zakłada się często do pracy (garnitur biznesowy) oraz mężczyźni miewają po jednym garniturze. Myślę zatem, że nie będzie raził. Różowy krawat w Pana wieku, szczególnie na wesele jest na miejscu. Trzeba jednak brać pod uwagę, że może razić, jako zbyt ostry, kogoś starszego.

Na poprawiny ubieramy się tak, by pasować do reszty. Jak ubiorą się inni?

 

31.05.2012. Lena : Pracuję na stanowisku kierowniczym. Chciałabym zapytać o kolor lakieru do paznokci, czy będąc przełożoną kilku osób (nad sobą również mam kierownika), mogę pozwolić sobie na bardziej kontrastujące kolory typu czerwień, bordo, czerń, biel? Poza tym, często spotykam się z tzw. francuskim manicure (białe końcówki, reszta cielista, bezbarwna) u osób mi podwładnych, czy jest on dozwolony?

Niektóre duże firmy i banki dopuszczają paznokcie w kolorze „spokojnym”. Jednak najlepsze, zalecane przez wiele podręczników savoir vivre i etykiety biznesu to rozwiązanie to stosowanie wyłacznie nigdy i u nikogo nie budzącego kontrowersji czy negacji lakieru bezbarwnego.

 

18.03.2012. Katarzyna: Siostra zaplanowała ślub we wrześniu. Święta Wielkanocne spędzimy z najbliższą rodziną- rodzice, siostra z mężem.

Czy narzeczeni powinni z takim wyprzedzeniem poinformować o zamiarze? Uważam, że byłoby miło cieszyć się razem tą nowiną dłużej, w gronie najbliższych. Siostra ma wątpliwości czy to nie za wcześnie.<

Ile wcześniej należy wysłać zaproszenia na ślub? Rodzinę z daleka i z zagranicy, znajomych z tej samej miejscowości, a sąsiadów?

I jedno pytanie innej tematyki. Była u nas z wizytą dorosła córka męża. Z braku argumentów do rozmowy najpierw mówiła podniesionym głosem, a na koniec dyskusji strasznie na mnie krzyczała. Ponieważ nie mam zwyczaju porozumiewać się krzykiem niczym na bazarze, a prośba o zmianę tonu jej głosu nie przyniosła rezultatu- wyszłam z domu, żeby jej nie wystawić za drzwi.

Wróciłam zupełnie wyciszona, nie wróciłam do tematu. Jest mi bardzo przykro, że w moim domu ktoś podniósł na mnie głos. Nie akceptuję takiego zachowania, i oczekuję przeproszenia mnie.

Na spotkaniu rodzinnym po tym zdarzeniu byłam uprzejma, ale oficjalna, i nie wróciłam do tematu.

Czy uważa Pan, że powinnam zapomnieć o sprawie? Z domu wyniosłam, że takie zachowanie jest naganne, jest wyrazem braku szacunku dla drugiej osoby, jest nie do zaakceptowania, i wymaga przeproszenia.

Czy może jestem "nie dzisiejsza" i mam staromodne wymagania?

 

Zaproszenia na ślub należy wysłać przynajmniej na 3 miesiące naprzód. Wielu ludzi planuje różne sprawy na kilka miesięcy naprzód (np. wycieczki zagraniczne) i potem okazuje się, że część potencjalnych gości nie może, choć bardzo chce, przybyć na ślub. Poinformowanie rodziny na święta jest dobrym terminem.

Córka męża zachowała się skandalicznie, poniżej wszelkiej krytyki. Jeśli jednak nie przeprosi trzeba okazać wielkoduszność i puścić sprawę w niepamięć (choć nie do końca) – tzn. nie chować urazy. Nie można jednak tolerować takich zachowań. Warto zatem poinformować ją jak ocenia się jej zachowanie i stwierdzić, że spowodowało ono, że stosunek do niej będzie od tego momentu bardzo oficjalny, że będzie się „trzymać dystans”, będzie się bardzo grzecznym, ale i bardzo oficjalnym, by taka sytuacja już się nigdy nie powtórzyła. Takie zachowanie należy utrzymywać aż do czasu szczerych i serdecznych przeprosin i zmiany postawy.

 


18.03.2012 Mariusz W.: Chciałbym Pana zapytać o sposób tytułowania sióstr zakonnych. Narzeczona ma dwie ciocie /siostry matki/, które zaprasza i nie wie jak sformułować treść zaproszenia
... mają zaszczyt zaprosić ..... Sz.P. s /od siostrę/ Marię Kowalską czy po prostu Sz.P. Marię Kowalską czy może s. Marię Kowalską


Siostry tytułujemy w korespondencji „Wielebna Siostra”, a matki tytułujemy „Przewielebna Siostra”. Jeśli napiszemy do siostry „Przewielebna” (o „oczko” wyżej) nie będzie problemu.


17.03.2012. Krystyna M.: Mieszkamy na stale w Kanadzie. W lipcu córka nasza bierze ślub w związku z tym mam kilka pytań. Czy w zaproszeniach powinniśmy poinformować, że nie jesteśmy w stanie opłacić noclegu gościom, którzy z Polski mogliby przyjechać( mieszkanie nasze nie jest duże, i będzie w nim nocowało 7 osób)?
Czy powinniśmy wysyłać zaproszenia do osób, co do których wiemy, że z powodu podeszłego wieku nie przyjadą? Czy w takim wypadku należy wysłać zaproszenie czy zawiadomienie o ślubie?


Do każdego zaproszenia należałoby dołączyć odręczny liścik o mniej więcej takiej treści: „Kochani! Bardzo byśmy się cieszyli, gdybyście mogli być na tym ślubie, ale niestety nie jesteśmy w stanie sfinansować Waszych noclegów”.

Inaczej mogą być nieporozumienia i wielkie pretensje. Ktoś może przyjechać nie mając pieniędzy na nocleg albo, gdy nie pokryje mu się noclegu potraktować to jako afront.

Czy wysłać zaproszenie czy zawiadomienie? To jest pytanie o ważność danej osoby, o to czy są wobec niej zobowiązania rodzinne lub towarzyskie, a nie o to, czy może przyjechać czy nie. Jeżeli powinna dostać zaproszeni, bo to np. ciocia to trzeba wysłać zaproszenie. Podziękuje i napisze, że nie może przyjechać, ale będzie wiedziała, że została właściwie uhonorowana.


17.03.2012. X:Znalazłam Państwa stronę w Internecie, i przyznam, że bardzo mnie zaciekawiła. Czytając pytania i odpowiedzi przyszła mi na myśl osobista sprawa, nad którą wiele razy się już zastanawiałam i nie wiem jak postąpić odnośnie  niej, mianowicie chodzi o:
Z narzeczonym planujemy ślub we wrześniu, niebawem nadejdzie czas aby wręczać zaproszenia. Jako pierwszym chcielibyśmy wręczyć zaproszenia rodzicom, ale... z mojej strony jest mały problem, chodzi o przyszłą teściową. Kilka miesięcy temu doszło między nami do sprzeczki, tak właściwie bez powodu. Po kilku dniach dostałam od niej bardzo obrażającego smsa, m.i m. że jestem złodziejką, kompletnie sobie nie zasłużyłam na coś takiego, nigdy nikomu nic nie ukradłam. Oczywiście grzecznie jej to wyjaśniłam że nie życzę sobie na takie słowa względem mnie. Od tamtego momentu w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Uważam, że to nie ja powinnam wyciągać jako pierwsza do niej rękę. No i wracając do ślubu, zaproszenia bynajmniej rodzicom powinniśmy wręczyć osobiście, a ja obiecałam sobie, że dopóki moja przyszła teściowa nie wyciągnie pierwsza do mnie ręki, to moja noga w jej domu nie postanie. Czy powinniśmy wysłać jej zaproszenie drogą listową czy jednak powinniśmy pójść osobiście? Dodam jeszcze, że przez zachowanie mojej przyszłej teściowej, mój narzeczony tez nie jest w dobrych kontaktach z nią.


Stosunki trzeba koniecznie poprawić. Przesłanie zaproszenia droga listowa pogorszyłoby je bardzo. Proponowałbym „opcję zerową” – zapomina Pani o wszystkim i zachowuje się jakby pierwszy raz widziała teściową na oczy. Trzeba wiec wręczyć zaproszenie osobiście.

Trzeba tu jednak pamiętać o jednym. Normalnie rzecz biorąc rodziców się nie zaprasza, bo to oni organizują ślub i wesele (oraz je finansują) i oni na nie zapraszają gości. Jak to się stało, że tutaj jest inaczej? Załóżmy, że jest jak jest. W takim razie trzeba też powiedzieć teściowej kto został zaproszony na ślub, kto na wesele i zapytać się jej kogo jeszcze należałoby koniecznie zaprosić, by stało się zadość wszystkim zobowiązaniom rodzinnym i towarzyskim. Narzeczeni mogą nie wiedzieć o pewnych zobowiązaniach rodzinnych, które na nich przechodzą i gdy ich nie spełnią spowodują kolejny konflikt.



17.03.2012. megumi shimizu: Witam. Chciałabym zadać kilka pytań, które mnie strasznie ciekawią. Jeśli chłopak dostanie zaproszenie na osiemnaste urodziny swojej koleżanki/przyjaciółki to powinien wziąć ze sobą swoją partnerkę? Oczywiście jest znajomą jubilatki ale nie dostała zaproszenia (jednak się lubią). Czy chłopak ma prawo powiedzieć "Nie, ty nie idziesz, bo..."?Jeśli ta sytuacja zdarza się często, to oznacza, że partner jest źle wychowany? Jak powinna się zachować partnerka?


W dorosłym świecie, który funkcjonuje według zasad savoir vivre i wskazań etykiety na wszystkie tego typu i podobne „imprezy” zaprasza się każdego „z osoba towarzyszącą”. W świecie młodych ta zasada może nie być jeszcze znana. Chłopak powinien jednak zareagować na jednostkowe zaproszenie pytaniem (retorycznym): „To zaproszenie dotyczy i osoby towarzyszącej?” (bo tak jest zasada, że jak ma się dziewczynę to jest ona zawsze osobą towarzyszącą)i po uzyskaniu potwierdzenia zabrać Panią. Tak to już jest, że młode kobiety dbają o wychowanie młodych mężczyzn. Nie należy zatem na chłopaka się gniewać tylko trzeba go zacząć wychowywać czyli, miedzy innymi, poinformować o tych zasadach.



16.03.2012. A? i A? K.: Chciałem zadać pytanie o poprawność podpisywania się w korespondencji z osobami obcymi lub firmami. Czy w imieniu obu małżonków, mąż piszący (w osobie pierwszej) list/maila podpisuje go np.: Artur i Adriana K. czy Adriana i Artur K. Pisma przysyłane np. ze spółdzielni, są adresowane w pierwszy sposób, a zaproszenia weselne wypisuję się z pierwszeństwem dla kobiety. Czy w kontaktach oficjalnych powinno się uszanować rolę głowy rodziny, gospodarza, czy zawsze pisać najpierw kobietę a potem mężczyznę? Jeśli jest różnie, to prosiłbym podać jeszcze jakie to okoliczności.



Zasada jest ta sama co przy tworzeniu wspólnych wizytówek. Normalna, towarzyska, wspólna wizytówka powinna mieć napis: „Anna i Jerzy Kowalscy” (w procedencji towarzyskiej kobieta ma pierwszeństwo). Wspólna wizytówka może jednak służyć do kontaktów towarzysko-służbowych. Wtedy piszemy na niej jedną z dwóch wersji: „Anna Kowalska – inżynier; Jerzy Kowalski – adwokat”; „Prof. Jerzy Kowalski; Dr Anna Kowalska” (widać, że w drugiej wersji kolejność się zmieniła ze względu na procedencję stosowana w perspektywie zawodu, funkcji itd.).

Tak więc w listach wszędzie tam, gdzie chodzi o relacje towarzyskie podpisujemy Anna i Jerzy Kowalscy.

Gdy nas gdzieś zapraszają i znają męża i żonę piszą „Anna i Jerzy Kowalscy”, a gdy znają jedno z małżonków (czy zapraszają przede wszystkim jedno z małżonków) piszą albo „Anna Kowalska z małżonkiem” albo „Jerzy Kowalski z małżonką”.

Gdy chodzi o inne relacje niż towarzyskie na pierwsze miejsce wysuwa się osoba, która jest ważniejsza w tej właśnie płaszczyźnie, a zatem albo „Anna i Jerzy Kowalscy” (gdy są równi) albo „Jerzy i Anna Kowalscy” albo „Anna Kowalska i Jerzy Kowalski” albo „Jerzy Kowalski i Anna Kowalska”.

Powtórzenie nazwiska jest tu sygnałem, ze nie traktujemy małżeństwa jako pary, ale każdą osobę honorujemy oddzielnie, bo jest ważna nie jako współmałżonek ale ze względu na swoje funkcje czy pozycje „w świecie”.

W tych różnych konfiguracjach mogą się również podpisywać Anna i Jerzy Kowalscy.

 



7.03.2012. Piotr: Od kilku miesięcy odwiedzam Pana stronę i zawsze dowiaduję się czegoś ciekawego. Ostatnio zastanawia mnie, jak to powinno być z nagością w saunie i pod prysznicami na basenie, siłowni itp. W Polsce, większość osób korzysta z sauny w stroju kąpielowym, co jest nieco sprzeczne z tradycją i "zasadami" korzystania z sauny. Z drugiej strony, miejsca te mają często charakter koedukacyjny, więc nie można się dziwić takim osobom, nie tylko z tego względu. W Niemczech wszyscy, bez wyjątku (wiek, płeć) korzystają z (koedukacyjnej) sauny nago i co warto zaznaczyć, kultura Niemców podczas jej użytkowania jest znacznie wyższa - nie rozmawiają wcale albo ledwie słyszalnym szeptem. Jak na to zapatruje się savoir-vivre? Czy może jest to objaw sploretaryzowania?


W takich sytuacjach nie ma norm savoir vivre, które by je realizowały. Należy kierować się ogólnymi zasadami.

 

Możemy mieć tu do czynienia z dwoma zasadami.

 

Pierwsza: zasada dostosowania się do obyczaju miejsca. Jeśli w danym miejscu – łaźni obowiązuje jakiś obyczaj (w ubraniu albo nago) to stosujemy się do niego.

 

Druga (jeśli nie ma takiego obyczaju): zachowujemy się tak, by nie spowodować niczyjego zgorszenia, zażenowania, oburzenia, niesmaku itp.

Wrażliwość i mentalność Niemców jest w tej perspektywie zupełnie inna niż w Polsce. Rozbieranie się do naga w miejscu, gdzie pojawiają się mężczyźni i kobiety na pewno spowoduje w Polsce negatywne reakcje wielu osób.

 

Rozbieranie się do naga w miejscu, gdzie są osoby tylko jednej płci może również wywołać , w Polsce, negatywne, reakcje.

 

Lepiej zatem chyba nagości unikać.

 

To nie jest kwestia sproletaryzowania tylko brania pod uwagę cudzej wrażliwości.


7.03.20012. Łukasz P.: Witam. Jestem lekarzem z niewielkim stażem pracy. Pracuję w hospicjum domowym, praca polega na odwiedzaniu chorych ludzi w ich domach, wraz z pielęgniarką. Aby ułatwić sobie współpracę, z wieloma pielęgniarkami przeszedłem na "ty". Są jednak niektóre z którymi tego nie zrobiłem. W większości są ode mnie starsze o kilkanaście lat i też, sądząc po ich zachowaniu, wiem że nie miałyby nic przeciwko gdybyśmy mówili do siebie po imieniu. Tu moje pytanie - kto pierwszy w takiej sytuacji powinien zaproponować przejście na "ty": ja - lekarz w stosunku do pielęgniarki czyli osoby niejako "młodszej rangą", czy pielęgniarka - starsza o kilkanaście lat kobieta? W przypadku młodszych pielęgniarek niewielka różnica wieku pozwalała mi na przejęcie inicjatywy i nie czułem większego skrępowania proponując mówienie sobie na "ty", jednak nie wiem jak się zachować w przypadku osób starszych ode mnie o kilkanaście lat.


Formalnie rzecz biorąc obowiązuje w tej sytuacji etykieta instytucji, a zatem etykieta, w której przyjmuje się, że osobą ważniejszą jest ktoś na wyższym stanowisku, czyli Pan.

Sytuacja nie jest tu jednak typowa, a zatem zachowałbym pewna ostrożność.

 

Do starszych pielęgniarek zwróciłbym się zatem raczej z pytaniem, niż z propozycją: „Co Pani sądzi o możliwości przejścia pomiędzy nami na ty?”

 

 


6.03.2012. Katarzyna D.: Szanowni  Państwo! Jestem członkinią amatorskiego  zespołu tanecznego składającego się z 6 Pań- średnia wieku 60 lat. Zespół należy do Koła Gospodyń Wiejskich,  często uświetniamy różnego rodzaju imprezy kulturalne. W ostatnim czasie zostałyśmy zaproszone na podsumowanie działalności rolników indywidualnych za 2011 r. Gośćmi  m. in. były władze miasta. Nasz program artystyczny zawierał  trzy występy, kolejność ich była  wcześniej uzgodniona z organizatorem imprezy.

Teraz pytanie : Czy zamiana na godzinę przed występem  kolejności  była z naszej strony nietaktem czy obrazą dla uczestników tejże imprezy, mając na uwadze to, że  goście nie znali kolejności   ? Z poważaniem członkinie zespołu tanecznego


Pytanie jest oczywiście retoryczne. Oczywiście, że nie. Jeśli ktoś miał do Pań pretensje, były całkowicie nieuzasadnione.



18.02.12. Mirosław S.: Mam 34 lata, jestem pracownikiem jednej z sieci handlowych, gdzie mam do czynienia z masa zachowań ludzkich, którymi w większości jestem wręcz zbulwersowany. Mam wrażenie, że nastąpił isnty upadek moralności i dobrych manier a uwidacznia sie maksymalnie grubiaństwo i chamstwo.

Jak by Pan ocenił sytuację, w której na "dzień dobry" wypowiedziane przez kasjerkę odpowiada totalne milczenie ze strony klienta? Jak w takiej sytuacji powinna sie zachować kasjerka? Mówić do takiego klienta cokolwiek czy po prostu w milczeniu wykonywać swoja prace? Bo ja osobiście przy takim milczącym kliencie czuje sie nieswojo i odczucie mam takie niczym przy nieodwzajemnionej wyciągniętej ręce.

Albo czy zgodne z zasadami SV jest płacenie za zakupy rzędu 5.99 banknotem stu złotowym nie mając przy sobie zupełnie nic drobnych?



Zdarza się, ze klient z lenistwa daje 100,00 zł choć mógłby wysupłać te 5.99 zł. Robi to  lenistwa i lekceważenia drugiej osoby jajka jest kasjer/ka. Zawsze staram się dać odliczona sumę. Czasami zdarza się (rzadko), że mam tylko grube banknoty (zdarza się to, gdy robię zakupy  w wielu sklepach, dla tych ostatnich nie ma już drobnych. Zawsze wtedy przepraszam kasjerkę.


17.02.12. Anna Ż.. Niedługo będę miałam spotkanie w ambasadzie danego kraju z panem ambasadorem. Spotkanie to, będzie dotyczyć tematów biznesowych. Nie jestem do końca pewna, jakie obowiązują mnie zasady na tego typu spotkaniu. Chciałabym się dowiedzieć, jak mam zwracać się do tego pana, czy mam zwracać się do tego pana - Panie Ekscelencjo?


Do ambasadora na spotkaniach oficjalnych mówimy nie "Panie Ekscelencjo" lecz tylko "Ekscelencjo".


27.01.2012Danuta Ch.: : Pozwolę sobie na zadanie pytania dotyczącego zasad mówienia „dzień dobry” w szkole.

Uczennica wchodzi do klasy spóźniona i przeprasza za owe spóźnienie, nauczyciel zwraca jej uwagę, iż powinna powiedzieć „dzień dobry”. Ona natomiast reaguje oburzonym tonem, iż już dzisiaj miała lekcje i mówiła „dzień dobry” i nie widzi powodu, aby pozdrowić nauczyciela jeszcze raz. Stanowisko uczennicy znajduje zrozumienie wśród rówieśników, którzy reagują na uwagę nauczyciela w arogancki sposób, podniesionym tonem. Uczennica, która nie pozdrowiła nauczyciela otrzymuje uwagę: brak kultury osobistej, natomiast jej koleżanki: uwagę za aroganckie zachowanie. Stanowisko uczennicy również popiera jej matka.

Proszę o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, czy rzeczywiście powtórne pozdrowienie nauczyciela jest/było zasadne.


Sytuacja jest złożona.

Po pierwsze, nie ma obowiązku pozdrawiania ponownego, ale jeżeli dotyczy to nauczyciela i inni uczniowie nie wiedzą o tym, że nauczyciel został już pozdrowiony brak ponownego pozdrowienia może przez nich zostać odebrany jako brak pozdrowienia w ogóle, a zatem czyn niegrzeczny.

Po drugie, nie polemizuje się z osoba starszą, ważniejszą, przełożonym (w tym wypadku nauczycielem) publicznie w takich kwestiach, bo to podważa autorytet tej osoby. Prawidłowe zachowanie ucznia powinno zatem wyglądać w ten sposób. Przeprosiny za brak pozdrowienia, pozdrowienie. Potem, w cztery oczy, ewentualnie wyjaśnienie sprawy i pytanie o to jak ma się uczeń zachować w przyszłości w takich wypadkach.

Po trzecie, zachowanie uczniów było nieprawidłowe i aroganckie, stanowiło podważanie autorytetu przełożonego (nauczyciela). Uczniowie mogą zadawać, w takiej sytuacji, grzecznie, pytanie, a nie polemizować.
Po czwarte, matka biorąc stronę córki utwierdza ją w zachowaniach, które zawsze będą przyjmowane negatywnie – z przełożonym, osobą starszą w takich sprawach się nie polemizuje w obecności innych. To zawsze spowoduje również negatywne skutki, dla tego kto będzie polemizował. Jest też sprzeczne z zasadami etykiety.



23.01.2012 Michał G.: "Chciałbym poprosić Pana o radę w sprawie dawkowania ilości wody toaletowej – otóż zwykle używam czterech “psiknięć” w okolicach szyi oraz klatki piersiowej, aczkolwiek mam wrażenie, że są one niewyczuwalne dla otoczenia. Rozumiem, że w przypadku mężczyzny należy stosować wszelkich pachnideł z umiarem, ażeby nie przyprawić otoczenia o ból głowy, ale zastanawiam się, czy mógłbym jednak podnieść liczbę rzeczonych “psiknięć” z czterech do pięciu, czy jednak byłoby to za dużo?"


Odpowiadam. Może tu wystąpić zjawisko zmęczenia zapachowego. Niech Pan zastosuje 4 psiknięcia, a następnie zapyta kogoś (najlepiej dwóch osób) o to w jakim stopniu perfumy są wyczuwalne.



3.01.2012 Bartłomiej: Jakim prezentem odwdzięczyć się znajomemu za znalezienie dobrej pracy (w tym przypadku w jednostce dyplomatycznej). Myślałem o butelce jakiegoś dobrego, drogiego alkoholu, wina lub koniaku (jest to osoba pijąca). Chcę uniknąć prezentów "materialnych" takich jak pióro czy inny elegancki gadżet. Czy jest to zatem dobry pomysł?


Jest to dobry pomysł. Najlepiej zakupić jakiś rzadki, wyborny trunek przez Internet za granicą (tak żeby został uznany za niedostępny w Polsce) i wręczyć go w jakimś eleganckim opakowaniu (np. odpowiedniej skrzyneczce – może udać się zakupić ten trunek razem z nią).

 

 

2.01.2012. Wars Sawa: Moja przyjaciółka ze studiów wychodzi niedługo za mąż i zostałem zaproszony na ślub i wesele razem z całą naszą ,,paczką" tj. ja plus dwóch kolegów i jeszcze dwie koleżanki. Moje pytanie brzmi, czy możemy we trzech przyjść na ślub w smokingach? Z tego co wiem to tylko Pan młody może przyjść w smokingu, ale jeśli Państwo młodzi wyrażają zgodę to nie będzie to problemem? Mam jeszcze pytanie czy moja osoba towarzysząca powinna się ubrać w jakiś sposób specjalnie do mojego ewentualnego smokingu? Podobno powinna mieć długą suknię w kolorze smokingu, ale wolę się zapytać u zaufanego źródła.

 

To jest bardzo trudny problem.

 

Krótko mówiąc są tutaj cztery podstawowe problemy.

 

Pierwszy.

 

Smoking zakładamy wyłącznie po 19.00.

 

Drugi.

 

Goście nie powinni być ubrani lepiej niż pan młody.

 

Trzeci.

 

Wiele osób uważa, że w ogóle nikomu (również panu młodemu)nie wolno zakładać na ślub i wesele smokingu. To przekonanie powtarzają niektóre podręczniki savoir vivre. W istocie na wieczorne wesele można jednak ubrać się w smoking.

 

Czwarty.

 

Istnieje zasada, ze nikt na ślubie, weselu (czy jakimkolwiek innym uroczystym przyjęciu) nie powinien być nadubrany (ubrany lepiej niż inni).

 

Poza tym inni goście mogą to również źle odebrać (jako swoiste wywyższanie się).

 

Kobieta dostosowując się do mężczyzny ubranego w smoking zakłada kreacje typu „czarna muszka”.

 

Może to być krótsza suknia wieczorowa lub uroczysty kostium z długą spódnicą czy strojny kostium ze spodnium. Kreacje te uszyte są zawsze z materiałów przeznaczonych na stroje wieczorowe. Zakłada się do nich skromniejszą biżuterię.



29.12.2011. Alicja : Chciałam zapytać o 2 sprawy. Przeglądając savoir-vivre dowiedziałam się, że w lecie, kiedy jest gorąco nie można iść w sandałach do Kościoła. Ja swemu synowi mówiłam ,że można iść tylko, aby były długie spodnie i założone skarpety .

On zaś chodził w długich spodniach w sandałach i bez skarpet.

Jak to właściwie jest.

Bo widziałam, że nawet kapłani i zakonnicy odprawiają Mszę św. a sandałach.

Pytanie 2

Jak długo może chłopak być u swojej dziewczyny w domu. Do której godz. można przebywać z wizytą.

Mówiłam synowi, aby wychodził o 21.00. On natomiast wraca o 23.00 albo później.

Kiedy on chce wychodzić, dziewczyna go zatrzymuje, aby został.

Jak powinien się zachować.


Odpowiedź na pytanie pierwsze:

 

Kapłani często dziś, niestety, postępują niezgodnie z zasadami savoir vivre i wskazaniami etykiety. W seminariach lekceważy się z reguły savoir vivre. W wielu poświęca się lekcjom z tego zakresu kilkanaście godzin w trakcie całych studiów. A przecież klerycy pochodzą z różnych środowisk – często są to bardzo prości chłopcy bez ogłady.

Z tego co wiem najlepiej w tym względzie przygotowuje seminarium w Przemyślu, bo tam jest tradycja, która zapoczątkował św. Se4bastian Pelczar (napisał on podręcznik savoir vivre.

Sandały noszą i mogą nosić niektórzy zakonnicy. To ich tradycja. Są one symbolem ubóstwa.

Sandały to obuwie biednych lub obuwie, które zakładamy wyłącznie w sytuacjach „weekendowych”, wakacyjnych i to w miejscach bardziej „plazowych”.

 

Odpowiedź na pytanie drugie:

 

Jest taka ogólna zasada, że nie powinniśmy innym zawracać głowy po godz. 22.00. Nie można jej jednak sztywno traktować. Są tacy ludzie, którzy kładą się spać juz po 20.00 (sam znam takich) i do nich po tej godzinie już nie dzwonimy, a ich mieszkanie opuszczamy po 19.00.

Są jednak i tacy, którzy nie kładą się nigdy przed północą i u nich można gościć i do 23.30 (i niekiedy dłużej).

Na pytanie: „jak długo można u kogoś przebywać” nie ma zatem jednoznacznej odpowiedzieć. To trzeba wyczuć. Syn może nikomu nie przeszkadzać. Może jednak oczywiście zakłócać domowy rytm pomimo tego, że dziewczyna prosi go, by został. Można z nim porozmawiać o tym, co dzieje się w domu dziewczyny wieczorem i na ej podstawie ocenić sytuację.

U nas w domu dziewczyna syna przebywa często do północy, ale nikomu to nie przeszkadza.

 

28.12.2011. Piotr : Mam dwa pytania, które mnie bardzo nurtują:

1) Małżeństwo/para katolik i muzułmanka: Czy katolik nie powinien oczekiwać od zony muzułmanki życzeń z okazji Świąt Bożego Narodzenia?

2) Żona obchodzi imieniny, mąż nie (jest ich przeciwnikiem): Czy żona nie powinna oczekiwać od męża, ze będzie składać życzenia imieninowe jej oraz rodzinie?

Savoir vivre – dobre wychowanie skłania nas do tego, byśmy innym sprawiali przyjemność i nie robili im przykrości. Jednym z elementów takiego postępowania jest sanowanie obyczajów i uczuć innych. Jeśli zatem ktoś obchodzi jakieś święto powinniśmy mu złożyć życzenia z tej okazji. Jeśli ktoś obchodzi imienny też powinniśmy brać to pod uwagę i składać mu życzenia.


22.12.2011. Marcin W.: Przepraszam, że niepokoję ale próbuję rozwikłać zagadkę przedstawiania. Najpierw przeczytałem dokładnie Pańską ciekawą stronę, ale dalej mam wątpliwości. Jaka kolejność i formuła powinny obowiązywać w poniższej sytuacji?

Dwie pary.

Starsza para to ambasador wraz z małżonką.

Osobiście miałem przyjemność juz kilkukrotnie rozmawiać z ambasadorem. Panią ambasadorową poznałem kilka miesięcy temu, jednak byliśmy sobie tylko pospiesznie przedstawieni bez możliwości dłuższej wymiany zdań.

Moja partnerka nie zna nikogo z powyższego małżeństwa.

Dodam oczywiste, iż ambasador jest gospodarzem i osoba ważniejszą.


Jeżeli spotkanie nastąpi w cztery osoby mówi Pan: „Pozwolą państwo, że przedstawię im bliska mi osobę – Pani Zuzanna Kruk (załóżmy, że tak nazywa się Pana partnerka), pani ambasadorowa Joanna Krzak (tu panie podają sobie ręce), pan ambasador Zenon Krzak (tu pana partnerka podaje rękę panu ambasadorowi). Następnie wita się pan z panią ambasadorową przypominając, przy okazji, że poznaliście się państwo niedawno, a następnie z panem ambasadorem.




19.12.2011 Marcin: Otrzymałem zaproszenie na Spotkanie opłatkowe w Ambasadzie RP za kilka dni. Zaproszenie wysłane przez P. Ambasadora RP wraz z małżonką oraz Konsula RP.

Na zaproszeniu brak notatki co do stroju. Co do mnie to sprawa raczej prosta – trzy częściowy szary garnitur, ciemno niebieska koszula, krawat. Natomiast partnerka ma dylemat. Lat 30kilka, wysoka, blond. Nie chce wyglądać zbyt formalnie i urzędowo, ale również nie chce przesadzić z frywolnością.


W jakich godzinach będzie ten opłatek? Jeśli choć jego część będzie po 18.00 to już powinie być garnitur wieczorowy, czyli czarny. Zawsze tez można, i warto, zadzwonić do ambasady i jednak zapytać się o wymogi stroju (to powszechna praktyka).

Opłatek to, choć niby taka „rodzinna”, ale jednak poważna i formalna uroczystość. Partnerce doradzałby prostą czarną sukienkę.




12.12.11. Marek S.: Chodzi mi o etykietę dotyczącą ubioru dzieci. W jakim wieku młody mężczyzna w sytuacjach oficjalnych powinien zakładać garnitur a młoda panienka powinna włożyć coś oficjalnego? Chodzi oczywiście o sytuacje uroczyste. Natomiast jak powinny ubierać się dzieci? Czy zupełnie niezobowiązująco?

Dziś zakłada się powszechnie i błędnie, że dziecko ma swoje prawa i ubieramy je jak dziecko tak samo na podwórko jaki wtedy gdy zabieramy je ze sobą do teatru, w gości, na przyjęcie. I nikt nie wie tak naprawdę kiedy dziecko przestaje być dzieckiem. Efekt jest tak, że młodzi ludzi mający 18 lat i więcej ubierają się jak dzieci. To im potem pozostaje i nadal tak się ubierają choć mają już np. 24 lata.

Dzieci, które mają 6-7 lat powinniśmy ubierać już jak dorosłych, gdy wkraczają w świat dorosłych, świat oficjalny i uroczysty. Powinni się przyzwyczajać do praw, które w tym świecie psuja, do tego, że te prawa też ich obowiązują. Gdyby mali chłopcy mieli garnitury a dziewczynki eleganckie sukienki to dzieciaki by się cieszyły i uczyły dobrych manier, ale rodzice ich tak nie ubierają z reguły z jednego prostego powodu – żal im pieniędzy, bo „dzieci wyrosną”. To się potem mści i dzieci, a co za tym idzie młodzież to osobnicy coraz bardziej nieokrzesani. I trudno z tego wyrosnąć.


11.12.11,Robert: Bardzo proszę o odpowiedź, jaka jest prawidłowa kolejność osób (mężczyzna/kobieta) na zaproszeniach ślubnych. Czy poprawna jest kolejność
1. Jan Kowalski i Ewa Nowak zapraszają Państwa Jacka i Elżbietę Sochackich
czy
2. Ewa Nowak i Jan Kowalski zapraszają Państwa Elżbietę i Jacka Sochackich.


Ta druga wersja jest prawidłowa.


4.12.11. Elżbieta: Umówiłam się, aby razem z koleżanką odwiedzić cmentarz, pomodlić się, postawić znicz na mogile Jej rodziców. Potem razem trafiłyśmy do baru, gdzie zjadłyśmy obiad.
Koleżanka jest osobą bardzo sympatyczną i może właśnie dlatego ciągle z kimś napotkanym przypadkowo rozmawia. Tak działo się kilkakrotnie, kiedy razem wracałyśmy z kościoła, tak było też i w restauracji, gdzie koleżanka podeszła do znajomych, a po wyjściu z lokalu zamieniła kilka słów z młodą dziewczyną, która czekała na swoich rodziców. Rozmawiała przez telefon i w lokalu, i w drodze do domu. Jak ja powinnam zachować się podczas takich rozmów - niekiedy trwających wcale nie najkrócej? Dotychczas podczas owych ulicznych spotkań wolniutko kontynuowałam spacer oczekując, że koleżanka do mnie dołączy. Nie chciałam przeszkadzać, a i nie bardzo wiem, w jakim celu miałabym np. poznawać młodą dziewczynę czekającą na rodziców, ale może się mylę?
Czuję się trochę zmęczona...


Pani koleżanka nie zachowała się w sposób właściwy. Jeżeli przebywała w Pani towarzystwie nie powinna w tym czasie ani rozmawiać przez telefon ani rozmawiać ze spotkanymi ludźmi i do nikogo nie podchodzić. Powinna ich tylko pozdrowić lub zamienić dosłownie 2 słowa. Już przy ”trzech słowach” powinna Panią przedstawić. Jednak jej rozmowa z tymi ludźmi nie powinna dotyczyć spraw, które dla Pani są nieznane. Pani zachowanie było bez zarzutu. Wszelka inicjatywa powinna tu należeć do koleżanki. Cóż zrobić w takich sytuacjach? Można tylko, i należy, być cierpliwym i wyrozumiałym.

 


30.11.11. Jadwiga S.: Mam takie pytanie: moja córka będzie obchodzić teraz swoje 5 urodziny. Moi Rodzice nie oczekują specjalnych, oficjalnych zaproszeń.. wiedzą kiedy wnuczka ma urodzinki, przychodzą z drobnym prezentem - zawsze jest tort, ciasto i kawka. Jesteśmy też przygotowani na skromną kolację. Natomiast Teście - są dziwni.. do tej pory przyjeżdżali choć dzwonili za każdym razem z pytaniem "czy mogą przyjechać na urodzinki" - i za każdym razem mówiliśmy że zapraszamy, że nie muszą się "pytać o pozwolenie" bo zawsze tego dnia tzn.  najczęściej w najbliższą niedzielę jesteśmy w domku, jest poczęstunek, są przecież najbliższą rodziną, to jedyne wnuki jakie posiadają (moje 2 córki) i obie czekają na wizyty właśnie w te szczególne dla nich dni itp. Moje pytanie jest takie: czy powinniśmy oficjalnie zapraszać Dziadków na urodziny dziecka jeśli to tylko skromny poczęstunek przy kawce, w domu? Dla mnie takie oficjalne zaproszenie wiąże się już z większą i bogatszą uroczystością. Czy mam rację?


Wystosowanie oficjalnego zaproszenia nie musi powodować, że skromny poczęstunek trzeba przekształcić w „bogatą uroczystość”. Z jakichś powodów teściowie potrzebują „dla szczęścia” oficjalnego zaproszenia. Trzeba zatem zaspokoić te ich potrzebę. Na Pani miejscu zadzwoniłbym tydzień przed i ponowił telefonicznie zaproszenie dzień wcześniej.


27.11.11. Anna S.: Bardzo Pana proszę o pomoc. Pewnie większości z czytelników moje pytania wydadzą się śmieszne ale dla mnie są niezwykle problematyczne i dotyczą pobytu w hotelu. Jak dotąd nigdy nie miałam okazji nocować w takim miejscu, zawsze w czasie wyjazdów mieszkałam w pensjonatach, gdzie wynajmowałam pokój i gdzie był tylko aneks kuchenny, płaciłam tylko za zakwaterowanie,
a posiłki jadałam zawsze na mieście. Czasami bywałam na wyjazdach grupowych, gdzie wszystko było z góry opłacone, a sytuacja nie nastręcza problemów, gdyż wszyscy pojawiają się razem i obsługa kojarzy takich gości. W tym roku wyjeżdżam z mężem do sanatorium świadczącego także usługi hotelowe. Mąż ma tam darmowy dwutygodniowy pobyt - zakwaterowanie, pełne wyżywienie, zabiegi, wycieczki, itp. Moje pytanie jest takie - jeśli zejdziemy na posiłek to skąd obsługa będzie wiedziała, że jest to już (przez pracodawcę męża) opłacone? A jeśli chodzi o mnie
to czy mogę zamówić tylko zakwaterowanie, a posiłki będą doliczane systematycznie do jakiegoś ogólnego rachunku za mój (pełnopłatny) pobyt, który opłacę na koniec, czy mam płacić po każdym posiłku? Jeśli będzie doliczane do rachunku to skąd obsługa wie komu to doliczyć (wątpię,
aby pamiętali kto jest kim), czy mam wtedy podawać nazwisko, na które jestem zakwaterowana? Jak jest z płatnościami za pobyt indywidualny w hotelu?



Hotel - Sanatorium może stawiać swoim gościom różne warunki, o ile cena jest promocyjna (może np. wymagać aby wykupiło się wyżywienie). W innym wypadku płaci się za nocleg ze śniadaniem (powinna Pani sprawdzić czy cena za nocleg obejmuje śniadanie) i do niczego nie jest Pani zmuszana. Jako gość hotelowy płaci Pani za posiłek w ten sposób, że pokazuje kelnerowi klucz do pokoju i mówi ”Na pokój”. On przynosi rachunek i Pani go podpisuje. Potem, przy wyjeździe pokażą Pani jeszcze raz te rachunki i pobiorą za nie pieniądze. Może Pani jednak oczywiście za każdy posiłek płacić oddzielnie gotówką.

 



1.11.11.Anna Kowalska: Proszę mi odpowiedzieć na pytanie. W samochodzie 4 drzwiowym, kierowca otwiera drzwi najstarszej wsiadającej kobiecie, czy tylko kobiecie po stronie kierowcy, choć nie jest najstarsza?


Jeżeli kierowca jest sam to otwiera wszystkim kobietom (jeśli same, oczywiście, wcześniej nie wsiądą). W pierwszym rzędzie otwiera drzwi tej najważniejszej, która wcale nie musi tyć najstarsza, (choć często jest najstarsza). Ta najważniejsza kobieta powinna siedzieć z tyłu za siedzeniem pasażera, a zatem, w stosunku do kierowcy z drugiej strony samochodu.


31.10.11. Marek Sarecki: Do pytań już zadanych chciałem jeszcze parę dopisać :

1.Czy kobieta siedząc musi mieć kolana złączone czy może mieć lekko rozchylone ? A może powinna mieć nogi skręcone na bok ?

2.Czy powyższa sytuacja dotyczy również przypadku gdy kobieta jest w spodniach ?

3.Na jaką szerokość mężczyzna siedząc może mieć rozchylone kolana ?

4.Czy dzieci gdy jest dużo osób powinny siedzieć na dywanie? W jaki sposób (tj. dowolnie czy np. po turecku)?

5.Czy siedząc na podłodze dzieci również powinny wstawać gdy zwracają się do dorosłych?


Odpowiadam:

1.Złączone. Stopy powinny opierać się cała powierzchnia na podłodze. Nogi w bok – pozycja syrenki jest pretensjonalna.

2.Tak.

3.Podręczniki mówią: trzy palce – ok. 6 cm.

4.Nie.

5.Tak.



30.10.11. Artur Stępkowski :Chciałbym przedstawić pewną sytuację i zadać związane z nią pytania. Powiedzmy, że na koncercie (czy też innej imprezie masowej) spotykamy osobę publiczną - mężczyznę, z którym chcielibyśmy się przywitać i zamienić parę słów. Jednakże ten mężczyzna jest z towarzyszką. Pytanie brzmi: jak się zachować? Czy możemy w ogóle podejść, w końcu ten mężczyzna jest na imprezie prywatnie? Czy najpierw witamy się z nim, a potem z jego towarzyszką, czy może odwrotnie?



Podchodzi Pan i wita się ukłonem. On powinien Pana przedstawić swojej towarzyszce. Ona podaje podczas tego przedstawienia Panu rękę, co stanowi również powitanie. Wtedy wita się Pan przez podanie ręki z nim. On powinien pierwszy rękę wyciągnąć.



23. 10.11. Alexsander D.: Mam 50 lat, moja narzeczona 40, artystyczna dusza. Podoba mi się, gdy nosi krótkie spódnice- jest zgrabna, ma piękne nogi.

Zaplanowaliśmy ślub. Namawiam, by założyła sukienkę przed kolano, z wcięciem w pasie, w stylu lat 60-tych, w kolorze jasnego, budyniowego różu i kapelusik (toczek) w tym samym stylu. Do USC limuzyną pojadą nasi rodzice i 10 letnia córka, my zaś na motocyklu- tak sobie wymyśliliśmy. Narzeczona chce świadka w osobie mężczyzny (czyli miałoby być dwóch świadków).

Czy uważa Pan, że w naszym wieku takie ekstrawagancje są na miejscu? Narzeczona bardzo liczy się z Pana zdaniem.


Długa , bogata ślubna suknia pasuje, tak naprawdę, tylko wtedy, w świetle savoir vivre, gdy goście ubrani są w smokingi lub fraki (polski obyczaj długich sukien jesz naszym lokalnym, można powiedzieć „ludowym’, obyczajem).

Jazda na motocyklu jest niekonwencjonalna. Jest na miejscu wtedy, gdy wiemy, że nikt z gości (przede wszystkim z najbliższej rodziny) nie będzie nas to reagował bardzo negatywnie (ślub jest w znacznej mierze dla rodziny).

Tradycyjnie jest dwoje świadków (mężczyzna i kobieta), ale odstąpienie od tej reguły nie jest jakimś wielkim grzechem. Patrząc z punktu widzenia tradycji i savoir vivre (kwestia procedencji przy stole: są s[specjalne miejsca przeznaczone dla świadków, a mężczyzna nie powinien siedzieć obok mężczyzny)) lepiej byłoby doprosić jeszcze, jako świadków) dwie kobiety). Pamiętajmy, ze bycie świadkiem to nie tylko jakiś honor, ale również pewien obowiązki (świadkowie mają wypełniać te czynności, których państwo młodzi nie mogą wypełnić, bo muszą spełniać funkcje reprezentacyjne, świadkowie zastępują wiec państwa młodych i spełniać ich życzenia).

 


22.10.11. Marek Sarecki: Cieszę się, że taka strona powstała. Interesuje mnie wiele problemów więc może wymienię niektóre w punktach:

1.Jeżeli do domu przychodzi gość a w pokoju są oprócz dorosłych również dzieci, które mają zostać to czy one powinny wstać i w której kolejności kto siada (tj. gość, gospodarz, dzieci).

Dzieci nie powinny zostać z dorosłymi. Jeśli zostają powinny siedzieć przy oddzielnym stole. Jeśli z jakiś względów jest to niemożliwe i musza siedzieć przy wspólnym stole powinny być usadzone przy matce, która będzie je kontrolować i uciszać (skutecznie) lub (jeśli dzieci jest dużo) przy innych opiekunach (np. ojcu, starszej siostrze itp.)

2.Czy jeżeli dziecko chce o coś zapytać to powinno podnieść tak jak w szkole dwa palce do góry czy tylko zasygnalizować i czy powinno wtedy wstawać?

Zasady jakie obowiązują dziecko w takiej sytuacji są takie same jak dorosłych. Nikomu nie powinny przerywać (ani przeszkadzać). Nie może być tak, że dziecko siedzi a dorosły stoi.

3.Czy dziecko ilekroć chce coś powiedzieć musi za każdym razem wstawać?

Nie, jeśli dorośli siedzą.

4.Czy jeżeli ktoś zwraca się do dziecka w domu (nawet rodzic czy starsze rodzeństwo) musi wstać?

Nie, jeśli dorosły siedzi.

5.Kiedy dziecko może usiąść (tzn. dopiero po słowie "proszę usiąść" czy jak wysłucha wyjaśnienia?

Gdy zostanie poproszone aby usiadło.

6.Czy tak samo powinni postępować dorośli ?

Tak.

7.Czy dziecko musi prosić o pozwolenie wyjścia (mówimy oczywiście o sytuacji w domu podczas wizyty znajomych/ego rodziców)?

To zależy od tego jakie procedury ustalą rodzice w takich sytuacjach.

8.Czy kobieta/dziewczyna  w każdej sytuacji w miejscu publicznym powinna być w rajstopach?

W sytuacjach oficjalnych i służbowych tak.

9.Czy podczas spotkania towarzyskiego kobieta i mężczyzna mogą być ubrani nieoficjalnie (np. w szorty)?

Tylko wtedy, gdy gospodarze spotkania zaproponują taki strój.

10.Czy mężczyzna może być latem tak jak kobieta bez skarpet czy tu obowiązują też jakieś kanony.


Jeśli mężczyzna jest w sandałach nie wolno mu zakładać skarpet. Może być w sandałach jeśli jest miejscowość wczasowa, kuracyjna lub nieoficjalne spotkanie w ogrodzie lub gospodarze spotkania w sposób wyraźny dopuszczą takie obuwie na spotkaniu.


14.10.11 Adrian Pasterski: Mam dość krótkie pytanie, chociaż w zawiłej sprawie. Otóż, w wyniku nieporozumienia, powiedziałem parę nieprzyjemnych słów bliskiej koleżance, oczywiście nie mając przy tym racji (co w przeciwnym wypadku też by mojego zachowania nie usprawiedliwiało). Po paru dniach spotkaliśmy się ponownie.

Koleżanka pierwsza wyciągnęła dłoń na przywitanie (zdarzenie odbyło się w miejscu publicznym), co oczywiście świadczy o tym, że postąpiła właściwie (pierwsza wyciągnęła dłoń, tym samym zapragnęła się przywitać ze mną, co może świadczyć, że albo nie żywiła urazy (lub chciała urazę ukryć), albo po prostu zachowała się zgodnie z zasadami savoir-vivre'u, lub obie rzeczy równocześnie). Pamiętając jednak o tym, że Ją swoimi słowami skrzywdziłem, nie wyciągnąłem do Niej dłoni (kolejne złamanie etykiety), ponieważ najpierw chciałem Ją przeprosić i - jeśli by mi wybaczyła - dopiero wtedy powrócić do koleżeńskich relacji sprzed incydentu (w innym wypadku trudno byłoby mi spojrzeć Jej prosto w oczy). Oczywiście, na moje zapytanie (zadane w formie uniżonej, nie aroganckiej) "Wyciągasz do mnie Swoją dłoń na przywitanie?", widząc mój brak reakcji, cofnęła rękę. Gdy sobie wyjaśniliśmy wszelkie nieporozumienia i, rzecz jasna, przeprosiłem (przeprosiny zostały przyjęte), na koniec rozmowy pożegnaliśmy się tradycyjnie, poprzez uścisk ręki (pierwsza ją wyciągnęła).

I tu moje pytanie: Czy mój punkt widzenia na całą tą sytuację (poczucie winy za bolesne słowa w stosunku do Niej, pokazanie swego zakłopotania i pokory wobec takiej uprzejmości jaką mi wykazała), wbrew sztywnym zasadom savoir-vivre'u, ma w tym momencie pewne usprawiedliwienie, czy też nawet w takich sytuacjach wyjątkowych nie powinno się odbiegać od reguł dyktowanych przez swoiste konwenanse/protokół/rozum na rzecz odruchu kierowanego sercem? Czułbym się głupio, mając zaszczyt przywitać się z Nią tak samo jak w czasie sprzed incydentu, póki nie wyraziłbym skruchy i nie usłyszałbym przebaczenia.


W tego typu sytuacjach mamy prawo zachować się niekonwencjonalnie. To nie jest tak, ze savoir vivre wymaga sztywnych reguł. Savoir vivre ma swoje ogólne zasady szlachetności i miłości (serdeczności, grzeczności, życzliwości). Etykieta (szczegółowe wskazania) jest przede wszystkim na sytuacje oficjalne, w stosunku do osób obcych i mało znanych, jako sygnał szacunku, jako ułatwienie kontaktów poprzez powtarzanie sprawdzonych procedur.

Musimy tylko pamiętać o tym, aby to zachowanie miało miejsce bez świadków. Świadkowie mogliby bowiem odczytać je po swojemu i np. uznać, ze jak Pan nie podaje koleżance ręki to tym samym ją obraża i zrywa z nią wszelkie stosunki.

 

21.09.11 A. Olszewski: Mam nadzieję, że zwracam się do właściwej osoby w kwestii wątpliwości dotyczących etykiety.

Moje pytanie jest następujące: czy gdy goście wstają od stołu i wychodzą z restauracji to kelner powinien powiedzieć "do widzenia" jako pierwszy, czy może powinni to zrobić opuszczający lokal?

Zasada jest sztywna. Pierwszy mówi „do widzenia” ten kto opuszcza pomieszczenie. Jeżeli kelner wypowiedziałby te słowa jako pierwszy mogłoby to być odebrane jako złośliwe napomnienie typu: „Tacy jesteście niewychowani to jak was nauczę dobrego wychowania”

Co ma zatem zrobić kelner, gdy goście opuszczają lokal i nie mówią mu do widzenia.?

Powinien skierować się do nich przodem, ukłonić się im, gdy go mijają, ewentualnie powiedzieć: „Mam nadzieję, że Państwo wkrótce nas odwiedzą”.

 


29.09.11. TOMASZ P.: Bardzo zainteresowała mnie strona o savovir-vivrze. To bardzo pouczająca, i ciekawa strona na temat zasad dobrego wychowania. Dobrze, że takie coś jest. Mam jednak pytanie:
Czy całując w rękę, kobiety na wyższym stanowisku jest nietaktem? Naprawdę nie wiem co mam robić, a nie chciałbym popełnić gafy. Co mam robić w takiej sytuacji?

W relacjach służbowych nie ma mowy o całowaniu w rękę. W ich ramach są tylko osoby na wyższych i niższych stanowiskach. W kontaktach prywatnych z panią, którą pracuje w tej samej instytucji na wyższym stanowisku można ją w rękę pocałować, bo to jest kontakt prywatny i tutaj stanowiska pod uwagę się nie bierze.

 

13.08.2011. Wojciech: Bardzo proszę o radę w następującej sytuacji. Oczywistym jest, że mężczyzna powinien przepuszczać kobiety w drzwiach. Jednak jak powinien zachować się mężczyzna przy drzwiach, gdy już sam idzie z kobietą i spotyka inną kobietę czy starszych ludzi chcących również przejść przez te same drzwi? Uprzejmie jest przepuścić Panie lub starszą osobę, ale czy wtedy nie jest się niegrzecznym wobec kobiety, z którą się idzie, i którą już się przepuściło w drzwiach? Czy wszystko jest w porządku, jeśli ona będzie czekać sama po drugiej stronie drzwi, np. na ulicy, podczas gdy mężczyzna trzyma drzwi przepuszczając kolejne osoby? Co w takiej, wcale nie rzadkiej, sytuacji jest priorytetem? Czy nie jest tak, że jeśli idę z kobietą, to nie powinienem jej pozostawiać samej? Sytuacje takie zdarzają się często w teatrze, ale również przy wychodzeniu ze sklepu. A może istotne jest również to, czy kobieta ta jest moją żoną? Bardzo proszę o radę jak się zachować, bo zawsze w takiej dwuznacznej dla mnie sytuacji czuję, że komuś sprawiam zawód i przykrość.

 

Rozwiązanie tego problemu zależy od tego jaką obcą osobę zamierzamy przepuścić. Generalnie powinno być tak, że przepuszczamy „swoją” kobietę, a ona przepuszcza te inne osoby. Jeśli np. do drzwi podchodzi bardzo wiekowa kobieta możemy ja przepuścić przed „swoją” kobietą. Poza dome nasza żone traktujemy jak kazda damę, a zatem wypełniamy wobec niej wszystkie wskazania etykiety. Panowie często o tym, jak kilkakrotnie pisałem, zapominają i np. podczas hotelowego śniadania zamiast przynosić potrawy swojej żonie dają się przez nią obsługiwać.

 

 

10.08.11. Ilona: Może mi Państwo podpowiecie czy do Premiera RP należy pisać list odręcznie czy dopuszczalne jest mechanicznie.

Wszystko zależy d charakteru tego listu. Odręcznie pisze się do premiera tylko listy osobiste. Można napisać na komputerze. Ręcznie i to piórem powinny być napisane na początku słowa „Szanowny Panie Premierze,” oraz na końcu słowa „Z wyrazami szacunku” (zakładam w sposób oczywisty, ze nie jest to pismo służbowe – dotyczące służbowych kontaktów z premierem).

8.08.11. Joanna: „Zwracam się uprzejmą prośbą o rozwiązanie następującego problemu. Kolega pracuje w poważnej firmie, jest w niej nowy. Pewnego dnia na korytarzu spotkał przełożonego, który stał i z kimś rozmawiał. Przechodząc obok rozmawiających, powiedział "dzień dobry" i poszedł dalej. Kiedy spotkał przełożonego za jakiś czas, usłyszał, że jest niewychowany, gdyż nie mówi się "dzień dobry", kiedy osoby rozmawiają, usłyszał również, że świadczy to o jego niskim poziomie inteligencji, czego pozwolę sobie nie komentować.  Czy jednak w kwestii mówienia "dzień dobry" szef miał rację ?”

Nie szef ewidentnie nie miał racji, a jego zachowanie późniejsze było w sposób drastyczny sprzeczne z zasadami savoir vivre i wskazaniami etykiety biznesu.

7.08.11. Teresa K. Proszę o rozstrzygnięcie następującej kwestii. W przygotowanej przeze, mnie korespondencji do zwierzchnika wyższego rangą użyłam tytułu odpowiadającego zajmowanemu przez niego stanowisku tj. Zastępcy Dyrektora. Pozostawiłam oczywiście miejsce na wpisanie własnoręcznie przez nadawcę określenia SZANOWNY PANIE DYREKTORZE . Co spotkało się z krytyką . Wiem, że w kontaktach słownych stopień w hierarchii zawodowej pomija się ( zwracamy się Panie Dyrektorze) ale wydaje mi się , że w korespondencji w treści zasadniczej nazwy adresata powinno się tą formę zachować. czy mam rację ?

Ma Pani rację w obu wypadkach. Tak więc w nagłówku podajemy faktyczny tytuł, a na początku listu piszemy „Szanowny Panie Dyrektorze”.


4.07.11. Marian J.: Szanowni Państwo, prosiłbym o udzielenie mi rady. Otóż, niedługo będę uczestniczył w ślubie bratanicy i oczywiście na weselu. I tutaj pojawia się problem. Mam ubranie dwukolorowe: bardzo ciemna marynarka, prawie czarne marengo, spodnie ciemnoszare. Żona bardzo lubi  muszkę, kupiła mi niedawno  (wiązaną), jest gładka, koloru bordo. Nie jestem pewny czy do tego ubranie pasuje muszka, czy lepiej krawat. I co z chusteczką w butonierce. Koszula jest biała z mankietami do spinek( srebrne) i kryte guziki, kołnierzyk normalny.

Ubranie dwukolorowe pasuje raczej, ściśle rzecz biorąc, w ciągu dnia (szary kolor do 19.00). Muszka pasuje zawsze, chusteczka powinna być pod kolor muszki, ale nie w tym samym kolorze.



2.07.11. Agnieszka: Jestem pielęgniarką i pracuję w szpitalu, w związku z czym nasunęły mi się następujące pytania:

1. Jak powinnam się zwracać do pacjentów? Czy dopuszczalne jest zwracać się do pacjenta "pani Anno", czy lepiej mówić "pani Kowalska"?
2. Jak wybrnąć z sytuacji kiedy pacjent zwraca się do mnie "siostro" a ja nie toleruję tej formy? Czy dopuszczalne jest zwracanie się do pielęgniarki "pani magister"?
3. Co w przypadku gdy starsze pielęgniarki i lekarze zwracają się do mnie na "ty" a nie przechodziliśmy na taką formę? Czy w takiej sytuacji też mogę się do nich zwracać per "ty"?

Zwrot typu „pani Anno” używamy tylko wtedy, gdy kogoś już bardzo dobrze znamy i jesteśmy „o krok” od przejścia na ty. Do osób mało nam zatem znanych tak nie powinniśmy się zwracać. Zwrot typu pani kowalska” można zastosować wyłącznie wtedy, gdy musimy kogoś zawołać, a w pobliżu są inne osoby. Zwracając się do kogoś bezpośrednio nie wolno w taki sposób mówić. Mówimy tylko „pan”, „pani”

Zwrot „siostro” ma tradycję ma wielowiekową tradycję. Zaczęła się oczywiście od tego, że posługiwały w szpitalach kiedyś tylko siostry zakonne. Ten zwrot mas taką rangę jak „pani magister” do pracowniczki apteki czy „panie profesorze” do nauczyciela. Jeśli jednak tak bardzo to Panią irytuje może Pani z uśmiechem poprosić pacjenta, by zwracał się do Pani w inny sposób. Zwrotu „pani magister” poza apteka się nigdy nie używa.

Jeśli ktoś zwraca się do Pani „ty” bez uprzedniego uzgodnienia, to nie jest to grzeczne. Nie uprawnia to również do „tykania” tej osoby (gdy powie Pani do lejkarza „ty” może się oburzyć lub obrazić). Relacja „ty” – „pan” jest charakterystyczna (niekiedy) w relacji podwładny-przełożony. Jeżeli to Panią irytuje proponuję reagować głośno i wyraźne z naciskiem mówiąc „pan”, „pani”.

5.08.11. Justyna: Otrzymałam zawiadomienie o ślubie. Jak powinnam się zachować?

Nie jest to zaproszenie na ślub i wesele. Nie jest to również zaproszenie na sam ślub. Wynika z tego, że została Pani zaliczona do bardzo dalekich znajomych państwa młodych. Zawiadomienie nie obliguje Pani do obecności na ślubie. Etykieta nakazywałaby wysłać, gdzieś w okolicach ślubu, życzenia na adres podany na kopercie, w której znajduje się zawiadomienie lub (jeśli go brak) na znany Pani adres jednego z państwa młodych.

1.07.11.Jarosław W. Chciałbym zapytać, czy wypada golić się w towarzystwie innych osób? Mój teść bardzo często goli się maszynką elektryczną nie zważając w ogóle na towarzystwo osób trzecich. Robi to w salonie przy wszystkich. Moim zdaniem to niewłaściwe. Czy to wypada?

Oczywiście, że absolutnie nie wypada. Jest to jedno z tych najbardziej nagannych faux pas. Nigdy, nigdzie, poza łazienką (lub innym pomieszczeniem, w którym nie ma osób trzecich) nie wolno dokonywać żadnych czynności higienicznych, kosmetycznych czy upiększających. Nie wolno się malować, czesać, golić, obcinać paznokci, malować paznokci, depilować, wyrywać włosów z nosa, dłubać wykałaczka w zębach, a nawet przeglądać w lusterku czy wycierać nos chusteczką papierową (można to zrobić jedynie chusteczka z materiału i to bardzo dyskretnie i tylko wtedy gdy się jest do tego zmuszonym – gdy np. się nagle kichnie).

30.06.11. Emilia S.: Znajdując się na przyjęciu u znajomego wychodzimy na papierosa: gospodarz, jego kolega i dziewczyna kolegi. Wszyscy wyciągają papierosa, jednak zapalniczkę trzyma kolega, komu pierwszemu powinien odpalić- gospodarzowi czy kobiecie?

To bardzo ciekawy problem. Ujawnia się przy tej okazji, że pierwszeństwo gospodarza występuje tylko przy powitaniu i, ewentualnie, przedstawianiu. Nie obejmuje wszelkich „usług”. Gospodarzowi nie podsuwamy w ogóle krzesła (tym bardziej jak mamy obowiązek podsunąć krzesło kobiecie) czy nie zakładamy płaszcza, gdy np. wychodzimy do ogrodu w chłodny dzień. Możemy mu zapalić papierosa, ale raczej nie powinniśmy np. nalewać soku (to on nam powinien nalać sok) . Zapalanie papierosa jest typową „usługą” (usłużeniem). Najpierw zatem zapalamy kobiecie.

29.06.11 Artur D.: Bardzo proszę o wytłumaczenie kilku kwestii odnośnie wesela. Chciałbym się dowiedzieć czy zaproszony wydawało by się bliższy kolega jako osoba towarzysząca stojąc z koleżanką i oglądając konkurencję z oczepin mógłbym tę koleżankę objąć?? Co mogę zrozumieć przez to że odsunęła się ode mnie. Oraz proszę o wytłumaczenie czy jest jakaś zasada pójścia do tańca??? Chodzi mi o to czy jako kolega, osoba towarzysząca koleżanki mógłbym z Nią iść trzymając Ją za rękę czy jest to oznaka tego że jesteśmy "parą", jak się powinno iść do tańca w takiej sytuacji?? Pod rękę czy za rękę? I czy powinienem się obrazić przez to że gdy Ją złapałem ona się wyrywała??

Etykieta mówi: żadnego dotykania osób, z którymi nie jesteśmy blisko, a jeśli już dotknąć się trzeba to musi to być dotyk najbardziej „cywilizowany”. Tak więc idąc z kobietą do tańca idziemy obok siebie nie dotykając się, a jeśli kobieta wymaga wsparcia (ciemno, schodki, pantofelki, na których się chwieje) podajemy jej ramię, a to nie oznacza wzięcia się pod rękę (mężczyzna zgina rękę w łokciu i usztywnia ramię, a kobieta wspiera się na nim dotykając dłonią przedramienia jakieś 10-20 cm od dłoni i opierając się na nim jak na podpórce).

Koleżanka zachowała się w sposób, który trudno interpretować precyzyjnie, ale nie można mu nic zarzucić z punktu widzenia savoir vivre.

Piotr z Krakowa: Byłbym niezwykle wdzięczny, jeśli zechciałby Pan rozwiać moje wątpliwości odnośnie zapalania papierosów innym osobom.

Jako namiętny palacz, w zasadzie codziennie użyczam ognia innym - tak znajomym, jak i obcym. Przez długi czas byłem przekonany, iż reguły dobrego wychowanie wymagają, by zawsze własnoręcznie odpalić papierosa drugiej osobie. Jednak ostatnio znajomy przekonywał mnie, że w sytuacji, gdy o ogień prosi mężczyzna, należy oddać mu zapałki/zapalniczkę, by obsłużył się sam. W związku z tym proszę o wyjaśnienie, czy to prawda i czy w ogóle istnieją wyjątki od zasady "własnoręcznego odpalania".

Nadmienię, iż posługuję się zapałkami i proces odpalania jest dla mnie dość skomplikowany technicznie, zwłaszcza gdy w jednej ręce trzymam już swojego zapalonego papierosa. W takich sytuacjach oddanie zapałek drugiej osobie często pozwala uniknąć np. zgaszenia ognia przez wiatr.

Na marginesie jeszcze jedno pytanie: jeśli sam nie mam ognia, a jedyni palacze w polu widzenia to obce kobiety, to czy w ogóle wchodzi w rachubę poproszenie którejś z nich o użyczenie zapalniczki?

26.06.11. Elżbieta S.: Chciałam uzyskać poradę w kwestii dość delikatnej a jednocześnie niewdzięcznej. Mianowicie, jak zachowywać się wobec osoby w podobnym wieku i tej samej płci, która (jakiś czas temu) wyrządziła mi ogromną przykrość. Ponadto jej działania spowodowały wiele negatywnych skutków. Teraz osoba jest częścią wspólnego towarzystwa (świat jest mały!) i tak się niefortunnie składa, że tylko ja spośród tego grona mam do niej negatywny stosunek. Jak się zachować w sytuacji spotkania towarzyskiego - udawać,
że się nie znamy, milczeć uparcie czy wyjaśnić wszystkim, że nie planuję nawiązać (pozorowanych) ciepłych relacji, gdyż cierpię i oczekuję przeprosin oraz rekompensaty krzywd? A wreszcie, czy mam prawo nie zapraszać jej na spotkania (jej partnera zaprosić mogę, nie żywię do niego negatywnych uczuć, ale wtedy postawię go w niezręcznej sytuacji), których ja jestem gospodarzem lub współgospodarzem (np. ślub)?
Chodzi mi o takie rozwiązanie problemu, by osób postronnych (nasze wspólne towarzystwo, szczególnie mój partner) nie stawiać w sytuacji przymusu wyboru ja vs ta osoba, a jednocześnie o zaznaczenie, że z tą osobą nie chcę mieć nic wspólnego, bo uraz jest żywy a skrucha zerowa.


Z tej sytuacji jest kilka wyjść.

Pierwsze.

Nawiązujące do tradycji. Przedstawia Pani swoje zarzuty do niej wszystkim obecnym i prosi o rozsądzenie sprawy. Obecni powinni domagać się przeprosin. Jeśli one nie nastąpią oświadcza Pani, że w towarzystwie tej osoby nie będzie Pani przebywać (na takie okazje przygotowuję do druku „Kodeks honorowy XXI w”.).

Drugie.

Dyskretne. Udaje Pani, że nic się nie stało. Nikomu nie mówi. Sama Pani nie odzywa się do tej osoby. Na jej odezwania reaguje Pani półsłówkami.

Trzecie.

Pośrednie.

Informuje Pani o sytuacji wybrane osoby. Jedna z nich powinna porozmawiać z tą osobą i skłonić ją do przeprosin. Jeśli nie przeprosi bojkotuje ją Pani (jak wyżej), a te osoby wiedzą dlaczego. Pozostali są w nieświadomości.

Ja bym przychylał się osobiście do pierwszego rozwiązania. Zachowań nie właściwych nie powinno się tolerować i powinno się z nich wyciągać konsekwencje w środowisku. Powinno funkcjonować czy to w małym czy w większym zakresie to, co określa się jako opinię publiczną.

25.06.11 Iza M.: Organizuje przyjecie ślubne i pojawiło mi sie kilka wątpliwości. Uprzejmie proszę o informacje w następujących kwestiach:

- odmiana nazwisk - jaka jest poprawna odmiana  "mam zaszczyt zaprosić Państwa Olczak, czy Olczaków"? Państwa Adamczyków (od nazwiska Adamczyk)

- zawiadomienie - czy w zawiadomieniach i zaproszeniach spersonalizowanych uwzględnia sie tytuł naukowy gości?

Czy zatem w zawiadomieniu napisać "mam zaszczyt zawiadomić Sz. P. profesora Jana Kowalskiego"?

Najbardziej prawidłowa byłaby odmiana nazwisk. Dziś jednak dopuszcza się również brak odmiany i niektóre osoby życzą sobie, by ich nazwisk nie odmieniać. Trudna to więc sprawa. Jeżeli zapraszamy kogoś utytułowanego, a mało go znamy (jesteśmy z nim w oficjalnych stosunkach) dodajemy przed nazwiskiem tytuły.

9.06.11. Natalia. Niebawem wychodzę za mąż. Moje pytanie dotyczy składania życzeń przed kościołem. Bardzo boję się tego momentu, gdyż należę do osób, które "z bólem serca" znoszą pocałunki i obściskiwanie ludzi, składających życzenia. Czy istnieje możliwość taktownej "ucieczki" od takich gestów? Jak delikatnie dać znać, że wystarczy nam uścisk dłoni? Czy jest to możliwe?

Savoir vivre nakazuje utrzymać dystans i nie dotykać innych osób (nie dotyczy to oczywiście tych, którzy są ze sobą bardzo blisko).

Składając życzenia, np. z okazji ślubu, komuś z kim nie jesteśmy bardzo blisko możemy co najwyżej markować pocałunki w policzki nie dotykając jednak ten drugiej osoby.

Polski, „ludowy” obyczaj jest tu innym. Przypomina hiszpański. Tak Polacy jak Hiszpanie potrafią ściskać, wycałowując i Tulic osoby sobie prawie obce lub wręcz obce.

Cóż na to poradzić?

Rady mogą tutaj być dwie:

Po pierwsze pod koniec składania życzeń przez jakąś osobę zrobić krok do tyłu i wyciągnąć do niej rękę. Unikniemy w ten sposób, z pewnością, bliskiego kontaktu.

Po drugie, trzeba się głęboko zastanowić w odniesieniu do jakich osób możemy sobie pozwolić w Polsce na zastosowanie procedury opisanej w „po pierwsze”. Są osoby, które Przyjma ja jako cos „normalnego”. Są jednak osoby, które poczytają to za obrazę, znak odrazy, sygnał, że ich nie szanujemy, nie lubimy, że chcemy ich obrazić.

Nie doradzałbym zatem stosowania procedury „po pierwsze” w stosunku do rodziny męża. Może to bowiem pociągnąć za sobą niespodziewane, znaczne negatywne skutki, które będzie Pani odczuwać latami. Chyba jednak lepiej zacisnąć zęby i przeżyć to obściskiwanie i obcałowywanie heroicznie.

28.06.2011 (mail odnaleziony po jakimś czasie; przepraszam za opóźnienie) Pani X: Czy mogłabym otrzymać poradę jakie powinno być rozmieszczenie gości, gdy w pięcioosobowym aucie jadą, oprócz kierowcy, na wesele członkowie jego rodziny tj. matka, siostra z mężem oraz dziewczyna kierowcy? Czy miejsce przy kierowcy powinna zająć jego matka? Sądzę, że siedząca z tyłu dziewczyna czuje się nieswojo... Interesuje mnie zwłaszcza pozycja dziewczyny kierowcy oraz jego matki.

Matka powinna siedzieć obok kierowcy (to miejsce jest najważniejsze, gdy samochodu nie prowadzi kierowca wynajęty). Dziewczyna kierowcy powinna siedzieć za matką, siostra kierowcy za nim, jej mąż pośrodku.

2.06.2011. Anna K.: Miałam ostatnio przyjemność być na balu organizowanym przez korporację akademicką. Wiele kobiet do sukien balowych (choć zdarzały się niestety i
koktajlowe) nie miało rękawiczek. Właściwie miały je na sobie może trzy
kobiety. Kolega zagadnięty na tę okoliczność stwierdził, że to nie bal
debiutantek by zakładać rękawiczki. Chciałabym się więc dowiedzieć, jak to
jest z tymi rękawiczkami? Powinny być? I jeśli tak, to jakie?

Odpowiedzią niech będzie cytat z „Protokołu dyplomatycznego” autorstwa Edwarda Pietkiewicza: „Rękawiczki uzupełniają strój kobiety. Ich rodzaj i kolor są dostosowane do stroju, obuwia i torebki. Biorąc pod uwagę długość rękawiczek możemy ej podzielić na trzy grupy: długie, półdługie i krótkie. Rękawiczki długie są używane do długiej sukni bez rękawów lub z bardzo krótkimi rękawami. Nosi się je w czasie uroczystych przyjęć odbywających się wieczorem. Są one elementem dekoracyjnym, ściśle związanym z suknia i dlatego kobieta przebywa w nich podczas przyjęcia, tańczy itp. Jedynie w czasie witania się z gospodarzami i podczas konsumpcji należy je zdjąć, aby dłonie były wolne. Długich rękawiczek – najściślej związanych ze strojem wieczorowym – nie nosi się ani w dzień, a ni w godzinach popołudniowych. Rękawiczki półdługie odpowiednie są do strojów z rękawami, o długości ¾, a krótkie – do wszystkich innych z długimi rękawami.

22.05.2011. Anna K.: W jednym z artykułów pisze Pan:

"E. Pietkiewicz zwraca uwagę na to, by w ciągu dnia nosić ozdoby ze srebra, a wieczorem ze złota i by zawsze pamiętać o tym, aby cała biżuteria, którą kobieta nakłada była z tego samego kruszcu. Nie wolno zatem np. do srebrnej bransoletki nakładać złotej broszki, do srebrnych pierścionków złotych kolczyków." Co zatem, w świetle tych zasad, począć z klasyczną obrączką ślubną z żółtego złota? Czy nosząc stale taką obrączkę, musimy na zawsze zrezygnować ze srebrnej biżuterii? Co w takim razie nosić na dzień do pracy?

I jeszcze - skoro do pracy najczęściej zaleca się jedną lub dwie ozdoby, np. kolczyki i brożka czy naszyjnik i bransoletka, to oznacza to, że nosząc obrączkę zostaje nam już tylko jeden element do wyboru, czy może obrączki ślubne rządzą się swoimi prawami?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Obrączki ślubnej nie uznaje się za biżuterię. Uznaje się ją wyłącznie za kulturowy znak, że mamy do czynienia z mężatką (czy mężczyzną żonatym). Nie bierze się jej zatem pod uwagę w komponowaniu biżuterii i nie liczy się jej jako ozdoby – jako biżuterii. Jeśli zatem mówi się , że do pracy można założyć dwie ozdoby to nie bierze się tu pod uwagę obrączki ślubnej. Pisze o tym wielu autorów.

19.05.2011. Agnieszka T.: Niedawno zmarł mój Teść i mam w związku z tym pytanie, jaka forma żałoby mnie obowiązuje. Zastanawiam się też czy w tej sytuacji może mieć znaczenie fakt, że lada dzień zostanę mamą (na swojego pierwszego wnuka tak bardzo czekał mój Teść.

Tradycyjnie żałoba po śmierci współmałżonka trwa przez rok i sześć tygodni, po śmierci rodziców żałobę nosimy przez sześć miesięcy, a przez kolejne pół roku trwamy w tzw. pół żałobie (szare stroje). Po rodzeństwie i dziadkach żałoba trwa pół roku, a po dalszych krewnych trzy miesiące.

Wynikałoby z tego, że obowiązuję Panią trzymiesięczna żałoba. Dziś nie oznacza to jednak, i to przy tam małym pokrewieństwie, że musi to być czarny strój. Wystarczy czarne opaska.

18.05.2011. Joanna P.: Nie jestem katoliczką i zastanawiam się, jak w mojej sytuacji należy  zwracać się do duchowieństwa kościoła katolickiego. Zaciekawił mnie Państwa artykuł i nie bardzo mogę zrozumieć, dlaczego mam jakoś szczególnie traktować księży i zakonnice, dla mnie ta grupa osób nie stanowi autorytetu. Zwracam się ,,proszę pana'' , ,,proszę pani''. Jeżeli ma mniej niż 25 lat, to mówię per Ty, ale z uwagi na to, że do wszystkich osób w młodym wieku zwracam się po imieniu. Na ogól reakcje były życzliwe. Skąd zatem ten feudalny archaizm, nieprzystający do dzisiejszych czasów? Księdza czy zakonnicę traktuję tak samo jak każdego innego człowieka, nie widzę powodu okazywania im szczególnych względów. Mamy XXI wiek. Chciałabym także uzyskać informacje, dlaczego katolicy całują biskupów w rękę? Dziękuję. Siostrę mam tylko jedną.

Zacznijmy od tego mówienia na „ty”. Nie można sobie przyjmować takiej dosyć dowolnej zasady. Do zupełnie obcych ludzi ni można mówić „ty” opierając się na subiektywnej ocenie ich wieku. Kiedyś popełniłem taką gafę, że powiedziałem do dziewczyny pomagającej mamie przy obiedzie w domu, w którym gościłem pierwszy raz: „A ty, dziecko, do której klasy chodzisz?”. Odpowiedziała: „Niedawno skończyłam studia”. Lepiej powiedzieć do kogoś bardzo młodego „pan/pani” niż „ty” do kogoś, kto ma już swoje lata lub kogoś, kto bardo nie lubi tykania, Każdemu powinniśmy okazać szacunek i wobec każdego postępować w taki sposób, by go nie urazić.

Kwestia tytułowania osób duchownych, sióstr zakonnych, zakonników to nie kwestia wiary, ale kultury, savoir vivre, etykiety, protokołu dyplomatycznego, obyczaju i norm społecznych. Do nauczyciela w liceum mówimy „panie profesorze” do lekarza „panie doktorze” (choć często tytułu doktora nie posiada). Do doktora mówimy „panie doktorze”, do inżyniera „panie inżynierze”, do rektora w chwilach uroczystych i do ambasadora oraz ministra mówimy „wasza ekscelencjo”.

Na całym świecie, we wszystkich kręgach kulturowych kapłani oraz inni przedstawiciele danej religii, mają specjalne, przysługujące tylko im tytuły.

I tak do rabina, który nie jest kapłanem mówimy „panie rabinie”, ale już do szyickiego imama, który jest kapłanem mówimy „wasza świętobliwość” (por.: http://www.agape.com.pl/custom_publishing/art251.php)

Na całym świecie do chrześcijańskich duchownych różnych wyznań ludzie, również osoby niewierzące, zwracają się „ojcze” czy „proszę księdza”, do zakonnicy siostro, do zakonnika, który nie jest kapłanem bracie.

W każdej instytucji samorządowej czy państwowej podczas uroczystego powitania proboszcza powie się „Przewielebny księże proboszczu”, a podczas powitania biskupa „wasza ekscelencjo”. Tak było i jest (oraz będzie) na całym świecie.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

29.03.11.  Adrian Czok: Proszę o informację jakie zasady obowiązują (chodzi o kolejność wpisywania nazwisk adresatów) w przypadku wysyłania wiadomości e-mail do większej liczby adresatów.

Najprościej umieścić je w kolejności alfabetycznej. Jeśli jednak są w śród nich jakieś osoby ważniejsze należy to uwzględnić. Gdyby np. list był podpisany przez profesora, adiunkta i studentów, to oczywiście pierwsze będzie nazwisko profesora, potem adiunkta, a potem studentów już alfabetycznie.

28.03.11. Michał Godlewski: Chciałbym poradzić się Pana w temacie zakładania podkoszulek/t-shirtów pod koszulę – czy jest to wskazane ze względów estetycznych, czy raczej odradzane... również z wyżej wymienionych powodów?

Autorzy wielu podręczników savoir vivre odradzają noszenie podkoszulek, bo zdarza się często, ze prześwitują przez dobrą koszulę.

8.03.2011. Ewa: Znalazłam krótką wzmiankę na Państwa stronie o niestosowności malowania paznokci. Bardzo proszę o rozwinięcie tematu.

Czy niemalowanie paznokci jest zasadą ogólną? Kiedy jest dopuszczane, a kiedy nie i z czego to wynika? Czy dotyczy to wszystkich kolorów czy np. czerwień jest dopuszczalna?

Na wszystkie oficjalne okazje i do pracy malujemy paznokcie wyłącznie lakierem bezbarwnym W wielu instytucjach jest instrukcja dla kobiet mówiąca o tym). Możemy je pomalować jakimś kolorowym lakierem tylko na bal lub bardzo prywatne okazje, np. randka.

20.02.2011. Piotr z Krakowa: Byłbym niezwykle wdzięczny, jeśli zechciałby Pan rozwiać moje wątpliwości odnośnie zapalania papierosów innym osobom. Jako namiętny palacz, w zasadzie codziennie użyczam ognia innym - tak znajomym, jak i obcym. Przez długi czas byłem przekonany, iż reguły dobrego wychowanie wymagają, by zawsze własnoręcznie odpalić papierosa drugiej osobie. Jednak ostatnio znajomy przekonywał mnie, że w sytuacji, gdy o ogień prosi mężczyzna, należy oddać mu zapałki/zapalniczkę, by obsłużył się sam. W związku z tym proszę o wyjaśnienie, czy to prawda i czy w ogóle istnieją wyjątki od zasady "własnoręcznego odpalania". Nadmienię, iż posługuję się zapałkami i proces odpalania jest dla mnie dość skomplikowany technicznie, zwłaszcza gdy w jednej ręce trzymam już swojego zapalonego papierosa. W takich sytuacjach oddanie zapałek drugiej osobie często pozwala uniknąć np. zgaszenia ognia przez wiatr. Na marginesie jeszcze jedno pytanie: jeśli sam nie mam ognia, a jedyni palacze w polu widzenia to obce kobiety, to czy w ogóle wchodzi w rachubę poproszenie którejś z nich o użyczenie zapalniczki?

Przejrzałem cała literaturę pod tym katem i nie znalazłem rozstrzygnięcia. Muszę zatem dokonać go sam w oparciu o posiadaną prze mnie wiedzę z zakresu savoir vivre i etykiety i stosując podstawowe zasady savoir vivre w toku rozumowania.

Zapalenie komuś papierosa jest swoistym jakoś skomplikowanym ceremoniałem szczególnie wtedy, gdy i my i ta osoba, której zapalamy papierosa siedzą. Trzeba wstać. Podejść z prawej strony do tej drugiej osoby i jej papierosa zapalić.

Każdy tego typu ceremoniał jest wyrazem szacunku, niekiedy szczególnego szacunku.

Szacunek taki okazujemy zatem z pewnością starszej kobiecie i każdemu VIP-owi (każde ważnej osobie, gościowi, dyrektorowi, posłowi, profesorowi, itp.) niezależnie od jego płci.

W podręcznikach savoir vivre znajdujemy informację, że jeśli przypalamy kobiecie papierosa jesteśmy zobowiązani wstać, kiedy tej kobiecie należy się szczególny szacunek. Nie musimy wstawać, gdy jest to np. bliska nasza koleżanka.

Z powyższych danych wynikałoby, wydawałoby się, ze bez żadnych wątpliwości, że nie jesteśmy zobowiązani przypalać papierosa każdemu mężczyźnie, który prosi o ogień. Niektórym możemy podać zapalniczkę czy zapałki. Jeśli jednak zapalimy papierosa każdej takiej osobie nie będzie w tym nic złego. Będzie to tylko oznaka szczególnej grzeczności, znak, że cechuje nas kurtuazja.

Oczywiście jeśli wieje wiatr lub występują jakiekolwiek inne widoczne trudności możemy przekazać zapalniczkę czy zapałki osobie, która prosi o ogień niezależnie od tego jaka jest jej płeć.

Czasy, że nigdy nie zaczepiamy żadnej obcej nam kobiety minęły. Uznaje się to również w ramach savoir vivre. Możemy obcą kobietę zapytać o godzinę, o drogę, możemy poprosić o ogień.

18.02.2011. Tomasz R.: Zwracam się do Państwa z uprzejmą prośbą o wyjaśnienie kilku kwestii dotyczących męskiej koszuli. Pierwsza tyczy się guzików: jaka jest najmniejsza dopuszczalna ich liczba w rzeczonej koszuli męskiej, a jaka największa? Druga z kolei dotyczy kwestii długości odstępów między wspomnianymi guzikami- czy można wskazać największą akceptowalną odległość pomiędzy nimi, jak również tę najmniejszą? Pojawia się tu też związana chyba w jakiś sposób z poprzednimi problemami sprawa zaginania się oraz odchylania się brzegów koszuli przy guzikach w określonych
sytuacjach. Z pewnością istnieje wówczas ryzyko (na przykład przy siadaniu), iż ktoś inny chcący bądź niechcący zobaczy mniejszą lub większą część nagiego ciała danej osoby mającej na sobie jakąś nieodpowiednią
(?) koszulę. Chciałbym dowiedzieć się, co Państwo o tym sądzą.


Pana pytania mnie zaskoczyły. Przewertowałem cała literaturę jaka posiadam (a jest tego dużo) w tym również literaturę z zakresu krawiectwa (tu mam tylko dwie pozycje) i nie znalazłem odpowiedzi na Pana pytania. Była w tej literaturze podana charakterystyka dziesiątek (dosłownie) cech koszuli, ale ani słowa na poruszone przez Pana tematy.

Są na pewno jakieś klasyczne krawieckie normy, do których można dotrzeć.

Cóż mogę dodać.

Z punktu widzenia etykiety nie może zdarzyć się taka sytuacja, że miedzy guzikami widać nagie ciało. Albo wiec koszula jest za mała albo źle uszyta. Trzeba zatem starannie dobierać rozmiary, a najlepiej szyć koszule na miarę i dobrych fachowców (wiele salonów z koszulami oferuje taka usługę.

Widzę też dwa inne rozwiązania tego problemu. Gdy zgodnie ze wskazaniami etykiety nosimy w 95% sytuacji krawat zasłania on guziki i ewentualne „prześwity” i nagiego ciała nie da się tak czy siak zobaczyć.

Koszule na eleganckie okazje są tak uszyte, że guzików nie widać i nie ma również możliwości, ze ktoś zobaczy nagie ciało.

17.02.2011. Alan. Bardzo się cieszę, że natrafiłem na Pańską stronę internetową, która bardzo mnie zaciekawiła, tym bardziej iż zawód, który wykonuję (kelner) wymaga ode mnie znajomości zasad właściwego zachowania. Mam do Pana takie oto pytanie.

Ostatnio obsługiwałem gości, byli to jedyni goście w restauracji. Siedzieli oni razem z menedżerem restauracji. Kiedy goście jedli, ja stałem sobie nieopodal nich - oczywiście nie nad stołem), od czasu do czasu zmieniając miejsce stania - gdyż musiałem się dyskretnie przemieszczać aby widzieć co się dzieje przy stole.

Po wszystkim kierownik zarzucił mi, że się za dużo kręcę, że powinienem raz spojrzeć i zniknąć tak aby mnie nie było widać.

Czy Pan jest tego samego zdania??? Według mnie kelner powinien być zawsze w kontakcie wzrokowym z gośćmi i być w zasięgu ich wzroku w razie jakiejś potrzeby.

Jakie jest Pana zdanie na ten temat.

Czy może mi Pan polecić jakąś książkę związaną z tą tematyką????

Jedyna książka bezpośrednio dotycząca Pana pracy jaką znam to: S. J. Dahmer, K. W. Kahl, Podręcznik dla kelnerów. Tłumaczenie Anna Mandes, Agnieszka Mandes, Wydawnictwo Wiedza i Życie S. A., Warszawa 1999. Warto też przeczytać: Lefever M. M.,, Byłem restauratorem czyli jak odnieść sukces, Wydawnictwo Wiedza i Życie, Warszawa 2000.

Poruszany przez Pan problem jest trudny i złożony. Pan ma rację i menadżer ma rację.

Jak to możliwe?

Zachował się Pan jak rasowy, dobry kelner. Nie wziął Pan pod uwagę jednej okoliczności, która jest zmienna. Gość może być zadowolony takiego Pana postępowania. Może go jednak również stała Pana obecność jakoś krepować, irytować. Nie będzie się z tego powodu czuł swobodnie. I tak np. menadżer mógł czuć, że jego zachowanie przy stole nie jest idealne, że cos robi nie tak i odbierał Pana obecność jako czynnik deprymujący – nie chciał się kompromitować w Pana oczach. To trzeba jakoś wyczuć, bo tacy goście się zdarzają, nie mówiąc już np. o czulących się do siebie parach, które nie chciałyby, żeby ktoś ich karesy obserwował.

Radek: Pozwolił Pan na opisanie problemu jeżeli taki się pojawi. Więc jest. Sprawa wygląda tak:  Mam 40 lat i spotykam się z kobietą w tym samym wieku. Nie mieszkamy razem, ale w ten weekend byliśmy razem. Ona miała zaplanowane spotkanie z bliskimi znajomymi, Ja ich nie znałem i na razie nie było takiej potrzeby, aby się poznać. Poprosiła mnie abym ją zawiózł i odebrał, ponieważ miał być alkohol-ja w tym czasie miałem zaplanowanych kilka czynności.

Otrzymałem telefon i pojechałem pod wskazany adres. Przyszła, była bardzo pijana i oznajmiła, że jak kolega usłyszał, że przyjechałem po nią to zapytał się a kto to jest-Kaziu Nowak czy jakiś Gienek. Powiedziała to w sposób bardzo cyniczny i z dziwnym uśmiechem. Mnie nie interesuje, że ktoś obcy mnie obraża, ale czy ona nie powinna jakoś zareagować, a tym bardziej chyba nie cytować mi tego w takiej formie. Przecież jeżeli ona się spotyka z jakimś Kaziem czy Gienkiem jak to określił kolega to chyba lekko ją też obraził.  Powstał konflikt-ona uważa, że to jest taki dowcip i chce to zbagatelizować a ja nie mogę sobie tego wytłumaczyć.

Czy można być dalej z osobą, która szydzi i wyśmiewa. Nie wiem bo ja naprawdę oddałem jej całego siebie a teraz nie mogę tego strawić i to jest silniejsze od logicznego myślenia. Ona bardzo przeprasza i zwala winę na alkohol-ja uważam, że to nie jest wytłumaczenie bo człowiek po wypiciu alkoholu ma dalej ten sam mózg tylko chyba mówi to co myśli. Proszę o poradę czy może ze mną jest coś nie tak?

Katarzyna Tymińska: Znalazłam dziś przez przypadek Pańską stronę w Internecie i bardzo zainteresowała mnie jej treść. Jestem dopiero na początku lektury. Jako osoba niepaląca i bardzo wrażliwa na zapach dymu tytoniowego zajrzałam do działu tytoniowego i trochę zdziwił mnie fragment, który cytuję poniżej: "Wyjątkowa jest sytuacja, gdy znajdziemy się razem z osobami, które nie palą, i o których wiemy, że bardzo nie lubią, gdy ktoś w ich obecności pali, w takim miejscu, że posiada ono dwie strefy: dla palących i dla niepalących. Możemy wtedy umiejscowić się w strefie dla niepalących i, ograniczając palenie, udawać się co jakiś czas dla strefy dla palących, by tam spokojnie oddać się swojemu nałogowi. Warto podkreślić, że osoby niepalące nie powinny tego traktować jako czegoś naturalnego, ale jako pewien szlachetny gest ze strony palącego, objaw jego szczególnej troski o ich dobre samopoczucie." W mojej opinii (mocno subiektywnej, przyznaję) taka postawa osoby
palącej jest czymś zupełnie naturalnym i inne zachowanie byłoby bardzo przykre. Przychodzi mi do głowy porównanie - gdy w towarzystwie ktoś musi zrobić sobie zastrzyk - przecież odejdzie na bok, by nie narażać towarzystwa na przykry widok. Jeśli młoda matka chce karmić dziecko piersią, również powinna mieć na uwadze uczucia towarzystwa, zwłaszcza młodych mężczyzn, których ta sytuacja zwykle bardzo krępuje. A przecież takie sytuacje nie czynią obecnym realnej krzywdy, a tylko powodują skrępowanie. Czy w takim razie palenie tym bardziej nie powinno wiązać się z chwilowym opuszczeniem towarzystwa? Przecież nie chodzi tu tylko o skrępowanie, ale o przykry zapach a także skutki dla
zdrowia. Z mojego doświadczenia wynika, że w szczególności pokolenie obecnych 50 latków uważa, że nie paląc robi komuś wyjątkowa grzeczność (i czasem daje to do zrozumienia kąśliwymi uwagami). Na szczęście (dla niepalących) moje pokolenie (ok 35 lat) ma inne podejście: "Mój nałóg
to mój problem, nie musicie cierpieć z jego powodu".
Dlatego zapraszając znajomych do domu nie muszę się martwić, czy
zaprosić Marka i Piotrka, którzy palą, czy też zaprosić wszystkich
poza nimi. Wiem z doświadczenia, że nie będą zmuszać innych do
wdychania dymu, wyjdą na zewnątrz nawet jeśli pogoda nie zachęca do spacerów. Tak było nawet w mieszkaniu kolegi, który mieszkał na drugim piętrze i nie miał balkonu. I nie sądzę, żeby był to z ich strony
"objaw szczególnej troski o dobre samopoczucie", a jedynie jedna z
wielu konsekwencji palenia, wcale nie najbardziej przykra.

Wydaje mi się że bardzo ważną zmianą w obyczajach jest to, że goście raczej powstrzymują się od palenia, niż pytają gospodarzy, czy mogą zapalić, co stawiało tych ostatnich w krepującej sytuacji - pozwolić i
znosić z uśmiechem na ustach, czy tez nieuprzejmie odmówić.

Ewa M.: Czy mogłabym otrzymać poradę jakie powinno być rozmieszczenie gości, gdy w pięcioosobowym aucie jadą, oprócz kierowcy, na wesele członkowie jego rodziny tj. matka, siostra z mężem oraz dziewczyna kierowcy? Czy miejsce przy kierowcy powinna zająć jego matka? Sądzę, że siedząca z tyłu dziewczyna czuje się nieswojo... Interesuje mnie zwłaszcza pozycja dziewczyny kierowcy oraz jego matki.

10.01.2011. Bartłomiej: Od dłuższego czasu studiuje savoir vivre, a Pana stronę znalazłem jako najbardziej pomocna, dziękuje.

Natomiast nigdzie nie spotkałem sie ze zdaniem SV na temat malowania paznokci przez kobiety? Jak oficjalnie sie do tego podchodzi?

P.S.: Osobiście malowanie paznokci czymkolwiek lub na jakikolwiek inny kolor niż bezbarwny lakier wydaje mi sie bardzo nieestetyczne, a juz w szczególności paznokcie u stop.

Bardzo mnie martwi, ze kobiety dziś za tak niezbędne uważają dopełnić swój strój czarnymi, różowymi itd. paznokciami. Czy kobiety do II wojny światowej malowały paznokcie?

Pana intuicje są dobre. Jeśliby Pan dobrze poszukał to znajdzie Pan w wielu podręcznikach wskazanie, żeby malować paznokcie wyłącznie lakierem bezbarwnym. Malowanie ich na kolorowo czy ozdabianie czymkolwiek jest dobre dla nastolatek. We wszystkich innych wypadkach jest gminne, niepoważne, nieeleganckie. W wielu poważnych instytucjach zabrania się zatem pracownicom malowania i ozdabiania paznokci.

3.01.2011. Agata: Jak postąpić w przypadku, gdy chcemy odwołać ważne spotkanie i nie urazić drugiej strony.

Gdy faktyczny powód odwołania spotkania jest błahy lub po prostu o tym spotkaniu zapomnieliśmy w tym samym czasie zaplanowaliśmy sobie coś ważnego nie wolno nam powiedzieć prawdy, bo to uraziłoby drugą osobę, zraniło ją, byłoby wyrazem braku szacunku i , co za tym idzie, powodem do obrazy. W takich wypadkach dobre podręczniki savoir vivre zalecają tzw. szlachetną blagę, a więc zmyślenie takiego powodu, który pozwalałby nam wyjść z twarzą, był przyjęty przez drugą stronę jako usprawiedliwiony i nie pociągał za sobą żadnych negatywnych skutków. Wielu autorów podkreśla, że to zmyślenie musi posiadać taki charakter, by w żadnym wypadku nie mogło wyjść na jaw, że to tylko zmyślenie.

23.12.2010. Przemysław H.: Chciałbym zadać kilka pytań na które nie znalazłem odpowiedzi na Pańskiej stronie.
Pierwsze, dotyczące odzieży wierzchniej - czy kurtka dyplomatka (nie jest to płaszcz - sięga prawie do kolan) nadaje się na odzienie wierzchnie do strojów wizytowych i wieczorowych (dla młodej osoby, przed trzydziestką)?

Co stosować jako odzież wierzchnią w przypadku smokingu? Czy może to być owa dyplomatka, czy może poleci Pan coś
innego?


Drugie - czy w stroju spacerowym kamizelka powinna mieć inny kolor niż garnitur, czy też może być w tym samym kolorze?


Trzecie - czy koszula z mankietami na spinki jest wymagana do każdego stroju poza weekendowym, czy też w tylko w stroju wizytowym i bardziej eleganckich, a w pozostałych przypadkach można mankiety zapinać na
guziki?

W sklepach spotkałem się też z supełkami z wełny, pełniącymi
rolę spinek. W jakim zakresie dopuszczalne jest ich stosowanie?

Kurtka dyplomatka, to jednak zawsze kurtka, może o niebo bardziej elegancka od innych kurtek, ale co z tego. Dla młodego człowieka na co dzień to strój elegancki, ale do ubioru wizytowego czy wieczorowego już nie bardzo pasuje.

Do smokingu będzie dobry płaszcz dyplomatka.

W stroju spacerowym i tylko w stroju spacerowym kamizelka jest z tego samego materiału, co garnitur.

Koszula z mankietami na spinki jest obowiązkowa przy stroju wizytowym i wieczorowym, w innych wypadkach jest objawem szczególnej elegancji i to w tych innych wypadkach zakłada się spinki-supełki pod kolor krawata.

21.12.2010. Grzegorz: Mam do pana kilka pytań odnośnie jednego tematu. Czytam juz sporo, ale nigdzie nie mogę odnaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Mianowicie chodzi o siadanie (siedzenie)mężczyzny . Dokładnie o zakładanie nogi na nogę. Czy ma to wyglądać ,że " kolano na kolano" czy kostka na kolano? W jakich okolicznościach która z pozycji jest odpowiednia? W jakim stroju?  Czy ważny jest wiek status funkcję, którą się spełnia, jakiej jest się  rangi   lub charakteru ( luzak nie luzak)? A może też pochodzenie narodowe bądź w jakim kraju sie znajdujemy? Lub z kim mamy do czynienia, kto siedzi obok lub ogólnie w pobliżu?  Kiedy i komu przystoi,  a kiedy nie powinno się?
Obecnie mieszkam w USA i zauważyłem siadanie " kostka na kolano" najbardziej popularne nawet w telewizji przez polityków lub biznesmenów w różnych ważnych sytuacjach.  W  Polsce raczej obserwuje sie " kolano na kolano" a gdy ja tak siadam tutaj to śmieją się, że jak dziewczynka...
No i nie wiem kto i kiedy jest poprawne . Mnie uczono, że "kolano na kolano" to skromne i eleganckie, a tu się śmieją! Mam 25 lat i  lubię obie opcje, ale uważam, że zależy kiedy i kto i w jakim wieku to robi! Tutaj nie zauważyłem sztywnych zasad. Robią to wszyscy ( Polacy szczególnie z długim pobytem i "ważni " bogaci  w większości  też). Jak do młodych nie mam nic to irytują mnie starsi panowie w garniturach np. w tv czy na przyjęciach siadając na fotelach sofach itp.
Najbardziej mnie to zdenerwowało gdy na imprezie kulturalnej  ( „graduation" -impreza po zakończeniu np. studiów), gdzie mężczyźni byli w garniturach pan ok.60 lat siedział obok mnie na sofie  z " kostka na kolano" . Nic by może nie było dziwnego,  gdyby nie fakt, że przed nami znajdowała sie ława - niski stół z jedzeniem piciem itd. właśnie na wysokości jego stopy! I ja żeby sie poczęstować musiałem nad jego łapą sie gimnastykować! Za którymś razem zwróciłem grzecznie i żartobliwie  uwagę i spotkałem sie z negatywną odpowiedzią: „Tak siedzą faceci a nie tak  jak ty!  panienka jesteś”. Skompromitował mnie tym tekstem a ja  nie pozostałem dłużny więc odpowiedziałem: „ co pan 15 lat ma?  tak to se pan przy piwie w dresach przed tv albo na ognisku siedzą nie tutaj  z łapą na wysokości stołu". Koleś ten  ważny bogaty  prezes dużej firmy no ale moim zdaniem kultury za grosz! To kim jest nie znaczy że może wszystko!     No i kto miał racje?
Bardzo proszę Pana o jak najbardziej wyczerpujące odpowiedzi na  pytania zadane na początku  bo naprawdę gnębi mnie  to ( wiele juz kontrowersji  miałem z tego tytułu) a niedługo ważne spotkanie, na którym chciałbym się pokazać z lepszej strony lub " gorszej" ale  broniąc pewnie swojej racji.

Jeśli odpowiedz zostanie udzielona to w jakiej formie i jakim terminie?
Czy na mój email czy na łamach strony internetowej?
Z góry bardzo dziękuje!
Ps. Super stronka !!! Można znaleźć dużo wyczerpujących odpowiedzi których nie ma gdzie indziej! Wszystko dokładnie w jednym miejscu! Gratuluje i życzę dalszych równie dobrych  sukcesów!

Po pierwsze, nie powinien Pan tak odpowiadać temu mężczyźnie. Był on niegrzeczny i niekulturalny, ale Pan dał się wciągnąć na „jego boisko” – zaczął Pan zachowywać się według narzuconych przez niego reguł. Lepiej było zignorować jego uwagę.

Problem układu nóg podczas siedzenia można rozpatrywac w dwóch perspektywa: dobrego wychowania i mowy ciała.

W tej pierwszej perspektywie założenie nogi na nogę tak jak Pan to robi jest objawem luzu, a „Amerykańska czwórka” (tak jak to zrobić ten mężczyzna) jest już bardzo nie na miejscu i niegrzeczna w większości sytuacji.

Jeśli chcemy komuś okazać szacunek, siedzimy i rozmawiamy z szefem, VIP-em, kimś starszym i ważnym i chcemy mu okazać szacunek trzymamy nogi tak, ze obie stopy dotykają podłogi, a odległość miedzy kolanami jest na trzy palce (5-10 cm).

Według mowy ciała „amerykańska czwórka”, jak czytamy o tym np. w brytyjskim podręczniku nowy ciała pt. „mowa ciała” autorstwa Allana Pease: „wskazuje na nastawienie na w3spółzawodnictwo lub kłótnię. Ta pozycja jest charakterystyczna dla wielu amerykańskich mężczyzn, którzy lubią mierzyć swoje siły z innymi. Co ciekawe , w przypadku tak siedzącego Amerykanina trudno jest o właściwa interpretację jego nastawienia, natomiast w przypadku obywatela brytyjskiego jest ono o wiele bardziej oczywiste”. Jeżeli ta amerykańska czwórka jest „umocowana”, a więc dany mężczyzna trzyma rękami za nogę „przyjmuje postawę nieprzejednaną” i „taki zespół gestów jest znakiem, ze mamy do czynienia z upartym, twardym osobnikiem”.

Zwykłe założenie nogi na nogę, jak twierdzi Pease, to normalny gest w kulturze europejskiej w sytuacji luzu. Jednak w kulturze amerykańskiej jest on odczytywany jako dezaprobata, chwiejność, obawa, trudność podjęcia decyzji, a wiec postawy właściwe bardziej dla kobiet i niewłaściwe dla „prawdziwych mężczyzn”.

Jeżeli więc siedzi Pan w obecności szefa (np. przyszłego), a on jako biznesmenem i kieruje się etykietą biznesu lepiej siedzieć tak jak podpowiada savoir vivre i ta etykieta (obie stopy na podłodze), a jak chce Pan Amerykanom pokazać swoją prawdziwą amerykańskość, że jest Pan amerykańskim, twardym mężczyzną to robi Pan „amerykańską czwórkę” z „umocowaniem”.


20.12.2010 Etherard student PŁ: Chciałbym uzyskać od Państwa darmową poradę (jestem studentem, a sprawa choć na pierwszy rzut oka wyda się śmieszna, może poprowadzić do poważnych komplikacji). Otóż obchodziłem wczoraj urodziny, kolega ustnie zaproponował byśmy zorganizowali je w jego pokoju(mieszkamy w akademiku); następnies pytałem się go pisemnie(gg) czy na pewno mam wpaść, odpowiedź była pozytywna. Bo skończonej imprezie zostało się sporo do zmywania, i tutaj moje pytanie. Kto to powinien zrobić?? Ja z racji, że miałem urodziny organizowane w jego pokoju; czy on bo mnie zaprosił? Między nami powstał zgrzyt bo osobiście uważam, że skoro on zaproponował zabawę u siebie, to nietaktem jest kazać mi zmywać. Jeśli można, proszę o szybką odpowiedź (Naczynia leżą w miednicy przed moimi drzwiami, a kolega zgodził się na Państwa arbitraż w tej sprawie).

Odpowiadając najkrócej. Trudna sprawa. Obaj Panowie macie rację. Pan zakłada, że został zaproszony i to jest jeszcze okazja Pana urodzin, a wiec jest Pan zwolniony zmycia naczyń. Kolega zakłada, że jego prezentem na Pana urodziny było udostępnienie pokoju i że i tak dużo zrobił dla Pana. Nie zrozumieliście się i nie dogadaliście. Tak bywa. Proponuję umyć naczynia solidarnie, podać sobie ręce i cieszyć się dalszą obopólną przyjaźnią.


19.12.2010. Emilia E.: Mam pewien dylemat i prosiłabym o pomoc. Ze znajomym umówiłam się że dam mu odpowiedź na pytanie w ciągu dwóch dni drogą sms-ową.
Jednak na następny dzień dwukrotnie do mnie dzwonił. Nie mogłam oddzwonić bo byłam w pracy.
Kolejnego dnia napisał sms-a z pytaniem jaka jest moja decyzja. Miałam czas odpowiedzieć mu dopiero wieczorem.
Także ze swojej strony wywiązałam się z umowy bo w ciągu dwóch dni udzieliłam mu odpowiedzi drogą sms-ową.
Jednak mój znajomy zarzucił mi brak kultury. Czy słusznie?

Całkowicie niesłusznie. Postawienie przez niego takiego zarzutu było nie tylko błędne, ale i pozbawione kultury, bo obraźliwe. Nawet gdyby Pani nie odpowiedziała mu w ciągu dwóch dni to i tak nie byłoby to pozbawione kultury. Niewywiązanie się z obietnicy może być usprawiedliwione. Jeśli nawet jednak nie jest usprawiedliwione to jeszcze nie jest to brak kultury, a tylko popełnienie małego, z punktu widzenia savoir vivre „grzeszku”, do którego inni powinni podejść w sposób wyrozumiały (jeśli są dobrze wychowani). Fakt, że ktoś „posiada kulturę”, jest dobrze wychowany i żyje według wskazań savoir vivre nie oznacza, że nigdy nie popełnia błędów i jest w perspektywie savoir vivre „bezgrzeszny”.

18.12.3010. Tomasz: Mam pewien kłopot i chciałbym poprosić o poradę Pana Stanisława Krajskiego. Otóż moja Narzeczona nie ubiera się elegancko, a ja nie wiem jak Jej powiedzieć, wytłumaczyć żeby zmieniła swój styl. Na początku naszej znajomości zupełnie nie zwracałem na to uwagi. Jest to niełatwa i delikatna sprawa ponieważ chcę jakoś rozpocząć temat, ale obawiam się, że Ona się na mnie obrazi. Bardzo kocham moją Narzeczoną, jest wspaniałym człowiekiem, zależy mi na Niej. Proszę mi poradzić jak zacząć rozmawiać, co mogę powiedzieć i jak mogę wpłynąć na narzeczoną aby
zmieniła styl ubierania? Bardzo proszę o odpowiedź.


Jest wiele delikatnych metod. Najbardziej delikatna i najbardziej kosztowną zastosował jeden młody człowiek, który zaproponował narzeczonej wspólny, dwuosobowy kilkugodzinny kurs savoir vivre u mnie.

Inna metoda to zacząć sygnalizować wzmożone zainteresowanie savoir vivre. Pokazywać książki, które się czyta z tego zakresu, opowiadać o tym, co się przeczytało, by wreszcie w pewnym momencie, mówiąc o sobie jako o człowieku, który dopiero zaczyna wchodzić w świat savoir vivre zaproponować wspólne wejście i przemianę swojego życia. Można wypowiedzieć taki tekst: „Niech nasze wspólne życie będzie piękniejsze, nadprzeciętne, eleganckie”.
Można wreszcie opowiedzieć narzeczonej o tym w jakich strojach podobałaby się Panu najbardziej. „Ubierasz się bez zarzutu, ale gdybyś założyła to a to byłbym zachwycony. Tak bardzo lubię… np. kostiumy”.

Jeśli kocha, to każda z tych metod będzie skuteczna i tylko scementuje Wasz związek.

17.12.2010. Medyta: Uprzejmie proszę o informację czy zapraszając kobietę do restauracji , lub kawiarni należy czekać na nią przed restauracją czy wewnątrz restauracji, w przypadku jeśli nie wchodzi w grę odebranie kobiety z jej domu.

Kurtuazyjnie będzie poczekać przed restauracją, by wprowadzić Panią według wszystkich zasad etykiety: przepuszczamy w drzwiach, wyprzedzamy ja, prowadzimy do stolika, odsuwamy jej krzesło. Poczekanie przy stoliku nie będzie jakimś faux pas.

16.12.2010. Janusz: Proszę pilnie o opinię. Spóźnianie się w mojej ocenie jest domeną ludzi zarozumiałych i lekceważących i siebie i innych. Ktoś kiedyś powiedział, że „punktualność jest domeną królów".
Jeden z moich znajomych jako kandydat na wójta spóźnił się na zebranie przedwyborcze - a 3 kontrkandydatów było normalnie i każdy alfabetycznie prezentował swoje fantazje przedwyborcze.
ON OCZYWIŚCIE WSZEDŁ DOKŁADNIE KILKA SEKUND WCZEŚNIEJ ANIŻELI GO WYWOŁALI NO I OCZYWIŚCIE WSZEDŁ DEMONSTRACYJNIE , ŻEBY WSZYSCY NA NIEGO ZWRÓCILI UWAGĘ.
Ja to widzę okropnie, pokłóciliśmy się. Stwierdził, że tak jest najlepiej żeby być zauważonym.
Kto ma rację?

Argumenty kolegi były z zakresu tzw. PR. Nie branie jednak pod uwagę wskazań etykiety może się na nim zemścić. Oczywiście, że niepunktualność jest oznaką lekceważenia, a lekceważenie bierze się albo z zarozumialstwa albo z pogardy. Ludzie to czują.

4.12. 2010. Michał Lipski: Mam pytanie bardziej z zakresu praktycznego, niż z zasad Savoir-Vivre. Mianowicie wiele szkół zaleca używanie chusteczek, czy to do nosa, w przypadku choroby, czy do pomocy kobiecie (w tzw. pogotowiu). Tak też robię i mam kilka sztuk bawełnianych chusteczek do tego celu, z uwagi na przewlekłą alergię muszę używać ich często. Natomiast od kilku lat nie jestem w stanie kupić ani jednej nowej sztuki. Poszukuje w sklepach z elegancką odzieżą w moim mieście, a nawet na straganach, gdzie widywałem je w sprzedaży, ale nie udało mi się znaleźć nawet jednej sztuki. Czyżby już całkiem wersje papierowe wyparły klasyczną chustkę?

Czy zna Pan adresy sklepów, czy to w Warszawie, czy w innych miejscach Polski, gdzie takie akcesoria są dostępne w sprzedaży?

Po pierwsze, jeśli ma Pan przewlekła alergię to powinien Pan używać chusteczek papierowych, ale tylko w taki sposób, by nikt Pana przy tym nie widział. Gdy musi Pan już w towarzystwie dopiero wtedy sięga Pan po chusteczkę z materiału.

Po drugie, chusteczki z materiału spotykam w każdym prawie sklepie z garniturami, krawatami itd. i to nie tylko w Warszawie, Łodzi, Poznaniu czy Krakowie, ale również np. Legionowie czy Skierniewicach. Można je też, oczywiście, kupić przez Internet. Gdy wpisze Pan w wyszukiwarkę hasło chusteczki do nosa pojawi się cała gama propozycji.

29.11.2010 Paweł Kowalski: Nigdy specjalnie nie przejmowałem się zasadami savoir vivre'u (przyznaję to z bólem), ale zaistniała dziś sytuacja zmotywowała mnie do napisania listu.
Jestem uczniem. Jak wywnioskowałem z Pańskich odpowiedzi na wcześniejsze pytania, w kwestii witania się w ruchu nawet z o wiele ważniejszą osobą, jaką jest nauczyciel, sprawa jest jasna. Cytuję: "Pierwsza wita się ta osoba, która pierwsza zobaczy druga osobę. Zasada podstawowa brzmi: nigdy za mało grzeczności - jak więc tylko kogoś zauważymy to nie patrząc na status, płeć, wiek tej osoby od razu ją pozdrawiamy." Czy rzeczywiście można odnieść ten cytat do powitania z nauczycielem w szkole czy na ulicy?
Co jednak w przypadku wejścia do klasy jednego nauczyciela na lekcję drugiego? Zgodnie z tym, co wyczytałem, to wchodzącemu wypada przywitać się z już obecnymi (uczniami i nauczycielem prowadzącym lekcję), szczególnie, że poniekąd powoduje zamieszanie niespodziewanym przybyciem (nieczęsto zgubne, np. w czasie egzaminu, sprawdzianu, wyjątkowo trudnego tematu). W następnej kolejności to my, uczniowie, powinniśmy się przywitać. Jednak tu zaczyna się moje pytanie: w jaki sposób? Czy wnioski wyciągnięte z Pańskich wypowiedzi są poprawne? Może jednak savoir vivre wskazuje na uczniowski obowiązek porzucenia wszelakiej dotychczasowej pracy i powstanie w celu powitania (czy wówczas mówimy chóralnie "dzień dobry")?

Ten cytat można odnieść do każdej sytuacji. Nie bardzo rozumiem jaki Pan tu ma problem. Jeśli Pan zobaczy pierwszy nauczyciela to oczywiste, że go Pan wita pierwszy. Jeśli nauczyciel zobaczy Pana pierwszy również pierwszy Pana wita, a nie czeka aż Pan go przywita. W praktyce rzadko się zdarza jednakżeby jeden widział drugiego, a ten drugi nie widział tego pierwszego. Przecież, gdy kogoś widzimy z większej odległości to nie witamy się od razu tylko czekamy aż ta odległość się zmniejszy. Gdy się zmniejszy widzą się już obaj. W jaki sposób ma postąpić nauczyciel, który widzi ucznia i zauważa, że ten uczeń go nie widzi. Mozę oczywiście w takiej sytuacji nic nie robić i miną się tak, że uczeń go w ogóle nie zauważy. Nauczyciel może odwrócić głowę w druga stronę i czekać aż uczeń go pozdrowi. Jeśli go nie pozdrowi to będzie tak jakby się nie widzieli. Może być wreszcie tak, ze nauczyciel pozdrowi ucznia. Korona mu z głowy nie spadnie.

Ja piszę o savoir vvre, a nie obyczajach szkolnych specyficznych dla tego środowiska czy danej szkoły. Obyczaje takie mogą (mają prawo) funkcjonować i wtedy stosujemy się do nich. Jeśli specyficznego obyczaju szkolnego nie ma zasada jest taka. Jeżeli ktoś wchodzi do pomieszczenia pełnego ludzi mówi „Dzień dobry” wtedy, gdy wie, że nie przeszkodzi w czymś ważnym i nie zakłóci czegoś. Gdy powie takie ogólne „Dzień dobry” nie oznacza to, ze inni mają obowiązek mu odpowiedzieć

16.11.2010: Marlena:  Mój problem jest następujący: Bliska koleżanka ma urodziny za 2 tygodnie, niestety nie będę się z nią widziała aż do Bożego Narodzenia. Czy prezent powinnam wysłać jej pocztą, czy lepiej uprzedzić że dostanie go ze sporym opóźnieniem, ale osobiście?
Nie chcę żeby wyglądało to jak zaniedbanie z mojej strony. Proszę o radę.

Może Pani tu postąpić  w dwojaki sposób.

Wysłać kartę z życzeniami (koniecznie w kopercie) i zrobić na niej dopisek: „Prezent wręczę ci osobiście, gdy spotkamy się na święta”.

Wysłać prezent pocztą i dołączyć do niego kartkę z życzeniami i wyjaśnieniem: „nie będę czekała tyle czasu z prezentem aż zobaczymy się osobiście. Już teraz pragnę ci zrobić przyjemność i dać wyraz swoim uczuciom do ciebie”.

15.11.2010 Paweł Konarzewski: W lutym będę brał ślub kościelny. Moja przyszła żona będzie ubrana w długą gładką suknię w kolorze ecru. Dekolt w łódkę dość wysoki, ramiączka sukni szerokie. Suknia będzie bez żadnych ozdób (kwiatki, kokardy, koronki, bez trenu, bez welonu- jedynie biały kwiat wpięty w brązowe włosy) w zamyśle suknia ma być skromna lecz elegancka. Ja ze względów finansowych nie będę kupował specjalnie na te okazje garnituru, więc będę ubrany w ciemno brązowy garnitur (ciemna czekolada, przy słabym świetle wygląda prawie jak czarny jednak przy oświetleniu wyraźnie widać że jest to bardzo ciemny brąz). Koszula gładka ecru. Ślub odbędzie się o godzinie 14:00. Po nim odbędzie się obiad w restauracji. W związku z powyższym nasuwają mi się następujące pytania:
Czy mój garnitur z uwagi na jego kolor jest w ogóle akceptowalny? Narzeczona nie ma nic przeciwko. Ja chciałbym być ubrany również skromnie, ale elegancko. Wspomina Pan, że brąz zarezerwowany jest dla służby. W pewnym sensie taki właśnie kolor mi pasuje, ponieważ jestem osobą wierzącą, a jako taka jestem sługą bożym. Zastanawiając się nad kolorem mam na względzie gości, szczególnie ojca narzeczonej, którzy podejrzewam że przyjdą w czarnych garniturach, a więc będą ubrani bardziej elegancko ode mnie przez co mogą się czuć niezręcznie. Ponad to czy kolor ten jest dopuszczalny o tej porze roku i dnia. Jeżelibym włożył jednak ten garnitur to jakiego koloru powinien być krawat, pasek i buty?
Kolejne pytanie dotyczy obiadu. Ponieważ w restauracji spotkamy się około godziny 16:30 to jaki rodzaj przyjęcia powinniśmy umieścić na zaproszeniach. Czy zapraszamy na uroczysty obiad, na uroczystą kolację czy jeszcze coś innego?
Ostatnie pytanie. Zapraszając brata, który jest z dziewczyną już 5 lat, są pełnoletni ale nie są zaręczeni, wszyscy się znamy (nie jesteśmy dla siebie zupełnie obcymi ludźmi) zaproszenie powinno brzmieć:
Zapraszamy Sz. P. Jana Kowalskiego z osobą towarzyszącą.
Zapraszamy Sz. P. Jana Kowalskiego i Janinę Warecką.
Zapraszamy Sz. P. Jana Kowalskiego i Sz. P. Janinę Warecką.
Mam nadzieję, że poprawne jest wymienienie brata na pierwszej pozycji.


Na początek złapię Pana za słówko. Napisał Pan: suknia ma być skromna lecz elegancka. Trzeba by tu podkreślić: na elegancję składają się trzy podstawowe warunki: skromność, klasyka, najwyższa jakość. Suknia elegancka musi być więc skromna.


Co do brązu. Dzisiaj nikt go nie kojarzy świadomie ze służbą. Brązu unikamy, gdy występujemy jako ludzie interesu, wykładowcy uniwersyteccy, profesjonaliści, jednym słowem w pracy. Na weselu nie ma żadnego problemu. Brąz to kolor nietypowy na ślub, ale na ślubie państwu młodym wszystko wolno, byle to było uroczyste i poważne. Chodzi też o to, by pan młody się wyraźnie odcinał od pozostałych gości tak żeby można go rozpoznać. Pan spełni Etn warunek.

Niech Pan uprzedzi gości, że będzie Pan w ciemnym brązie. Niech sami wyciągają wnioski. Kolor czarny o godz. 14.00 na ślubie wcale nie jest kolorem stosownym. Czarny obowiązuje od 18.00

Trzeba pamiętać, że czarne buty pasują do wszystkiego. Można założyć czarne buty do jasnego garnituru. Nie można założyć jasnych butów do ciemnego garnituru. Pana garnitur będzie ciemny. Ma Pan zatem dwa wyjścia: albo czarne buty i pasek albo buty i pasek w bardzo podobnej ciemnej tonacji brązu.

To będzie uroczysty obiad. I to, w kategoriach savoir vivre bardzo wczesny. Obiad je się o godz. 19.00-20.00. Nie ma zatem tu problemu.

Wybrałbym wersję: „Zapraszamy Sz. P. Jana Kowalskiego i Sz. P. Janinę Warecką”.

Oczywiste jest, że w sytuacji ślubu brat jest dla Pana osobą ważniejszą, a druga osoba jest zapraszana ze względu na brata.

Nie lekceważcie drobnostek, ponieważ od drobnostek zależy doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką.

16.11.2010: Marlena: Mój problem jest następujący: Bliska koleżanka ma urodziny za 2 tygodnie, niestety nie będę się z nią widziała aż do Bożego Narodzenia. Czy prezent powinnam wysłać jej pocztą, czy lepiej uprzedzić że dostanie go ze sporym opóźnieniem, ale osobiście? Nie chcę żeby wyglądało to jak zaniedbanie z mojej strony. Proszę o radę.

Może Pani tu postąpić w dwojaki sposób.

Wysłać kartę z życzeniami (koniecznie w kopercie) i zrobić na niej dopisek: „Prezent wręczę ci osobiście, gdy spotkamy się na święta”.

Wysłać prezent pocztą i dołączyć do niego kartkę z życzeniami i wyjaśnieniem: „nie będę czekała tyle czasu z prezentem aż zobaczymy się osobiście. Już teraz pragnę ci zrobić przyjemność i dać wyraz swoim uczuciom do ciebie”.

15.11.2010 Paweł Konarzewski: W lutym będę brał ślub kościelny. Moja przyszła żona będzie ubrana w długą gładką suknię w kolorze ecru. Dekolt w łódkę dość wysoki, ramiączka sukni szerokie. Suknia będzie bez żadnych ozdób (kwiatki, kokardy, koronki, bez trenu, bez welonu- jedynie biały kwiat wpięty w brązowe włosy) w zamyśle suknia ma być skromna lecz elegancka. Ja ze względów finansowych nie będę kupował specjalnie na te okazje garnituru, więc będę ubrany w ciemno brązowy garnitur (ciemna czekolada, przy słabym świetle wygląda prawie jak czarny jednak przy oświetleniu wyraźnie widać że jest to bardzo ciemny brąz). Koszula gładka ecru. Ślub odbędzie się o godzinie 14:00. Po nim odbędzie się obiad w restauracji. W związku z powyższym nasuwają mi się następujące pytania:
Czy mój garnitur z uwagi na jego kolor jest w ogóle akceptowalny? Narzeczona nie ma nic przeciwko. Ja chciałbym być ubrany również skromnie, ale elegancko. Wspomina Pan, że brąz zarezerwowany jest dla służby. W pewnym sensie taki właśnie kolor mi pasuje, ponieważ jestem osobą wierzącą, a jako taka jestem sługą bożym. Zastanawiając się nad kolorem mam na względzie gości, szczególnie ojca narzeczonej, którzy podejrzewam że przyjdą w czarnych garniturach, a więc będą ubrani bardziej elegancko ode mnie przez co mogą się czuć niezręcznie. Ponad to czy kolor ten jest dopuszczalny o tej porze roku i dnia. Jeżelibym włożył jednak ten garnitur to jakiego koloru powinien być krawat, pasek i buty?
Kolejne pytanie dotyczy obiadu. Ponieważ w restauracji spotkamy się około godziny 16:30 to jaki rodzaj przyjęcia powinniśmy umieścić na zaproszeniach. Czy zapraszamy na uroczysty obiad, na uroczystą kolację czy jeszcze coś innego?
Ostatnie pytanie. Zapraszając brata, który jest z dziewczyną już 5 lat, są pełnoletni ale nie są zaręczeni, wszyscy się znamy (nie jesteśmy dla siebie zupełnie obcymi ludźmi) zaproszenie powinno brzmieć:
Zapraszamy Sz. P. Jana Kowalskiego z osobą towarzyszącą.
Zapraszamy Sz. P. Jana Kowalskiego i Janinę Warecką.
Zapraszamy Sz. P. Jana Kowalskiego i Sz. P. Janinę Warecką.
Mam nadzieję, że poprawne jest wymienienie brata na pierwszej pozycji.


Na początek złapię Pana za słówko. Napisał Pan: suknia ma być skromna lecz elegancka. Trzeba by tu podkreślić: na elegancję składają się trzy podstawowe warunki: skromność, klasyka, najwyższa jakość. Suknia elegancka musi być więc skromna.


Co do brązu. Dzisiaj nikt go nie kojarzy świadomie ze służbą. Brązu unikamy, gdy występujemy jako ludzie interesu, wykładowcy uniwersyteccy, profesjonaliści, jednym słowem w pracy. Na weselu nie ma żadnego problemu. Brąz to kolor nietypowy na ślub, ale na ślubie państwu młodym wszystko wolno, byle to było uroczyste i poważne. Chodzi też o to, by pan młody się wyraźnie odcinał od pozostałych gości tak żeby można go rozpoznać. Pan spełni Etn warunek.

Niech Pan uprzedzi gości, że będzie Pan w ciemnym brązie. Niech sami wyciągają wnioski. Kolor czarny o godz. 14.00 na ślubie wcale nie jest kolorem stosownym. Czarny obowiązuje od 18.00

Trzeba pamiętać, że czarne buty pasują do wszystkiego. Można założyć czarne buty do jasnego garnituru. Nie można założyć jasnych butów do ciemnego garnituru. Pana garnitur będzie ciemny. Ma Pan zatem dwa wyjścia: albo czarne buty i pasek albo buty i pasek w bardzo podobnej ciemnej tonacji brązu.

To będzie uroczysty obiad. I to, w kategoriach savoir vivre bardzo wczesny. Obiad je się o godz. 19.00-20.00. Nie ma zatem tu problemu.

Wybrałbym wersję: „Zapraszamy Sz. P. Jana Kowalskiego i Sz. P. Janinę Warecką”.

Oczywiste jest, że w sytuacji ślubu brat jest dla Pana osobą ważniejszą, a druga osoba jest zapraszana ze względu na brata.

18.10.2010 Krystyna M.: Mieszkam na stale w Kanadzie. Dziwi mnie to, że w naszym polonijnym kościele podczas ceremonii ślubu, panna młoda siedzi po lewej stronie pana młodego. Wiem, że w Polsce jest odwrotnie. Proszę o kilka słów na ten temat, czy obie pozycje są dopuszczalne?

Savoir vivre i etykieta są, choć pochodzą z Europy, ogólnoświatowe. Przyjmują ich zasady i wskazania wszyscy, w tym np. Japończycy czy Chińczycy. Wskazania etykiety nie są konwencją, czystą formą, Male zawsze mają swoje logiczne uzasadnienie związane z dobrem drugiego człowieka. Mężczyzna zawsze tak idzie i siada obok kobiety by mieć ja po swojej prawej stronie, ponieważ jego prawa ręka jest bardziej sprawną i lepiej gdy użyje jej właśnie, gdy będzie musiał kobiecie pomóc *np., kobieta zemdleje i trzeba ja natychmiast pochwycić czy potknie się i zaczyna się przewracać). Tradycyjnie ta osoba, która jest po naszej prawej stronie jest też najważniejsza.

21.10.2010 Łukasz: W dziale dotyczącym zależności pomiędzy strojem mężczyzny i kobiety znalazłem zdanie, że ubiory powinny być zharmonizowane. W związku z tym mam pytanie. Wybieram się na ślub oraz wesele z partnerką, która zdecydowała się na kreację o dominującym kolorze fioletowym. Czy w takim przypadku powinienem dobrać krawat właśnie w takim kolorze? Czy raczej nie powinienem zawracać sobie tym głowy. Będzie to jedyny dodatek kolorystyczny w przypadku mojego stroju, a garnitur jest koloru czarnego.

Krawat może pasować do koszuli, a wiec o ton ciemniejszy. Powinien być raczej wesoły, ale oczywiście nie pstrokaty. Może być brązowy. Chusteczka w kieszonce na piersi albo pod kolor krawata albo biała.

20.10.2010. Marlena: Mój problem jest następujący:
Bliska koleżanka ma urodziny za 2 tygodnie, niestety nie będę się z nią widziała aż do Bożego Narodzenia. Czy prezent powinnam wysłać jej pocztą, czy lepiej uprzedzić że dostanie go ze sporym opóźnieniem, ale osobiście? Nie chcę żeby wyglądało to jak zaniedbanie z mojej strony. Proszę o radę.

19.10.2010 Katarzyna T.: Znalazłam dziś przez przypadek Pańską stronę w Internecie i bardzo zainteresowała mnie jej treść. Jestem dopiero na początku lektury. Jako osoba niepaląca i bardzo wrażliwa na zapach dymu tytoniowego
zajrzałam do działu tytoniowego i trochę zdziwił mnie fragment, który
cytuję poniżej:
"Wyjątkowa jest sytuacja, gdy znajdziemy się razem z osobami, które nie palą, i o których wiemy, że bardzo nie lubią, gdy ktoś w ich obecności pali, w takim miejscu, że posiada ono dwie strefy: dla palących i dla niepalących. Możemy wtedy umiejscowić się w strefie dla niepalących i, ograniczając palenie, udawać się co jakiś czas do strefy dla palących, by tam spokojnie oddać się swojemu nałogowi.
Warto podkreślić, że osoby niepalące nie powinny tego traktować jako czegoś naturalnego, ale jako pewien szlachetny gest ze strony palącego, objaw jego szczególnej troski o ich dobre samopoczucie."
W mojej opinii (mocno subiektywnej, przyznaję) taka postawa osoby palącej jest czymś zupełnie naturalnym i inne zachowanie byłoby bardzo przykre. Przychodzi mi do głowy porównanie - gdy w towarzystwie ktoś musi zrobić sobie zastrzyk - przecież odejdzie na bok, by nie narażać
towarzystwa na przykry widok. Jeśli młoda matka chce karmić dziecko piersią, również powinna mieć na uwadze uczucia towarzystwa, zwłaszcza młodych mężczyzn, których ta sytuacja zwykle bardzo krępuje. A przecież takie sytuacje nie czynią obecnym realnej krzywdy, a tylko powodują skrępowanie. Czy w takim razie palenie tym bardziej nie
powinno wiązać się z chwilowym opuszczeniem towarzystwa? Przecież nie chodzi tu tylko o skrępowanie, ale o przykry zapach a także skutki dla zdrowia.
Z mojego doświadczenia wynika, że w szczególności pokolenie obecnych 50 -latków uważa, że nie paląc robi komuś wyjątkową grzeczność (i czasem daje to do zrozumienia kąśliwymi uwagami). Na szczęście (dla niepalących) moje pokolenie (ok 35 lat) ma inne podejście: "Mój nałóg
to mój problem, nie musicie cierpieć z jego powodu".
Dlatego zapraszając znajomych do domu nie muszę się martwić, czy zaprosić Marka i Piotrka, którzy palą, czy też zaprosić wszystkich poza nimi. Wiem z doświadczenia, że nie będą zmuszać innych do wdychania dymu, wyjdą na zewnątrz nawet jeśli pogoda nie zachęca do spacerów. Tak było nawet w mieszkaniu kolegi, który mieszkał na drugim piętrze i nie miał balkonu. I nie sądzę, żeby był to z ich strony "objaw szczególnej troski o dobre samopoczucie", a jedynie jedna z
wielu konsekwencji palenia, wcale nie najbardziej przykra.
Wydaje mi się że bardzo ważną zmianą w obyczajach jest to, że goście raczej powstrzymują się od palenia, niż pytają gospodarzy, czy mogą zapalić, co stawiało tych ostatnich w krepującej sytuacji - pozwolić i znosić z uśmiechem na ustach, czy też nieuprzejmie odmówić.

17.10.2010. Katarzyna S.: Czy mógłby Pan omówić temat wizyt kilkudniowych w domach prywatnych. Jak powinni znaleźć się goście? Czego należy oczekiwać po gospodarzach?
W szczególności interesują mnie następujące punkty:
1. Przybywamy z prezentem (choćby symbolicznym) czy też z "pustymi rękami"?
Co jest stosownym prezentem na wejście? (Butelka wina? Kwiaty?)
2. Czy jeśli goście pytają "co Wam przywieźć?" wypada wyrazić jakieś życzenie, czy zawsze odpowiadamy "dobry humor i już"? Czy jeśli słyszymy takie zapewnienie będąc gościem, to powinniśmy traktować je wprost, czy też
jako pewną figurę retoryczną?
3. Czy w przypadku gości, którzy nie byli zapraszani, a sami poprosili o przenocowanie, można zakładać, że wezmą częściowy udział w wyżywieniu?
(Rodzina 5 osobowa, pobyt dwudniowy).
4. Jak się zachować, jeśli gospodarze przygotowują posiłki dla wszystkich najlepiej i najwystawniej jak potrafią, ale goście woleliby żywić się inaczej i dają temu pewien wyraz, co prawda zawoalowany, ale w sumie czytelny i raczej przykry?
5. Jak reagować, gdy goście pozostający na wyżywieniu gospodarzy, przynoszą i wkładają do lodówki produkty, które spożywają sami, nawet przy wspólnym stole kładąc je tylko na swoim talerzu? (nie mam na myśli pożywienia dla małych dzieci, ani osób na szczególnej diecie)
6. Kto i kiedy powinien zajmować się przygotowaniem pościeli i ręczników? Czy powinny czekać złożone i być oblekane dopiero przy gościach, żeby mieli pewność, że jest to świeża pościel? Czy jest obowiązek zapewnienia gościom również mydeł, szamponów, odżywek, kremów itd.?
7. Czy goście i gospodarze powinni spędzać ze sobą prawie cały czas?
8. Jeśli istnieje osobna łazienka przygotowana dla gości, to czy gospodarze mają obowiązek udostępniać też swoją łazienkę (na skutek poniekąd roszczeniowej postawy gościa i niezbyt uzasadnionego kaprysu, że chce korzystać z tej drugiej, która jest dalej od jego pokoju)?
Występowałam ostatnio w obu rolach (gościa i gospodarza) i za każdym razem miałam różne wątpliwości, a nigdzie nie mogę znaleźć informacji na ten temat. Bardzo proszę o przybliżenie zagadnienia.


Problem 1

Raczej powinniśmy przynieść jakiś „symboliczny”, a więc nie za drogi prezent. Podręczniki zalecają coś z hobby Pana lub Pani domu. Kwiaty mile widziane. Alkohol najlepiej taki, do którego gospodarze nie mają dostępu – przede wszystkim przywieziony gdzie z daleka – z zagranicy. Może być butelka wina kupionego w kraju, które jednak niełatwo dostać (nie jest w każ dym sklepie)


Problem 2

Wszystko zależy tu od tego w jak wielkiej zażyłości jesteśmy z tymi gośćmi i skąd przyjeżdżają. (im większa zażyłość tym bardziej mamy prawo o cos poprosić. Prosimy oczy wiś cie jednak tylko o to, czego my sami nie możemy zdobyć. Tak więc jeśli goście jadą np. z zagranicy możemy poprosić o jakiś miejscowy specjał, do którego nie mamy dostępu lub np. o świetne konfitury, które goście robią na zimę.

Problem 3

Raczej nie. Albo ich gościmy ze wszystkimi tego konsekwencjami albo im pod jakimś pretekstem odmawiamy. Możemy też, jeśli to jest niespodziewana propozycja powiedzieć im, ze obiadu nie możemy im zapewnić, bo w tym czasie nie będziemy w domu i nie będziemy mieli czasu, by obiad przygotować.

Problem 4

Należy zawsze zapytać gości czy będą jedli obiad u nas i czy zjedzą na obiad to, co już przygotowaliśmy. Oni mogą powiedzieć, że obiad zjedzą na mieście, ale nie mogą „kręcić nosem”. To byłoby nietaktowne i niegrzeczne. Jeśli nie ma takich ustaleń i podajemy im obiad powinni go zjeść i pochwalić. Jeśli boją się naszego obiadu od razu powinni powiedzieć, że obiad będą jedli na mieście.

Problem 5

Z taki mi gośćmi raczej należy zerwać kontakty. To ludzie pozbawieni elementarnego wychowania, taktu i szacunku dla nas.

Problem 6

Jeśli podejrzewamy gości o to, zer oni nas podejrzewają, że dajemy im niezbyt czystą pościel powlekamy na ich oczach, ale w normalnej sytuacji powlekamy kiedy mamy na to czas. Gościom powinniśmy zapewnić ręczniki, mydło, szampon i nic więcej (tak jak w hotelu).

Problem 7

Proponujemy gościom różne atrakcje (jeżeli czasowo stać nas na to). Jeśli wyrażają entuzjazm to dobrze. Jeśli mają niewyraźne miny zostawiamy ich w spokoju. Niech sobie sami organizują cza chyba, że wyraźnie liczą tu na nas. Warto to wcześniej uzgodnić.

Problem 8

Jeśli proponujemy gościom specjalną łazienkę w żadnym wypadku nie powinni korzystać z naszej. Możemy np. być podatni na różne grzyby, na które oni podatni nie są, ale są ich nosicielami.

16. 10. 2010. Zbietka: W naszej klatce schodowej znajdują się skrzynki na listy. Na swojej napisałam "Reklamom stop!", kilka innych osób też nie życzy sobie reklam. Są jednak ich zwolennicy. Niestety, wyjmują je ze skrzynek, kładą obok -tak, że wokół jest śmietnik, bowiem kartki zabiera na posadzkę przeciąg, a może niektórzy wręcz je wyrzucają. Jeden z sąsiadów powiedział, że sprzątać te ulotki powinien gospodarz. Ja uważam, że adresaci: chcieli, niech zabierają. Co Pan na to?

Sytuacja ta przypomina jako żywo sytuację, gdy ktoś do czyjegoś ogrodu wrzuca przez płot śmieci, a właściciel ogrodu zbiera je i wyrzuca, znowu przez płot, na ulicę. Takie postępowanie nie ma oczywiście żadnego usprawiedliwienia. Każdy śmieć, który znajdzie się na „naszym terenie” musi zostać potraktowany jak każdy nasz śmieć czyli wrzucony do kosza na śmieci. Inaczej zachowujemy się dokładnie tak jak ci chuligani, którzy zaśmiecają lasy.

4.09. 2010. Elżbieta: (a propos pytania z 27.08.2010) Szanowny Panie! Jakoś temat "należytego szacunku dla jubilatki" nie daje mi spokoju, bo konkretnie w tym aspekcie chyba jednak nie ma Pan racji. Jedna z młodych kobiet wraz z mężem i maleńkim synkiem przyjechała z całym "oporządzeniem" potrzebnym maleństwu, aby prawnuka przedstawić prababci: młodzi zabrali ze sobą nawet kojec!
Dwie młode dziewczyny przyjechały aż z Niemiec. Chciałam po prostu dodać, że z pewnością wszystkie te młode panie okazały Jubilatce szacunek poprzez podjęty wyjątkowy trud, aby Ją uradować. Nawet pozwolę sobie zauważyć, że bez porównania większy od naszego - córek ubranych w suknie
Dzielę się tą refleksją, bowiem świadczy ona także o wyższości etyki nad konwenansem. Czy podzieli Pan moje poglądy?

Fakt, że te Panie włożyły wielki trud w to, by przybyć na uroczystość świadczy oczywiście o ich szacunku i przywiązaniu do jubilatki. Nie zmienia to jednak faktu, ze nie potwierdzał tego ich strój. Pewnie było tak, że nie pomyślały o tym, nie skojarzyły. Można by jednak sprawdzić jak ubierają się na inne uroczystości i zapytać się czy nie było tu jakiegoś choćby śladu zlekceważenia poprzez choćby wytłumaczenie: to było takie trudne, albo „w tym wypadku to nie było takie ważne. Ubiór jest jednym z podstawowych sposobów i elementów okazania szacunku drugiemu człowiekowi.

3.09.2010 Łukasz K.: Uprzejmie proszę o odpowiedź na pytanie, czy zgodnie z zasadami savoir vivre w codziennym męskim stroju biznesowym (mam na myśli garnitur) dozwolone jest noszenie białego, bawełnianego podkoszulka. Jeżeli tak, to czy bardziej stosowny jest podkoszulek na ramiączkach, czy z krótkim rękawkiem, wykrojony w tzw. serek? I wreszcie czy stosowne są kompozycje, w których biały podkoszulek prześwituje poprzez białą koszulę (to jest chyba lepsze niż prześwitujące ciało?), czy należy zaopatrywać się jedynie w koszule z grubego, nieprześwitującego materiału? Czy savoir vivre drobiazgowo reguluje powyższe zasady ubioru i czy odstępstwa od nich są ciężkim grzechem?

Wielu autorów podkreśla bardzo mocno, że nie jest eleganckie, gdy widać podkoszulek przez koszule. Doradzają, by na uroczyste okazje nie zakładać w ogóle podkoszulka.

2.09.2010. Maciej W.: Szanowny Panie Doktorze, przede wszystkim dziękuję za Pańską pracę włożoną w tworzenie strony. Zapoznałem się z większością materiałów i zapoznaję się dalej uważając je, za bardzo cenne wskazówki dotyczące codziennego życia na naprawdę wysokim poziomie.
Podczas lektury narzuciło mi się kilka pytań, na które odpowiedzi niestety nie znalazłem, dlatego chciałem prosić Pana o radę tą drogą. Oczywiście jest możliwe, że pominąłem nieświadomie lub nie dotarłem do niektórych kwestii podczas czytania. Jeśli tak się stało, z góry przepraszam. Oto moje pytania i wątpliwości:
Przy lekturze książki o przedwojennych oficerach Wojska Polskiego, spotkałem się z opinią, że nie całuje się kobiety w rękę przy pierwszym spotkaniu (zapoznaniu). Czy to prawda? Jeśli tak, to czy ma to jakiś - oprócz tradycji - sens?
Przeglądnąłem dział dotyczący palenia tytoniu. Rozumiem, że wszystko czego używamy, powinno być jak najwyższej jakości. Jednak niewiele napisał pan o paleniu fajki. Tytoń fajkowy jest sprzedawany albo w papierowych opakowaniach (podobnie jak ten papierosowy - do skrętów), albo w równie zgrzebnych metalowych puszkach. Jak elegancki mężczyzna powinien nosić przy sobie fajkę oraz tytoń? Nie spotkałem się z żadnymi akcesoriami przeznaczonymi do noszenia tytoniu (bo do przetrzymywania - owszem). Nie można raczej użyć w tym celu zwykłej papierośnicy. Jak to w takim razie było rozwiązywane przed wojną, gdy fajczarstwo było dużo popularniejsze niż dziś? No i jak noszono samą fajkę? Bo chyba nie wrzuconą luzem do kieszeni marynarki?
Rozumiem, że buty inne niż czarne i brązowe, mężczyzna może nosić jedynie do stroju weekendowego. Mogą to być chyba buty białe? Jakie w takim wypadku możemy założyć do nich skarpety? Czy też białe? Wiem, że powinny pasować do butów lub spodni, ale białe skarpety kojarzą mi się raczej z biegaczami, niż z elegancko ubranym mężczyzną.
Nie natknąłem się nigdzie na Pańskiej stronie na choćby jedną wzmiankę o bardzo popularnym stroju jakim są dżinsy. Czy powinienem je zatem traktować jako ubranie roboczo-wyczynowe? Czy mogą znaleźć swoje miejsce na przykład w luźnym zestawie weekendowym?
Ostatnie moje pytanie jest może odrobinę naiwne, ale ciekawy jestem jak ustosunkowuje się do takiego problemu sztuka savoir-vivre. Pisał Pan, że nie należy niczego wkładać do zewnętrznych kieszeni marynarki, gdyż wygląda się wtedy głupio. Całkowicie się z tym zgadzam. Niestety, równie głupio wygląda się mając wypchane kieszenie spodni. Faktem jest, że rzeczy do noszenia jest bardzo dużo: portfel (nieraz dość okazały), klucze w futerale, telefon, wizytownik, pióro w futerale, w przypadku palaczy papierosy lub fajka, tytoń lub tabakiera, zapalniczka, chusteczki.
W przypadku, gdy lewą kieszeń spodni mamy zarezerwowaną na chustkę, a lewą wewnętrzną kieszeń marynarki na chustkę dla pani, miejsc gdzie te wszystkie drobiazgi można poutykać nie zostaje już tak dużo. A dziesięć rzeczy w kieszeni spodni wygląda - jak już wspomniałem - nie najlepiej. Jak powinien sobie z tym poradzić mężczyzna? Kobiety mają torebki - a my?

Opinia, że nie całuje się kobiety w rękę przy pierwszym spotkaniu (zapoznaniu) nie ma nic wspólnego z savoir vivre. Całowanie w rękę nie jest typem spoufalenia, ale sposobem wyrażenia szacunku. Stąd savoir vivre podpowiada, by nie całować wszystkich kobiet w rękę, ale tylko –kobiety starsze, matrony, kobiety-VIP-y lub wszystkie inne, które ze względu na coś chce się w szczególny sposób uszanować.

Nie potrafię odpowiedzieć w tej chwili na Pana pytania dotyczące sposobu noszenia fajki i tytoniu do niej. To ciekawe zagadnienie. Może odpowie jakiś fajczarz. Nasuwa się jednak niejako samo przez się, że tytoń nosi się w ozdobnym woreczku i ze fajki (i reszt) nie nosi się kieszeni. (ale np. w teczce. Jest zasada pustych kiszeni (żeby ich nie wypychać, żeby sylwetka mężczyzny była jak najładniejsza)

Skarpety musza być zawsze pod kolor butów lub spodni. Wszyscy jednak autorzy podręczników savoir vivre odnoszą się krytycznie do białych skarpet.

Mężczyźni chowają te rzeczy do teczki, a gdy udają się z wizytą do torebki kobiety im towarzyszącej. Tak piszą podręczniki.

27.08.2010. Elżbieta: Zaproszeni byliśmy na 80-te urodziny mojej mamy. Byliśmy w "oberży" - restauracji w klimacie wiejskiej chaty pośród zieleni. Imprezę zorganizowali goście, czyli my. Zastanawialiśmy się, jaki strój będzie stosowny na tę uroczystość. W konsekwencji ustaliliśmy, że "nie jak na wesela, ale jak na poprawiny". W sumie okazało się, że jubilatka i jej dwie córki były w sukniach, a kilka dziewczyn z pokolenia dwudziesto-trzydziestolatek w spódnicach i bluzkach: dla mnie to jak do pracy albo na zakupy do miasta, ale mogę się mylić. Mam już 57 lat, więc może faktycznie jestem staromodna. Proszę o opinię.

Problem nie jest wcale taki prosty. Na taką okazję należy się tak ubrać, by zamanifestować swój szacunek dla jubilatki i by nasz ubiór pasował do wnętrz, krajobraz i ubioru innych osób. Trudno wiec bardzo odpowiedzieć w tym wypadku na pytanie – jak się ubrać? Jest jednak jedna ogólnoświatowa, prosta recepta, by rozwiązać ten problem, recepta, którą podaje wiele podręczników savoir vivre. Należy zwrócić się do organizatorów przyjęcia – samej jubilatki i najbliższych jej osób albo z pytaniem: „Jak należy się ubrać?” albo z pytaniem „jak ubierze się jubilatka?”. Najlepiej, w tym wypadku, naśladować jubilatkę w ubiorze dbając jednocześnie o to, by nie przewyższyć jej w odświętności i okazałości stroju.

Tak więc te panie postąpiły niewłaściwie, ja bym powiedział, ze niegrzecznie i, jednak, bez należytego szacunku dla jubilatki.

26.08.2010. Irena B.: W tekście dotyczącym zachowania w sklepie napisał Pan, że omijanie kolejki po koszyk i wchodzenie do sklepu bez koszyka to cwaniactwo będące domeną osób aspołecznych i egocentrycznych. Zupełnie się z Panem w tej sprawie nie zgadzam! W wielu sklepach nie ma obowiązku brania koszyka na wejściu więc nie rozumiem dlaczego ktoś, kto chce na przykład kupić jedną rzecz, czy nawet kilka małych, miałby czekać aż ostatnia osoba, która ustawiła się w kolejce przed nim, weźmie koszyk i wejść za nią bez koszyka. Koszyk nie jest obowiązkiem a dodatkowym przedmiotem mającym podnieść komfort robienia zakupów. Równie dobrze można powiedzieć, że osoby wchodzące na plażę i nie wypożyczające leżaka, tym samym omijające kolejkę po leżak są aspołeczne! Proszę o wyjaśnienie tej sprawy.

Po pierwsze, gdy ludzie czekają na koszyki (przyszli przed Panią). Pani omijając kolejkę powoduje tym samym, ze oni nie tylko wystoją się w tej kolejne, ale jeszcze w wydłużonej kolejce do kasy. Bo w niej będzie już stać Pani i inni, którzy weszli bez koszyków.

Po drugie, czy zastanawiała się Pani dlaczego ludzie stoją po koszyki. Pierwsza odpowiedź jest prosta: bo jest za mało koszyków w stosunku do ;liczny ludzi. Drugie pytanie: dlaczego jest za mało? Bo nie Może być ich więcej. Sklep nie daje większej liczby koszyków, bo ta liczba, która jest odpowiada liczbie ludzi, którzy mogą wygodnie przemieszczać się po sklepie. Jeżeli będzie więcej ludzi niż koszyków zrobi się taki tłok, że ludzie nie będą mogli sprawnie robić zakupów., Wyobraźmy sobie taką sytuację. Wchodzi do sklepu 40 osób, bo tyle jest koszyków i wchodzi do niego 60 osób bez koszyków każdy po jeden drobiazg. Koszmar. Wchodząc do sklepu, w którym obowiązują koszyki, bez koszyka łamie Pani jego wewnętrzny racjonalny regulamin i naraża wiele osób na niewygody. Z punktu widzenia savoir vivre jest to niewłaściwe.

25.08.2010: Ola: A ja tymczasem mam pytanie z peryferii savoir vivre'u. Samochód prowadził mój syn, który położył "ciasto na drogę" nie w tym miejscu, w którym życzyłaby je sobie widzieć jego dziewczyna - prawie żona: mieszkają ze sobą od dwóch lat.  Bardzo ją to zdenerwowało i wręcz
nawrzeszczała na syna, że przysmak nie będzie nadawał się do jedzenia. Kiedy na usilne prośby dała synowi kawałek owego ciasta, okazało się, że jest niezgniecione. Krzyczała więc zupełnie bez powodu: na zapas. Nie podobało mi się to: przede wszystkim dlatego, że zdarza jej się od czasu do czasu takie zachowanie - chociaż z reguły jest bardzo wartościową osobą, obowiązkową, ambitną, serdeczną. Zepsuła mi humor na cały dzień. Na imprezie, kiedy za stołem rozmowa zeszła na temat żon i narzeczonych, powiedziałam, że nasza Ewa to karze syna nawet w przewidywaniu nagannego zachowania. Miała to być taka drobna złośliwość: że dotyczyła zdarzenia z podróży wiedziałyśmy tylko my dwie. W innym momencie z kolei Ewa powiedziała, że syn dał jej 2000zł, aby
uzupełniła czesne, a za godzinę-dwie, że musi sama gospodarować swoimi pieniędzmi. Pozwoliłam sobie zauważyć, że te jej "pieniężne" opowiadanie nie jest spójne.
Teraz z kolei mnie dostało się od szwagra, który z tego wszystkiego zrozumiał tylko, że "czepiam się" Ewuni. Usłyszałam, jaką okropną jestem teściową - nie było to miłe. W zaciszu swojego pokoju nawet się popłakałam. W drodze powrotnej do domu poprosiłam, aby Ewa już nigdy nie krzyczała na syna w mojej obecności, bo oni pogodzą się za godzinę, a ja będę przeżywać! Właściwie to taki krzyk wydaje mi się bardzo poniżający. I cóż powie Pan na tę sytuację?
Czy jako potencjalna teściowa zachowałam się aż tak fatalnie?
Z reakcji szwagra odczytałam, że chyba teściowe to z zasady nie powinny w ogóle zabierać głosu: dobrze, żeby nic nie czuły, a najlepiej gdyby nie istniały. Będę wdzięczna za Pańską opinię o opisanym ciągu zdarzeń.

Nie jestem do końca w stanie ocenić przytoczonych przez Panią wypowiedzi. Wszystko zależy jakim to było dokonane tonem i przy jakiej mimice i gestykulacji. To samo powiedziane serdecznie czy z uśmiechem ma inna wagę niż powiedziane ze złą miną i tonem np. obraźliwym. „Synowa” wyraźnie nie potrafi jeszcze panować nad swoimi emocjami i reakcjami i jest popędliwa. Wszystko będzie dobrze jeśli zdaje sobie sprawę z tego, ze jej zachowania są jednak jakoś niewłaściwe i powinna za nie jakoś przepraszać i starać się żeby się nie pojawiały albo pojawiały jak najrzadziej. Oczywiście powinna sobie też zdać sprawę z tego, że „męża” można karcić, ale nie przy świadkach (to jest jedna z podstawowych zasad dobrego tonu). Pani jako „teściowa” jest najbliższą rodzina i ma pani prawo wtrącać się w sprawy młodych byle to było dokonane w sposób miły i nie w tonie rozkazującym. Savoir vivre podpowiada, że szczególnie w stosunkach rodzinnych trzeba wciąż ćwiczyć się w cnotach wielkoduszności, wspaniałomyślności, wyrozumiałości i unikać jak ognia wszystkiego tego, co może sprawić drugiemu jakąkolwiek przykrość.

1.08.2010.Wojciech S.: Często wychodzę do pracy wcześnie rano gdy jest w miarę chłodno, a gdy wracam jest na tyle gorąco, że muszę zdjąć wierzchnie okrycie. Czy jeśli okryciem tym jest lekki sweter dopuszczalne jest zawieszenie go na ramionach i lekkie przewiązanie rękawów z przodu?

W stroju oficjalnym sweter w ogóle nie występuje. Jego rolę spełniać może wełniana kamizelka plus, ewentualnie, płaszcz. W stroju nieoficjalnym opisany przez Pana sposób jest dopuszczalny.

29.07.2010. Ewa Z.: Mieszkam w bloku wielorodzinnym, do „klatki” wprowadziła się jakiś czas temu moja koleżanka (30 lat). Ona uważa, że sąsiad (25 lat) powinien pierwszy powiedzieć „Dzień dobry” (z racji młodszego wieku oraz tego, że jest mężczyzną). On sądzi odwrotnie, że to ona powinna pierwsza się ukłonić ze względu na krótszy staż mieszkania w naszym bloku. Kto ma rację?

Proszę o rozwiązanie jeszcze jednej wątpliwości: co byłoby w sytuacji gdyby mężczyzna był od niej dużo starszy (załóżmy o 20 lat), kto powinien pierwszy się ukłonić?

Zasada powitania poprzez ukłon czy powiedzenie dzień dobry, gdy obie osoby są w ruchu (niezależnie od tego, gdzie ten ruch się odbywa: czy na klatce schodowej, czy na korytarzu w instytucji, uczelni czy szkole, czy na ulicy, może być bardzo prosta (niektórzy specjaliści ją doradzają): pierwsza wita się ta osoba, która pierwsza zobaczy druga osobę. Zasada podstawowa brzmi: nigdy za Malo grzeczności – jak więc tylko kogoś zauważymy to nie patrząc na status, pleć, wiek tej osoby od razu ją pozdrawiamy. Jeśli zaś chcemy się ściśle trzymać etykiety, to trzymamy sie zasad, które podaje np. jeden z największych polskich znawców savoir vivre, nieżyjący już, Edward Pietkiewicz w swojej książce „Savoir vivre dla każdego” (Warszawa 1997): „A więc mężczyzna kłania się kobiecie, młodszy starszemu, pracownik przełożonemu, idący stojącemu, wchodzący obecnym, jadący samochodem pieszemu, pojedyncza osoba grupie, idący schodami w3 górę schodzącemu w dół, idący szybciej idącemu wolniej (str.78-79);

Ten sam Edward Pietkiewicz przyznaje zresztą (str. 78), że można przyjąć, że pierwsza wita się osoba lepiej wychowana lub niezależnie od tego jakie to są osoby witają się równocześnie (a więc wtedy gdy się zobaczą).

30.07.2010. Marcin F.: Mieszkam w bloku i co jakiś czas spotykam sąsiadki (dziewczyny: jedna 2 lata starsza, druga 1 rok młodsza). Głupio mi jak spotykam je i nic nie mówię, bo co mam mówić??? Nie jestem z nimi na ty, a przecież nie powiem „dzień dobry”. Głupio tak kogoś mijać jak go się „zna” ale nic sie do niego nie mówi...

Czy do osób w moim wieku, ale z którymi nie jestem na Ty mogę mówić Pan/ Pani? Może to wyglądać trochę komicznie w moim wieku, ale mnie się podoba, a po drugie jak nie jestem na Ty to jak się inaczej zwracać?

Gdy idę na korepetycje to tam spotykam córkę pani starszą ode mnie o rok, znam ją tylko z widzenia i nie jestem na Ty. Jak ją przywitać?

Dlaczego Pan ma nie mówić „dzień dobry”. Właśnie w ten sposób się Pan z nimi wita. Oczywiście może Pan mówić do osób w Pana wieku „Pan”/”Pani”. Gdy któraś z tych osób się zdziwi może Pan powiedzieć z uśmiechem: „przecież nie przeszliśmy na ty”. W tym momencie dojdzie zapewne do przejścia na ty (druga strona to zaproponuje). Córkę korepetytorki może Pan witać zwykłym „dzień dobry”.

20.06. 2010. Ewa S.: Jestem matką Panny Młodej. Przyjęcie weselne (uroczysty obiad) rozpocznie sie dość wcześnie, bo o godz. 12 i zakończy ca 16:30. Uprzejmie proszę o pomoc w przekonaniu młodych, że alkohol nie powinien stać na stole a być serwowany przez kelnerów. O ile znajdzie Pan czas i chęci byłabym wdzięczna za kilka argumentów bądź wskazanie linków - mnie nie udało sie znaleźć niczego na ten temat na Pana stronie.

Jedna z podstawowych zasad etykiety stołu brzmi: nigdy nie stawiamy żadnych butelek na stole. Wersja najbardziej elegancka – alkohol nalewają do kieliszków kelnerzy lub sam gospodarz. Wersja bardziej familijna i bardzo nieoficjalna – alkohol stoi na stole, ale wyłącznie w odpowiednich karafkach. Żaden podręcznik tego nie podkreśla, bo wszyscy uznają to za oczywiste. Jeżeli jednak wczytamy się w podręczniki to z kontekstów stanie się to dla nas jasne.

21.06.2010. Elżbieta A.: I znowu mam problem. Tym razem dotyczący zaproszeń. Jestem fundatorką tablicy pamiątkowej poświęconej mojemu zmarłemu mężowi i Jego rodzinie – mąż  poeta, rodzina – żołnierze Armii Krajowej. Na uroczystość poświęcenia tablicy chciałabym zaprosić szkoły, gdzie uczczeni uczyli się i szkoły, w których nauczał mąż oraz chór w którym za życia śpiewał. Tak sobie myślę, że może chór zaśpiewałby, a młodzież powiedziała któryś z wierszy męża... Szkoły są poza miejscem mojego zamieszkania, uroczystość 1 września. Czy powinnam wysłać listy-zaproszenia, czy udać się osobiście do tych szkół. Znając szkolne realia sądzę, że i tak dyrektor porozmawia z radą na temat uroczystości nie wcześniej niż podczas rady pedagogicznej sumującej rok szkolny. Będę wdzięczna za radę.

Przy takich okazjach wysyła się zaproszenia poczta. Nie zaszkodzi jednak udać się osobiście. To może zmobilizować zapraszanych.

20.06.2010. Michał L.: Obserwuje pogłębiający się brak zainteresowania zasadami savoir vivre wśród ludzi młodych, sam do tego grona się zaliczam i spotykając się z rówieśnikami nierzadko staję przed dylematem. Sytuacji jest wiele, postaram się przytoczyć te najbardziej kłopotliwe.
1. Czy przychodząc do grona osób siedzących w kawiarni/pubie, będąc zaproszonym przez gospodarza wyjścia (często wyjścia bywają nieformalne, bez konkretnego gospodarza, ale w gronie gdzie część osób jest sobie obca) przedstawiamy się ogólnie całemu zgromadzeniu, czy wypada się przedstawić każdej osobie oddzielnie, a zarazem poznać każdego, nawet gdy jest to kłopotliwe? Dylemat polega na tym, że przedstawiając się mieszanemu towarzystwu, zaczynam od kobiet i, gdy wszyscy siedzą dookoła stołu, a wokół jest głośno, właściwie najłatwiej byłoby podać rękę, by osoba jasno zrozumiała moje zamiary, ale nie wypada, bo witam się z kobietą.
Jak to najlepiej rozwiązać?
2. Czym najlepiej kierować się przy wyborze lokalu na spotkanie z kobietą? Z jednej strony ciężko teraz o restaurację czy kawiarnię, gdzie obsługa chociaż w podstawowym stopniu, przestrzega zasad savoir vivre, z drugiej zaś strony, lokale z dobrym serwisem mogą być odebrane bardzo pretensjonalnie, jako nienaturalną chęć zaimponowania, gdyż zazwyczaj są tam ceny wyższe od przeciętnych. Jak znaleźć kompromis?
3. Jak zachować się, gdy jestem przedstawiany, witam się lub sam przedstawiam się osobom starszym ode mnie, także kobietom, gdy część z tych osób podaje mi rękę, a część nie, czy wypada z osobami, ze strony których takiego gestu nie było, przywitać się poprzez skinienie głowy?
Dziękuję za publikację treści o savoir vivre w Internecie, dowiedziałem się wielu interesujących faktów, które do tej pory pomijałem.

Jeśli osób jest przy stole więcej niż trzy witamy się skinieniem głowy, ewentualnie „dzień dobry” i możemy przedstawić się głośno wszystkim. Mówimy „dzień dobry” i przedstawiamy się jeżeli to czegoś drastycznie nie zakłóca. Jeżeli cos się dziej przy stole siadamy przy nim cicho, a potem przy jakiejś okazji przedstawiamy się lub jesteśmy przedstawiani.

6.06.2010. Przemysław G.: Panie doktorze, mam pytanie dotyczące pewnej znanej tradycji. Otóż jestem Kaszubem i zarówno mnie, jak i towarzystwu, w którym się obracam, bliski jest zwyczaj zażywania tabaki. Czy zasady savoir-vivre mówią coś na ten temat? Czy określony jest sposób zażywania tabaki tak, aby robić to kulturalnie i z klasą?

to mnie Pan zaskoczył. Moja wiedza jest tutaj, przyznam się, jak mróz, poniżej zera. Od tego są jednak czytelnicy, by podnosić moje kwalifikacje poprzez stawianie trudnych pytań. Zacząłem przeszukiwać literaturę savoir vivre. Nie znalazłem ani słowa na ten temat, również w literaturze z początku XX wieku.

Jaki z tego wniosek?

Nie ma żadnych przeciwwskazań ani obostrzeń, żądnych zakazów.

Przeszukałem Internet. Znalazłem tak krótki tabakowy savoir vivre pod adresem: http://nikotynka.pl/posts/29.

Jest to wyłącznie opis sposobu zażywania tabaki i wskazówka, aby zawsze powiedzieć dziękuję, gdy usłyszy się „na zdrowie”.

Tutaj jedna uwaga: savoir vivre zakazuje mówienia „na zdrowie” odwołując się do zasady ogólnej: nigdy nie reagujemy na żadne objawy fizjologiczne.

Jeśli wyobrazić sobie sytuację zażywania tabaki i skonfrontować ją z wiedzą z zakresu savoir vivre należy stwierdzić: nigdy nie dopuszczamy, co na pewno każdy zażywający tabakę wie, do tego, by kichając opryskać inne osoby (chyba więc trzeba używać chustki jako osłony.) – tu uwaga: używamy chustek wyłącznie z materiału (nigdy papierowych); tabakiera powinna być elegancka (nigdy plastikowa czy tekturowa); nie używamy tabaki w bliskości śpiących niemowląt (by ich nie obudzić); staramy się aby nasze kichanie nie było za głośne.

Postaram się coś wyszukać w literaturze historycznej. Może mi to zająć trochę czasu. Jeśli będę wiedział coś więcej informacje umieszczę w rubryce „Tytoń”.

5.06.2010. Gala: Ostatnio często kontaktuję się z młodą panią mecenas w sprawach majątkowych. Zwracam się do niej "pani mecenas", niekiedy "pani Ewo", bo faktycznie nasza znajomość trwa już około dwóch lat. Ja mam lat 57. Denerwuje mnie, kiedy moja pani mecenas mówi do mnie po nazwisku: "pani Kowalska...." Wydaje mi się, że w Polsce nie używa się nazwiska zwracając do kogoś, że powinna do mnie mówić "czy pani..." Tak mnie to wkurza, że mam ochotę również do niej zwracać się "pani Iksińska..." albo zapytać, czy może w tych stronach obowiązuje taka forma w rozmowie
czy korespondencji. A może się mylę, a to ona stosuje prawidłową formę zwracania się do klientki?

Nigdy nie mówimy do nikogo po nazwisku (chyba, że go wołamy w tłumie ludzi). Możemy o tym dowiedzieć się choćby z następujących publikacji: H. R. Żuchowski, Encyklopedia dobrych manier, Polihymnia, Lublin 2003, s. 247 („Zwracając się do kogoś bezpośrednio nie używamy nazwiska”); T. Rojek, Życie towarzyskie i domowe. Nowy savoir-vivre, Książka i Wiedza, Warszawa 2003, s. 30 („Bliższe stosunki łączące nas np. z kolega biurowym czy też z kimś poznanym na wakacjach można zaznaczyć zwracając się do niego panie Jurku, ale nigdy panie Kowalski. Analogicznie w stosunku do pań”).

Cóż Pani poradzić? Trzeba zacisnąć zęby albo przesłać anonimowo moje uwagi.


5.06.2010. Michał L.: Obserwuje pogłębiający się brak zainteresowania zasadami savoir vivre wśród ludzi młodych, sam do tego grona się zaliczam i spotykając się z rówieśnikami nierzadko staję przed dylematem. Sytuacji jest wiele, postaram się przytoczyć te najbardziej kłopotliwe.

1. Czy przychodząc do grona osób siedzących w kawiarni/pubie, będąc zaproszonym przez gospodarza wyjścia (często wyjścia bywają nieformalne, bez konkretnego gospodarza, ale w gronie gdzie część osób jest sobie obca) przedstawiamy się ogólnie całemu zgromadzeniu, czy wypada się przedstawić każdej osobie oddzielnie, a zarazem poznać każdego, nawet gdy jest to kłopotliwe? Dylemat polega na tym, że przedstawiając się mieszanemu towarzystwu, zaczynam od kobiet i, gdy wszyscy siedzą dookoła stołu, a wokół jest głośno, właściwie najłatwiej byłoby podać rękę, by osoba jasno zrozumiała moje zamiary, ale nie wypada, bo witam się z kobietą.
Jak to najlepiej rozwiązać?

2. Czym najlepiej kierować się przy wyborze lokalu na spotkanie z kobietą? Z jednej strony ciężko teraz o restaurację czy kawiarnię, gdzie obsługa chociaż w podstawowym stopniu, przestrzega zasad savoir vivre, z drugiej zaś strony, lokale z dobrym serwisem mogą być odebrane bardzo pretensjonalnie, jako nienaturalną chęć zaimponowania, gdyż zazwyczaj są tam ceny wyższe od przeciętnych. Jak znaleźć kompromis?

3. Jak zachować się, gdy jestem przedstawiany, witam się lub sam przedstawiam się osobom starszym ode mnie, także kobietom, gdy część z tych osób podaje mi rękę, a część nie, czy wypada z osobami, ze strony których takiego gestu nie było, przywitać się poprzez skinienie głowy?

Dziękuję za publikację treści o savoir vivre w internecie, dowiedziałem się wielu interesujących faktów, które do tej pory pomijałem.

3.06.2010. Maciej N.: Ostatnio borykamy się z takim problemem. Mamy grono znajomych którzy są jeszcze na etapie kawalerskim. My już jesteśmy małżeństwem. Często pojawia się problem jeśli mamy się wszyscy składać na prezent dla jednego z ekipy. Czy my jako małżeństwo powinniśmy składać się jako jedno czy jako dwie osobne osoby. Pojawia się problem czy jeśli inni są w relacji chłopak - dziewczyna to też powinni być liczeni jako jedno czy jednak osobno.  Nie wiem jak odpowiednio rozwiązać ten problem dlatego zgłaszam się o pomoc do Pana.

To tylko kwestia konwencji. Trzeba doprowadzić do wyraźnej sytuacji, sytuacji, która będzie sprawiedliwa i nikt w jej ramach nie będzie się czuł pokrzywdzony. Rozwiązania mogą być różne. Ja bym małżeństwo liczył za jedna osobę, a chłopaka i dziewczynę za dwie. Jakaś kara dla kawalerów i panien musi być.

3.06.2010. Katarzyna: Pana strona internetowa to prawdziwa kopalnia wiedzy. Gratuluję tak ogromnego zainteresowania tą ważną dziedziną naszego życia naprawdę podziwiam ludzi z tak ogromna wiedzą. Mam do pana takie pytanie: jakie jest zwyczajowe, tradycyjne miejsce kobiety przy stole w różnych krajach na przełomie historii? Szukałam w różnych miejscach, ale trudno jest znaleźć coś konkretnego.

Też niewiele wiem na ten temat. Historia savoir vivre to nie moja specjalność. Wiem, ze w starożytności kobiety zbierały się w innym pomieszczeniu.

2.06.2010. Dominika L.: Mam takie pytanie, a właściwie problem. Za każdym razem, po zakończeniu wizyty u mnie i mojego chłopaka(a właściwie to u niego w domu), dziewczyny kolegów mojego chłopaka zaczynają zbierać talerze, szklanki itd. po sobie i wynoszą do kuchni, czasami zmywają też, mimo próśb żeby tego nie robić. Ja nie mam w tej sytuacji dużo do gadania, bo to nie mój dom jak na razie. Ale strasznie mnie taka sytuacja denerwuje. Nie spotkałam się jeszcze z takim zachowaniem i nie wydaje mi się, że jest to przejaw dobrego wychowania, choć może się mylę. Szukałam w Internecie czegoś na ten temat, jednak nie znalazłam nic. Będę wdzięczna za jakąś podpowiedź, sugestie.. i jeśli to rzeczywiście nieodpowiednie zachowanie gości, to jak sobie z czymś takim poradzić, jak zasugerować gościom, że nie życzę sobie takiego zachowania.

Dziewczyny mają dobre intencje choć może są zbyt uparte. Jeżeli jesteśmy na ;prywatnym przyjęciu, które obsługują wyłączne sami gospodarze (noszą talerze, myją je itp.) i to przyjecie nie jest zbyt oficjalne miłe jest zaproponowanie pomocy. Jeśli jednak ta pomoc zostanie odrzucona nie powinniśmy się upierać. Jeśli ktoś się upiera gospodarz może najwyżej w skrytości ducha się irytować. Nie będzie przecież robił „afery” i wywoływał jakoś nieprzyjemnych sytuacji dlatego, że ktoś tak gorliwie chce mu pomóc.

1.06.2010. Alicja P.: Zwracam się do Pana z prośbą o wypowiedź w następujących kwestiach. W restauracji posiłek składa się z przystawki, zupy, dania głównego, deseru (ciastko) i kawy. W którym momencie posiłku  odkładamy serwetkę? Ma być to jednoznaczne, że zdejmujemy ją z kolan i odkładamy na stół po lewej stronie nakrycia.

I pytanie drugie.
Zasada mówi, że sztućce do deseru leżą u góry talerza. Widelczyk skierowany uchwytem w lewo a łyżeczka uchwytem w prawo. Czy do w/w ciastka typu sernik widelczyk może leżeć uchwytem w stronę lewą i czy można ciastko jeść lewą ręką? Czy jest to dopuszczalne, czy jest to błąd?

Odpowiedzi na pytanie pierwsze są w podręcznikach savoir vivre różne. Jedni piszą, że serwetkę, po zakończeniu posiłku, należy odkładać po lewej stronie, inni, ze po prawej. Należy uznać jednak, że prawidłowo jest, gdy odkładamy serwetkę po prawej stronie.

O tym, że należy położyć, po zakończeniu posiłku, serwetkę po prawej stronie nakrycia pisze: Tomasz Orłowski w „Protokole dyplomatycznym” (T. Orłowski, Protokół dyplomatyczny. Ceremoniał & etykieta, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2006, s. 287). Czytamy o tym również choćby w pracy: M. A.Brzozowski, R. Wysocki, ABC dobrych manier, MUZA S.A., Warszawa 2003, s. 151.

Najbliżej talerza kładziemy widelczyk, potem łyżeczkę, wreszcie, ewentualnie, nożyk. Sztućce te są zwrócone trzonkami w stronę ręki, do której będą brane. Łyżeczka jest zatem zwrócona trzonkiem w prawo, widelczyk trzonkiem w lewo, ewentualny nożyk (który rzadko się pojawia) trzonkiem w prawo.

Dlaczego widelczyk zawsze leży trzonkiem w lewo? Odwołajmy się tu do dwóch dyplomatów Edwarda Pietkiewicza i Zygmunta Demickiego. Ten pierwszy komentując sposób ułożenia sztućców na stole stwierdza: „Ten sposób ułożenia sztućców deserowych zgodny jest z ich wykorzystaniem, a mianowicie prawą ręką posługujemy się łyżeczką, a lewą widelczykiem” (E. Pietkiewicz, Protokół dyplomatyczny, Warszawa 1998, s.151). Ten drugi dokonując takiego samego komentarza stwierdza: „ponieważ będziemy po niego (widelczyk – dop. S.K.) sięgać lewą ręką i tą ręką będziemy operować nim przy jedzeniu” ( Z. Demicki, Jak przyjąć gości, Toruń 2002, s. 218).

31.05.2010. Artur S.: Szanowny Panie, mam pytanie związane z oświadczeniem się i zaręczynami(czytałem artykuł Pana nt. "Oświadczyny i zaręczyny"). Mam zamiar oświadczyć się mojej Wybrance. Czy można najpierw oświadczyć się jej
samej, będąc we dwoje i później oświadczyć oficjalnie; czy w gronie mojej Ukochanej i jej rodziców (ale bez wiedzy Ukochanej) oświadczyć się i poprosić rodziców o rękę ich córki. Proszę o radę.


Oczywiście, że najpierw oświadcza się Pan swojej Ukochanej. Potem, po przyjęciu oświadczyn, ustalacie dzień w którym Pan odwiedzi jej rodziców, by się oświadczyć oficjalnie. Narze3czona mówi rodzicom o co chodzi lub tylko prosi ich, żeby byli w domu, bo chcecie z ni mi porozmawiać.

30.05.2010. Beata L. Przeglądając Pańską stronę internetową nie natrafiłam na nurtujący mnie problem. A mianowicie chciałabym kupić narzeczonemu spinki do mankietów na nasz ślub. Podobają mi się spinki srebrne z wstawką z czarnego onyksu. Mam jednak wątpliwość, czy kamień ten nie będzie nadawał spinkom raczej żałobnego charakteru. Czytałam, że czarny hematyt jest używany do produkcji galanterii żałobnej. Czy to samo dotyczy onyksu?

Nie znam żadnych przeciwwskazań. Obowiązuje w wypadku spinek tylko zasada skromności (nie mogą być krzykliwe, a więc np. nie powinny być złote-świecące) oraz taka zasada: mają się komponować kolorystycznie z całą resztą. Najczęściej dobierane są kolorystycznie do krawata.

29.05.2010 Joanna: Bardzo się cieszę, że trafiłam na Pana stronę. W końcu udało mi się znaleźć konkretne rozwiązania dotyczące niejasnych sytuacji. Mam kilka pytań w formie testu, będę bardzo wdzięczna za pomoc.
1. Sytuacja w placówce finansowej, przychodzi klient, dobrze mi znany. Jest bezrobotny. Tym razem jest niezadowolony i chce rozmawiać z Dyrektorem, który ma teraz czas. W jakiej kolejności należy przedstawić te osoby?

2. Na zorganizowane spotkanie dla kilku osób przybywają również dwie takie, które są w zastępstwie, nie znam ich. Jak sie zachować podczas prezentacji osób: a). przedstawić osoby, które się zna a 2 nowe osoby poprosić, aby przedstawiły sie same; b). poprosić, aby każdy kolejno przedstawił sie sam
3. Wchodzenie do pokoju służbowego - które ze stwierdzeń jest nieprawidłowe:
a). nie pukamy do pokoju, w którym pracuje więcej niż 5 osób
b). pukamy do drzwi, które są uchylone;
c). zawsze pukamy do drzwi, które widzimy pierwszy raz i nie wiemy, kogo zastaniemy w pokoju.
4. Na szkoleniu poznaje wiele nowych osób. Wymieniamy się wizytówkami, moje się skończyły - co zrobić?
a). przeprosić i poradzić sobie znajdując kartkę, na której zapisuje wszystkie dane adresowe;
b). przepraszam i zobowiązuje sie do wysłania wizytówki w liście, zaraz po powrocie do biura;
c). mając wizytówkę tej osoby, zobowiązuję się, że pierwsza napiszę maila. W stopce mailowej będą wszystkie moje dane.
5. Spotkanie biznesowe, powitanie bardzo ważnych gości, od kogo zacząć powitanie?
a). od dyrektora - mężczyzny
b). od wicedyrektor - kobiety
c). od doradczyni – kobiety

Odpowiedzi:

1. Jeżeli to przedstawianie nastąpi w gabinecie dyrektora to jest on jako gospodarz ważniejszy i przedstawiamy mu gościa wymieniając jego nazwisko jako pierwsze. Jeżeli przedstawianie nastąpi w innym pomieszczeniu gość jest ważniejszy jako gość i przedstawiamy mu dyrektora wymieniając jego nazwisko jako pierwsze.

2. Właściwa jest odpowiedź a.

3. Zasada etykiety biznesu brzmi – nigdy nie pukamy do pokoju służbowego. Polska praktyka jest jednak taka, że się zawsze puka. Jak to praktycznie rozwiązać?

4. Przepraszam i mówimy, że prześlemy naszą wizytówkę (dane, które są na niej oddzielnym mailem;

5. W biznesie obowiązuje procedencja służbowa – nie patrzymy zatem, w ramach relacji służbowych, na płeć i wiek, a więc odpowiedź a.

24.05.2010. Wojciech S.: Dziękuję za odpowiedź w sprawie napojów na przyjęciu bez alkoholu. Muszę jednak przyznać, że jestem zaskoczony pierwszą częścią tejże odpowiedzi. Napisał Pan o tym, jak inni będą patrzeć krzywo, ze zdziwieniem i politowaniem na ludzi nie pijących alkoholu. Zdumiewa mnie, że tak małostkowa postawa może być elementem rzeczywistości savoir-vivre, pretendującej przecież do miana życia najwyższej jakości. Alkohol jest obecny od zawsze w naszym kręgu cywilizacyjnym, jednak nie należy
zapominać, że jest to rodzaj narkotyku z grupy depresantów. Picie alkoholu jest zabronione w dwóch z pośród pięciu największych religii świata - islamie i buddyzmie - jestem więc szczerze zaskoczony, że mający być uniwersalnymi prawidłami savoir-vivre nie przewiduje żadnych procedur bez alkoholu, a osoby nie pijące go wyklucza z życia towarzyskiego. Muszę powiedzieć, że jest to dla mnie, jako osoby którą savoir-vivre bardzo zainteresował, ogromne rozczarowanie.

Szanowny Panie, gdyby te słowa napisał Pan lub wypowiedział we Francji, Włoszech, Hiszpanii, na Węgrzech itd., a więc krajach, gdzie wino jest stałym elementem każdego posiłku wywołałby Pan niebywałe zdziwienie. Wina pitego do posiłku nie kojarzy się tam jako alkoholu w takim jego rozumieniu ja Pan przedstawił. Gdy mówi Pan o wielkich religiach zapomina Pan o chrześcijaństwie, które wyznaczyło fundamenty europejskiej kultury. Uświadommy sobie, zę cud w Kanie Galilejskiej dotyczy sytuacji na weselu, na którym zabrakło wina i którego pojawienie się w sporych ilościach spowodował sam Bóg na prośbę swojej Matki.

Klasyczny posiłek (przyjęcie) to w świetle savoir vivre posiłek, który zaczyna się aperitifem ( np. lampka wina lub jakiś napój alkoholowy skonstruowany jako aperitiff), potem np. kieliszek wódki do kawioru, potem, do poszczególnych potraw, białe wino, różowe wino, czerwone wino. Następnie na zakończenie posiłku, przed deserem, tzw. diagestif (np. kieliszek wódki ziołowej czy śliwowicy) na poprawienie trawienia, a do kawy dla kobiet likier (nazywanie go alkoholem-narkotykiem również wywoła zdziwienie), a dla mężczyzn koniak. W międzyczasie może się też pojawić toast wzniesiony szampanem (mogą to być też toasty czerwonym winem). Gwarantuję Panu, że nikt po tym posiłku nie odczuje działania alkoholu-narkotyku. Na tej samem zasadzie mógłby Pan wyeliminować dwa inne napoje zawierające narkotyki, a mianowicie herbatę i kawę. Proponuje potraktowanie wina, koniaku, likieru, szampana itp. nie jako alkoholu-narkotyku, ale jako wytworów wysokiej kultury, które towarzyszą (sa spożywane) w ramach spotkań, których charakter podyktowany jest przez wysoka kulturę.

23.05.2010. Ewa Maria S: Szanowny Panie, mąż otrzymał zaproszenie na komunię od swojej córki, z którą ostatni raz widział się 6 lat temu. Mąż nie utrzymuje z córką żadnych kontaktów, natomiast niemal codziennie spotyka się z synem (z innej matki). Otrzymaliśmy zaproszenie: Zapraszamy Jana Kowalskiego z Małżonką oraz Piotrusia Kowalskiego. Myślę, że to bardzo ładny gest ze strony córki i jej matki. Czy wypada mi pójść? Jakich argumentów użyć, by namówić ojca
dziewczynki, żeby przynajmniej w tym uroczystym dniu był przy niej? Czy raczej zostawić tę sprawę w spokoju własnemu biegowi? Jaki prezent na komunię jest właściwym prezentem?

Komunia dziecka jest wydarzeniem, w którym ważną rolę spełniają rodzice. Niezależnie od sytuacji (czyimi są współmałżonkami) występują jako rodzice. Pani może pojawić się na tej uroczystości jako zwykły gość (nie jako żona). Najlepszy prezent na Komunię Świętą zalecany przez Kościół to pobożna wartościowa książka (najlepiej coś z klasyki katolickiej), do wykorzystania w późniejszym bardziej dorosłym życiu.

22.05.2010. Jola J.: Właśnie znalazłam w Internecie adres do Pana, a myślę, że pomógłby mi Pan znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytanie dotyczące stroju. W czerwcu wychodzi za mąż moja córka, a ja nie wiem jak się ubrać na tę okazję. Planowałam włożyć spodnie , ale znajomi twierdzą, że to nie wypada. Mam prawie 50 lat, jestem osobą puszystą: może nie bardzo grubą, co z wystającym brzuchem, takim trochę "ciążowym" i myślałam go jakoś zatuszować tuniką czy czymś podobnym. Poza tym od dawna nie noszę obcasów . Problem polega także na tym, że mój Małżonek jest niski tj. 2 cm niższy ode mnie, no i szczuplejszy . Dopóki ja byłam "mniejsza" to różnicy właściwie nie było widać, ale po moich 5 ciążach niestety - tak. Na co dzień nie stanowi to dla nas problemu, ale przy okazji ślubu Córki nie chciałabym wyglądać jak kolumbryna. Wydaje mi się bowiem, że w długiej sukni może i bym dobrze wyglądała, ale chyba zbyt posągowo przy moim mężu. Krótsza znowu suknia czy spódnica ujawni z kolei moje piękne żylaki i popękane naczynka na nogach. I niestety opcja = SUKNIA, wymaga chyba jednak wysokich obcasów. Jeśli może mi Pan pomóc w tej sprawie, to bardzo proszę o odpowiedź, za którą już teraz serdecznie DZIĘKUJĘ.

Można by tu napisać całą rozprawę. Wszystkie propozycje dla siebie Mozę Pani znaleźć w książkach: K. Farr, Twój osobisty stylista. W co się ubrać, przekł. C. Murawski, Muza S. A., Warszawa 2005 (szczególnie strony 54-61) i M. Spillane, Zaprezentuj siebie. Poradnik dla nowoczesnej kobiety. Tłumaczenie J. Jannasz, Muza S. A., Warszawa 2003 (szczególnie strony 67, 69, i dalej).
Najprościej to byłaby wiązana bluzka, długi lejacy się żakiet zakrywający pupę, długa w tym samym kolorze spódnica z paskiem w kształcie odwróconego tulipana lub długi, prawie do kolan żakiet typu Cardigan i luźna sukienka lub długa spódnica na gumkę, plisowana. Buty powinny być jednak na wyższym obcasie. Spodnie raczej odpadają chyba że w ostateczności lejące się o szerokich bardzo nogawkach.

21.05.2010. A.S.: Piszę do Pana w nietypowej sprawie, a mianowicie chodzi o poradę. W tym roku, czeka mnie to trudne zadanie jakim jest napisanie pracy licencjackiej. Temat jaki wybrałam brzmi: Savoir vivre w komunikacji społecznej i politycznej. Pański wortal jest dla mnie prawdziwą kopalnią wiedzy :). Mam jednak mały problem z drugą częścią pracy tzn.: savoir vivre w komunikacji politycznej. Ciężko mi jest coś znaleźć na ten temat, czy uważa Pan, że wystarczy tu wspomnieć o protokole dyplomatycznym? Byłabym wdzięczna za jakiekolwiek sugestie.

Savoir vivre w komunikacji politycznej odbywa się w trzech płaszczyznach: 1. Protokołu dyplomatycznego, gdy komunikacja ta zachodzi z osobami, których dotyczy protokół dyplomatyczny; 2. Etykiety biznesu, gdy komunikacja ta przebiega na płaszczyznach: przełożony-podwładny, podwładny przełożony; oraz etykiety towarzyskiej, gdy komunikacja ta zachodzi na linii polityk-wyborcy.


20.05.2010 Joanna J.: Jestem 21-letnią studentką dziennych studiów prawa i niedawno odkryłam Pańską stronę poświęconą tematyce savoir-vivre. Chciałam bardzo serdecznie podziękować za bezkompromisowe, jasne podejście do różnych problemów, jakie się pojawiają w codziennym życiu. Staram się teraz inaczej patrzeć na otoczenie i zachowywać się jak osoba naprawdę kulturalna. Mam pytanie dotyczące stroju, który byłby odpowiedni podczas zajęć na uczelni - dla mnie uniwersytet to już poważna instytucja, nie szkoła, i w związku z tym staram się zachować elegancję i umiarkowanie w stroju, czego zupełnie nie mogę powiedzieć o większości koleżanek. Jak zatem należałoby sie ubierać? Dodam, że moje studia są dość wymagające i spędzam na wydziale naprawdę dużo czasu - w salach wykładowych, w czytelni, pracowni komputerowej. Jakie stroje i kolory byłyby najbardziej odpowiednie? Była tu już odpowiedź na pytanie studenta - mężczyzny, szkoda, że nie napisał Pan o kobietach.  I jeszcze jedno, pokrewne pytanie - co z torbą, w której nosi się laptopa? Powinna być jakaś specjalna, bardziej elegancka?

Może Pani realizować różne wersje eleganckiego stroju tak żeby b nie być nadubrana. Najlepsza byłaby chyba szmizjerka uszyta przez krawca z materiału na letni garnitur męski (np. szary). Może to być również prosta sukienka z marynarką. Gdy robi się bardzo ciepło kolory powinny być oczywiście bardziej jasne, pastelowe. Co do laptopa. Zasada jest taka: wszystko powinna być najwyższej jakości – najwyższy standard – specjalna torba ze skóry.

19.05.2010. Paweł: Czytam od pewnego czasu pana stronę internetową i właśnie potrzebuje pomocy ,a mianowicie jak mam postąpić w takiej sytuacji: jestem ojcem chrzestnym siostrzeńca (dodam, że jestem jedynym rodzeństwem mojej siostry). Siostra wraz z siostrzeńcem mieszkają 10 metrów ode mnie, i właśnie dostałem pocztą zaproszenie na ślub. Nie ukrywam, że jest mi przykro, że siostrzeniec nie pofatygował się osobiście, aby mnie zaprosić. Jest to pierwszy przypadek w całym moim życiu, a mam 50 lat, aby mnie tak potraktowano. Wraz z zaproszeniem dostałem bilet z dopiskiem, aby potwierdzić lub nie obecność .I tu jest moje pytanie (prawdopodobnie nie pójdę na ślub) jak dyskretnie dać do zrozumienia że czuje się urażony, czy jest jakaś formułka do zapisania na odesłanym bileciku, że popełniono nietakt, czy też może przemilczeć całą sprawę.

Ma Pan cztery wyjścia.

Pierwsze. Okazać jednak wyrozumiałość i wspaniałomyślność – przyjąć zaproszenie, ale poprosić do siebie siostrzeńca, zmyć mu głowę za niewłaściwe zachowanie i powiedzieć mu, że wierzy Pan głęboko w to, że nie miał złych intencji i nie zlekceważył Pana świadomie, ale przez bezmyślność i brak ogłady. Wyjaśni to sytuacje i będzie miało skutki pedagogiczne. Rugi raz tak już nigdy nie postąpi (jak mu Pan dobrze zmyje głowę).

Drugie. Może Pan zadziałać nieformalnie za pośrednictwem jego matki.

Trzecie. Może Pan mu po prostu odpowiedzieć na piśmie, że nie może być obecny na ślubie i czekać na reakcję.

Czwarte. Może Pan zadziałać formalnie i napisać mu, że gdyby zjawił się z zaproszeniem osobiście to Pan uznając, że jest dla niego ważną osobą zrezygnowałby z ważnych zajęć, które ma Pan w tym czasie i był na ślubie, ale w sytuacji, gdy otrzymuje Pan zaproszenie taka drogą musi Pan uznać, że Pana obecność na jego ślubie nie jest taka ważna, a w związku z tym nie będzie Pan rezygnował ze swoich ważnych zajęć w tym czasie i nie będzie Pan obecny na ślubie.

18.05.2010. Magdalena: Na stronie internetowej savoir-vivre.com.pl przeczytałam Pana artykuł na temat Idziemy z wizytą - powitanie. Zaciekawił mnie jednej fragment."Kobieta, jeżeli nie jest to środek lata, ma na sobie wełniany płaszcz, kożuch lub futro naturalne (ale nie z królików)." Na myśl nasuwa mi się pytanie: Dlaczego nie z królików? Od razu dodam, iż mnie futra nie do tyczą zdecydowanie wolę płaszcz.

Savoir vivre głosi zasadę elegancji. Elegancja to między innymi najwyższa jakość. Futro z królików w tej perspektywie nie jest futrem tylko kiepską jego namiastka. Jeśli zatem jakiejś kobiety nie stać na lepsze futro powinna chodzić tylko w wełnianych płaszczach.

17.04.2010. Iwona S.: Pozwoliłam sobie na korespondencję do Pana, ponieważ sytuacja, w której się znalazłam jest dla mnie bardzo trudna do rozstrzygnięcia , nie wiem też, czy odpowiednio została rozegrana. Otóż córka moja przystępuje w tym roku do Komunii Świętej. Mając przygotowane zaproszenia postanowiliśmy wręczyć je gościom. Mój partner życiowy ma brata, który z pierwszego małżeństwa ma dwie dorosłe już córki, kuzynki mojej córeczki, a w tej chwili jest on w związku z druga żoną. Na uroczystość Komunii wręczyliśmy zaproszenie tylko córkom brata, pomijając byłą żonę, a matkę dziewczyn. Następnie wręczyliśmy zaproszenie bratu mojego partnera oraz jego obecnej żonie. Przy wręczaniu zaproszenia obecny był dorosły syn drugiej żony brata. Moje wątpliwości dotyczą faktu zaproszenia kuzynek mojej córki, zaznaczam dorosłych, bez ich matki, z którą my tzn. ja i mój partner nie mamy właściwie żadnego kontaktu. Decyzja ta podyktowana była faktem, iż nie wyobrażaliśmy sobie obecności przy stole byłej jak i obecnej żony brata.

Czy nie popełniłam wielkiej gafy ?

Następna wątpliwość dotyczy wystosowania zaproszenia do brata mojego partnera oraz jego żony, pomijając jej dzieci, dorosłe, z jej pierwszego małżeństwa, z którymi to widzimy się dwa razy do roku i które nie są spokrewnione z nami.

Panie Stanisławie, bardzo proszę o odpowiedź, dręczą mnie wyrzuty sumienia, że popełniłam gdzieś wielką gafę.

Problem był duży i chyba nie do rozwiązania. Musiała Pani tak postąpić, by z jednej strony nie obrazić nikogo, z drugiej zaś nie pozwolić na to, by pojawiły się sytuacje dla wielu osób przykre, sytuacje które mogłyby stać się zarzewiem konfliktów lub wydarzeń gorszących. To już Pani i tylko Pani mogła ocenić sytuację i podjąć decyzje, bo to na Pani spoczywała tu odpowiedzialność. Nie miała Pani obowiązku zapraszać tych wszystkich osób, których Pani nie zaprosiła. Teraz pozostaje kwestia oceny przez te niezaproszone osoby Pani postępowania oraz kwestia wynikającego z tej oceny ich stosunku do Pani. Na to jednak Pani nie ma wpływu. Jedyne co może Pani zrobić to teraz zaprosić z jakiejś okazji, oddzielnie, te osoby, których Pani nie zaprosiła na Komunię i jeśli okaże się, że są w jakimś stopniu obrażone i poranione starać się poprzez okazanie im serdeczności i szacunku (ewentualnie również poprzez wytłumaczenie się) zlikwidować animozje. Lepiej żeby nie było ukrytych kwasów i pretensji. Należy apelować (prosić) o wyrozumiałość i wielkoduszność.

9. 05.2010. Damian R.: Na wstępie chciałbym pogratulować Panu znakomitej strony internetowej, która rozjaśniła wiele trapiących mnie problemów z zakresu savoir vivre. List ten kieruję do Pana ze względu na problem który ostatnio wystąpił w mojej szkole. Jestem uczniem klasy maturalnej. W związku ze zbliżającym się końcem nauki, postanowiliśmy, wraz z kolegami i koleżankami, podarować naszemu wychowawcy prezent. Jedną z propozycji była butelka
szlachetnego trunku. Samorząd klasowy odrzucił jednak ten pomysł, w uzasadnieniu podając, że nie wypada nam jako uczniom wręczać nauczycielowi alkoholu. Chciałbym podkreślić, że wszyscy uczniowie są pełnoletni, natomiast nauczyciel nie jest abstynentem ani osobą wrażliwą na tym punkcie. Jaka jest Pana opinia na ten temat?

W większości podręczników podkreśla się, że alkohol jest bardzo dobrym prezentem. Musi on jednak albo być w bardzo ozdobnym opakowaniu albo stanowić jakiś ciekawy i rzadki (oraz bardzo smaczny)okaz, a najlepiej gdy jest przywieziony z zagranicy i taki, którego w Polsce w żaden sposób nie można dostać.

Oczywiście w sytuacji uczniowie-nauczyciel może być niezręcznie. Jeśli jednak stosunki i zapatrywania są takie jak Pan opisał to nie ma przeciwwskazań.

8.05.2010. Piotr G.: Mam prośbę o Pana opinię odnośnie przedstawionej poniżej sytuacji towarzyskiej: Grupa palaczy (2 kobiety, 1 mężczyzna). Jedna z kobiet jest partnerką życiową mężczyzny; mężczyzna podpala papierosy kobietom. I tu pojawia się pytanie…. komu pierwszemu mężczyzna powinien podpalić papierosa. Mam mieszane odczucia odnośnie powszechnie stosowanej praktyce (mężczyzna wpierw podpala swojej partnerce) w szczególności, gdy druga kobieta jest gościem. Będę wdzięczny za odpowiedź lub wskazanie stosownego źródła.

Źródła Panu nie wskażę. Nie znalazłem ni c na ten temat w literaturze, ale rozwiązanie jest oczywiste. Zawsze stosujemy wszędzie tam, gdzie pojawia się kolejność, zasady precedencji. Gość jest ważniejszy niż domownik, starszy (ale wyraźnie starszy) ważniejszy od młodszego, kobieta od mężczyzny (jeśli są w tym samym wieku), osoba na stanowisku od osoby bez stanowiska itd. Jeżeli ta druga Pani jest gościem, choćby w restauracji (bo to Pan zapraszał) jej najpierw należy zapalić papierosa.

7.05.2010.Agata: Torebka- nieodłączny element stroju każdej kobiety, jednak wciąż przysparzający problemów. Proszę o radę co zrobić z torebką w restauracji: położyć na siedzeniu krzesła? zawiesić na jego oparciu? Czy dopuszczalne jest powieszenie torebki na boku stołu (torebki, nie wielkiej torby) na ozdobnym wieszaczku do tego celu służącym? Ozdobny
element wieszaczka leży na blacie stołu, haczyk zwiesza się z boku umożliwiając powieszenie torebki z boku.


To ostatnie rozwiązanie jest najbardziej zalecane przez etykietę. Dotyczy jednak przecież tylko dużych torebek z rączkami. Wieczorami panie noszą małe torebki, które kładą na kolanach i przykrywają serwetką. Duże torebki, jeżeli nie mamy wieszaczka kładziemy tylko na pomocniku z tyłu (jeśli taki mebel jest0 lub pod krzesło. Najgorsze co można zrobić (wielka wpadka) to powiesić torebkę na oparciu krzesła.

6.05.2010. Wojciech S.: Jestem w trakcie lektury Pańskiej książki "Savoir vivre. Podręcznik w pilnych potrzebach", w której opisuje Pan między innymi różne rodzaje alkoholu odpowiednie do określonych potraw. Zarówno ja, jak i kilku moich znajomych nie pijemy alkoholu, jakie więc napoje mógłbym podać zaprosiwszy owych znajomych na uroczysty obiad lub kolację, złożone z kilku dań? Po lekturze paru książek i artykułów poświęconych zachowaniu się przy stole odnoszę wrażenie, że abstynenci mają w świecie savoir-vivre bardzo trudne życie.

Tak mają trudne życie, bo inni będą patrzeć na nich krzywo i ze zdziwieniem oraz politowaniem. Zadadzą sobie bowiem pytanie (szczególnie Hiszpanie, Włosi, Niemcy, Francuzi, Słowacy, Węgrzy, Grecy): jak można nie pić wina do posiłku? Etykieta i protokół dyplomatyczny wymagają picia wina. Nie moglibyście państwo pracować w dyplomacji.

Jeśli wina nie ma na stole, to przed posiłkiem można wypić sok ze świeżych owoców jako aperitif, a do jedzenia pijemy tylko wodę mineralną niegazowana. Wszelkie inne napoje, szczelnie słodkie będą się kłócić ze smakiem potraw.

12.04.2010. Tatiana K.: Podczas trwania żałoby narodowej wyjeżdżam na konferencję zagraniczną, na której wygłaszam wykład. Chciałam się zapytać, czy można, a jeśli tak, to w jakim miejscu, przypiąć sobie do stroju czarną wstążkę. Drugie pytanie dotyczy obecności na oficjalnym bankiecie na tej konferencji: czy wypada wziąć w nim udział, a jeśli tak, to jakich zachowań unikać. Chciałam zaznaczyć, że konferencja odbywa się z okazji 60. urodzin mojego byłego zagranicznego szefa, i chciałabym znaleźć jakiś złoty środek między pokazaniem, że mamy w Polsce żałobę, a poniekąd radosną okazją, z której odbywa się ta konferencja.

Należy tu przyjąć, że nasz ubiór i zachowania powinny informować otoczenie, że jesteśmy w stanie szczególnej żałoby. Strój, o którym można powiedzieć, że jest „najbardziej żałobny” to ubieramy na pogrzeb czyli czarna sukienka nie odkrywająca żadnych partii ciała. Nie może zatem być też krótka, ewentualnie, ostatecznie, ciemna sukienka (gdy nie mamy czarnej), czarne rajstopy, całkowity brak biżuterii (bardzo ważne) i całkowity brak perfum (bardzo ważne). Oznaką najwyższej żałoby jest czarna opaska na lewym ramieniu. Czarna kokardka jest dopuszczalna. Protokół dyplomatyczny i etykieta określają jej położenie na ubraniu tylko w odniesieniu do mężczyzny (w klapie marynarki po lewej stronie). Kobieta powinna ją zatem umieścić mniej więcej w tym samym miejscu.
Nie ma żadnych przeciwwskazań by brać udział we wszelkich przyjęciach służbowych. Należy tylko zachować powagę, a więc nie tylko nie śmiać się głośno, ale również unikać jakichkolwiek form wesołości.

1.04.2010. Magdalena T.: Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie należy pisać emaila po naciśnięciu przycisku "Odpowiedz nadawcy". Wręcz jest to bardzo wskazane. W dzisiejszych czasach, gdy ludzie dostają multum wiadomości elektronicznych, takie postępowanie bardzo ułatwia segregowanie i selekcję poczty przez tzw. powątkowanie. W ten sposób emaile dotyczące jednej sprawy można znaleźć w jednym miejscu. Używanie "odpowiedz nadawcy" świadczy raczej o klasie i wiedzy w dziedzinie zarządzania pocztą.
Podejście do całej sprawy pewnie jednak zależy od pokolenia i stopnia zaangażowania w tę formę komunikacji. Jestem osobą, która dostaje ok. 40-60 maili dziennie i gdyby moi rozmówcy nie stosowali wspomnianego przycisku, za pewne zginęłabym w nawale informacji.

Można powiedzieć, że się, proszę Pani, nie zrozumieliśmy. Zauważy Pani, że mój tekst nie znajduje się w rubryce „Etykieta biznesu”. Dotyczy on zatem prywatnej, towarzyskiej korespondencji. Zasady korespondencji są, w świetle etykiety, niezmienne niezależnie od faktu czy jest ona na papierze czy elektroniczna. Tak wiec korespondencja elektroniczna prowadzona przez instytucje musi również podlegać tym samym zasadom. To o czym Pani pisze to nie jest forma korespondencji tylko forma komunikacji – rozmowy służbowej, a to już inna sprawa (sama Pani zresztą używa określenia „rozmówca”). Gdyby jednak Pani chciała napisać oficjalny list elektroniczny do prezesa jakiejś firmy to musiałaby Pani trzymać się ogólnych zasad korespondencji. W innym wypadku potraktowana by Pani została negatywnie.

W swojej wypowiedzi użyła Pani argumentu pragmatycznego (bo tak łatwiej). To nie jest argument, który cokolwiek waży świetle savoir vivre i etykiety. Gdybyśmy w świecie savoir vivre kierowali się pragmatyzmem to savoir vivre by już nie było i nie byłoby etykiety biznesu. Każdy by zachowywał się i ubierał tak, by było najtaniej i najwygodniej.

Użyła Pani sformułowania „klasa” i sformułowania „wiedza w dziedzinie zarządzania pocztą”. Klasa człowieka i pracownika związana jest z jego profesjonalizmem i formatem, a w te jest wpisany szacunek dla drugiego człowieka i inne pozytywne odniesienia do niego, co przyznaje każdy podręcznik etykiety biznesu.

„Wiedza w dziedzinie zarządzania pocztą” to nie tylko wiedza o tym jak najsprawniej i najszybciej prowadzić korespondencję, ale również jak osiągać najbardziej pozytywne we wszystkich możliwych wymiarach skutki. Skończyły się już czasy, gdy w biznesie liczyły się tylko wydajność i zysk.

2.04.2010. Grzegorz Mieszkam w bloku i co jakiś czas spotykam sąsiadki (dziewczyny: jedna 2 lata starsza, druga 1 rok młodsza). Głupio mi jak spotykam je i nic nie mówię, bo co mam mówić??? Nie jestem z nimi na ty, a przecież nie powiem Dzień dobry. Głupio tak kogoś mijać jak go się "zna" ale nic sie do niego nie mówi...

2) Czy do osób w moim wieku, ale z którymi nie jestem na Ty mogę mówić Pan/ Pani? Może to wyglądać trochę komicznie w moim wieku, ale mnie się podoba, a po drugie jak nie jestem na Ty to jak sie inaczej zwracać?

3) Co jak idę na korepetycje i tam spotykam córkę pani starszą ode mnie o rok, znam ją tylko z widzenia i nie jestem na Ty. Jak ją przywitać?

PS Pytałem Pana ostatnio o książki, które ma Pan zamiar wydać. Wydają się być ciekawe. Czy wie Pan już kiedy będzie można je nabyć?

Nie napisał Pan ile ma Pan lat

20.03.2010. Ania: Od pewnego czasu nurtuje mnie pewien problem. Od niedawna pracuję w pewnym urzędzie, jestem tu najmłodsza z 18osobowej załogi. Niedługo wychodzę za mąż i w związku z tym chciałabym zaprosić koleżanki z pracy na ślub. Zajmuję jedno z niższych stanowisk i wszystkie osoby, które są na podobnym "poziomie" co ja zaproszę na pewno. Nie wiem jednak czy powinnam zaprosić też kadry?? Panie z kadr na pewno dowiedzą się o moim ślubie, ale traktują mnie strasznie z góry więc na pewno pogardzą moim zaproszeniem. Z drugiej strony jeśli nie zaproszę to mogłoby to być źle odebrane. Czy panią dyrektor też zapraszać ? Popełniam w pracy tyle gaf, że nie chcę popełnić następnych.

Jak już tyle osób Pani zaprosiła, to lepiej zaprosić wszystkich. Takie zaproszenie nie jest zobowiązujące (nie musza przyjść), a jest miłe, grzeczne i wyraża szacunek dla zaproszonych osób.

18.03.2010 .Gala: Szanowny Panie, dotychczas niekoniecznie zwracałam uwagę na tzw. drobiazgi, ale z chwilą poznania Pańskiego portalu tak. Nasuwają mi się dwa pytania:
1. Czy żegnać się z domownikami-gośćmi po założeniu płaszcza czy przed?
2. Czy w kapeluszu, czapce może kobieta siedzieć w kawiarni lub przy stole goszcząc np. u znajomych?

Żegnamy się zawsze w salonie (a więc w pokoju, w którym byliśmy przyjmowani), a zatem przed założeniem płaszcza.

Kobieta zdejmuje kapelusz tylko do obiadu. Tak więc w kawiarni, domu prywatnym, teatrze ma go na głowie. Tak na marginesie. Na Zachodzie kapelusz jest znakiem przynależności kobiety do klasy średniej i wyżej. Stąd większość kobiet z tych klas nosi kapelusze.

17.03.2010. Ela. Od ponad roku uczęszczając na zajęcia plastyczne dla dorosłych zabierałam ze sobą koleżankę z tej samej miejscowości. Nigdy nie wspomniałam o pieniądzach. W tym roku moja sytuacja diametralnie się zmieniła. Cała moja czteroosobowa rodzina z różnych względów straciła pracę. Prowadzę jednoosobowo kwiaciarnię obok domu koleżanki. Kiedy poprosiłam ją o to czy mogłybyśmy składać się na paliwo, koleżanka odpowiedziała że może mi dokładać połowę kosztu który ponosi jeżdżąc autobusem. Następnie ostentacyjnie wręczała mi za każdym razem pieniądze w kwocie 4 Pln. Po dwóch przejazdach nie mogłam pojechać na następne zajęcia z powodu pójścia męża do szpitala na operację kręgosłupa. Inna osoba zabrała koleżankę na zajęcia. Po tych zdarzeniach koleżanka ukarała mnie zaniechaniem odwiedzin i obrażeniem się na mnie .Czekała około miesiąca i czekałaby dalej kiedy ja się domyślę o co chodzi. (dowiedziałam się od drugiej koleżanki że jest na mnie obrażona za fakt pobierania opłaty na wspólny przejazd). Czy popełniłam nietakt towarzyski?

Nie popełniła Pa ni żadnego nietaktu. To koleżanka zachowało się i to kilkakrotnie w sposób niewłaściwy. Po pierwsze, gdy zaczęła z Panią jeździć powinna sama zaproponować , choćby tylko grzecznościowo, że pokryje połowę kosztów benzyny. Na Pani propozycję powinna zareagować na jeden z dwóch sposobów: 1. zacząć bez komentarza pokrywać połowę kosztów; 2. pod jakimś pretekstem zrezygnować ze wspólnych przejazdów z Panią, ale oczywiście bez obrażania się. Dlaczego tak? Pani ofiarowała jej wygodę i dawała jej, choć nie wprost, pewien wymierny finansowo prezent (nie musiała płacić za przejazdy),a za to należy się wdzięczność. Decydując się na wspólne przejazdy z Panią zaciągnęła zatem zobowiązanie towarzyskie, które nakazuje, jeśli nie pokrywa się połowy kosztów benzyny, rewanż mniej więcej odpowiadający wartością. Ten rewanż to mogłoby być zaproszenie od czasu do czasu do kawiarni, drobny prezent w postaci pudełka czekoladek itp. W momencie, gdy Pani oznajmia, że czas obdarowywania się skończył powinna podziękować za doznane dobrodziejstwa, przynajmniej teraz za nie, przynajmniej symbolicznie, się zrewanżować i, by wyjść z twarzą, nie dać Pani poznać, że nie chce (bo np. uznaje, ze ją nie stać) pokrywać połowu kosztów benzyny. Podkreślmy, pani zachowanie powinna przyjąć ze zrozumieniem i okazać wdzięczność. Tak więc koleżanka Pani, okazała się być, mówiąc między nami, małostkowa, małoduszna, niewdzięczna i niesprawiedliwa. Cóż z tym począć? To już Pani wybór. Ma Pani dwa wyjścia. Jeśli ma Pani koleżanki dość może Pani rozluźnić aż do zaniku kontakty z nią. Jeżeli nie, to doradzam wspaniałomyślność, wielkoduszność, wyrozumiałość – czyli zapomnieć i wybaczyć i zachowywać się jakby nic się nie stało. W geście dobrej woli może nawet Pani wyciągnąć do niej rękę, a nawet przeprosić (choć nie ma za co). To będzie tylko wskazywać na Pani szlachetność.

16.03.2010.Sylwia P.: Starając się żyć tak, aby innym było miło w moim towarzystwie, korzystam z Pańskich rad. I tu pojawił się problem. Córka mojego partnera, wraz ze swoim narzeczonym, zaprosili nas na ślub i przyjęcie weselne. Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt, lubimy się. Na ślubie i przyjęciu będzie zapewne także matka panny młodej. Niestety, jest bardzo wrogo nastawiona do ojca swoich dzieci, z którym pozostają w separacji (nie wyraziła zgody na rozwód). Stąd moje pytanie: czy wypada nam razem uczestniczyć w tej uroczystości? Czy raczej nie powinnam się wybrać ani na ślub ani na przyjęcie. Z rodziną partnera (rodzice, rodzeństwo, ciotki, itd.) jesteśmy bardzo zżyci. Rodzice twierdzą, że powinniśmy z partnerem iść razem, ja jednak- szanując i lubiąc pannę młodą, chciałabym uniknąć ewentualnego nietaktu. Proszę o radę, jak wybrnąć z tej sytuacji.

Na problem ten możemy spojrzeć z dwóch punktów widzenia: etykiety ślubu i wesela i savoir vivre jako postawy, która zmierza do unikania konfliktów.

Patrząc z tego pierwszego punktu widzenia należy podkreślić, zę rodzice państwa młodych są szczególnie ważnymi osobami na ślubie i weselu i zawsze występują w parze, właśnie jako rodzice niezależnie od tego czy s a lub byli małżeństwem, czy są aktualnie partnerami. Powinni siedzieć przy weselnym stole na specjalnych miejscach blisko państwa młodych. Z tego punktu widzenia może być pani gościem na ślubie, ale nie jako partnerka ojca panny młodej. Powinna pani siedzieć przy stole gdzieś dalej (nie obok swojego partnera).

Patrząc z tego drugiego punktu widzenia musi Pani sama rozstrzygnąć czy obecność Pani na ślubie i weselu nie doprowadzi do jakiś rzucających się w oczy wszystkim spięć czy konfliktów. Jeśli jest takie niebezpieczeństwie lepiej chyba wymówić się w ostatniej chwili podając jakiś inny przekonywujący powód i poprzez to, co nazywane jest w savoir vivre „szlachetną blagą” uniknąć czegoś, co mogłoby uderzyć w państwa młodych i sprawić im przykrość w tym tak ważnym dla nich momencie.

4.03.2010. Jerzy B.: Kupiliśmy prezent księdzu (ornat). Fundatorzy to zarówno pojedyncze osoby jak i całe wspólnoty (róże różańcowe, kręgi oazowego ruchu kościoła domowego). Czy wypada (należy?) do wręczanego prezentu dołączyć listę ofiarodawców?

Oczywiście, że tak. Obdarowany ma prawo i powinien wiedzieć od kogo prezent pochodzi. We wszystkich sytuacjach, gdy może mu brakować takiej wiedzy (jest np. wielu ofiarowujących prezent czy prezenty, choćby na weselu) do prezentów przypina się kartki z nazwiskiem (nazwiskami ofiarowujących) lub wkłada w nie wizytówkę.

3.03.2010. Justyna: Co zrobić, kiedy bukiet Panny Młodej (albo welon) upadnie w trakcie oczepin, tzn. kiedy nikt go nie złapie? Jak wybrnąć z takiej sytuacji? Czy wypada go podnieść?

Oczywiście, ze trzeba go podnieść. Najlepiej oddać go Pannie Młodej, by powtórzyła rzut.

2.03.2010. Justyna: Czy można odmówić „świadkowania”? Czy jest to na tyle duży zaszczyt, że nie wypada?

Wybranie kogoś na świadka to również zamanifestowanie określonego stosunku do niego: „Lubimy cię, cenimy cię, mamy do ciebie zaufanie, darzymy cię przyjaźnią”, to pewne wyróżnienie i honor. W taje sytuacji trudno odmawiać. Odmowa może zostać przyjęta jako odrzucenie, a nawet obraza. Jeśli chcemy (lub musimy) jednak odmówić powód musi być bardzo poważny.

1.03.2010. Damian: Mam pytanie, dotyczące sposobu witania się w szkole. W 21-osobowej klasie jest 3 mężczyzn i 18 kobiet, więc sytuacja jest trochę dziwna, gdy rano witam się z dwójką kolegów ( podając im rękę) a do dziewczyn, które siedzą zazwyczaj na ławce mówię : Cześć dziewczyny! Nie wiem czy dobrze postępuję i kogo pierwszego powinienem powitać?

Jeżeli ktoś wchodzi do pomieszczenia, w którym jest wiele osób może przywitać się ogólnym ‘dzień dobry” czy „część”, ewentualnie podać rękę na powitanie tylko najbliższym osobom. Jeżeli jednak jest blisko tak mężczyzny jak i kobiety nie powinien podać ręki żadnemu z nich lub podać obojgu.

Osoby już obecne w pomieszczeniu są zawsze ważniejsze od wchodzących, a wiec to one powinny pierwsze wyciągnąć rękę. Jeśli jednak tego nie robią, bo nie wiedzą, że tak należy można im zasygnalizować w jakiś sposób chęć przywitania się przez podanie ręki (ja np. staję przed nimi i jakoś tak zaczynam wyglądać, sam dobrze nie potrafię® określić jak, że ludzie do mnie rękę wyciągają). Jeżeli jednak ręki do nas nie wyciągają witamy się przez ukłon. Nas poziomie klasy można o tym wprost porozmawiać mówiąc np. do dziewczyny wprost: „Nie podaję ci ręki, bo czekam, że ty, jako osoba ważniejsza pierwsza wyciągniesz do mnie rękę”.

27.02.2010. Justyna: Pracuję w środowisku męskim, jestem kobietą i panną. Na co dzień spotykam się z zaczepkami, które po pewnym czasie stają się nie do zniesienia, a próby obrony poprzez odpowiedzi z mojej strony, kończą się tym, że przysparzam sobie coraz więcej wrogów męskich, ponieważ moje słowa są przekazywane z męskich ust do ust. Co więcej słowa są wypaczane w sposób tendencyjny, sugerujący lekkość moich obyczajów i zaczepność wobec mężczyzn. Wszystko to potęguje szykany i dręczenie. Dodatkowo mój przełożony stworzył związek z kobietą z pracy. Pani ta pod pretekstem zazdrości, czy też zastraszania, skłonna jest przyjść do mojego działu i wykrzyczeć, że ma być tylko jedną kobietą w życiu mojego przełożonego. Ma tendencję siadania na biurku. Ustawienie mebli biurowych powoduje, że siedzi tyłem do mnie, co dodatkowo powoduje moje poniżenie i umniejszenie. Mają miejsce w pracy sceny zazdrości, a jako że jestem jedyną młodą kobietą stanu wolnego w dziale, czuję się źle, bo jest to insynuowanie. Mężczyźni postanowili sobie "poćwiczyć" na mnie. Nie miałam doświadczenia i uległam, a mianowicie umówiła się z kolegą (który mianował się osobą niezależną i poszukującą) z pracy na koncert. Koncert był piękny, ale to co stało się potem było koszmarem. Kolega po prostu na wzór polsatowski filmików "skopnął mnie". Dziennie paradował przede mną  z inną pracownicą, wożąc ją do pracy. Ona po czasie też dostała przysłowiowego "strzała" i musiała szukać innego przewoźnika. Obawiam się ciągle o moją opinię obracając się wśród takich osób. Widzę ich w pracy dziennie i powoduje to moją frustrację. Nie umiałam rozpoznać, że jest to zwykłą kpina. Kolega z koncertu okazał się być zakładowym oblatywaczem, manipulował kobietami w różnych działach, pod pretekstem poszukiwania żony na oczach innych i w pracy. Przeżyłam to boleśnie ponieważ insynuacje trwają. Skargi u przełożonych nie pomagają, a wręcz budzą śmiech, a kobieta mojego przełożonego staje w jego obronie. Obawiam się, że tracę również opinię jako pracownik. Jaki się należy zachowywać w takich sytuacjach? Stosowałam lekceważenie, brak kontaktu, ale bezczelność przechodzi wszelkie granice.

Jest to trudny zespół problemów przekraczających już w znacznej mierze granice savoir vivre, a kwalifikujących się do złożenia oficjalnego doniesienia dotyczącego molestowania i mobbingu.

Z punktu widzenia savoir vivre można tu zalecić jedynie trzymanie jak największego dystansu i podejmowanie kontaktów tylko w sprawach służbowych. Problemem jest to, że inni pracownicy nie utrzymują prawidłowego dystansu i dosłownie i bardziej w przenośni i brakuje im kultury. Podręczniki, które podejmują ten problem doradzają utrzymywanie dystansu na odległość – nie zbliżanie się do innych osób na dystans mniejszy niż 1 m. (i unikanie sytuacji, w których inni zbliżają się do ans na taka odległość), ubiór tzw. zero seksu, wstrzemięźliwość w wypowiedziach (jak najkrótsze i jak najbardziej oficjalne).

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

28.02.2010. Justyna S .(inna Justyna).: Czy prawidłową formą żeńską jest „świadkowa”? Czy nie świadczy to tym, że jest żoną świadka? I czy można wymiennie stosować nazwy „druhna” i „drużba”? Czy to jest pytanie do językoznawcy czy ma jakieś wyjaśnienie w savoir vivre?

Jest to chyba raczej problem językowy. Przyjęło się, że świadka płci żeńskiej określa się jako „świadkową” i nikt raczej nie myśli wtedy o żonie świadka. W literaturze przedmiotu nie znalazłem jednak słowa „świadkowa”. Pisze się: „pierwszy świadek”, „drugi świadek”, być może dlatego, że płeć świadka nie ma wpływu na zakres jego obowiązków, a być może dlatego, że autorzy sami nie wiedzą czy można użyć terminu „świadkowa”. W słownikach językowych nie ma nic na ten temat. Nie ma też obowiązku ustanowienia świadków w taki sposób, by jeden był mężczyzna, a drugi kobietą (jest jednak w Polsce taka głęboko zakorzeniona tradycja).

Chyba więc lepiej unikać nazwy „świadkowa” lub używać jej w cudzysłowie jako cytat z potocznego języka.

Można wymiennie stosować nazwy „druhna” i „drużba”.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Pierwszy raz jade do domu dziewczyny na kawe ona mieszka z rodzicami czy mam kupic kwiaty dla jej mamy nie jestem pewny czy będę ja w ogole widzial nie wiem, co robić proszę o pomoc.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Roman P. Posiadam zabytkowego, reprezentacyjnego Jaguara, którym będę wiózł kuzynkę do ślubu. W samochodzie będą tylko państwo młodzi. W jakiej konfiguracji posadzić młodych na tylnej kanapie, kto ma siedzieć za kierowcą, a kto za siedzeniem przedniego pasażera? Co Pan sądzi o białych rękawiczkach do smokingu? Dla szofera białe rękawiczki chyba są obowiązkowe?

18.02.2010. Elżbieta A.: Dziękuję serdecznie za odpowiedź - tak szybką i tak jednoznaczną. Poczułam się obroniona przez Pańskie: białe jest białe, a czarne jest czarne.
Nie napiszę do władz zwierzchnich, ale młodej pani dyrektor pokażę Pańską odpowiedź. Niedawno umarł mój mąż: On także zawsze potrafił stanąć w mojej obronie, chociaż i ja niejednokrotnie broniłam Go przed wszechobecnym barbarzyństwem. Jemu chyba pod tym względem było jeszcze trudniej... Był poetą, Człowiekiem wielkiej kultury. Pamiętam, jak podczas spotkania z Janem Pawłem II w Bazylice św. Piotra w Rzymie jakaś pani wypchnęła mojego męża i zajęła jego miejsce. Oburzona tak bezpardonowym zachowaniem, stanęłam w Jego obronie. A mój mąż powiedział: ależ, Elu, nie denerwuj się, może pani już nigdy nie spotka się z Ojcem Świętym. Pomyślałam, że przecież to również i dla nas jedyna taka okazja... A swoją drogą po tym zdarzeniu pozostało charakterystyczne zdjęcie: ja daję Ojcu Świętemu swój obraz i widoczna jest dłoń podająca poetycki tomik. Tylko ja wiem, że to dłoń mojego męża. Nie znam wszystkich zasad savoir-vivre'u, ale potrafię rozpoznać i docenić klasę - taką jak Pańska. Pozdrawiam serdeczne i - jeśli to nie zakłóci charakteru rubryki - proszę o zamieszczenie i tam tego listu, bo - wbrew pozorom - w nim także próbuję coś powiedzieć o zachowaniu się. Nie każdy potrafi stanąć w obronie, opowiedzieć się jednoznacznie w słusznej sprawie, a chyba to są fundamentalne zasady grzeczności?

Zamieszczam ten list, choć nie zawiera pytania, bo o to prosiła jego autorka. Sprawa dotyczy pytania z 17.02.2009. Widać tu jak zachowania zawierające brak odniesienia do pewnych zasad savoir vivre mogą dotknąć, zranić głęboko. Autorce życzę wielkiej wyrozumiałości i wielkoduszności i niech nie traci wiary w człowieka. Liczba ludzi, którzy odnoszą się do innych z szacunkiem i bon tonem rośnie. To fakt. Cieszmy się z tego.

17.02.2010. Elżbieta A.: Właśnie wróciłam z niewielkiego archiwum, które jest w moim mieście i do którego już chodzę od kilku lat, a wiosen sobie liczę prawie sześćdziesiąt. Oglądałam księgę notarialną, starą i zakurzoną. Kichnęłam i pewnie pękło mi jakieś naczyńko w nosie - bo poczułam, że leci mi z nosa krew. Pani obok uczynnie podała mi chusteczkę, a ja szybko udałam się do ubikacji, a potem do łazienki próbując zatamować krwotok. W pewnym momencie nawet czułam, że mogę narobić kłopotów i trzeba będzie wzywać pogotowie... Jednak jakoś udało się obyć bez lekarskiej interwencji...Posprzątałam po sobie - co nie było łatwe - i z opatrunkiem w nosie wróciłam do pracowni, a za pół godziny chciałam wyjść z instytucji. Jednak zatrzymała mnie pani dyrektor - osoba młodsza ode mnie znacznie - zaprosiła do gabinetu i poprosiła o posprzątanie owej ubikacji. Okazało
się, że pobrudzona krwią pozostała spodnia część deski sedesowej, czego nie zauważyłam, i w misce klozetowej kostka zapachowa, co prawdopodobnie zauważyłam, ale nie wiedziałam, co z nią zrobić. Wytarłam papierem spód deski, próbowałam umyć ową kostkę i następnie ją
wyrzuciłam do śmieci, przeprosiłam panią dyrektor i...No właśnie. Czy nie powinna to wszystko kazać zrobić pani sprzątaczce? Jakoś czuję, że to wszystko było wyjątkowo niesmaczne - szczególnie, że pani dyrektor z pewnością wiedziała, co mi się przydarzyło, a nawet widziała opatrunek w moim nosie.

Zachowanie dyrektor biblioteki było skandaliczne, poniżej wszelkich standardów tak savoir vivre jak i obowiązujących w instytucjach. Osoby odwiedzające daną instytucję w sprawach związanych z jej działalnością statutową są jej gośćmi i pracownicy tej instytucji, łącznie z jej dyrektorem, powinni ich traktować tak jak gości w prywatnym domu. Gdyby nawet nasz gość pozostawił po sobie bałagan w naszej prywatnej łazience i to dlatego, że nie ma zwyczaju po sobie sprzątać i jest z natury bałaganiarzem to i tak nigdy, ale to przenigdy, nie możemy mu zwracać uwagi, nie mówiąc już o tym, by mu kazać sprzątać po sobie. A więc to my sprzątamy po nim. Gdy zapraszamy kogoś do nas do domu i częstujemy go obiadem nie każemy mu zmywać garnków i talerzy po sobie. W instytucji za czystość odpowiedzialna jest sprzątaczka i to jej dyrektorka powinna nakazać doprowadzenie toalety do porządku. Ja na Pani miejscu zawiadomiłbym pisemnie przełożonych pani dyrektor i domagał się wyciagnięcia konsekwencji i przeprosin. Nie możemy pozwolić na to, by traktowano nas gdziekolwiek jak uczniaków, a co za tym idzie obrażano nas i upokarzano. Działanie pani dyrektor miało ewidentnie znamiona czynu godzącego w ludzką godność, zmierzającego do upokorzenia drugiej osoby, obraźliwego.

15.02.2010. Marcin: W Pana książce o SV w Kościele opisuje Pan sytuację księdza w slipkach, do którego ktoś mówi "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", nie jest to raczej stosowne. Jak więc należy zwracać się do księdza w takich sytuacjach? (Wczoraj - notabene - był u nas ksiądz na studniówce w garniturze i białej koszuli oraz bez koloratki - też nikt nie wiedział jak sie do niego zwrócić). Czy są jakieś sytuacje kiedy możemy powiedzieć "Dzień dobry" do księdza czy jest to zawsze niedopuszczalne? Jak powinny zwracać się panie w urzędach, w sklepie itd. do księdza?

2) Bardzo mnie irytuje jedna rzecz. Osoby, które nie znają zasad etykiety uważają nas (osoby, które dobrze lub bardzo dobrze znają etykietę)za... niewychowanych.

Ostatnio koleżanka miała do mnie pretensje, że jej nigdy nie podaje ręki... Pani idąca zła stroną chodnika, że jej zachodzę drogę. Czy to nie jest denerwujące, że ktoś nas uważana za niegrzecznych, bo sam nie wie jak się zachować?

1)Ksiądz w garniturze na studniówce to sytuacja nietypowa, rodząca problem tej natury, że rozwiązać go może tylko sam ksiądz. Należałoby go zatem zapytać (najlepiej uśmiechem): „Jak mamy w takiej sytuacji księdza witać i jak się do księdza zwracać”.

Mówimy do księdza „dzień dobry”, gdy np. przebywamy z nim pod jednym dachem i spotykamy go rano lub gdy, właśnie, widać wyraźnie, że pojawia się on incognito lub gdyby nasze pozdrowienie spowodowałoby zgorszenie (bo ksiądz w garniturze zachowuje się nie jak ksiądz).

Zasady tytułowania są zawsze takie same. Używamy tego tytułu, który komuś przysługuje. Do pułkownika mówimy „Panie pułkowniku”, do inżyniera, „Panie inżynierze”, do księdza „proszę księdza” (to nie jest kwestia sytuacji czy wiary, ale dobrych obyczajów)

2) jest to irytujące. Dobre wychowanie skłania nas jednak do wyrozumiałości i w2ielkoduszności.

17.01.2010 Izabela W.: Kilkakrotnie zdarzyło mi sie uczestniczyć w tzw. "domowych przyjęciach ", gdzie , na wstępie ogłaszano, by zachować sztućce do kolejnych dań. Mnie to akurat nie przeszkadza, ponieważ często bywam we Francji i tam ten zwyczaj nawet rozszerzono do talerzy.

Jednakowoż, chciałabym prosić Pana o komentarz.

Drugi problem mam z podawaniem herbaty. Dokładnie chodzi mi , o to w jaki sposób eksponować kilka rodzajów herbat w saszetkach ( domyślam, że zapewne napisze Pan ,że saszetki to obciach, ale mimo to zaryzykuje pytanie). Czy w oryginalnych opakowaniach czy na talerzach?

Technika zachowywania sztućców do kolejnych dań jest dopuszczalna na całym świecie, również w dyplomacji, jednak tylko, gdy spełnione są trzy następujące warunki:

Na przyjęciu jest wyjątkowo, nietypowo, wielu ludzi, o wiele więcej niż zwykle;

Przy każdym nakryciu znajduje się po prawej jego stronie tzw. koziołek;

Uwaga z protokołu dyplomatycznego Orłowskiego: „Koziołków nie stosuje się na przyjęciach oficjalnych”.

Obowiązuje pewna bezwzględna zasada, która brzmi: na stole nie stawiamy butelek, niczego z plastiku i tektury oraz opakowań firmowych, a więc należałoby torebki herbaty kłaść w naczyniach porcelanowych lub na talerzyku.

Obowiązuje jednak oczywiście zasada, że herbaty w torebkach nigdy nie stosujemy dla gości. Zasada ta wynika z zasady, że wszystko co gościom podajemy jest najwyz sxzej jakości (herbata w torebkach to faktycznie namiastka herbaty). Można zastosować polską sypką „Madras” lub „Assan” (faktycznie są to jedne z lepszych jakościowo herbat na naszym rynku), zaparzać ją w czajniczku i podawać na stół czajniczek i dzbanek z wrzątkiem lub dzbanek z herbata i dzbanek z gorącą wodą (dla rozcieńczenia (ta pierwsza forma jest lepsza – daje większe pole manewru gościom). Herbat smakowych i ziołowych nie podajemy na oficjalnych przyjęciach. Na nieoficjalne można znaleźć ich wersje sypkie.

16.01.2010. Krzysztof T.: Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby Pan mógł się odnieść do problemu który nurtuje naszą rodzinę. Od kilku lat mamy problem z KOTEM sąsiadki. Mieszkamy w budynku 5 rodzinnym. Zaznaczam, że mieszkamy sami na najwyższym piętrze. Tę klatkę używamy sami. Problem z kotem ciągnie się od kilku lat. Ewidentnie ten kot wyrządza nam szkody i krzywdę tego typu:

- załatwia się na klatce ( pod drzwiami, w doniczkach z kwiatami);

- wchodzi na nasze samochody pozostawione przy budynku ( włącznie z porysowaniem i wybłoceniem naszych samochodów - co dzieje sie na bieżąco);

- jednorazowo poniszczył ubrania pozostawione w szafie na klatce;

Wielokrotnie odbyliśmy rozmowy wyjaśniające z sąsiadką. Sąsiadka nie poddaje pod wątpliwość, że sprawcą tych szkód jest jej kot. W odpowiedzi otrzymujemy od właścicielki kota następującą odpowiedz: TO CO MY MAMY ZROBIĆ Z TYM KOTEM? Dla nas jest to sprawa naprawdę nieprzyjemna i uciążliwa. Myśleliśmy nawet powiadomić policję. Sąsiadka informowała nas o tym, że była z tym problemem u weterynarza. My jako poszkodowani stwierdzamy jednoznacznie, że te wizyty nie przyniosły żadnego skutku. Pomimo wielu rozmów i pogarszających się relacji problem jest wciąż aktualny. Jesteśmy tym poruszeni, bezradni wręcz skrzywdzeni. Pragnę zaznaczyć, że nasza sąsiadka pomimo tych problemów spotyka sie z naszej strony z wielką kulturą i cierpliwością. Żyjemy w ciągłym stresie, że w każdej chwili ten kot znów wyrządzi nam następną szkodę. Jakie by Pan widział konkretne rozwiązanie tej sprawy?

Oczywiście zachowanie sąsiadki jest skandaliczne. Łamie ona wszystkie normy obyczajowe, społeczne i savoir vivre. Sądzę, że w pierwszym rzędzie najlepiej wysłać jej list oficjalny z propozycją spotkania, w ramach którego rozwiązałoby się najważniejsze problemy.

Oto propozycja, która powinna być zawarta w tym liście. Oczywiste jest, że właściciel zwierzęcia likwiduje wszystkie szkody, które zostaną dokonane przez to zwierzę oraz dokonuje finansowego zadośćuczynienia za straty materialne. Należy wymienić te szkody i określić sposób ich likwidacji (np. sąsiadka będzie codziennie sprzątać po kocie) oraz opisać dotychczasowe szkody i określić w przybliżeniu sumę jaką sąsiadka powinna zapłacić (można w ramach dobrej woli stwierdzić, że nie żąda się jej zwrotu, ale nie koniecznie) i zapowiedzieć przesyłanie jej faktur i rachunków do zapłaty związanych ze stratami poczynionymi przez kota (kopię listu należy sobie zostawić). Jeżeli sąsiadka nie zareaguje należy dać jej jeszcze jedną szansę oznajmiając jednocześnie, ze sprawa zostanie skierowana do policji, straży miejskiej, a następnie sądu.

Można też spokojnie załatwić tę sprawę od razu (lub równolegle) kupując odstraszacz kotów, który kosztuje od 100 do 200 zł (znalazłem w Internecie stronę sprzedającą takie odstraszacze: http://www.odstraszacze.com/index.php?category_id=199.

Życzę powodzenia i pozostania w roli tych szlachetnych i dobrze wychowanych.

15.01.2010 Jakub G.: 1. Czy można jakoś ochronić krawat przed rosołem? Nie potrafię uniknąć drobnych poplamień. 2. Czy zasada adresowania i podpisywania korespondencji do i od małżeństwa "ladies first" jest powszechnie obowiązująca? Niektórzy moi zachodnioeuropejscy znajomi jej nie przestrzegają.

Nie ma takiej możliwości. Nie można zakłada serwetki pod szyja. Jedyna metoda to zatem napieranie na łyżkę jak najmniej rosołu i zjadanie gotycko w ilości paru łyżek.

We Francji i strefach francuskich wpływów kulturowych mężczyznę wymienia się jako pierwszego.

14.01.2010. Moje pytania dotyczą zbliżającej się studniówki. 1) Kiedy mogę zdjąć garnitur? Jak jest mi gorąco, to zaraz gdy usiądę czy po jakimś czasie? Czy podczas tańca musze mieć na sobie garnitur czy mogę być w koszuli z krawatem?  2) Dużo czytałem o serwetkach i wypracowałem sobie prostą zasadę: serwetki materiałowe zawsze kładziemy na kolana, a papierowe nie. Czy mam rację?  3) Moją osobą towarzyszącą jest dziewczyna z mojej klasy. Czy jadąc po nią powinienem jej coś kupić?

Marynarkę zdejmujemy wtedy, gdy pozwoli na to gospodarz, ewentualnie gospodyni. W wypadku studniówki decyzję taką powinien podjąć główny organizator –gospodarza (np. wychowawczyni). Jeżeli nie wpadnie na traki pomysł o zgodę na zdjęcie marynarki powinien Pana zapytać dziewczyny, która jest Pana osobą towarzyszącą po jakimś czasie (na pewno nie na samym początku zabawy);

Tak jest;

Nie ma takiego obowiązku. Jeżeli jednak kupi Pan kwiatek (czy nawet bukiet) będzie to gest kurtuazji świadczący o tym, że ma Pan klasę (może to być taki kwiatek, który będzie sobie mogła wpiąć we włosy czy przypiąć do sukienki).

13.01. 2010. Adam P.: Mam pewne wątpliwości i pytanie na temat kolejności przedstawiania pary osób. Pisze Pan że powinno być Anna i Józef Kowalski. Wydaje mi się, że w tym przypadku powinno być odwrotnie ponieważ:

Adam i Ewa

Tristan i Izolda

Andrzej i Eliza

Król z Królwą

Hrabia z Hrabiną

Mąż z żoną

Z całym szacunkiem dla kobiet ale w małżeństwie to mężczyzna jest głową rodziny (ważniejszy).

Cieszę się z Pana listu. W jego efekcie rozbudowałem materiał pt. Przedstawianie sobie osoby pojedynczej i małżeństwa”. Tam znajdzie Pan odpowiedź na swoje wątpliwości

26.12.09. A. K.: Jestem wychowawczynią uczniów klasy maturalnej. W związku z przygotowywaną przez uczniów studniówką mam pytanie: czy w zaproszeniach dla nauczycieli (wypisane imiennie dla każdego z pedagogów) powinno się zapisać formułę "wraz z osobą towarzyszącą" czy może raczej imiennie potraktować również osobę towarzyszącą, np. męża, żonę. Kwestia ta wzbudziła wiele kontrowersji i niektórzy nauczyciele poczuli się urażeni formułą "osoby towarzyszącej". Mnie się wydaje, że elegancko jest potraktować wszystkich zapraszanych nauczycieli jednakowo, wszak nie wszyscy posiadają żonę czy męża, a wnikać w kwestie związków nieformalnych nie jest zadaniem uczniów! Bardzo proszę o odpowiedź, bo jest to sprawa dyskutowana każdego roku o tej samej porze, a nikt nie znalazł stosownych porad z zakresu dobrych manier.

Przejrzałem wszystkie posiadane podręczniki (patrz: „Lektury” na mojej stronie) pod tym kątem, by odwołać się dodatkowo do literatury. Nikt tego nie rozstrzyga. W formule „z osobą towarzyszącą” z pewnością jednak nie ma nic obraźliwego. Formuła ta używana jest jednak tylko w trzech wypadkach. Po pierwsze, gdy zapraszający chce podkreślić, że ważna jest dla niego tylko osoba zapraszana imiennie, a ta dryga osoba jest tylko dodatkowo. Po drugie, gdy zapraszający chce pozostawić zaroszonemu swobodę w doborze partnera. Po trzecie, gdy zapraszający nie zna dobrze zapraszanego, nie wie czy ta osoba ma współmałżonka.

Ewidentnie najbardziej elegancką formą, dowartościowującą wszystkie osoby jest forma stosowana w dyplomacji (współmałżonka zaprasza się również z imienia i nazwiska, którą gdybyśmy odnieśli do nauczycieli przyjęłaby w odniesieniu do nauczycieli posiadających współmałżonków formę następującą (załóżmy, że chodzi o nauczycielkę Ewę Mak, która ma męża Jana): „Zapraszamy Państwa Ewę i Jana Maków”. Można też zapraszając panią Ewę Mak zastosować formułę: „Zapraszamy Panią Ewę Mak i Małżonka”. Wtedy w wypadku nauczycieli nie posiadających małżonków stosuje się albo formułę „z osobą towarzyszącą” albo, gdy dowiemy się z kim ten nauczyciel chce przyjść formułę, w ramach której wymienia się imiona i nazwiska obojga.

23.12.09 Jakub zadał mi 13 grudnia 2009 r. pytanie: Ostatnio byłem z żoną u znajomych. Przyszła też mama pana domu, który przedstawił nas, a właściwie mnie, mówiąc: "Mamo, to jest Jakub G.". Obok mnie stała moja żona. Starsza pani wyciągnęła rękę w moją stronę. Skonfundowany zwlekałem z odwzajemnieniem tego gestu. Po chwili pani X zorientowała się w sytuacji i nieco zmieszana, przepraszając, przywitała się najpierw z moją żoną.

Odpowiedziałem mu, między innymi : W zaistniałem sytuacji nie powinien pan zwlekać, by nie mara żąć tych osób na zakłopotanie tylko podać rękę tej pani (ważniejsze z punktu savoir vivre jest tu samopoczucie tych osób niż przestrzeganie wskazania etykiety). Po otrzymaniu odpowiedzi zadał dodatkowe pytanie: czy powinienem mojego znajomego przeprosić za tę niezręczność?

Świetnie to Pan ujął jako „niezręczność”. Za niezręczności, faux pas (wszelkie nieumyślne złamanie etykiety) i gafy (mimowolne zrobienie komu przykrości, postawienie kogoś w niezręcznej sytuacji) się nie przeprasza. Raczej wszyscy starają się tak zachować jakby nic się nie zdarzyło.

22.12.09. Aldona: Idę na swojego pierwszego „prawdziwego” Sylwestra. Sukienkę już mam, buty mam, biżuterię pożyczy mi mama. Nie mam perfum. Co mi Pan doradza?

To trudne pytanie. Wyczerpująca odpowiedź na nie zajęłaby mi kilka lub nawet kilkanaście stron. Musiałbym też coś więcej wiedzieć na Pani temat, na temat Pani kreacji, tego jaki to będzie ten „prawdziwy” Sylwester i na temat Pani oczekiwań wobec perfum. W tej sytuacji stwierdzę jedynie, że powinny to być perfumy ciężkie, na wieczór, a zatem orientalne, że powinny to być perfumy, a nie woda toaletowa czy nawet woda perfumowana i że powinna je Pani nanieść na te miejsca swojego ciała, gdzie wystają kości (np. obojczyk, kostki nadgarstka, za uchem, tam gdzie wyczuwa Pani czaszkę. Podczas tańca zgrzeje się Pani i gdyby perfumy zostały naniesione na miejsca ukrwione mogłyby za bardzo dawać o sobie znać. Gdybym miał cos doradzać konkretnie proponowałbym coś z najwyższej półki, a zatem klasykę – „Jicky” – półorientalne-aromatyczne perfumy powstałe w 1889 r. (Aime Guerlain), wesołe i płomienne w nucie głowy i serca (lawenda, bergamota, rozmaryn, jaśmin, róża), pełne słodyczy i łagodności w nucie głębi (bób tonka, drzewo, wanilia, opoponaks).

19.12.09. Jacek: Znajdę się na Sylwestra w gronie ludzi, których w większości nie znam. Wiem, że będą wśród nich młodzi i ludzie w średnim wieku, w tym na stanowiskach. Boję się popełnić jakąś gafę. Czy o północy mam w trakcie składania życzeń całować nie znane mi kobiety czy nie?

Całowanie się dosłownie jest raczej tylko słowiańskim obyczajem. Etykieta nakazuje całowanie markować. Niektórzy Polacy jednak takie zachowanie odbierają jako jakiś gest negatywny. Proponuję wyczekać. Jeśli kobieta, której będzie Pan składał życzenia pierwsza pocałuje Pana w policzek, niech Pan to tez zrobi. W innych wypadkach niech Pan markuje.

18.12.09. Daria: Idę dna Sylwestra do dobrych znajomych. Będą tam jednak również ich znajomi, których będę pierwszy raz w życiu widzieć na oczy. Czego im życzyć o północy?

To wcale nie takie łatwe. Jeśli złożymy takie konwencjonalne oklepane życzenia, to możemy zostać niezbyt dobrze odebrani. Może to być odebrane, że składamy życzenia „aby zbyć”. Jeśli wdamy się w szczegóły możemy popełnić gafę. Będziemy np., jakiejś kobiecie życzyć szczęścia w miłości, a będzie to Pani właśnie porzucona przez męża. Trzeba sobie opracować kilka uniwersalnych, niebanalnych życzeń typu: „Aby mnie się zdarzyło to, co Pani życzę”.

17.12.09. Klaudia: Jakie napoje, aby było najbardziej elegancko, podać do stołu na święta?

Zasada jest jedna: wszystko ma być najwyższej jakości. Najlepiej zatem podajmy soki ze świeżych owoców (pomarańczy, grejpfrutów, ewentualnie jabłek) w dzbankach lub prawdziwą oranżadę czy lemoniadę (mieszamy sok wyciśnięty z owoców z cukrem i wodą gazowaną lub nie gazowaną). Podawajmy je najlepiej w kieliszkach do wody.

16.12.09. Ludwika: Czy na święta podawać wodę i w czym, ewentualnie, ją serwować?

Woda powinna być na stole, najlepiej nie gazowana. Pijemy ją pomiędzy daniami, by oczyścić kubeczki smakowe i przygotować je na nowe rozkosze. Podajemy ją w dzbankach lub karafkach, a serwujemy w specjalnych kieliszkach, w których najładniej wygląda na stole. W większości sklepów można już kupić specjalne kieliszki do wody. Wodę gazowaną, której nie powinno się przecież przelewać do np. dzbanków, bo straci swoje właściwości trzeba postawić na jakimś podręcznym stoliku. Nalewać ją powinien gospodarza.

15.12.09. Dawid: Pracuję w dużej korporacji (jest to firma produkcyjna, ja natomiast pracuję jako trener, zajmuję wyższe stanowisko niż większość pracowników). Jestem dość młodą osobą, mam 24 lata. Zdecydowana większość osób, które u nas pracują są ode mnie starsi, niektórzy nawet dwa razy, zarówno mężczyźni jaki i kobiety! I tu pojawia sie moje pytanie: kto powinien pierwszy mówić dzień dobry lub wyciągną dłoń na powitanie?

W chwili obecnej wygląda to tak, że to ja z uśmiechem na twarzy (bo bardzo wszystkich ludzi lubię) mówię pierwszy dzień dobry i zazwyczaj pierwszy wyciągam rękę na powitanie. Dodam jeszcze, że pracujemy w biurze typu openoffice, a większość osób spotykam po prostu mijając się z nimi gdzieś w drodze do lub z. Tak więc nie jest tak, że to ktoś przychodzi do mnie lub ja do kogoś.

Zasada ogólna etykiety mówi. Jeżeli zbliża się do siebie idąc dwóch ludzi, to pierwszy mówi „dzień dobry” ten kto pierwszy zauważy drugiego (czy jest po prostu szybszy). W świetle etykiety biznesu pierwszy wita się niższy stopniem (na niższym stanowisku) w innych sytuacjach niż ta opisana poprzednio i w innych niż wejście do pokoju (wtedy słowa powitania wygłasza wchodzący), ale to nie oznacza, że starszy stopniem nie może go ubiec. Gdy ktoś pierwszy się wita wyraża w ten sposób szacunek dla drugiego, co zawsze jest dobrze przyjmowane.

14.12.09. Ewa O.: Co mam zrobić jako gospodyni na małym domowym przyjęciu, gdy któryś z gości głośno kichnie lub zacznie głośno wydmuchiwać nos.

Po pierwsze i przede wszystkim, w żaden sposób nie reagować, nie dać po sobie poznać, że zarejestrowała Pani ten fakt, np. nie przerywać swojej wypowiedzi. Warto też odciągnąć uwagę wszystkich od tego wydarzenia. Dzieląc się z nimi jakąś uwaga lub opowiadając anegdotę.

13.12.09. Jakub: Ostatnio byłem z żoną u znajomych. Przyszła też mama pana domu, który przedstawił nas, a właściwie mnie, mówiąc: "Mamo, to jest Jakub G.". Obok mnie stała moja żona. Starsza pani wyciągnęła rękę w moją stronę. Skonfundowany zwlekałem z odwzajemnieniem tego gestu. Po chwili pani X zorientowała się w sytuacji i nieco zmieszana, przepraszając, przywitała się najpierw z moją żoną. Czy mimo wszystko, ze względu na podeszły wiek mamy kolegi, nie powinienem był jednak od razu pocałować ją w rękę?

Prawidłowo oczywiście Pan domu powinien powiedzieć: „Mamo to są państwo G.”. Ta pani podałaby najpierw rękę pana żonie wymieniając swoje imię i nazwisko, pana żona wymieniłaby swoje imię i nazwisko, a następnie ta pani podałaby rękę panu i pan wymieniłby swoje imię i nazwisko.

W zaistniałem sytuacji nie powinien pan zwlekać, by nie mara żąć tych osób na zakłopotanie tylko podać rękę tej pani (ważniejsze z punktu savoir vivre jest tu samopoczucie tych osób niż przestrzeganie wskazania etykiety)

Pocałunek w rękę nie był tu konieczny, ale jednak wskazany, świadczący o kurtuazji i szacunku dla starszej osoby.

12.12.09. Ewa R.: Czy kształt butów i torebki powinny pozostawać ze sobą w jakiejś relacji?

Tak. Torebki zaokrąglone pasują do zaokrąglonych butów, kanciaste do butów kanciastych.

11.12.09. Jacek: Co powinienem dokładnie zrobić, gdy chcę wytrzeć nos w szczególnie eleganckim towarzystwie?

Najlepiej, jeśli to możliwe, odejść trochę na bok i zrobić to w sposób nie rzucający się w oczy. Jeśli to jednak nie jest możliwe należy mieć przygotowana na tę okazję specjalną płócienną chusteczkę pod kolor krawata (ale nie w tym samy m kolorze), która powinna się znajdować (w stanie złożonym i czystą) w lewej kieszeni naszych spodni. Wycieramy nią delikatnie nos, gdy uwaga wszystkich zwrócona jest akurat na kogoś innego (np. ktoś z drugiego końca stołu akurat się wypowiada) i nie oglądając zmian jakie zaszły na chusteczce (istnieje znaczne prawdopodobieństwo, że zrobimy to odruchowo) schować ją dyskretnie do kieszeni.

10.12.09. Jadwiga Z.: Jak zawsze na Wigilię zbiera się w naszym domu cała bliższa i dalsza rodzina (mieszkamy blisko siebie). W tym roku jednak Wigilia będzie trochę nietypowa. Do rodziny weszły dwie nowe osoby: ożenił się syn siostry i córka brata. Zupełnie nie wiem co im podarować pod choinkę.

Jeden z najprostszych sposób, jakby się wydawało, to dopytać ich najbliższych co by chcieli. Gdy jednak otrzymamy nawet szczegółową wskazówkę może się okazać, że nie potrafiliśmy utrafić w ich gust (ludzie są coraz bardziej wybredni). Może więc lepiej podarować im coś jadalnego, jakiś smakołyk. Jeśli oni wpadną na taki sam pomysł i dostanie Pani pod choinkę cos do jedzenia wypada poczęstować wszystkich lub postawić na stół (oczywiście w odpowiednim naczyniu).

9.12.09. Jarosław: Od kilku lat otrzymuję od wielu znajomych życzenia świąteczne w postaci sms-ów. Zaczynam się zastanawiać czy przed samymi świętami też tego nie zrobić.

Raczej bym tego nie doradzał. W wielu podręcznikach savoir vivre możemy przeczytać, ze życzenia świąteczne wysyłamy pocztą. Najbardziej odpowiednia, elegancka i wyrażająca największy szacunek forma, to napisanie ich na rozkładającej się kartce świątecznej zawierającej motywy religijne (a nie samą choinkę czy bałwanka i gwiazdki) umieszczonej w specjalnej kopercie. Wysyłanie życzeń sms-em to oczywiście jakieś okazanie pamięci temu, do kogo te życzenia wysyłamy, ale to również zasygnalizowanie jakiegoś lekceważenia dla niego czy przynajmniej naszego lenistwa („nie cenię cię tak bardzo, by wysłać życzenia pocztą, „nie chce mi się wysłać życzeń pocztą”).

8.12.09. Zofia: Czy to prawda, że papierowe chusteczki do nosa nie są w dobrym tonie? Czy naprawdę nie powinniśmy ich używać w obecności innych osób?

Na oba pytanie można udzielić tylko odpowiedzi pozytywnej. Nie oznacza to, że mamy zrezygnować z chusteczek papierowych, które przecież w najwyższym stopniu spełniają wymogi higieny. Używajmy ich, ale tylko wtedy, gdy nikt (na pewno nikt) na nas nie patrzy. Gdy jesteśmy w towarzystwie, restauracji, teatrze, na służbowej naradzie, w kościele itp., itd. sięgajmy po chusteczkę płócienną, których kilka powinniśmy mieć przy sobie. Pamiętajmy, aby były dobrane kolorystycznie do ubioru i innych dodatków (w wypadku mężczyzny do krawata, a przy czarnym garniturze powinny być białe; w wypadku kobiety do sukienki, kostiumu, bluzki, torebki, butów – czarny kostium – biała chusteczka; zielona sukienka – zielonkawa chusteczka, ciemnoczerwone buty i torebka – chusteczka w którymś z odcieni czerwieni).

7.12.09. Anna: Czy można założyć buty z gładkiej skóry i zabrać ze sobą zamszową torebkę?

Nie. Torebka powinna być z tego samego materiału co buty. Torebka zamszowa musi być do butów zamszowych.

6.12.09 Lucja K.: Czy kolega z uczelni, który zaprasza koleżankę na zwiedzanie muzeum, może sobie pozwolić odprowadzić ja tylko do autobusu miejskiego (o 23-ciej ) wiedząc, że dziewczyna będzie musiała sama pokonać od docelowego przystanku  jeszcze niemały dystans. Tego samego wieczora, kolega zapytał tę samą koleżankę czy jest głodna ("czy coś zjemy ?") kiedy dziewczyna zgodziła sie on stwierdził, że może zapłacić tylko za siebie, że nie jest przygotowany na kolacje. Czy taka postawa jest do przyjęcia, ze względu na to, że to tylko kolega?

Po pierwsze, należałoby powiedzieć, że ten człowiek na pewno nie jest dżentelmenem i że brakuje mu klasy jak również podstawowej ogłady.

Po drugie, brakuje mu też podstawowej życzliwości i troski o drugiego człowieka – o Panią. Gdyby nie był egoistą a zarazem brakowało mu ogłady, i tak odprowadziłby Panią pod sam dom (choćby jako słabą kobietę, narażona wieczorem na różne niebezpieczeństwa) i przygotował się do tego, by zapłacić za panią za kolację.

5.12.09. Jerzy: Jestem od niespełna roku wdowcem. Gdyby nie znajomi spędzałbym tegoroczną Wigilię samotnie. Znajomi zaprosili mnie na Wigilię do siebie. Cieszę się bardzo, ale mam też szereg problemów i pytań, które mnie niepokoją. Rodzina znajomych jest bardzo liczna. Czy wszystkim mam kupić prezenty? Kiedy je wręczyć? Jak się zachować, gdy dostanę prezent?

Nikt nie będzie od Pana wymagał, by kupił Pan wszystkim domownikom prezenty. Mam Pan dwa wyjścia. Po pierwsze, może Pan kupić prezent tylko gospodarzom lub jednemu z nich i wręczyć go zaraz po wejściu do ich domu. Po drugie, może Pan kupić prezenty tylko dla dzieci i przekazać je rodzicom. Oni zadecydują czy położyć je pod choinkę czy przekazać je dzieciom w jakiś inny sposób. Gdy dostanie Pan prezent niech go Pan natychmiast rozpakuje i wyrazi wielką radość tak z powodu samego prezentu jak i otrzymania tej właśnie konkretnej rzeczy, którą jako ten prezent Pan dostał.

4.12.09 Antoni : Co mam zrobić, gdy zbiera mi się na kichanie w okolicznościach wymagających ciszy (np. na koncercie czy podczas uroczystego przemówienia szefa), a wiem, że kichnę bardzo głośno?

Są tylko dwie metody rozwiązania takiego problemu. Pierwsza stosowana przez patrole wywiadowców w Armii Andersa poruszające się po przedpolu wroga: zacisnąć mocno palcami sam czubek nosa i chwile przytrzymać. To powinno spowodować, że kichniecie nie nastąpi.

Druga metoda, którą nie zawsze można zastosować, jest trochę kłopotliwa i może spowodować pewne zamieszanie: opuszczamy an chwilę dane pomieszczenie. Jeśli już kichniemy starajmy się stłumić hałas i nie zwracajmy na siebie jeszcze większej uwagi poprzez przepraszanie. Pamiętajmy: o objawach fizjologicznych nie mówi się w towarzystwie.

22.11.09. Przemysław H.: Przeczytałem na Pańskiej stronie artykuły dotyczące ubioru i nie znalazłem odpowiedzi na jedno nurtujące mnie pytanie. Otóż wiem, że marynarkę przy siadaniu bezwzględnie należy rozpinać. Nie wiem jednak jak postąpić w sytuacji, gdy siadam w płaszczu lub kurtce zapinanej na guziki (taka sytuacja ma miejsce np. w kościele, kiedy jest zimno -  oczywistych względów wszyscy obecni nie zdejmują okryć wierzchnich). Czy powinienem rozpiąć cały płaszcz i marynarkę pod nim (co np. w kościele jest dość uciążliwe - w niektórych momentach Mszy Św. wstaje się i siada co chwilę), czy też rozpiąć tylko dolny guzik, żeby podczas siadania nie powstawały na płaszczu nieładnie wyglądające wybrzuszenia? A może nie rozpinać płaszcza w ogóle i po prostu siadać w zapiętym?

Zaskoczył mnie Pan. W literaturze nigdy nie spotkałem tego problemu. Sam tez o nim nie myślałem. Po dłuższym zastanowieniu jestem głęboko przekonany, ze nie ma tu żadnych reguł oprócz jednej: wyglądać porządnie i godnie. Można zatem rozpiąć guziki, gdy cos się wybrzusza lub jest nam za gorąco o ile to nie spowoduje jakiegoś nieeleganckiego efektu.

21.11.09. K. K. Sz.: Korzystam właśnie z Pana porad na stronie savoir – vivre, przygotowując szkolenie dla naszych pracowników. Ponieważ niegdyś ukończyłam kurs tworzenia wizerunku w biznesie, prowadzony przez profesjonalną szkołę wizażu, mam więc jakieś pojęcie o zasadach dobierania stroju. Zdziwiła mnie jednak informacja na temat kolorów zabronionych w stroju damskim. Różowy – zgodzę się (choć w dziennym stroju biurowym bluzka w kolorze pastelowego różu lub w takowe paseczki chyba by mnie nie raziła). Ale brązowy i fioletowy? Wydaje się, że kostium w pięknym kolorze bakłażana jest odpowiedni a na dodatek często proponowany paniom na stanowiskach kierowniczych – jako podkreślający pewien dystans. Bardzo bym prosiła o uzasadnienie nie używania brązu i fioletu.

Informacja, którą pani znalazła na ten temat na mojej stronie jest chyba zbyt skrótowa. Oczywiście nie chodzi o to, by w ogóle nie używać tych kolorów. Chodzi raczej o to, by cały strój nie był różowy czy brązowy. Poza tym jeśli strój będzie w kolorze np. fioletowy wymieszany z dużą ilością czarnego to już nie będzie to kolor, który szkodzi. Wreszcie oczywiście kobieta może wyglądać w każdym kolorze dobrze (może nawet w różowym), ale nie do pracy i o to ,mi chodziło.

Dlaczego te trzy kolory? Odwołam się tu tylko do pracy L. Jabłonowskiej i G. Myśliwca pt. „Współczesna etykieta. Standardy zachowań, elegancji, rozmowy, gestów i konsumpcji” (Szkoła Główna Handlowa w Warszawie – Oficyna Wydawnicza, Warszawa 2002). Czytamy tam „Brązowe ubranie nie jest wskazane dla osób z kręgu biznesu” (s. 96) ponieważ „brąz to kolor służby” (s. 96); „Z badań wynika, że… źle oceniane są panie w bluzkach różowych, liliowych oraz fioletach” (s. 66) itp. Trochę to doprecyzuje na stronie i stonuję.

20.11.09. Pan X: Postanowiłem się zwrócić do z moim pytaniem ponieważ, nigdzie nie mogę znaleźć jednoznacznej odpowiedzi...otóż pytanie brzmi: ...jaki kolor powinien mieć garnitur noszony na co dzień przez specjalistę ds. sprzedaży, lub inaczej handlowca, który będzie miał na do czynienia(kontrakt, polecenia itp...) z właścicielami, kierownikami różnych firm praca odbywać się będzie do godziny 18;00 ? Chciałem nadmienić, że zrobiłem wstępny wywiad i w tej firmie oczywiście wymagane jest noszenie garnituru. Z różnych źródeł wyczytałem, że przyjęte kanony
mody mówią, iż powinien być to garnitur w kolorze jasnym(ponieważ cały proces pracy odbywać się będzie w dzień), najlepiej szary, grafitowy, odpowiedni do zajmowanej funkcji.... stylów już nie będę poruszał. Natomiast wchodząc do sklepu z garniturami już nie będę zdradzać nazwy dowiaduję się od Pani która sprzedaje 5 lat garnitury, że czarny + najlepiej krawat typu śledź jest adekwatny!!! i tu cytuję "Ja zawsze takie polecam bo najlepiej schodzą" ... Bardzo proszę o odpowiedź, chciałem zaznaczyć, że dopiero raczkuję w tematyce Savoir Vivre, ale wiem już, że jest ona nieodzowną częścią "etykiety" człowieka który chce osiągnąć sukces w karierze i nie tylko....

Problem przez Pana poruszany jest regulowany przez etykietę biznesu, a wiec trochę inaczej niż savoir vivre – etykieta towarzyska. Kolor czarny jest w biznesie (dyplomacji, polityce)kolorem autorytetu i władzy. W wielu firmach zachodnich jest zatem zarezerwowany tylko dla kierownictwa. W Polsce noszą go i inni, bo nikt tego nie zabrania. Proponowałbym kolor tak szary, że trudno go będzie niektórym osobom odróżnić od czarnego (ale jednak szary), biała koszulę i ciemnoczerwony krawat (kolor solidności)

19.11.09. Artur G.: 1. Od kilku miesięcy jestem żonaty. Ostatnio byłem z żoną i jej koleżanką w kawiarni. Wychodząc podałem płaszcz żonie, koleżanka ubrała sie sama. Ale jej chyba też powinienem podać płaszcz, po żonie?
2. Całując kobietę w rękę najpierw oczywiście należy ściągnąć czapkę?

Oczywiście powinien Pan podać płaszcze obu Paniom i to najpierw tej, która nie jest Pana żoną, chyba, że jest od żony o wiele młodsza (np. jest uczennicą)

Nigdy nie całujemy kobiet Ew rękę na świeżym powietrzu. Nie ma wiec problemu z nakryciem głowy.

19.11.09. Karolina F. K.: Śledząc opisane przez Pana zasady, nasunęły mi się pytania o sposób zachowania się w następujących sytuacjach: Po pierwsze, czy powinnam zwrócić w jakiś sposób koleżance z pracy uwagę na to, że powiedzmy ma okruszek ze śniadania na policzku? Dodam, że jesteśmy w podobnym  wieku - około 30 lat, koleżanka jest moją przełożoną, jednak zwracamy się do siebie bezpośrednio. Druga sprawa dotyczy sposobu podania serwetki i sztućców. W jednej z restauracji kelnerka przyniosła złożoną serwetkę, położyła ją na stole, a na serwetce ułożyła łyżkę, nóż i widelec. Czy zatem, aby przystąpić do zjedzenia zupy, powinnam zdjąć wszystkie sztućce z serwetki, położyć je na obrusie i następnie rozłożyć serwetkę na kolanach, czy zjeść zupę bez serwetki na kolanach, a dopiero biorąc nóż i widelec rozłożyć serwetkę na kolanach? Czy kelnerka postąpiła prawidłowo?

O tym czy zwrócić koleżance uwagę, że ma okruszek na policzku musi Pani zadecydować sama znając stopień jej wrażliwości i drażliwości. Raczej należałoby zwrócić, bo w ten sposób pomaga jej Pani uniknąć śmieszności.

Kelnerka postąpiłaś nieprawidłowo, ale według ostatnio panującej w restauracjach mody. Moda ta chyba wzięła się stąd, że ludzie mają obawę czy obrus na który kładzie się sztućce jest czysty. Sztućce powinno się kłaść na obrusie po obu stronach talerza (po lewej te dla lewej ręki), a serwetka powinna być na kolanach Co Pani powinna zrobić? Od razu rozłożyć serwetkę na kolonach lub poprosić o jeszcze jedną serwetkę.

18.11.09. Magdalena: Moi rodzice wybrali się na cmentarz odwiedzić groby. Tato wchodząc na cmentarz ściągnął czapkę.

Mama powiedziała, że ma ją założyć. Które z nich miało rację ? Czy nad grobem należy ściągnąć czapkę czy też nie.

Mama miała rację, ale tata w pewnym sensie też. Nie musiał zdejmować czapki, ale zdjął ją przez szczególny szacunek dla zmarłych okazując wszystkim wokół ten swój szacunek. Przy grobie mężczyźni są zobowiązani zdjąć nakrycie głowy tylko podczas pogrzebu i w trakcie modlitwy za zmarłego.

17.11.09. Anula: Przejrzałam Pańską stronę dot. Savoir-vivre, jednakże nadal nie znalazłam wszystkich odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Ciągle nie wiem jak powinno jeść się duże pierogi, pyzy, kopytka z gulaszem. Znalazłam informację, że do potraw mącznych należy stosować tylko widelec, ale jakoś nie bardzo potrafię wyobrazić sobie np. krojenia wielkiego, obsmażonego na tłuszczu pieroga jednym tylko sztućcem i gonienia go po talerzu. A jeśli już to w takim razie, w której ręce należy trzymać widelec? W oglądanych przeze mnie książkach podających zasady nakrywania do stołu, prawie wszystkie widelce leżą po lewej stronie (wyjątek - widelczyk do tortu).

Kolejny problem stanowią sztućce do ryb. Znalazłam informację „Rybę je się widelcem, trzymanym w prawej ręce, pomagając sobie specjalnym tępym nożem do ryb. W domach, gdzie nie ma tych specjalnych sztućców, podaje się do ryb dwa widelce lub też tylko jeden widelec i wówczas przy wyjmowaniu ości pomagamy sobie kawałkiem chleba.” Jak podać je gościom? Z której strony talerza powinny leżeć?

Nie wiem także, czym różnią się sztućce obiadowe i stołowe? (Takie ma w ofercie m.in. Gerlach, ale nie umieszcza nigdzie żadnego opisu, a jestem obecnie na etapie kompletowania zastawy stołowej i nie wiem, na co powinnam się zdecydować)

Na koniec jeszcze prosiłabym o informację odnośnie używania noża do masła. W jednej z przeglądanych książek znalazłam i nóż do masła i szpatułkę do masła jako dwa różne sztućce. Czy przy każdym nakryciu powinien znajdować się taki nóż, czy też wystarczy jeden przy masielnicy do odkrojenia kawałka, a smarować pieczywo goście mogliby np. nożem obiadowym/stołowym?

Zasada jest taka. Używamy widelca tak długo jak długo jest to możliwe i sensowne. Jeśli używamy tylko widelca trzymamy go w prawej ręce. Widelec leży z reguły po lewej stronie (po prawej stronie kładzie się widelce do ostryg, ślimaków i homara, raków), ponieważ zakłada się, że dana osoba będzie posługiwać się zarówno widelcem jak i nożem (co nie oznacza, że będzie używać noża do krojenia). W obowiązującym obecnie „Protokole dyplomatycznym” autorstwa T. Orłowskiego czytamy: „Zwyczaj europejski to posługiwanie się widelcem i nożem przez cały czas posiłku, nawet jeśli funkcja noża jest ograniczona” (s. 286). W tym samym dziele czytamy: „Nóż powinien służyć jedynie do krojenia mięsa, a nóż do ryb – do oddzielenia płatów ich mięsa od głównych ości” (s.285) – używamy go zatem w innych wypadkach tylko jako łopatki do przesuwania pokarmu. Może Pani zatem zatrzymać pieroga nożem (żeby go nie „gonić”). Widelczyk do ciasta leży nad talerzem, ale jest zwrócony trzonkiem w lewo, co oznacza, że trzymamy go w lewej ręce.

Tak wiec jedząc pierogi trzyma Pani widelec w lewej ręce, a nóź w prawej. Widelec w prawej trzyma się, między innymi, przy jedzeniu zielonego groszku, ziemniaków mundurkach, raków, homarów, spaghetti, itd.

Sztućce do ryby trzymamy tak jak inne sztućce, a zatem widelec w lewej ręce, nóż w prawej (tak więc widelec leży po lewej stronie talerza, nóż po prawej). Jeżeli miałaby Pani jakieś wątpliwości służę dowodami z literatury fachowej.

Gdy ktoś mówi sztućce stołowe i sztućce obiadowe może mieć na myśli tylko sztućce do zakąsek (trochę mniejsze) i do dań głównych (trochę większe). Dobrze mieć jedne i drugie. Wtedy po ułożeniu ich po obu stronach talerza widać jaki dania będą na stole.

Szpatułka do masła to nazwa raczej na drewniany przyrząd niekiedy stosowany. Może być tak, że przenosimy nią masło na nasz talerzyk do chleba (przy maselniczce powinien być jednak raczej nóż do masła). Na każdy indywidualnym talerzyku do chleba powinien być nóż do masła położony na jego brzegu albo prostopadle do krawędzi stołu albo równoległe. Każdy gość smaruje ułamane kawałki chleba (takiej wielkości, by dawały jeden kęs) swoim nożem do masła.

17.11.09. Małgorzata K.: Czuję się niekomfortowo w następującej sytuacji: na przerwie w pokoju nauczycielskim siedzą koledzy i koleżanki w różnym wieku /ja mam 25-letni staż pracy/. Wchodzący po raz pierwszy danego dnia mężczyźni - pan dyrektor, ksiądz czy inni koledzy po ogólnym "dzień dobry" robią  "rundkę" podając dłoń tylko mężczyznom. Czy słusznie uważam to za nieeleganckie w stosunku do pań? Jeśli tak, to proszę o podpowiedź jak
zachować się dla polepszenia własnego samopoczucia czy też koleżanek? Do tej pory mówiłyśmy o tym tylko między sobą.

Sytuacja, którą Pani opisuje wynika moim zdaniem z niezrozumienia kontekstu. Nie rozumieją go mężczyźni i nie rozumieją go chyba również kobiety.

Wszyscy zatem traktują te… sytuację jakby była towarzyszka. Ona zaś jest zawodowa. W szkole, jak w każdej instytucji obowiązuje w pierwszym rzędzie etykieta nazywana dziś etykietą biznesu (można j a nazwać zawodową czy etykietą instytucji). Etykieta ta obowiązywała w instytucjach zawsze, a wiec w tedy, gdy wśród pracowników nie było kobiet. Gdy zaczęły pracować etykieta ta nie zmieniła się. W pracy są więc pracownicy i każdy powinien być traktowany tak samo. Oczywiście jeśli tylko można pracownicy-panowie powinni traktować pracowników kobiety jak kobiety o ile to nie godzi w etykietę instytucji i nie utrudnia pracy. Mężczyzna wchodzący w sytuacji towarzyskiej do pomieszczenia, gdzie są kobiety czeka aż te kobiety podadzą mu rękę, bo one jako ważniejsze pierwsze podaja rękę. Mężczyzna wchodzący do pomieszczenia w sytuacji zawodowej zastaje tam pracowników i do wszystkich wyciąga rękę. W sytuacji towarzyskiej siedząca kobieta podaje rękę mężczyźnie, ale nie wstaje. W sytuacji zawodowej wstaje, gdy podchodzi do niej inny pracownik (nie ważne mężczyzna czy kobieta, starszy czy młodszy). Panowie nauczyciele traktując sytuację jak sytuację towarzyską nie śmieli pierwsi wyciągnąć ręki i gdy panie nie wyciągały do nich rąk uznali, że nie chcą się z nimi witać przez podanie ręki, apotem powstał już taki „lokalny” obyczaj. Gdy zatem do pokoju nauczycielskiego wejdzie mężczyzna i będzie blisko jakiejś kobiety niech ona wstanie i wyciągnie rękę w jego stronę. To, jak można sądzić, zmieni obyczaje. Warto podkreślić, że w pracy szef zawsze pierwszy wyciąga rękę (bo jest ważniejszy) i pierwsi wyciągają rękę ci co wchodzą do tych co już są.

16.11.09 Katarzyna K.-Sz: Korzystam właśnie z Pana porad na stronie savoir – vivre, przygotowując szkolenie dla naszych pracowników. Ponieważ niegdyś ukończyłam kurs tworzenia wizerunku w biznesie, prowadzony przez profesjonalną szkołę wizażu, mam więc jakieś pojęcie o zasadach dobierania stroju. Zdziwiła mnie jednak informacja na temat kolorów zabronionych w stroju damskim. Różowy – zgodzę się (choć w dziennym stroju biurowym bluzka w kolorze pastelowego różu lub w takowe paseczki chyba by mnie nie raziła). Ale brązowy i fioletowy? Wydaje się, że kostium w pięknym kolorze bakłażana jest odpowiedni a na dodatek często proponowany paniom na stanowiskach kierowniczych – jako podkreślający pewien dystans. Bardzo bym prosiła o uzasadnienie nie używania brązu i fioletu.

22.10.09. Edward S.: W rubryce 24. Pt. „Co nas kompromituje?” wymienił Pan w Pkt 9. noszenie sandałów i skarpetek. Na wstępie listy czynów kompromitujących wyjaśnił Pan, że „ich natura jest taka, że przekraczają linię, za którą jest już tylko kompromitacja”. Dlatego proszę uprzejmie o wyjaśnienie, na czym polega owa kompromitacja.

Dłonie i spód stopy obficie się pocą, gdyż tak zostały ukształtowane w toku ewolucji: spocone dłonie ułatwiały trzymanie np. maczugi a spocone stopy wspinanie się po drzewach. Po pół godzinnym spacerze na normalnie zakurzonej ulicy w sandałach tworzy się mieszanina pyłu i potu, czyli błoto. Skarpetkę można wyprać i zmienić nawet parę razy dziennie, trudniej wyprać sandały, nosi się je dopóki nie zgniją. Sądzę, że kompromitacją jest raczej niechlujstwo, co powinien Pan jako arbiter elegantiarum wymienić na czołowym miejscu w swoim rankingu. Niewolnicy konformizmu pod wpływem lektury kolorowych czasopism kobiecych, chcąc być trendy, chowają nawet swoje skarpetki w butach, które ledwo z nich wystają, tzn. z tych butów, jakby to był wstyd nosić skarpetki.

Proszę uprzejmie o rzeczowe i konkretne wyjaśnienie na czym to polega, gdyż dermatolodzy zgodnie biją na alarm, że 80% Polaków ma grzybicę międzypalcową lub grzybicę paznokci.

Czyżby Pan proponował wszystkim noszenie skarpet do każdych butów, a więc również i kobietom do różnego typu sandałków i klapek? Sandały to nie jest obuwie na miasto. To jest takie obuwie jak kalosze, trampki czy tenisówki – do strojów bardzo swobodnych i w miejsca, gdzie można być bardzo swobodnym. Można by powiedzieć, że jest to obuwie poza wszelkimi kategoriami savoir vivre ( nie pasuje do sytuacji, do których savoir vivre się odnosi). Stąd w podręcznikach savoir vivre się o nich z reguły nie pisze. (w 95% przypadków). I tak np. B. Roetzel w swojej pracy „Gentelman” poświęca butom wiele stron. O sandałach nawet nie wspomina. H. R. Żuchowski pisze w swojej „Encyklopedii dobrych manier”: „Nie wypada ich wkładać idąc do pracy. Niezastąpione na wczasach lub w czasie porannych zakupów. Chodzi się w nich bez skarpetek” (str. 190). M. A. Brzozowski, R. Wysocki w swoim „ABC dobrych manier”: piszą: „Klapki i sandały nosimy wyłącznie bez skarpet. Także i z tego powodu stronimy od nich w czasie pracy (str. 31). Trzeba to przyjąć do wiadomości i mieć świadomość, że jeżeli założymy sandały i skarpetki wiele osób będzie się z nas podśmiewać. Nic na to nie poradzę.

19.10.09. Waldemar G.: Irytuje mnie powtarzające się wciąż w „moim” sklepie spożywczym pewne zjawisko. Do pierwszej kasy stoi kolejka. Druga kasa jest zamknięta. Gdy kolejka robi się długa obsługa sklepu uruchamia drugą kasę. W tym momencie rozpoczyna się wyścig między klientami: kto pierwszy się przy niej znajdzie. Z reguły jest to ktoś z końca kolejki do pierwszej kasy lub ktoś kto właśnie do kas dochodzi. Jak Pan to skomentuje?

Takie zachowania to złamanie zasady sprawiedliwości – oznaka niskiej kultury, drastyczne pogwałcenie savoir vivre. W takiej sytuacji osoba, która dochodzi powinna poczekać na reakcję kolejki. Osoby stojące w końcu kolejki powinny zwrócić uwagę osoba stojący m w środku kolejki, że druga kasa została uruchomiona i przepuścić je, by swobodnie (i spokojnie) do niej mogły dojść.

18.10. 09. Edward D: Czy to prawda, że jeżeli kobieta będąca w moim towarzystwie kichnie i będzie długo szukała chusteczki w swojej torebce, powinien dać jej swoją?

Prawda. Na tę okazję powinien Pan mieć białą, czysta, starannie złożoną i wyprasowaną chusteczkę w lewej wewnętrznej kieszeni marynarki. Kobieta nie oddaje już Panu chusteczki. Może ją potraktować jako pamiątkę albo oddać Panu za parę dni wypraną i wyprasowaną.

17.10.09 Klaudia A.: Wiem, że dziś nie ma już bezwzględnego wymogu, iż torebka i buty musza być w tym samym kolorze. Czy jednak nie pozostaje tu jednak jakaś zależność kolorystyczna pomiędzy nimi?

Pozostaje. Torebka i buty nie mogą posiadać innej „temperatury. Nie może być wiec tak, że torebka będzie w kolorze zimnym a buty (czy choćby sukienka) w ciepłym i odwrotnie. Przypomnijmy, że kolory ciepłe to te, które kojarzą się z gorącem i wrażeniem bliskości (np. czerwień i żółć), a kolory zimne to te, które stwarzają wrażenie chłodu i odległości (takie jak błękitny i szary). Tak przy okazji jeśli kobieta chce stwierdzić czy lepiej jej w zimnych kolorach czy w ciepłych staje przed lustrem przykładając do twarzy kawałek materiału srebrnego, a następnie złotego. Jeśli z tym pierwszym jej lepiej to znaczy, że bardziej pasują jej kolory zimne, jeśli z tym drugim to znaczy, że ciepłe.

16.10.09. Beata A.: Jesteśmy małżeństwem nauczycielskim. Na obiad przyjdą do nas dwa małżeństwa (również nauczyciele): trzydziestolatków i pięćdziesięciolatków. Jak powinniśmy usiąść przy stole?

Państwo jako gospodarze siadacie naprzeciwko siebie. Goście pięćdziesięcioletni, jako starsi, są ważniejsi. Ona zostaje więc usadzona po prawej stronie gospodarza, on po prawej stronie gospodyni. Trzydziestolatkom zostają więc drugie miejsca: jemu po lewej stronie gospodyni, jej po lewej stronie gospodarza. I tak jak w poprzednim przypadku każda kobieta będzie miała z obu stron mężczyzn, a każdy mężczyzna z obu stron kobiety i małżeństwa nie będą siedzieć obok siebie, ale naprzeciwko siebie (choć po przekątnej).

15.10.09 Zofia B.: Jakie podstawowe warunki powinna spełniać elegancka torebka?

Powinna być z materiałów zaliczanych do galanteryjnego kanonu damskich torebek, sprawiać solidne wrażenie, mieć wyrazisty krój i czystą linię, być miękka w dotyku, zewnętrzne szwy powinny być proste i równe, brzegi skóry czy zamszu powinny być gładkie (w żadnym wypadku nie mogą być ostre lub postrzępione), wykończenia (suwaki i sprzączki) nie powinny być zbytnio połyskujące, a zatem raczej kolor mosiądzu niż połyskującego złota, oksydowanej stali niż błyszczącego srebra. Nie powinien znajdować się żaden wyraźny napis czy rzucające się w oczy logo producenta.

14.10.09 Joanna P.: Gdy jadę autobusem czy tramwajem zdarza się, że musze wysłuchać intymne zwierzenia któregoś z współpasażerów. Oczywiście nie zwierza się on mnie tylko komuś bliskiemu, ale jego słowa chcąc nie chcąc do mnie docierają. Pewnego razu takie zwierzenie dotyczyło wprost osoby, którą dobrze znam. Byłam zaszokowana i zgorszona. Była to dla mnie nauczka, by nigdy w miejscach publicznych nie mówić z nikim o sprawach prywatnych. Czy na ten temat wypowiada się etykieta?

Oczywiście i to wielokrotnie. W rozmowach towarzyskich ani nie opowiadamy o sobie i swojej rodzinie ani o innych ludziach (chyba, że ich chwalimy). Rozmowy bardzo prywatne, w których poruszamy rodzinne tajemnice lub dotykamy problemów innych ludzi muszą być prowadzone w sposób bardzo dyskretny, a więc np. nigdy w środkach komunikacji miejskiej lub innych miejscach publicznych.

13.10.09. Czesław K.: Otóż mój brat bierze w styczniu ślub i postanowił, iż wystąpi na tej uroczystości, a także na weselu we fraku, natomiast część mojej rodziny jest uboga, więc nie stać ich na zakup fraku czy żakietu. Prowadzą oni gospodarstwo rolne, więc nie mogą poświęcić zbyt dużo czasu wymaganego przy przymierzaniu tych strojów, więc także kwestia wypożyczenia jest w tym przypadku utrudniona. Czy istnieje rozwiązanie tej sytuacji? Chciałbym się także zapytać, jaki jest odpowiedni strój na wesele brata w moim przypadku? Dodam, że następnego dnia także będzie przyjęcie, a ślub ten odbędzie się na drugim krańcu Polski, więc transport kilku ubrań byłby zbyt kłopotliwy.

Decyzja brata jest nieporozumieniem. Strój państwa młodych musi być dostosowany do strojów gości. Stąd długa, bardzo ozdobna, suknia ślubna powinna pojawiać się tylko na takich weselach, na których goście będą w wyjątkowo eleganckich strojach (panowie np. we frakach, a panie w długich ozdobnych sukniach), a wesele będzie się odbywać w szczególnie eleganckich wnętrzach (np. luksusowym pięciogwiazdkowym hotelu). W innych wypadkach panna młoda powinna się ubrać w bardziej skromną sukienkę. W Polsce jednak jest taki, niezgodny z savoir vivre, obyczaj, że panna młoda ma długą, ozdobną suknię, która bardzo dużo kosztuje, a potem nie wiadomo co z nią zrobić.

Jeśli brat założy do ślubu frak nie ma pan bezwzględnego obowiązku ubrać się tak samo (jeśli brat chce koniecznie frak to niech wszystkich mężczyzn na własny koszt ubierze we fraki) tym bardziej, że większość mężczyzn-gości nie będzie tak ubrana. Niech Pan założy czarny garnitur i najwyżej założy czarną muszkę zamiast krawata.

12.10.09. Elżbieta K.: W pokoju sanatoryjnym w Kołobrzegu znalazłam się ze starszą panią. O drugiej w nocy obudził mnie jej budzik w komórce. To samo powtórzyło się w dwie kolejne noce. Zapytałam ją dlaczego budzi się o drugiej w nocy. Powiedziała, że wnuk nastawił jej budzenie do pociągu, a teraz nie potrafi go wyłączyć. Stwierdziłam, że musi coś z tym zrobić. Na to ona powiedziała jedynie: „A co mam telefon wyrzucić przez okno?” i budziła mnie nadal w kolejne noce. Co Pan na to?

No cóż zdumienie człowieka ogarnia. To nie tylko całkowity brak dobrego wychowania i grzeczności, ale również łamanie podstawowych norm społecznych. Po pierwszej nocy powinna Panią gorąco przeprosić i doprowadzić do wyłączenia budzenia albo prosząc kogoś kto umie wyłączyć budzenie albo, po prostu idąc do najbliższego punktu z komórkami. Tam by jej na pewno pomogli.

11.19.09. Monika R.: Poszła zakatarzona na imieniny koleżanki. W pokoju przy stole siedziało już parę osób. Gospodyni przywitała mnie gromkim: „Ależ masz katar”. Co Pan na to?

Koleżanka popełniła znaczną gafę. Nigdy, jak już pisaliśmy, nie zwracamy uwagi w towarzystwie na objawy fizjologiczne organizmów innych osób. Nie rozmawiamy tez w towarzystwie o tym, co powoduje, ze ktoś gorzej wygląda, o wadach i mankamentach innych tak obecnych jak i nieobecnych osób.

10.10.09. Marcin: Mam pytanie dotyczące Savoir-vivre o koszty. Mianowicie chodzi mi dzielenie się kosztów za wynajem kortów tenisowych. Od pewnego czasu chodzimy w trzy osoby ( jedna para( kobieta i mężczyzna) i jeden mężczyzna ,czyli jest nas w sumie trzech ) i gramy każdy z każdym .Jak wygląda sprawa ,jeśli chodzi o płacenie.

Trzeba by tu znać bliższe szczegóły. Jednak rozstrzygając problem ogólnie można powiedzieć tak. Oczywiste jest, ze powinna tu obowiązywać zasada sprawiedliwości: każdy płaci za siebie. Jak to jednak rozwiązać w praktyce. Jest kilka rozwiązań.

Rozwiązanie A – „Z klasą”. Przy najbliższej okazji proponuje Pan: „To może dziś ja zapłacę” i płaci Pan. Oczywiste, ze następnym razem taka propozycja powinna wyjść od jednego z pozostałych, a następnym razem od trzeciej osoby. Co zrobić jeśli te osoby nie będą się kwapiły by zapłacić. Cnota wielmożności praz fakt, że jest Pan człowiekiem z klasą podpowiada, że powtarza Pan „To może dziś ja zapłacę” i płaci. Jeżeli taka sytuacja powtórzy się kilkakrotnie Pan już wie, ze ma do czynienia z osobami, którym klasy ewidentnie brakuje. Ma Pan tu kilka wyjść: może Pan pod jakimkolwiek pretekstem przestać grać w tenisa z tymi osobami. Może Pan powiedzieć: „Nie zabrałem dziś pieniędzy” i zobaczyć co będzie dalej.

Rozwiązanie „B” – „przyjacielskie”. Proponuje Pan wprost: „To może ustalimy raz na zawsze zasady płacenia. Proponuje abyśmy za każdym razem składali się na koszty”. To rozwiązanie jest najprostsze, ale może być źle odczytane, gdy nie jesteście państwo blisko (potem te osoby mogą rozpowiadać innym jaki to Pan jest „drobiazgowy” i „skąpy”)

Rozwiązanie „C” – „biznesowe” - wyjmuje Pan z kieszeni odliczoną jedną trzecią sumy i przekazuje drugiemu Panu mówiąc: „To mój udział w kosztach”. To rozwiązanie również jest proste, ale ma te same wady co rozwiązanie „B”.

Nie znam dobrze sytuacji. Proponowałbym zatem rozwiązanie pierwsze z wersją zaprzestania gry (lub stałego płacenia za innych), jeżeli nikt nie będzie proponował płacenia. Zawsze dbajmy o najlepszą opinię. Bądźmy wielmożni, wielkoduszni, szlachetni i szukajmy ludzi, którzy są tacy sami.

9.10.09. Pan X: Odwiedził nas o godz. 17.00 znajomy. W trakcie rozmowy dowiedział się, ze wyjeżdżamy następnego dnia o godz. 5.00 rano. Opuścił nasz dom o godz. 19.00. Moja żona poprosiła go, by przy okazji podwiózł ją do sklepu. Podwiózł ja i odwiózł pod dom. Pod domem ona zaproponowała grzecznościowo: „To może pan jeszcze wstąpi na herbatę”. Wstąpił i siedział do godz. 24.00, choć w międzyczasie położyłem dzieci spać i sam zacząłem przygotowywać się do snu. Co Pan na to?

Oczywiste jest, ze gość zachował się wielce niewłaściwie, jak człowiek gruboskórny, egoistyczny, pozbawiony dobrego wychowania, a nawet elementarnej ogłady (być może tylko bezmyślnie, ale skutki sś takie same). Prawie nigdy wizyta nie powinna być dłuższa niż dwie godziny. Inne sytuacje musza być wyjątkowe i w pełni uzasadnione. Pozostałe informacje w rubryce „Wizyty i przyjęcia”, w dziale pod nazwą „Rozpoczęcie i zakończenie wizyty”

8.10.09 Edward W.: Mieszkam na Stegnach w Warszawie i w związku z tym często udaję się do śródmieścia autobusem linii „519”. Autobus ten jedzie do Dworca Centralnego i wielu jego pasażerów, szczególnie w okresie urlopów, jedzie tam wioząc niekiedy bardzo pokaźne bagaże. Niektórzy rzucają je w przejściu, co jest niewygodne a w niektórych wypadkach niebezpieczne. Sam widziałem jak jeden starszy pan się przewrócił bo nie zauważył torby na podłodze. Czy mógłby Pan coś na ten temat napisać?

To jest niechlujstwo, wygodnictwo i, w istocie, egoizm niektórych pasażerów, a co za tym idzie, oczywiście, brak dobrego wychowania. Nigdzie w żadnej sytuacji nie wolno nam, jeżeli to tylko jest możliwe, utrudniać życia innym, narażać ich na przykrości i niebezpieczeństwa. Bagaże trzeba brać na kolana, pod nogi, a jeżeli są bardzo duże stawiać je tam, gdzie jest przygotowane dla nich miejsce w autobusie (z reguły w jego środku). Gdy tam się znajdą, a jest tłok musimy z konieczności stać przy nich.

7.10.09. Karolina Sz. Mam pytania dotyczące savoir vivre w przypadku sms-ów. Na swojej stronie podał Pan ogólne informacje dotyczące tego tematu, jednak ten sposób komunikacji dynamicznie się rozwija w biznesie a brakuje jasnych wskazówek. Jako centrum medyczne wysyłamy zbiorcze sms-y do Pacjentów. Nie mamy pewności w jakich godzinach możemy sobie na to pozwolić, jakie słowa są zakazane. Szukałam pozycji książkowych odpowiadających na moje wątpliwości, jednak takich pozycji zdecydowanie brakuje. Czy mogłabym liczyć na Pana pomoc?

Polecałbym tu trzy pozycje: S. Miller, E-mailowy savoir-vivre. Przełożyła J. Kasprzyk-Śliwińska, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań  2003; H. i T. Zgółkowie, Językowy savoir-vivre. Praktyczny podręcznik posługiwania się polszczyzną w sytuacjach oficjalnych i towarzyskich, Książka i Wiedza, Poznań 2001; J. Sutor, Korespondencja dyplomatyczna, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2008.

Ta pierwsza książka nie wystarczy, ponieważ korespondencja e-mail powinna spełniać dokładnie i dosłownie wszystkie te kryteria, co korespondencja papierowa. Savoir vivre uczy nas, że ludzie mają wrażliwość w skali 1 do 100 i zawsze możemy trafić na taka osobę, której wrażliwość jest największa i może ja dotknąć byle drobiazg. Trzeba zatem być bardzo ceremonialnym, bardzo ostrożnie dobierać słów, używać tylko oficjalnego, literackiego języka, nikogo nie tykać (nie pisać „Panie Janie” czy „Pani Zofio”) itp. Nie wiem co więcej napisać. Można by tu udzielać tysiąca rad. Proszę o bardziej konkretne pytania lub przykłady listów.

7.10.09. Izabela P. W ostatnich tygodniach dwukrotnie odwiedziłam sklep kosmetyczny w poszukiwaniu Anais Anais. W pierwszym sklepie Pani podała mi papierek z perfumami. Na moje pytanie kiedy na owy papierek zostały naniesione perfumy Pani z lekkim zdziwieniem odpowiedziała, że rano. Po następnym pytaniu , jaka według Pani  powinna to być aktualna nuta tego zapachu , spotkałam się z ogromnym zdziwieniem i pytaniem cisnącym się na usta- "O co chodzi?" . Wizyta w drugim sklepie zakończyła się podobnie- Pani sprzedawczyni kazała mi wąchać perfum z flakonika ( poza alkoholem nie czułam tam wiele) .Czy to ja coś robie nie tak? Niestety , nie mieszkam w dużym mieście i nie mam dostępu do perfumerii z prawdziwego zdarzenia. Chociaż dodam, że sytuacja numer jeden zdarzyła mi się w poważnym (jakby się wydawało) centrum handlowym w wojewódzkim mieście. Jeszcze takie zapytanie do Pana. Czytałam ,że jedząc warzywa powinniśmy posługiwać się tylko widelcem. Ale jak sobie poradzić z surowymi warzywami, krojonymi w większe kawałki?

Żyjemy w czasach, w których dużo się mówi o profesjonalizmie, a coraz bardziej go wszędzie brak. Zapewne w Warszawie w dużej perfumerii miałaby Pani te same kłopoty. Trzeba zdać się na siebie i nie ufać do końca osobom, które powinny być kompetentne (bo najczęściej nie są). Zawsze trzeba więc potwierdzać informację. Dobrze wychowany człowiek, posiadający tzw. dobre maniery (a więc ten, który opanował i przyswoił sobie procedury etykiety) korzysta z noża tylko wtedy, gdy już naprawdę musi, kiedy sytuacja to podpowiada. Jeżeli cokolwiek jest tak twarde, że nie można tego podzielić widelcem używamy noża.

6.10.09. Bartosz B.: Na wstępie pragnę podkreślić, że Pańska witryna internetowa, zawierająca porady i praktyczne wskazówki dotyczące "dobrego życia" bardzo mi pomogła i zmieniła mój sposób spoglądania na wiele spraw, będących dla mnie do tej pory "oczywistymi, aczkolwiek nie zawsze do końca przejrzystymi". Za to pragnę Panu serdecznie podziękować. Domyślam się, że otrzymuje Pan znaczną ilość listów, nie będę więc zajmował zbyt dużo czasu i postaram się jak najkrócej opisać nurtujący mnie problem. Chodzi mianowicie o sprawę, której nie miałem jeszcze okazji ujrzeć w żadnym czytanym przeze mnie poradniku savoir-vivre'u – ubiór, jaki powinien wybierać student, aby było to zarazem w dobrym guście, jak i nie czyniło go odbieranym przez innych jako "zbyt starego". Mam 22 lata i jestem studentem uniwersytetu – choć zależy mi na gustownym ubiorze na co dzień, nie chcę jednak być mylony z pracownikiem naukowym.

Gdy ja studiowałem miałem trzech bardzo eleganckich kolegów, z których większość studentów się podśmiewała. Jeden z nich szył sobie wszystkie ubrania (w tym np. żakiety) u krawca operowego. Chodził zawsze w długim, pięknym czarnym płaszczu z białym, jedwabnym szalikiem i w meloniku. W ręku miał zawsze ozdobna laseczkę. Został potem pracownikiem MSZ i wciąż jeździł po całym świecie w różnych delikatnych misjach. Pozostali zostali, co ciekawe posłami, np. Artur Górski. Miałem też studentkę, która zawsze chodziła w długich powiewnych sukienkach i kapeluszach. Studentki strasznie się z niej nabijały, ale ona się nie przejmowała. Nazywano ją Doktor Quin (od serialu telewizyjnego pod tym tytułem). Warto dawać takie świadectwo swojego wnętrza i skazywać się na męczeństwo, choć nie do końca jest to zgodne ze wskazaniami savoir vivre. Mówią one, że jednak nie powinniśmy być „nadubrani” (bardzo się od innych z otoczenia odróżniać). Nie można jednak również zbytnio się temu otoczeniu poddawać jeśli łamie nagminnie normy etykiety, gdy nawet robi to 100%.

Proponowałbym Panu dyskretną, odpowiednią do wieku i statusu elegancję: buty mokasyny z litej skóry brązowe lub czarne, o ton jaśniejsze spodnie garniturowe, pasek w kolorze butów, skarpetki w kolorze butów lub spodni, marynarka sztruksowa, koszula kolorowa w jednolitym kolorze lub we wzorki o kroju młodzieżowym, jednak z normalnym „garniturowym” kołnierzykiem, wąski, spokojny krawat skórzany lub wełniany (jeśli koszula jest we wzorki krawat w jednym kolorze), zawiązany tak by stanowiąca jego koniec podstawa trójkąta była na wysokości paska, marynarka w pozycji stojącej zawsze zapięta w ten sposób, by dolny guzik był rozpięty, portfel i portmonetka (oraz wszelkie inne tego typu przybory) w kolorze butów i paska, tak samo okulary (zawsze też dobre są srebrne). Długopis, pióro, papierośnica i zapalniczka (jeśli pan pali) w kolorze srebrnym, parasol tylko czarny, teczka czarna lub brązowa (może być na pasku) dobra do butów, bardzo jasne ubrania tylko w porze ciepłej.

29.09.09. Janina W.: Napisał Pan, że wielkość damskiej torebki zależy od pory dnia – im później tym torebka powinna być mniejsza. A czy wielkość torebki nie powinna być też proporcjonalna do wielkości kobiety? Jestem niskiego wzrostu i szczupła. Czy mogę nosić duże torebki?

Świetne pytania. Ma Pani rację. Między torebką a rozmiarami torebki powinna panować harmonia. Mała „kobietka” wygląda źle z wielką, nawet dużą torebką. Wysoka kobieta wygląda źle z bardzo małą torebką. Kobiety kupują często torebkę w sposób nieracjonalny – tylko dlatego, że im się bardzo podoba, nie myślą o tym, czy ta torebka pasuje do ich sylwetki i czy posiadają ubrania, buty, rękawiczki, do których ta torebka pasowałaby kolorystycznie. Czynią tak nawet kobiety bardzo doświadczone w kwestiach doboru stroju. Jedna z najbardziej znanych amerykańskich stylistek Kendal Farr napisała w jednej ze swoich książek, ze wypatrzyła kiedyś w jakimś butiku malutką, śliczna torebkę, swoiste dzieło sztuki, cacuszko. Natychmiast ją kupiła i zabrała ze sobą na najbliższe przyjęcie bankietowe, w którym uczestniczyła. Podszedł do niej wtedy znajomy biznesmen i powiedział tylko, może niezbyt grzecznie: „Wielka kobieta z mała torebka”. To był dla niej przysłowiowy zimny prysznic. Uświadomiła sobie, że przy swoich 180 cm wzrostu powinna zawsze nosić zdecydowanie większe torebki, nawet na wieczór. Jedna uwaga na marginesie. Fakt, że „duża” kobieta powinna brać na wieczór torebkę proporcjonalną do swojej sylwetki nie oznacza, ze może to być taka zwykła dzienna torebka. Powinna ona posiadać wszystkie cechy torebki wieczorowej, a zatem powinna, mówiąc najkrócej, wyglądać jak każda inna typowa mała torebka wieczorowa tylko mieć większe wymiary.

28.09.09 Henryk K: Gdy wsiadam do autobusu i widzę, że wszystkie miejsca są zajęte, a na końcu siedzi kobieta, a obok niej na wolnym siedzeniu leży jej torebka, to mnie to bardzo irytuje. I taki irytowany stoję. Jakoś nie mam śmiałości poprosić jej o udostępnienie mi miejsca. Jakby Pan to skomentował?

Pana irytacja nie jest pozbawiona racji. Można domniemywać, że ta kobieta nie życzy sobie, aby ktoś koło niej siedział i manifestuje to w ten sposób albo zajmuje miejsce dla kogoś, kto jest właśnie w innej części autobusu albo dopiero do niego wsiądzie. Może być jednak oczywiście i tak, ze jest po prostu bezmyślna, że położyła swoją torebkę na siedzeniu obok, gdy w autobusie było wiele wolnych miejsc, a teraz o tym po porostu zapomniała. Tak jednak nie można się zachowywać. Nie mamy prawa zajmować dwóch miejsc. Można oczywiście zając miejsce dla kogoś kto poszedł skasować bilet, ale we wszystkich innych wypadkach nie należy czekać aż ktoś do nas podejdzie i poprosi o zabranie z wolnego miejsca torebki czy jakiegoś innego leżącego tam naszego przedmiotu. Gdy widzimy, że autobus się zapełnia dobre wychowanie nakazuje nam zabrać naszą torebkę czy bagaż na kolana lub postawić go na podłodze.

27.09.09 . Józef T.: Jeśli ubieram się na specjalną okazję w czarny garnitur, to czy zegarek powinien być na czarnym pasku?

Zdecydowanie i nie powinien to być zegarek elektroniczny, a tylko tradycyjny. Pasować będzie również zegarek z metalową bransoletą koloru srebrnego.

26.09.09. Maria R.: Czy mógłby Pan podać cechy dobrej torebki wieczorowej.

To bardzo trudne zadanie. Można by na ten temat napisać duży tekst. Ograniczę się do dwóch wskazań: najbardziej ogólnego i najbardziej szczegółowego. Torebka wieczorowa z natury swojej powinna być najbardziej elegancka, a więc skromna (również oczywiście w aspekcie wielkości), klasyczna-tradycyjna i najwyższej jakości (kwestia surowców użytych do jej sporządzenia, wykończenia, ozdób, które stanowią o jej ostatecznym wyglądzie. Najbardziej klasyczna torebka wieczorowa to wysmukła koperta lub kwadrat z rączką sporządzona z jedwabiu lub atłasu, koloru czarnego, z dodatkiem srebra lub białego lub ciemnego złota.

25.09.09. Mariola L.: Przyjdzie do nas na niedzielny obiad znajome małżeństwo. My będziemy tylko z mężem. Jak mamy usiąść przy stole?

Usiądźcie państwo naprzeciwko siebie. Gdy zaproszona kobieta usiądzie po prawej stronie Pani męża a zaproszony mężczyzna po pani prawej stronie zostaną zrealizowane wszystkie zasady prawidłowego usadzenia osób przy stole, które miałyby tu zastosowanie: goście zajmą honorowe miejsca i każda kobieta będzie miała z obu stron mężczyzn, a każdy mężczyzna z obu stron kobiety i małżeństwa nie będą siedzieć obok siebie, ale naprzeciwko siebie.

24.09.09. Zuzanna Z.: Jesienią mam zawsze kłopoty z potwornym katarem. Muszę wtedy co chwila wydmuchiwać głośno nos. W tym roku będzie w naszej firmie ważne posiedzenie. Będę siedziała przy stole prezydialnym. W tym czasie będą przemawiać różni ważni mówcy. Już mam po nocach koszmary. Co mam zrobić, gdy będę miała taki katar?

To może być poważny problem. Istnieje jego medyczne rozwiązanie: poprosić lekarza o jakiś specyfik, który przynajmniej na ten cza zmniejszy katar. Można też tylko wycierać nos. W ostateczności musi Pani ten problem zasygnalizować szczegółowo swojemu przełożonemu. Być może jedyna rada będzie taka, ze usiądzie Pani w pierwszym rzędzie i będzie wychodzić, by wydmuchać nos.

23.09.09. Adrian W.: Jestem katechetą. Zdarza mi się, że, gdy jestem w szkolnej toalecie, wchodzący tam uczniowie pozdrawiają mnie: ”Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. Razi mnie to, ale nie wiem czy powinienem reagować.

Powinien Pan. Nigdy nikogo w żaden sposób nie pozdrawiamy w toalecie. W toalecie nie podajemy tez nikomu ręki. Pozdrowienie „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” wygłoszone w toalecie jest tym bardziej niestosowne, ze względu na jego powagę i religijny charakter. Niech Pan wprost powie o tym na lekcji religii.

22.09.09. Magda G.: Największym problemem jest dla mnie w środkach komunikacji miejskiej… intensywny zapach perfum. Mam skłonności do migreny i gdy owionie mnie taki ostry zapach boli mnie cały dzień głowa i żadne tabletki nie pomagają. Może napisałby Pan cos na ten temat.

To jest problem. Polski nie za bardzo potrafią posługiwać się perfumami. Kobiety, które dojrzewały w PRL-u nie mały szansy nabywać kultury perfum. Stąd ich wiedza na ten temat jest praktyczna żadna. Nie mogły zatem również odpowiednio przygotować córek do używania pachnideł. Perfumy trzeba używać bardzo precyzyjnie i skrapiać się nimi przynajmniej godzinę przed wyjściem z domu. Wiele Polek tego nie wie i perfumuje się bezpośrednio przed wyjściem z domu. Kobieta, która systematycznie używa perfum przestaje je czuć i używa ich, jeśli nie ma odpowiedniej wiedzy a ten temat, coraz więcej. Stąd jest u nas wiele kobiet, które wprost wylewają na siebie perfumy. Dodatkowo występuje takie zjawisko, że kobiety sięgają często po podróbki perfum czy specyfiki, które w istocie perfumami nie są, a tylko specyficznymi, bardzo prymitywnymi pachnidłami. Pachną one ostro i intensywnie, ale krótko, z reguły właśnie w autobusie. Rada tu jest zatem jedna. Pani, która się perfumuje, a nie chce ujawniać wszystkim osobom w autobusie braku ogłady powinna uperfumować się umiarkowanie i nie przed samym wyjściem z domu. Warto też poprosić kogoś w domu o ocenę intensywności zapachu i następnym razem drastycznie zmniejszyć dawkę.

6.09.09 Jacek B.: Codziennie, jadąc do pracy i wracając z nie spędzam ponad godzinę w autobusach. Poświęcam ten czas lekturze książek historycznych. W ten sposób oddaję się mojemu ulubionemu hobby. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie bardzo częste, niestety zjawisko utrudniające mi tę lekturę, rozpraszające mnie, a mianowicie głośne rozmowy innych, siedzących blisko mnie lub stojących mi nad głowa, pasażerów. Czy mógłby Pan coś napisać na ten temat?

Jest to można już powiedzieć drastyczne łamanie norm savoir vivre. Ogólna zasada mówi, że nie należy nigdy utrudniać innym życia, przeszkadzać im, robić im jakakolwiek przykrość. Zasada ta jest tu w oczywisty sposób złamana. Inna zasada mówi, że głośne zachowanie to oznaka prostactwa. Zasady dotyczące wprost prowadzenia rozmów uczą, że zawsze należy panować nad natężeniem głosu w taki sposób, by nasze wypowiedzi docierały wyłącznie do tych, dla których są przeznaczone. W autobusie rozmawiamy zatem zawsze półgłosem, przyciszonym głosem i raczej tylko wymieniamy krótkie, konieczne z jakiegoś powodu uwagi, by nie zakłócać spokoju innych chyba, że nie ma w nim tłoku i nikt obcy nie znajduje się bardzo blisko nas.

6.09.09 Adela Z.: Gdy wchodzę do sklepu spożywczego w sobotni poranek zawsze natrafiam na kolejkę po koszyki. Bardzo często, co mnie denerwuje, pojawiają się osoby, które kolejkę pomijają i wchodzą do środka bez koszyka. Jakby Pan to skomentował?

Zjawisko takie nazywa się cwaniactwem. Reprezentują je osoby egocentryczne, aspołeczne i o niskiej kulturze społecznej. Pominięcie kolejki w taki sposób niczym nie różni się od wzięcia koszyka poza kolejnością. Jest niegrzeczne, małostkowe, lekceważące dla innych. Ktoś może tak postąpić bezmyślnie, bez złych intencji, ale i tak wystawia sobie w ten sposób jak najgorsze świadectwo.

6.09.09 Adrianna W.: Wiem, że podczas jedzenia nie wolno robić tzw. skrzydełek, a zatem należy trzymać łokcie przy tułowiu. Czy podczas siedzenia przy stole poza posiłkami ta ich pozycja jest również obowiązująca?

Tak. Wiele podręczników porusza ten problem. Gdy siedzimy przy stole, ale nie jemy nasze dłonie powinny spoczywać na stole w taki sposób, by nadgarstki dotykały krawędzi stołu, a łokcie ściśle przylegały do tułowia. Tylko Brytyjczycy trzymają w takich sytuacjach ręce na kolanach. Przyjmując taką pozycję ciała wyglądamy najbardziej dostojnie i elegancko (oczywiście nie możemy się garbić, a nasze stopy powinny całą powierzchnią dotykać do podłogi). Taka pozycja uniemożliwia nam również gestykulację podczas rozmowy., która jest znakiem braku słownictwa i braku obycia.

5.09.09 Ewelina ze Zduńskiej Woli: Czy to prawda, ze torebka powinna kolorystycznie pasować do butów i nakrycia głowy, ewentualnie szalika?

Nie jest to bezwzględnie konieczne. Najogólniejsza formuła brzmi: torebka powinna być dobrana kolorystycznie do reszty ubioru. Należy jednak powiedzieć, że klasyczny kanon to torebka, buty i nakrycie głowy (jeśli kobieta je nosi) w tym samym kolorze. Gdy kobieta tak się ubierze ma gwarancję, że wszyscy docenią jej dbałość o szczegóły i nie znajdzie się nikt, kto by jej dobór kolorystyczny zanegował. Dobrać torebkę kolorystycznie do innych elementów ubioru jest trudniej. Łatwo tu zepsuć ostateczny efekt lub osiągnąć w wypadku wielu „widzów” efekt odwrotny do zamierzonego. Nie może być również oczywiście tak, że torebka dobrana np. do sukienki będzie się gryźć kolorystycznie z butami czy kapeluszem. Buty i kapelusz dobieramy zresztą przecież kolorystycznie do sukienki, choć nie muszą być oczywiście w tym samym kolorze.

5.09.09 Genowefa: Kiedyś wsiadłam do tramwaju i zobaczyłam, że w jego drugim końcu znajduje się moja wnuczka w towarzystwie koleżanek i kolegów. Rozmawiali tak głośno, że ja słyszałam o czym mówili. Co chwili wybuchali też jeszcze głośniejszym śmiechem. Czy mógłby Pan to skomentować. Chciałabym Pana wypowiedź na ten temat pokazać wnuczce.

W tramwaju, jak zresztą w każdym miejscu publicznym, trzeba zachowywać się w taki sposób, by nie zakłócać spokoju innym. Gdy jesteśmy na ulicy możemy innym zakłócić rozmowę, rozmyślania czy modlitwę. W tramwaju czy autobusie może ktoś ponadto czytać książkę, słuchać muzyki czy drzemać. Powinniśmy więc tak się zachowywać, by wydawane przez nas dźwięki nie docierały nawet do najbliższych naszych sąsiadów. Gdy jedziemy z kimś i prowadzimy z ni rozmowę to albo powinniśmy rozmawiać bardzo cicho albo ograniczyć się tylko do wymiany krótkich, niezbędnych zdań przekładając właściwą rozmowę na później, gdy już opuścimy tramwaj. To samo dotyczy, jak już o tym kiedyś pisałem, rozmów przez telefon.

4.09.09 Zofia z Lublina: Szukam jakiegoś drobiazgu, który jednak nie byłby zbytnio tani, dla siostrzeńca na imieniny. Ma on 30 lat i lubi ubierać się elegancko. Koleżanka poradziła mi, abym kupiła etui do kluczy z czarnej, prawdziwej skóry. Czy to ma sens? Czy będzie je używał?

Ma sens. Do czarnych butów paska i portfela będzie pasować. Elegancki mężczyzna używa skórzanych etui do kluczy z trzech powodów: bo to jest eleganckie, bo kluczę nie dźwięczą, bo nie niszczą eleganckiego ubrania swoimi ostrymi końcami.

4.09.09 Janina G.: Mógłby coś Pan napisać o wielkości damskiej torebki. W poprzednich latach były modne bardzo duże torebki., Lubię takie. Wszystko mi się mieści. Czy dalej mogę nosić taką torebkę? Czy w jakiś okolicznościach powinnam z niej zrezygnować na rzecz mniejszej.

Co to znaczy duża torebka? Oto jest pytanie. Moda na duże torebki spowodowała, że na rynku pojawiły się również torebki tak duże, że dochodzące wielkością do podręcznych toreb. To już przesada, która narusza zasady dobrego tonu i elegancji. Torebka to torebka, a nie torba. Jeżeli kobiecie z jakiś powodów nie wystarczy torebka powinna zaopatrzyć się w elegancką torbę na zakupy czy torbę podręczną, a nie sięgać po torebki „mamucie”. Wielkość torebki jest wprost proporcjonalna do pory dnia. Im później tym mniejszą torebkę bierzemy ze sobą. Torebka wieczorowa to już maleńkie cacko, w który zmieści się zaledwie parę drobiazgów.

4.09.09 Mariola R.: Czy mógłby Pan opisać jak etykieta określa wszystkie procedury związane z wsiadaniem i wysiadaniem z autobusu. Niech mój syn dowie się o tym nie tylko ode mnie.

Gdy autobus zatrzymuje się na przystanku stajemy tak, by nie utrudniać wysiadania osobom, które opuszczają autobus. Nim wsiądziemy zorientujmy się czy oprócz nas nie wsiadają do autobusu osoby, które powinniśmy przepuścić, a więc osoby starsze, niepełnosprawni, osoby z dziecięcymi wózkami czy ciężkim bagażem, kobiety (mężczyzna powinien je przepuścić). Jeżeli wsiadającym jest mężczyzna w towarzystwie kobiety jego podstawowym obowiązkiem jest zapewnienie jej najbardziej bezpiecznego i wygodnego dostania się do autobusu. Powinien wsiąść zaraz za nią „osłaniając jej tyły”.

Przy wysiadaniu postępujemy podobnie przepuszczając osoby słabsze. Jeżeli widzimy, ze ktoś może mieć kłopoty przy opuszczaniu autobusu pomagamy mu w sposób jak najbardziej skuteczny, co często oznacza, że wysiadamy przed tą osoba i podajemy jej rękę lub odbieramy od niej bagaż. Jeżeli wysiadającym jest mężczyzna w towarzystwie kobiety jego podstawowym obowiązkiem jest opuszczenie autobusu przed nią i podanie jej ręki.

3.09.09. Monika Ł.: Często w godzinach szczytu ludzie gromadzą się na przystankach autobusowych w taki sposób, że praktycznie uniemożliwiają przechodniom przejście. Czy nie mamy tu do czynienia z powszechnym brakiem dobrych manier?

Oczywiście. Zawsze trzeba pamiętać o innych. Czekając na autobus powinniśmy stawać albo na krawędzi chodnika albo pod ścianą budynku.

3.09.09. Joanna A.: Ulice polskich miast są bardzo zaśmiecone. Szczególnie irytują mnie walające się wszędzie niedopałki papierosów. Czy mógłby Pan coś na ten temat napisać?

To nie jest tylko polski problem. Dziś cała Europa jest zaśmiecona. Tradycyjnie problem ten w największym chyba stopniu występuje we Włoszech. Ulice Rzymu czy Neapolu przypominają wieczorem wielkie wysypiska śmieci. Niekiedy nie widać spod śmieci chodników. Tam jednak służby miejskie działają najczęściej bardzo sprawnie. Rano jest już, choć na krótko, czysto. Obyczaj rzucania śmieci „pod siebie” jest obyczajem barbarzyńskim, cechującym ludzi o całkowitym braku kultury, nazwijmy ja higieniczną, egoistycznych i niechlujnych. Wielu ludzi zdaje sobie z tego w pełni sprawę. Niektórzy wśród nich jednak też rzucają śmieci na ziemię, bo im „się spieszy” lub „nie mają już siły, by rozglądać się za koszem i do niego podejść”. To nie są żadne tłumaczenia. Każdy rzucony śmieć to nasza wielka osobista przegrana. Osoby palące papierosy, które nigdy nie rzuciłyby nawet najmniejszego papierka na ziemię często pozbywają się niedopałków pstrykając nimi gdzie popadnie. To zadziwiające. I nic ich nie tłumaczy. Jeśli ktoś zamierza palić w miejscach publicznych powinien zaopatrzyć się w przenośną, kieszonkową popielniczkę, którą dziś można nabyć w każdym prawie sklepiku z tytoniem lub nieść niedopałek w ręku tak długo aż dojdzie do kosza na śmieci.

2.09.09 Barbara J.: Panowie często całują mnie w rękę i często robią to nieprawidłowo (co mnie bardzo irytuje) podnosząc moją rękę do swoich ust. Mam jednak opory, by „podtykać” im dłoń do pocałowania. A może powinnam?

Tak ten paskudny, niezgodny z savoir vivre, obyczaj podnoszenia ręki kobiety do swoich ust (zamiast się nad nią pochylić) jest w Polsce nagminny. Kobiety nie mogą jednak z nim wałczyć w ten sposób, ze w każdym przypadku podadzą rękę idealnie do pocałowania. Tak mogą robić tylko wtedy, gdy są pewne, że mężczyzna chce złożyć pocałunek na ich dłoni. W innych wypadkach byłoby to jakoś niegrzeczne, wymuszenie.

1.09.09 January G.: W Kołobrzegu w wakacje jest straszny tłok. Ludzie wprost się o siebie obijają. Często ruch pieszych jest utrudniony, bo ktoś nagle zatrzymuje się lub idzie pod prąd. Zdarza się też, ze kuracjusze idą trójkami lub czwórkami zmuszając pieszych z przeciwka do zejścia na trawnik. Proszę o komentarz.

Gdy jest tłoczniej chodzimy w pojedynkę lub najwyżej parami, gdy chcemy się zatrzymać to schodzimy na bok, by nie przeszkadzać innym. Obowiązuje zasada chodzenia zawsze prawą stroną. Dziś łamana jest ona, i to w całej Europie, nagminnie. Najbardziej rzuca się to w oczy i przeszkadza na przejściach dla pieszych w śródmieściach dużych miast, gdzie ludzi jest bardzo dużo, a zielone światło pali się krótko, gdzie niektórzy zaczynają biec, by zdążyć na tramwaj czy autobus. Kulturalny człowiek ma już to we krwi, że zawsze porusza się prawą stroną (chodnika, przejścia dla pieszych przez ulicę, alejki w parku, deptaku itp.). Jeśli chcemy więc np. na jakiejś ulicy oglądać wystawy sklepów wkraczamy na nią z tej strony (lub na tę jej stronę), że spowoduje to, iż będziemy szli prawą stroną. Gdy dochodzimy do przejścia dla pieszych ustawmy się po prawej jego stronie. Zawsze, idąc ulicą, patrzmy przed siebie. Kiedyś w Berlinie jeden z Polaków zwrócił mi uwagę na to, że Niemcy zachowują się na chodniku tak jakby byli sami. Najbardziej nam to doskwierało, gdy szliśmy z żoną na dworzec kolejowy trzymając między sobą torbę, co utrudniało nam ustępowanie innym z drogi. Wielu przechodniów na nią wpadało. W Polsce zaczyna być podobnie. Można to określić nie tylko jako zanikanie w wymiarze powszechnym kultury osobistej, ale również jako zapominanie o przykazanie miłości bliźniego.

31.08.09. Jarosław I.: Wiozę znajomą samochodem. Dochodzimy do niego. Otwieram przed znajomą drzwi obok kierowcy. Pomagam jej wsiąść. Zamykam za nią drzwi. I co dalej? Czy do swojego miejsca za kierownicą mam przejść mijając samochód od przodu czy od tyłu?

Nabyłem ostatnio świetlny austriacki podręcznik autorstwa Brigitte Nagiller pt. „Styl i dobre maniery. Jak zachować klasę w każdej sytuacji” (Gliwice 2007) i jestem w trakcie jego lektury. Odwołam się zatem do niego. Czytamy w nim: „Osoby z dobrymi manierami otwierają swym gościom drzwi do samochodu. Następnie obchodzą samochód z przodu i wsiadają”.

30.08.09. Piotr Sz: Wybieram się na eleganckie przyjęcie. Zakładam czarny garnitur i białą koszulę. Jaki podkoszulek powinienem założyć: bez rękawów, z krótkimi rękawami, z długimi rękawami?

Wszyscy autorzy podręczników z zakresu savoir vivre, którzy poruszają ten temat (a jest ich przynajmniej kilku) są tutaj zgodni: nie zakładamy żadnego podkoszulka, bo mógłby prześwitywać przez koszulę, a pokazywanie wszem i wobec bielizny z pewnością nie jest eleganckie.

29.08.09. Mariola G.: Czy to prawda, ze nie powinno się do pracy nosić dużych kolczyków?

Prawda. Powody są trzy. Po pierwsze, duże ozdoby nie są eleganckie. Pamiętajmy, że jedną z podstawowych cech elegancji jest skromność (przypomnijmy, ze pozostałe cechy to: tradycyjne i najwyższej jakości). Biżuteria składająca się z dużych elementów, szczególnie z takich materiałów jak drewno, szkło, kamienie nieszlachetne, plastik to biżuteria tzw. wakacyjna, która można założyć nad morzem albo na randkę, ale nie do pracy. Po drugie, duże kolczyki ściągają uwagę rozmówcy, dekoncentrują go. Po trzecie, duże kolczyki uderzają najczęściej, podczas rozmowy telefonicznej, w słuchawkę, co zakłóca ją. Będzie to irytować rozmówcę i utrudniać mu zrozumienie przekazywanych przez nas treści.

28.08.09. Andrzej Z.: Jest plucha. Na ulicach błoto. Wiem, że idąc do kogoś do domu nie można paradować po pokojach w skarpetkach czy kapciach, ale czy to jednak nie lepsze od wchodzenia na perski dywan w zabłoconych buciorach?

Jest trzecie rozwiązanie. Zawsze mieć przy sobie w torbie czy teczce, przy takiej pogodzie, półbuty. Wchodząc do kogoś do domu zdejmujemy zabłocone „buciory” i wkładamy te czyste półbuty.

27.08.09. Joanna S.: Jestem wyraźnie uczulona na wszelka metalową biżuterię. Wystarczy niewielki kawałek metalu, choćby zapięcie naszyjnika, by to uczulenie dawało o sobie znać. Czy mogę zatem na eleganckie okazje nie zakładać żadnej biżuterii?

Ten problem da się inaczej rozwiązać i to na dwa sposoby. Pierwszy sposób. Może sobie Pani sprawić jakiś drobiazg ze złota wysokiej próby. Na takie złoto Pani skóra nie będzie negatywnie reagować. Pani uczulenie związane jest z tym faktem, że Pani skóra ma wysoki stopień kwasowości. Taki problem ma wiele kobiet. Rozwiązanie podpowiadają lekarze, którzy doradzają spożywanie trzy, cztery razy w tygodniu po kilka gruszek. Są one zasadowe i pomagają przywrócić równowagę w organizmie.

26.08.09. Jan W.: Jestem starszym mężczyzną, ale nie jestem staruszkiem. Irytuje mnie, gdy panie, niekiedy, jak mi się wydaje, w moim wieku ustępują mi miejsca w autobusie. Odnoszę wrażenie, że w ten sposób próbują się odmłodzić moim kosztem. Czy mógłby Pan coś napisać na ten temat?

Dwie uwagi. Jedna dla Pana, druga do tych pań. Niech się Pan nie irytuje i będzie wyrozumiały i wspaniałomyślny i dziękuje z uśmiechem. I niech nie próbuje Pan wchodzić w intencję innych, bo to z reguły zawodzi. Przypisujmy innym raczej dobre intencje. Drogie panie! Pana list jest dowodem na to, że ustępując miejsca w autobusie jakiemuś starszemu panu trzeba się trzy razy zastanowić. Nasza grzeczność czy uprzejmość nie może powodować, że inni ludzie będą się czuli obrażeni, zranieni, dotknięci. Trafiamy wtedy przysłowiową kulą w płot.

25.08.09. Anita G.: Lubię bardzo filmy, których akcja toczy się na przełomie XIX i XX w. i w latach dwudziestych. Podobają mi się toalety kobiet z tamtych czasów. Bardzo podobają mi się ich kapelusze. Chciałabym taki założyć. Do jakiej kreacji i na jaką okazję? Czy nie będę wyglądała trochę dziwnie?

Znowu ten sam problem. Jeden pan już się dopytywał czy nie będzie wyglądał śmiesznie z kwiatem w butonierce. Niech się pani nie boi i pozwala sobie tu na wszystko. Elegancji nie można się wstydzić. Sprzyjają tu zresztą Pani dwie okoliczności. Po pierwsze, idzie nowa moda o której już pisałem w „naszym Dzienniku”, moda vintage, moda na stroje z dawnych czasów. Po drugie, od zawsze do dziś funkcjonuje taki typ kobiecego stroju, który nosi nazwę kreacja romantyczna. Są to kreacje charakteryzujące się lekkością, zwiewne, powłóczyste bardzo często w stylu lub klimacie drugiej połowy XIX czy początków XX wieku. Ramiona są w nich często odsłonięte, dekolty głębokie, spódnice długie i szerokie, tkaniny bardziej lub (raczej) mniej, ale przezroczyste. Są białe lub w „radosnych” kolorach, często w kwiaty. Zakłada się do nich duże, wyraźne, artystyczne klipsy i właśnie kapelusze i to takie z dużym rondem. Ubiera się je na randki, romantyczne spacery we dwoje z mężem, na przejażdżki statkiem czy łódką, na ogrodowe przyjęcia, które nie mają charakteru bardzo oficjalnego, na co dzień w trakcie wakacyjnego letniego pobytu w bardziej „eleganckich miejscowościach takich jak np. Krynica, Kazimierz nad Wisłą. Może się Pani w takiej sukni (i najbardziej fantazyjnym kapeluszu) przejść w niedzielę po krakowskich Plantach i starym mieście.

25.08.09 Jerzy R.: Jeśli chcę wyjść na niedzielny spacer w białym garniturze, ale zanosi się na deszcz i muszę zabrać parasol to jakiego on powinien być koloru, by pasował kolorystycznie do mojego ubioru. Mam tylko czarny parasol, ale on chyba nie pasuje.

Kolor Pana parasola jest dobry. Mężczyzna nie może używać innego parasola niż czarny. Warto jeszcze tylko przypomnieć, że powinniśmy mieć do dyspozycji dwa parasole, zwykły, codzienny, składany i bardziej elegancki z rączka, najlepiej drewnianą „na kiju”, a więc taki, którym można by się podeprzeć. Jednak się nim nie powinniśmy podpierać. Nosimy go w ten sposób, że wisi na naszym lewym przedramieniu. Taki właśnie parasol powinien Pan zabrać na ten spacer.

24.08.09. Marek A.: Idę na pierwszą randkę. Chciałbym być bardzo elegancki. Czy mogę włożyć do butonierki swojego białego garnituru biały goździk? Czy nie będzie to dziś śmiesznie wyglądać?

Na pewno będzie to tak rzadki widok, że zaskakujący wiele osób. Ja bym się jednak tego nie bał. Nie ma się czego wstydzić. Warto wracać do pięknych obyczajów. Warto wyglądać ładnie i wyjątkowo. Warto w tej perspektywie dawać dobry przykład. Dziś nikt już prawie nie nosi kwiatów w butonierce. Wielu mężczyzn nie wie nawet co to jest butonierka i myśli, że to kieszonka na piersi marynarki. Nie zauważa małej dziurki w lewej klapie. W wielu marynarkach ta dziurka jest już przez producenta tylko markowana. Podręczniki savoir vivre mówią, że takie markowanie butonierki obniża klasę garnituru. Warto więc, gdy jest tylko zamarkowana, oddać garnitur do krawcowej, by ją fachowo wycięła. Tak przy okazji, fachowcy twierdzą również, że kiepski garnitur poznajemy po tym, że zapięcia guzików na jego rękawach też są markowane tak, że tych guzików nie da się odpiąć. Zauważmy, że zdecydowana większość garniturów kupowanych w sklepach posiada ten mankament.

23.08.09. Zygmunt K: Kupiłem sobie elegancki, bardzo jasny garnitur. W komplecie jest również kamizelka. Gdy ją założę może być mi za gorąco Czy muszę ją zakładać?

Garnitur, który Pan kupił to tzw. garnitur spacerowy. Jest on strojem trzyczęściowym, a więc jego integralną częścią jest również kamizelka. Nie wolno z niej rezygnować. Garnitur ten jest z pewnością z lekkiego, cienkiego materiału. Nie powinien się Pan zatem tak bardzo zgrzać, a gdyby nawet to czego się nie robi dla elegancji i bon tonu. Może go Pan przecież, poza tym, nie zakładać, gdy będzie upał.

23.08.09. Joanna O.: Kupiłam sobie na upał piękną białą sukienkę. Planuję ubierać się w nią w niedzielę, gdy będę szła z mężem na spacer. Teraz dobieram dodatki: torebkę, buty, okulary. Czy o czymś by mi Pan jeszcze przypomniał?

Tak. Przypominam o mężu. Pamiętajmy, że gdy występujemy w parze nasze stroje powinny być skoordynowane, również kolorystycznie. To nie będzie dobrze wyglądało, gdy mąż, z którym będzie Pani kroczyć pod rękę będzie miał zielone spodnie i niebieska koszule. Jemu też trzeba wiec nabyć biały i pasujący fasonem strój (jeśli Pani sukienka ma cechy ubioru sportowego takie same cechy powinien mieć ubiór Pani męża.

23.08.09. Jacek L.: Kupiłem sobie biały garnitur. Wypatrzyłem białe, eleganckie buty, które by do niego świetnie kolorystycznie pasowały. Czy warto je nabyć?

Jeżeli to ma być naprawdę elegancki strój na specjalne okazje buty nie mogą być białe. Muszą być brązowe (mogą być jasnobrązowe). Białe buty można założyć tylko do stroju weekendowego, który jest na bardziej „luźne” okazje. Białe buty do białych eleganckich garniturów noszą tylko gangsterzy z amerykańskich filmów i ekstrawaganckie gwiazdy filmowe oraz artyści.

22.08.09. Dagmara: Idę na pogrzeb żony kolegi z pracy. Potem jest stypa w restauracji. Jaką biżuterię mogę założyć do czarnego stroju?

Na pogrzeb, a co za tym idzie i na stypę, nie zakładamy żadnej biżuterii.

21.08.09. Grzegorz J.: W jaki sposób rozpoczynamy listy oficjalne? Czy tak jak prywatne, a zatem np. „Szanowny Panie Dyrektorze!” czy „Przewielebny Księże Proboszczu!”?

Tak ,tylko z jedna drobną różnicą. W listach oficjalnych, jak można to zobaczyć oglądając np. ich wzory w najnowszym „Protokole dyplomatycznym” autorstwa Tomasza Orłowskiego, po słowach „Szanowny Panie” czy „Przewielebny Księże Proboszczu” stawiamy przecinek, a .nie wykrzyknik.

20.08.09. Ludwik R.: Byłem ostatnio na przyjęciu bankietowym. Było bardzo dużo osób. Przyjecie było na stojąco. Ludzie byli wyraźnie wygłodniali. Większość z nich tłoczyło się wokół stołów, i po nałożeniu potraw na talerze jedli je stojąc przy nich tak, że trudno było do dostać do półmisków. Ci, którzy się dostali nakładali sobie na talerze całe fury różnorodnego jedzenia na raz: rybę faszerowaną, wędlinę, sałatkę włoską, sery, frutti di mare itd. Jakby to Pan skomentował?

Opisuje Pan złamanie kilku zasad etykiety obowiązujących na przyjęciu bufetowym. Gdy podchodzimy na nim do stołu z jedzeniem nakładamy go trochę na talerz i tylko to, co do siebie smakowo pasuje (zachowujemy tu taką kolejność spożywania potraw jak pod czas posiłku zasiadanego, gdy ktoś podaje do stołu). Najpierw zatem np. rybę po grecku, potem, już na drugi talerz, wędliny i sałatkę włoską, gdy już kończymy jeść same sery (na kolejny talerz). Jeśli są gorące potrawy np. drób i pieczeń, najpierw jemy drób, a potem pieczeń. Za każdym razem zmieniamy nie tylko talerze, ale też sztućce. Brudne naczynia odkładamy tylko na przeznaczone do tego specjalnie stoliki lub oddajemy kelnerom. Nigdy nie zostawiamy ich na tym stole, na którym znajdują się potrawy. Gdy nałożymy sobie coś na talerz natychmiast oddalamy się od stołu na kilka metrów tak, aby inni mieli do niego swobodny dostęp.

19.08.09 Maria W.: Czy jeśli jest bardzo gorąco, można zrezygnować z zakładania rajstop?

Ostatnio jechałem z domu do centrum Warszawy. Był upalny letni dzień. Wsiadła do autobusu młoda kobieta. Ubrana była w prostą kremową sukienkę. Miała kremowe pantofelki i niewielką torebkę ze skóry. Na nogach miała delikatne kremowe rajstopy. Wyglądała elegancko, wprost wspaniale. Gdyby była z gołymi nogami, cały efekt zostałby popsuty. W renomowanych firmach wymaga się od pracownic bezwzględnie noszenia rajstop, niezależnie od pogody. Można od tego uciec tylko w jeden sposób - gdy jest gorąco, zakładać tzw. kreację romantyczną - długą do kostek, zwiewną sukienkę w pastelowe kwiaty (wtedy nie widać, czy kobieta ma rajstopy czy nie). Taka kreacja nie na każdą jednak okazję pasuje.

18.08.09. Bożena P.: Czy w gorące dni można po mieście chodzić w klapkach?

Kiedyś pisałem już o tym, że w klapkach nigdy nie chodzimy do pracy w poważnej instytucji. Klapki są przede wszystkim elementem stroju plażowego. W innych wypadkach zakładamy je tylko wtedy, gdy jest to jakaś bardzo swobodna okazja, raczej poza miastem.

17.08.09. Joanna S.: Wiem, że dzienny makijaż latem powinien być bardzo dyskretny. Co to oznacza?

Powinien jedynie maskować wady urody - być niedostrzegalny. Mocniej można umalować się tylko na wieczór. To są nie tylko względy związane z savoir-vivre'em, ale również z naszym zdrowiem. Opalanie się z makijażem na twarzy może się źle skończyć dla naszej skóry.

16..08.09. Ewa W.: Jak stosować perfumy latem, szczególnie w ciągu dnia?

Ostrożnie, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, jeśli skóra skropiona pachnidłem zostanie nasłoneczniona, mogą pojawić się na niej trwałe odbarwienia. Trzeba zatem nanosić zapach tylko na skórę zasłoniętą ubraniem. Po drugie, im wyższa temperatura otoczenia, tym pachnidło pachnie mocniej. Latem w ciągu dnia stosujmy zatem tylko wodę odświeżającą, ewentualnie, gdy mamy kłopoty z jej nabyciem (pojawia się coraz rzadziej w perfumeriach), stosujmy wodę toaletową, ale bardzo oszczędnie. Gdy jest gorąco, nigdy nie używajmy wody perfumowanej, nie mówiąc już o perfumach

14.08.09. Zofia P.: Czy do zwykłej prostej, białej sukienki mogę założyć teraz gdy jest gorąco biały kapelusik?

A dlaczego nie? Byle pasował do sukienki i Pani typu urody i nie był za bardzo ekstrawagancki. Co prawda moda na damskie kapelusze minęła z końcem lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, ale wciąż są one obecne w całej Europie za sprawą kobiet z wyższej klasy średniej, które pozostają im wierne. To akurat zjawisko warto naśladować. Wszystko, co piękne, urocze, eleganckie warto naśladować.

14.08.09. Maciej K.: W jakim kolorze powinna być chusteczka, którą włożymy do kieszonki na piersi w marynarce białego garnituru.? Biała chyba odpada, bo będzie ją kiepsko widać.

Białe chusteczki wkładamy do tej kieszonki tylko w wypadku wizytowych i wieczorowych (a więc ciemnych) garniturów. W garniturach spacerowych (a o takim dziś mówimy) używamy chusteczek pod kolor krawata (ale nie w tym samym kolorze). Jakiego kolory powinien być ten krawat. Może być bardzo jasny np. kremowy. Chusteczka będzie wiec w innym nieco kremowym odcieniu. Może być srebrny lub złoty (chusteczka będzie w podobny tonie) Możemy też jednak pozwolić sobie na krawat bardziej wiosenny czy letni, a więc kwiecisty (lepiej żeby był spokojny, pastelowy). Chusteczka będzie wtedy też, trochę inaczej, kwiecista.

14.08.09. Edward K.: Wiem, że wszystkie nasze „dodatki” – pasek, portfel, długopis, etui do kluczy powinny pasować kolorystycznie do ubioru. W jakim zatem kolorze powinny być te dodatki, gdy garnitur jest biały.

Z pewnością nie mogą być białe. Czy widział Pan np. biały portfel? Białe dodatki do białego ubioru mogą (i powinny) nosić panie. Biały pasek do białych spodni pasować będzie w swobodnym ubiorze weekendowym, ale do garnituru bardziej eleganckiego – trzyczęściowego garnituru spacerowego pasek powinien już być brązowy (raczej jasno brązowy). W takim kolorze powinna być portmonetka czy etui do kluczy. Długopis (lepiej pióro – jest bardziej eleganckie), okulary powinny być srebrne (okulary w czarnej czy brązowej oprawce będą tu mniej pasować). Zegarek może też być na srebrnej bransolecie. Jeżeli mówimy już o długopisie czy piórze to pamiętajmy przy okazji o tym, by nigdy ich nie wkładać (tak jak zresztą okularów) do kieszonki na piersi marynarki. Powinny znajdować się w wewnętrznej lewej kieszeni marynarki (pióro i długopis tak zatknięte, by skuwka wystawała na zewnątrz). Jest tu jednak jeden szkopuł. Musimy być pewni, że długopis czy pióro nie pobrudzą nam kieszeni. Gdy zaś bowiem tak się stanie nie można już takiej marynarki oddać do pralni, bo podczas prania atrament zabrudzi go jeszcze bardziej. Trzeba wtedy mozolnie wywabić plamę spirytusem. Mozę wiec lepiej nie nośmy w ten sposób długopisów czy piór, szczególnie do białych garniturów.

14.08.09. Zbigniew R.: Mamy sąsiadkę, starszą i bardzo nobliwą panią. W sposób bardzo wyraźny oczekuje ona tego, że będę ją całował w rękę na powitanie. Czy całować ją w rękę zawsze, gdy ją spotkam, np. przed domem czy tylko, gdy nas odwiedza?

Jedna z podstawowych zasad savoir vivre dotycząca całowania kobiet w rękę mówi: nigdy nie robi się tego na świeżym powietrzu.

13.08.09. Henryk P.: Irytuje mnie, ale i przeraża stosunek ludzi do miejskiej zieleni. Nie szanują jej, często ją wręcz rozmyślnie niszczą. Nie reagują na takie zachowania swoich dzieci, jak niszczenie kwiatów, łamanie gałęzi itp. Co Pan na to?

Nie rozumiem do końca tego zjawiska i przeraża mnie ono. To już nie tylko bezmyślność, egoizm i brak kultury, ale również grzech przeciwko siódmemu przykazaniu. Przecież kwiaty i krzewy to stanowiącą określoną wartość materialną czyjaś (np. miejska) własność. Jej niszczenie ma takie same skutki moralne jak kradzież. Sam ostatnio widziałem starszą, elegancką panią, która nie zwracając uwagi na przechodniów ułamała sobie kwitnącą gałąź krzewu rosnącego na ulicznym skwerze. To tak jakby podeszła do stoiska kwiaciarki i zabrała sobie, nie płacąc, bukiet kwiatów.

13.08.09. Ewa K.: Ostatnia fala upałów ugodziło w sposób znaczny w relacje międzyludzkie w moim zakładzie pracy. Większość pracowników wpadła w jakiś amok, stosunki stały się napięte, wciąż wybuchały konflikty, padały przykre słowa. Staram się być osobą dobrze wychowaną. Udało mi się nie reagować na wszystkie przytyki, zaczepki, złośliwości i obraźliwe zachowania. I tak mam jednak niesmak. W jaki sposób powinna się zachowywać w takich sytuacjach osoba dobrze wychowana?

W swojej książce pt. „Savoir vivre jako sztuka życia. Filozofia savoir vivre” omawiam cnoty jakie musimy nabyć, aby móc o sobie powiedzieć z ręką na sercu: jestem osoba dobrze wychowaną. Przy tej okazji warto wspomnieć o takich cnotach jak wyrozumiałość, wielkoduszność, wspaniałomyślność. Musi Pani sama odpowiedzieć sobie na pytanie czy te cnoty w tych trudnych chwilach Pani manifestowała.

12.08.09. Grażyna Z.: Gdy idę ulicą lub stoję, np. przed sklepem często spotykam sąsiada, starszego pana, który mi się kłania uchylając kapelusza. Jestem uczennicą liceum. Jak powinna się zachować? Dygnięcie nie już chyba w modzie?

To prawda, że dygnięcie czyli pełen uroku ukłon dziewczęcy polegający na lekkim ugięciu kolan nie już w modzie, ale być może właśnie taki sposób powitania sprawiłby starszemu Panu największą radość. Możesz zachować się też oczywiście bardziej nowocześnie i po prostu skinąć głową.

12.08.09. Jacek W.: Jeśli wchodzę do pokoju, w którym jest pięć osób to czy powinienem każdemu z obecnych podać rękę?

Raczej nie. W sytuacji, gdy jest kilka osób w pokoju wystarczy przywitać się „zbiorczo” mówiąc „dzień dobry” i zajmując swoje miejsce. Witanie się z każdym z osobna może zrobić za dużo rozgardiaszu, może sprawić wrażenie, że przywiązujemy za dużo uwagi do swojej osoby. Z drugiej jednak strony powinniśmy być czujni i za szybko nie siadać. Może obecni chcą się jednak z nami przywitać przez podanie ręki.

11.08.09. Adrianna G.: Wiem, że podczas jedzenia nie wolno robić tzw. skrzydełek, a zatem należy trzymać łokcie przy tułowiu. Czy podczas siedzenia przy stole poza posiłkami ta ich pozycja jest również obowiązująca?

Tak. Wiele podręczników porusza ten problem. Gdy siedzimy przy stole, ale nie jemy nasze dłonie powinny spoczywać na stole w taki sposób, by nadgarstki dotykały krawędzi stołu, a łokcie ściśle przylegały do tułowia. Tylko Brytyjczycy trzymają w takich sytuacjach ręce na kolanach. Przyjmując taką pozycję ciała wyglądamy najbardziej dostojnie i elegancko (oczywiście nie możemy się garbić, a nasze stopy powinny całą powierzchnią dotykać do podłogi). Taka pozycja uniemożliwia nam również gestykulację podczas rozmowy., która jest znakiem braku słownictwa i braku obycia.

10.08.09. Joanna B.: Czy to prawda, że jeżeli ktoś kichnie to nie mówimy w żadnym wypadku „Na zdrowie”?

Prawda. Jedna z ogólnych zasad savoir vivre głosi: nigdy nie reagujemy ani an swojej ani na cudze, jakiekolwiek objawy fizjologiczne. Zwyczaj mówienia „Na zdrowie” należy do obyczaju polskiego utrzymującego się w niektórych środowiskach, dość powszechnego, ale nie należącego do kanonu savoir vivre. Niektóre osoby mogą zatem od nas oczekiwać, że to „Na zdrowie” im powiemy i będą uznawały nas za źle wychowanym jeśli na ich kichnięcie w ogóle nie zareagujemy. Takie sytuacje trzeba wyczuć i w ostateczności to „Na zdrowie” wypowiedzieć. J eden z podstawowych wymogów dobrego wychowania jest przecież następujący: sprostać wymaganiom innych, spowodować, by uznali, ze ich szanujemy i zachowujemy wobec nich w sposób właściwy.

9.08.09. Ewa W.: Na obiad przyjdą do nas (będę ja i mąż) trzy małżeństwa. Nie wiem jak ich posadzić, by kobieta nie siedziała obok kobiety.

Rozumiem Pani trudność. Gdyby Pani usadziła wszystkich przy stole w taki sposób jak to opisałem w poprzedniej odpowiedzi, to trzecią parę musiałaby Pani usadzić w taki sposób, że ją posadziłaby Pani po prawej stronie mężczyzny siedzącego po prawej stronie gospodyni, a jego po prawej stronie kobiety siedzącej po prawej stronie gospodarza. W takim wypadku ona miałaby po prawej stronie kobietę, a kobieta nigdy nie może siedzieć obok kobiety, a on miałby po prawej stronie mężczyznę, a mężczyzna raczej nie powinien siedzieć obok mężczyzny. Trudność tę można jednak rozwiązać, jeżeli Pani usiądzie przy długiej części stołu jako pierwsza, a Pani maż usiądzie po przeciwnej stronie stołu pośrodku. Gdy w tej sytuacji zaczniemy usadzać gości według podanych wyżej wskazań okaże się, że wszystkie kobiety będą miały po obu stronach mężczyzn, a wszyscy mężczyźni będą mieli po obu stronach kobiety. Jak sobie to Pani rozrysuje to Pani to zobaczy.

8.08.09. Jan A.: Byłem na weselu w czarnym garniturze. W pewnym momencie wyjąłem z kieszeni portfel. Kolega mnie wyśmiał, Że noszę do czarnego garnituru brązowy portfel. Czy nie przesadził?

Przesadził: nikogo nie wolno wyśmiewać, ale miał i rację: do czarnego garnituru powinien być czarny portfel i to tylko z prawdziwej, dobrej jakości skóry.

7.08.09. Teresa P.: Koleżanka skrytykowała mnie, że na weselu miałam do eleganckiej kreacji ten sam, co zawsze zwykły zegarek. Powiedziała, ze do eleganckiej kreacji trzeba zakładać specjalnie dobrany wytworny zegarek. Zegarek to przecież tylko pewien przyrząd do mierzenia czasu. Jest jaki jest i już. A może się mylę?

Myli się Pani. Wszystkie podręczniki savoir vivre i te, które dotyczą kobiecego ubioru (typu „Jak ładnie się ubrać”) zaliczają zegarek kobiecy do biżuterii. Na co dzień ta biżuteria może być skromna, choć nie powinna być byle jaka. Gdy ubieramy się bardziej elegancko, odświętnie, gdy zakładamy specjalnie na tę okazję np. sznur pereł, na naszym ręku powinien znaleźć się „zegareczek” będący jubilerskim cacuszkiem. Powinien być on oczywiście dobrany do sukienki i pozostałych dodatków. Najbardziej uniwersalny będzie tu zegarek srebrny.

6.08.09 Jan S.: Czy w kieszeni garnituru wypada nosić długopis?

Długopis powinien być w takim wypadku z metalu, najlepiej koloru srebrnego. Nosimy go wyłącznie w prawej kieszeni wewnętrznej marynarki w taki sposób, że skuwka jest na zewnątrz kieszeni. Nigdy, przenigdy, nie wkładamy go do zewnętrznej kieszeni na piersi marynarki.

5.08.09. Marzena J.: Niekiedy po wejściu do autobusu siadam obok kogoś kto wprost się „rozwalił” na siedzeniu (bo nie ma innego wolnego miejsca) i siedzę kilkanaście minut bardzo niewygodnie na brzeżku. Czy mógłby Pan napisać coś o takim zajmowaniu przez ludzi miejsc w środkach komunikacji miejskiej, które utrudnia lub uniemożliwia zajęcie sąsiedniego miejsca?

Czasami taka osoba jest na tyle puszysta, ze chcąc nie chcąc zajmuje część sąsiedniego miejsca i na to nic nie można poradzić. Zdarza się jednak, sam to zaobserwowałem, ze ktoś rozkłada się wygodnie zajmując w części sąsiednie miejsce. Nie ma w tym jeszcze nic złego dopóki tego sąsiedniego miejsca nie zajmie ktoś inny. Wtedy trzeba się oczywiście posunąć i ścieśnić się na tyle, aby obie osoby mogły siedzieć w miarę wygodnie. Gdy pierwsza osoba jest trochę puszysta i „wystaje” na sąsiednie siedzenie może przynajmniej zrobić trochę miejsce umieszczając łokcie przed sobą. Nie będzie jej wtedy wygodnie, ale umożliwi bardziej wygodne siedzenie sąsiadowi. I takie właśnie postępowanie jest nakazane przez dobre wychowanie.

4.08.09. Joanna G.: Gdy zaczęły się upały u mnie w pracy zrobiło się piekło. Kobiety chodziły złe jak osy, mężczyźni stali się zgryźliwi i złośliwi. Potem, po kilku dniach, wiele osób, ale wszyscy, przepraszali innych za przykrości, które im sprawili. Nie wiem jak to wytrzymam, gdy będzie się to powtarzać. Wydawałoby się, że moje koleżanki i koledzy z pracy to osoby dobrze wychowane, ale czy osoby dobrze wychowane tak się zachowują?

Spotkałem w swoim życiu wiele osób „dobrze wychowanych”. Piszę te słowa w cudzysłowie bo to tak naprawdę nie było dobre wychowanie, a tylko pewna ogłada. Jak jest różnica? Osoba posiadająca ogładę potrafi zachować się zgodnie z zasadami etykiety, ale brakuje jej często ducha savoir vivre, nie realizuje filozofii savoir vivre, która nakazuje postępować szlachetnie i kierować się miłością bliźniego. Postępując w ten sposób może innych obrażać, upokarzać czy choćby sprawiać im przykrość. W książce pt. „Savoir vivre jako sztuka życia” omawiam wszystkie cnoty, które musi rozwijać w sobie osoba dobrze wychowana. Wśród nich jest opanowanie, życzliwość, grzeczność. Gdy ktoś permanentnie nie panuje nad swoimi emocjami to jest to znak prostactwa. Oczywiście każdemu raz czy drugi może się zdarzyć, że emocje go trochę (ale nie za bardzo) poniosą, ale powinien za to przeprosić od razu. Nie przestaje być przecież osobą odpowiedzialną za swoje czyny, musi zdawać sobie sprawę, że ogarnęły go złe emocje i że się im właśnie w swoim działaniu czy wypowiedziach poddał.

3.08.09. Elwira: Codziennie spotykam sąsiada. Kto pierwszy powinien powiedzieć „dzień dobry”?

Zasada jest tu prosta. Pierwszy mówi : „dzień dobry” ten, kto pierwszy zauważy drugą osobę.

2.08.09. Hanna z Nałęczowa: Przechodzę często niejako z konieczności przez nasz Park Zdrojowy. Trzeba powiedzieć, że widać, iż wielu kuracjuszy bardzo się stara, by wyglądać dobrze, jakoś inaczej, lepiej niż w domu. Cały efekt psują jednak często plastikowe torby, które wiele osób niesie w ręku czy to, jak można się domyśleć, wracając z zakupów, czy idąc na zabiegi i niosąc np. obuwie na zmianę czy wreszcie zabierając ze sobą np. wodę czy coś innego do picia. Wydaje się, że trudno jest uniknąć ich niesienia. Wygląda to jednak koszmarnie. Może lepszy byłby np. plecaczek? Co na ten temat mówi savoir vivre?

Savoir vivre z zasady odrzuca wszystko to, co jest z plastiku. Plastik w jakiejkolwiek postaci jest z reguły prostacki i szmirowaty. Źle wyglądają np. plastikowe meble w ogrodzie. Gdy znajdujemy je w ogródku restauracji, to należy uznać, że ten lokal nie jest najlepszej kategorii. Plastikowe naczynia czy sztućce nie uchodzą nawet na piknikach, najwyżej w bazarowych fast foodach. Plastikowe klapki, torebki itd. świadczą albo o złym guście albo nie przywiązywaniu wagi do względów estetycznych. Ubrania uszyte z materiałów syntetycznych nigdy nie będą eleganckie itp., itd. Nigdy i nigdzie nie powinniśmy zatem poruszać się z plastikowymi torebkami w rękach. Na szczęście moda na nie szybko odchodzi ze względów ekologicznych. Plecaki i plecaczki to nie jest dobre rozwiązanie. Pasują one na turystyczny szlak albo bardzo młodym osobom. W czym zatem nosić różne podręczne rzeczy? Kobiety mogą je umieszczać w wiklinowych koszykach, eleganckich płóciennych lub ze słomy czy łyka torbach plażowych czy torbach na zakupy, wstecznie niedużych torbach podręcznych, np. ze skóry. Mężczyźni mają tu mniejsze możliwości. Pozostają im tylko torby model reporter lub, trochę większe, klasyczne torby podręczne, np. typu Keeppall z materiału lub w wersji skórzanej.

Wakacje tuż-tuż. Kto lubi spędzać je w górach, doskonale wie, że zamiast tradycyjnej restauracji może tam coraz częściej natrafić na góralską karczmę, gdzie np. zamiast krzeseł znajdują się przy stołach ciężkie ławy, których nie sposób poruszyć, oddalone od stołu na taką odległość, że trzeba się nad nim pochylić; gdzie do pstrąga pieczonego na grillu w całości podaje się tylko widelec itp. Jak w tej sytuacji realizować wskazania etykiety?

W takich karczmach nie da się realizować wielu wskazań etykiety. Nie oznacza to jednak, że będziemy w nich zmuszeni łamać zasady savoir-vivre'u. Pamiętajmy, że etykieta to zespół szczegółowych wskazań, których celem jest realizacja ogólniejszych zasad savoir-vivre'u w optymalnych warunkach, a zatem warunkach, które zostały dostosowane do świata dobrych manier. Celem człowieka dobrze wychowanego jest realizacja zasad savoir-vivre'u. Jeśli wskazań etykiety nie da się zrealizować lub ich realizacja będzie sprzeczna z duchem savoir-vivre'u, należy postąpić w taki sposób, by tego ducha wypełnić. Oto przykład. Jedna z zasad ogólnych savoir-vivre'u mówi, że nigdy nie wolno obrazić gospodyni ani w jakikolwiek sposób sprawić jej przykrości. Jeśli więc np. gospodyni je jakąś potrawę w sposób sprzeczny ze wskazaniami etykiety, nie powinniśmy wprowadzać jej w zakłopotanie, jedząc prawidłowo. Powinniśmy w takim wypadku ją naśladować.

Inny przykład: w dobrej restauracji najlepszym miejscem przy stole będzie np. to przy oknie z dala od przejścia (ktoś przechodząc obok stolika, może potrącić jedzącą przy nim osobę). To najlepsze miejsce wybieramy dla kobiety, którą zaprosiliśmy do tej restauracji. Gdy jesteśmy w karczmie góralskiej, a towarzysząca nam niewiasta jest ubrana w długą sukienkę, nie wybieramy dla niej miejsca przy oknie, do którego musiałaby się dostać, przekraczając deskę łącząca ławę ze stołem (co zmuszałoby ją do podniesienia nogi wysoko), ale znajdujemy wolne krzesło i dostawiamy je do stołu. Będzie ono stać w przejściu, ale i tak stanowić będzie najlepszą opcję dla naszej towarzyszki. Jeżeli do ryby upieczonej w całości dostaniemy tylko widelec, możemy poprosić o zwykły nóż i posługiwać się nim tak jak nożem do ryby, czyli traktując go jako swego rodzaju łopatkę, którą oddzielimy mięso od ości. Siedząc na ławie oddalonej od stołu na pół metra, nie zamawiajmy potraw, które mogą zabrudzić nasze (a szczególnie naszej towarzyszki) ubranie itp., itd. Podsumowując: człowiek dobrze wychowany zawsze znajdzie takie rozwiązanie, które będzie stanowić właściwą w danej sytuacji realizację wskazań savoir-vivre'u.

W jaki sposób należy spożywać góralskie jadło?

Tu także należy realizować te najbardziej ogólne zasady savoir-vivre'u: jeść estetycznie, w taki sposób, by nawet najbardziej wrażliwej osobie nie psuć apetytu, a zatem jeść małymi kęsami przy pomocy sztućców, nie rozmawiać z pełnymi ustami, wycierać usta przed sięgnięciem po napój (by nie zostawiać tłustych śladów na brzegach naczynia) itp.

A jak na przykład na górskim szlaku zachowywać zasady precedencji? Pole manewru jest tu zazwyczaj bardzo ograniczone.

Zachowujemy się tu podobnie jak w wypadku windy. Do windy wsiada pierwszy ten, kto stoi najbliżej jej drzwi i wchodzi do jej wnętrza. Ci, którzy wejdą do windy jako ostatni, jako pierwsi powinni ją opuścić. Zasady precedencji zawsze mają służyć człowiekowi, a nie utrudniać mu życie. Tak więc na szlaku pierwszeństwo wyznaczają właściwe dla niego czynniki związane z wygodą i bezpieczeństwem. Zawsze jednak warto zachować się tak, by drugi człowiek odczuł naszą życzliwość.

Czy nie sądzi Pan, że czasami jednak ludzie stają się niewolnikami etykiety? A przecież służyć ma ona ich wygodzie.

Można stać się niewolnikiem etykiety, gdy się jej nie rozumie i nie czuje się jej ducha. Savoir-vivre to przecież sztuka życia szlachetnego, życia, w którym kierujemy się życzliwością i szacunkiem dla drugiego człowieka.

Gdy odwiedzamy inny kraj, savoir-vivre nakazuje zachowywać się według zasad dobrego wychowania tam obowiązujących. Czy nie dotyczy to także odmiennych pod wglądem obyczaju regionów, w Polsce np. Podhala?

Gdy jesteśmy np. w USA, powinniśmy tak jak Amerykanie (i Anglicy) trzymać podczas posiłku ręce na kolanach (gdy akurat nie jemy), a nie opierać je nadgarstkami o krawędź stołu (jak to obowiązuje na kontynencie europejskim) i po otrzymaniu drugiego dania najpierw pokroić mięso, a następnie odłożyć nóż i jeść tylko widelcem.
Rodzina góralska jest rodziną polską. Obowiązują ją zatem polskie (a więc ogólnoeuropejskie) normy savoir-vivre'u. Oczywiście, może ona kultywować w swoim gronie tradycje góralskie zachowania przy stole. Gdy zostaniemy zaproszeni przez taką rodzinę na obiad, powinniśmy zastosować się do jej zwyczajów. Wynika to również z zasady, którą podałem wcześniej, że goście powinni zachowywać się przy stole tak jak gospodyni.

1.08.09. Sylwia P.: Bardzo proszę o pomoc w kwestii stosownego ubioru na ślubie. Jak powinien być ubrany ojciec panny młodej? Rozumiem, że elegancko, ale jaki kolor garnituru? Rozumiem, że biała koszula, ale jakie dodatki?

Ubiór ojca panny młodej, tak jak zresztą ubiór ojca pana młodego, musi być dostosowany do ubioru pana młodego i pory dnia. Obaj Ojcowie nie mogą też wyglądać lepiej niż Pan młody. Powinni być eleganccy, a to oznacza odpowiedni dobór butów, krawata, skarpetek, paska itd. (np. ciemnoszary garnitur, niejasny i nie pstrokaty krawat, czarne buty sznurowane, czarny pasek, chusteczka biała w kieszonce na piersi, biała koszula z zakrytymi guzikami itd.).

31.07.09. Marta P.: Zwracam się z prośbą o poradę dotyczącą zapraszania gości na urodziny. W tym roku skończę 20 lat, jednak zawsze do tej pory gości "rodzinnych" zapraszała moja mama. Powodem było to, że zarówno moi chrzestni, jak i reszta gości, są właściwie wieloletnimi znajomymi rodziców czyli moimi "przyszywanymi" ciotkami i wujkami, a nie krewnymi. Do tej pory zapraszanie ich przez mamę było dla mnie wręcz wygodne, ale chyba czas już to zmienić. W tym roku mam dodatkowy problem, ponieważ zamiast prezentów wolałabym dostać pieniądze na wymarzoną wycieczkę.
Nigdy od gości nie dostawałam pieniędzy. Wiem, że są ludźmi bardzo zamożnymi, więc nie jest to kwestia ich braku. Zupełnie nie wiem jak to załatwić. Obawiam się tego, że jeśli w tym roku po raz pierwszy zaproszę ich sama i w dodatku poproszę o pieniądze zamiast prezentów, mogą się
obrazić.

Pani obawy są słuszne. Goście niekoniecznie, co prawda muszą się obrazić, ale sytuacja będzie co najmniej niezręczna. Ja bym postąpił na Pani miejscu w ten sposób. Zaprosił gości i poprosił mamę by im powiedziała, że Pani marzy teraz o wycieczce, nie ma pieniędzy i największą radość sprawiłaby Pani gotówka. Goście sami rozstrzygną czy ją dać czy nie. Dawanie pieniędzy na prezent nie jest w dobrym tonie (jest poza wszelkimi kategoriami)poza takim właśnie wyjątkiem: mogą je wręczyć komuś bardzo młodemu osoby mu w taki czy inny sposób bliskie.

30.07.09 Paulina M: Moja koleżanka wraz z narzeczonym zostali zaproszeni na dwa przyjęcia weselne, które odbędą się w tym samym dniu. Jedno z nich nie jest jednak tradycyjnym weselem, tylko "imprezą weselną" w klubie przeznaczoną dla ludzi młodych, a sam ślub jest uroczystością zupełnie świecką. Drugie to tradycyjne wesele, odbywające się po ślubie w kościele. Jednak wcześniej otrzymali oficjalne zaproszenie na "imprezę", mimo, że wiedzieli także, że będą zaproszeni na tę inną uroczystość i przyjęcie. Nie pamiętali jednak o tym w chwili wręczania pierwszego zaproszenia i wszystkie sygnały jakie wysyłali były pozytywne. Co prawda, nie udzielili jeszcze oficjalnej odpowiedzi. Jeśli chodzi o same zaślubiny, ich pory są takie, że znajomi mogliby uczestniczyć w obu. Jak powinni rozwiązać taki problem? Oni sami czują, że tradycyjne wesele jest ważniejsze i chyba woleliby w nim uczestniczyć, ale nie chcą też sprawić by zapraszająca ich druga para (szczególnie kobieta, która mogłaby potraktować to osobiście) nie czuła się urażona.

To nie jest problem z zakresu savoir vivre tylko z dziedziny religijnej. Dla katolika ślub cywilny nie tylko nie ma znaczenia, ale również stanowi obrazę instytucji małżeństwa.

Problem z zakresu savoir vivre pojawia się w związku z pytaniami: jak nie obrazić tych, na których wesele się nie przyjdzie?; jak w takiej sytuacji nie spowodować komuś przykrości? Pani znajomi sami stworzyli bardzo trudną sytuację. Gdy ktoś zaprasza nas na wesele nie mówmy nigdy: „Dobrze będę” tylko mówmy: „ Z radością przyjmę twoje zaproszenie, ale muszę sprawdzić w kalendarzu czy nie mam czegoś ważnego w tym dniu”. Przyjęcie zaproszenia, a potem tłumaczenie się, że okazuje się, iż w tym dniu mam inne obowiązki zawsze zostanie przyjęte bardzo źle. Trudnym, ale rozwiązującym wszystkie problemy wyjściem z tej sytuacji jest udanie choroby i nieobecność na obu weselach. Można też spróbować udać się z oficjalna wizyta do tych, którzy mają brać ślub cywilny i podczas wizyty powiedzieć: „Wybaczcie nam. Jesteśmy roztrzepani. Zapomnieliśmy, że przyjęliśmy już zaproszenie na ten sam dzień na inne wesele. A tak cieszyliśmy się na wasze”.

Dobrym wyjściem jest odwiedzenie obu wesel preferując to, które uznaje się za ważniejsze. Trzeba jednak wcześniej zawiadomić o tym oficjalnie w bezpośrednim spotkaniu obie pary.

4.05.09. Wojciech M.: Zastanawiam się, czy pukanie do biura, gabinetu, sekretariatu, dziekanatu jest poprawne i zgodne z zasadami dobrego wychowania?

Tam, gdzie są podane godziny urzędowania możemy wejść bez pukania – nie ma obowiązku pukania. Trzeba jednak pamiętać o tym, że pukania jest uprzedzeniem, ze wchodzimy. Takie uprzedzenie może spowodować, ze osoba będąca w środku przygotuje się na nasze wejście zaprzestając jakiejś czynności, która nie jest przeznaczona dla naszych oczu. Pukanie jest zatem zawsze znakiem delikatności.

30.12.2008. Damian: Idę na mój pierwszy sylwestrowy bal i nic nie wiem. W jaki sposób prosić dziewczynę do tańca? Co robić, gdy się ja odprowadzi do stolika? Czy można się przysiąść do stolika dziewczyny, którą się poprosiło do tańca? Czy jest obowiązek proszenia do tańca dziewcząt, z którymi się siedzi przy stoliku?

Przy tańcu obowiązuje nadal stara zasada sześciu ukłonów. Jeżeli zatem mężczyzna chce poprosić kobietę do tańca najpierw kłania się w pierwszym rzędzie jej partnerowi przy stole (powinien on siedzieć z jej lewej strony) pytając się o to czy może z nią zatańczyć np. – „Czy Pan pozwoli?” (mężczyzna do którego pytanie zostało skierowane musi pamiętać o tym, że jest to pytanie retoryczne). Następnie kłania się kobiecie pytając ją o zgodę (jeżeli jest to żona lub osoba bliska można użyć formuły „Zatańczymy?”; w innych wypadkach należy powiedzieć: „Czy mogę Panią prosić”). Jeżeli mężczyzna nie zna kobiety przedstawia się jej w momencie, gdy ona wstanie. Nie całuje jej w rękę ani wtedy, gdy ją prosi do tańca ani wtedy, gdy ją odprowadza do stolika. Przed rozpoczęciem tańca kłania się jej powtórnie. Kłania się jej również po zakończeniu tańca i po odprowadzeniu na miejsce. Wreszcie na koniec kłania się jej partnerowi przy stoliku.

Należy unikać takich sytuacji, że przy stoliku pozostaje samotna kobieta, a wszyscy pozostali tańczą. Wynika z tego, że jest zawsze przy nim dyżurny mężczyzna, który prosi panią od innego stolika, gdy wszystkie panie od jego stolika zostaną już zaproszone do tańca. Gdyby powtarzała się sytuacja, że wciąż ten dyżurny mężczyzna tańczy z tą samą „niechcianą przez nikogo” tancerką, funkcję te powinni przejmować kolejno panowie siedzący przy tym stoliku oraz gospodarz i mężczyźni, którzy go wspomagają.

10.03. 09. Eliza S.: Chciałam zapytać Pana jak odmienić tytuły osób duchownych w zaproszeniach.

Jak jest poprawnie:

XX pragnie zaprosić

Jego Ekscelencję Księdza Biskupa XY

Waszą Ekscelencję Księdza Biskupa XY

Ksiądz Biskup na moje nieszczęście ma jeszcze tytuł doktora oraz jest kanonikiem gremialnym Kapituły Kolegiackiej, kapelanem Jego Świątobliwości (prałatem). Wymieniając wszystkie tytuły wyglądało by to dość dziwnie. Proszę o radę, jakiej formy należy użyć w zaproszeniu, a jakiej na kopercie adresując zaproszenie do księdza biskupa.

Podobny problem mam z Księdzem Proboszczem XY, który jest również kanonikiem honorowym. Która wersja jest zatem lepsza:

Przewielebnego Księdza Proboszcza XY

Przewielebnego Księdza Proboszcza mgr XY

Przewielebnego Księdza Kanonika Proboszcza mgr XY

I jak zaadresować wówczas kopertę?

Oto przykład , z mojej książki „Savoir vivre w Kościele. Podręcznik dla świeckich” napisu na kopercie: „Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Doktor Jan Malinowski, Biskup Pomocniczy Diecezji Ełckiej”. List do wyżej wymienionego proboszcza adresujemy: „Przewielebny Ksiądz Kanonik, Proboszcz Parafii…..” Na zaproszeniu piszemy np.: „XX zaprasza Biskupa Pomocniczego Diecezji Ełckiej ….” I linijkę niżej „Jego Ekscelencję Ksiądz Biskup Doktora Jana Malinowskiego”,; „Proboszcza Parafii…” i linijkę niżej „Przewielebnego Księdza Kanonika ZZ”. Taki wzór zaproszenia można znaleźć np. w „Protokole dyplomatycznym” Tomasza Orłowskiego na końcu książki.

8.03.09. Sylwia: Czytałam dzisiaj na Pańskiej stronie o noszeniu biżuterii, jednak nie wszystko dla mnie jest jasne. Czy na przykład mężatka, która nosi obrączkę z żółtego złota, również powinna dobierać sobie elegancką biżuterię z białego złota lub srebra? Osobiście wydaje mi się, że nie należy mieszać tych kolorów. Co z kolorowymi kamieniami oprawionymi w złoto? Na co dzień czy na specjalne okazje? Czy ładnie wykonany krzyżyk lub medalik na eleganckim łańcuszku nie może zastąpić wszelkiego rodzaju naszyjników?

7.03.09. Małgorzata: Mam pewien problem: Coraz częściej słyszymy dzisiaj formy typu "Panie Andrzeju", "Pani Magdaleno". Trochę się dziwnie czuję, kiedy dzwoni do mnie akwizytor czy agent ubezpieczeniowy, którego nigdy nie widziałam na oczy, mówiąc do mnie w taki sposób. Jednak kiedy spotykam kogoś któryś raz z rzędu to osobiście nie mam nic przeciwko. Moje koleżanki, nauczycielki są oburzone kiedy zdarzy się to rodzicowi. Czy rodzicowi, który regularnie przychodzi do szkoły kontaktować się z nauczycielem wypada zwracać się w ten sposób? Czy raczej powinien się trzymać formy "Proszę Pani" czy "Pani profesor" w każdej sytuacji? Komu wypada tak mówić? Nadmienię, że ja tak zwracam się do klientów, których znam, a oni tak zwracają się do mnie. Nie wiem, czy dobrze robię.

"Panie Andrzeju", "Pani Magdaleno" zwracamy się wyłącznie do osób, z którymi jesteśmy już bardzo bisko, „prawie po imieniu”. Taki sposób zwracania jest wielkim spoufalaniem się. Jeśli ktoś zwraca się tak do osób sobie nieznanych lub mało znanych to jest to obraźliwe i lekceważące. Taki obyczaj upowszechnił się w ostatnich latach. Sądzę, że jest to wynikiem biznesowych szkoleń, gdzie zaleca się „skracanie dystansu” i „przyjacielskość”.

Paulina R.: Jestem młodą kobietą, wkrótce kończę studia - czeka mnie więc egzamin magisterski i rozmowy kwalifikacyjne. Moje pytanie dotyczy wyboru odpowiedniego stroju na te okazje. Pisze Pan o tym, że w takich oficjalnych sytuacjach "raczej należy wyeliminować spodnie". Co jednak zrobić ma kobieta z mankamentami tych partii nóg, które spódnica odsłania - chodzi mi o mało estetyczne i trudne do ukrycia blizny, znamiona itd. Jaki krój spodni wybrać, jak dobrać do niego żakiet i bluzkę? Czy do takiego nieco surowego zestawu pasują typowe kobiece pantofle, czy wybrać należy pantofle o kroju zbliżonym do męskich  - bardziej zabudowane i sznurowane?
Kolejne moje pytanie dotyczy sytuacji zupełnie odmiennej - jaki strój w tej sytuacji byłby najodpowiedniejszy na ceremonię ślubu cywilnego. Czy kostium ze spodniami w pastelowych barwach jest stosowny dla panny młodej?

Odpowiedź na pytanie pierwsze. Pisząc o spodniach podałem wyniki badań. W ich świetle kobiety w spodniach wywołują wrażenie osób nieprofesjonalnych i nieprzygotowanych i z tym się trzeba liczyć. Może założyć kostium z długa do kostek spódnicą? Jeżeli jednak już się pani zdecyduje na spodnie najlepiej, żeby było to spodnium, a wiec bardziej rozszerzone nogawki i „kobiecy” krój. Do tego marynarka. Mogą być do nich szpilki, najlepiej z zakrytymi palcami i pietami.

Pytanie drugie. Proponuję spodnium jak wyżej. Może to jednak zostać odebrane jako ekstrawagancja. Może jednak lepiej albo długa spódnica albo długa skromna sukienka?

4.05.09. Olga M.: Czy kwiaty są mile widziane na spotkaniach biznesowych? Chodzi mi konkretnie o spotkanie dwóch osób: kobiety i mężczyzny, i sytuację, kiedy on przynosi jej kwiaty na spotkanie w restauracji (tudzież w siedzibie jej firmy). Z jednej strony - to bardzo miły gest, z drugiej- wydaje mi się, że podarowanie bukietu w takiej sytuacji jest na tyle dwuznaczne, że jeśli mężczyzna nie ma wobec kobiety intencji innych niż służbowe, lepiej będzie jeśli np. zapłaci rachunek, a kwiaty kupi,
ale np. prześle z bilecikiem z podziękowaniem po spotkaniu. Choć i to wydaje mi się gestem, który u kobiety może wywołać konsternację.

Ma Pani w pełni rację. Spotkanie biznesowe jest spotkaniem dwóch osób – dwóch pracowników czy dwóch biznesmenów. To nie oznacza oczywiście, ze nie zwraca się w ogóle uwagi na płeć, ale ma to być przysłowiowe zero seksu. Wręczenie kwiatów jest więc znakiem, że mężczyzna interesuje się tu kobietą jako kobietą. To byłoby możliwe dopiero po zakończeniu spotkania służbowego. Być może ten Pan miał dobre intencje tylko mu nie wyszło albo była to próba manipulacji – uznał, ze kobieta „zmięknie” po otrzymaniu kwiatów i sprawy służbowe łatwiej będzie załatwić. Rachunek płaca po połowie lub płaci go osoba zapraszająca niezależnie od tego jakiej jest płci.( trzeb tylko pamiętać, że pieniądze powinien, jak nakazuje to etykieta, przekazać kelnerowi mężczyzna.

17.04.09. Grzegorz J. Uprzejmie proszę o wyjaśnienie dwóch spraw:
1. Czy mówienie "smacznego" jako zachęta do jedzenia, czy w sytuacji, gdy 
osoba wchodzi do pokoju, w którym inni spożywają posiłek jest zgodne z 
zasadami dobrego wychowania?
2. Wchodząc do domu/mieszkania znajomych powinienem zdjąć buty czy nie mam 
takiego obowiązku?

Savoir vivre i etykieta to coś ponadczasowego i ogólnoeuropejskiego. Każda zasada i szczegółowe rozstrzygnięcie mają swoje logiczne uzasadnienie. Powiedzenie „smacznego” jest powiedzeniem z obyczaju lokalnego i raczej gminnego. Wiele podręczników savoir vivre je stanowczo odrzuca jako nielogiczne, a nawet sugerujące, że to, co za chwile będziemy jedli nie jest smaczne. Podobnie rzecz ma się z powiedzeniem „na zdrowie”, gdy ktoś kichnie. Ogólna zasada mówi: ignorujemy wszystkie objawy fizjologiczne, a wiec również kichnięcie.

Nigdy nie chodzimy po jakimkolwiek domu w obecności innych ludzi (poza najbliższa rodziną) w kapciach, skarpetkach czy na bosaka. Każdy kto zatem odwiedza jakiś dom chodzi w nim w butach. Jeżeli pada, jest błoto, mokry śnieg itd. odwiedzający powinni mieć ze sobą buty na zmianę. Zimą, na przykład, gdy kobieta idzie z wizytą wchodzi do czyjegoś domu w botkach i zmienia je na pantofelki. Zwyczaj zdejmowania butów jest zwyczajem wiejskim.

9.04.09. Alina: Czy dopuszczalne jest zwracanie się w do dobrze znanej grupy współpracowników w formie pisemnej "Kochani", na przykład w korespondencji mailem?

Tylko wtedy, gdy używający tego zwrotu jest na 100% i w sposób zasadny pewny, że łączą go tak bliskie stosunki z tymi osobami, że uznają one ten zwrot za właściwy.

9.04.09. Tomasz W.: Czy kołnierzyki Oxford-przypięte do koszuli (tzw. button-down) różnią się czymś od kołnierzy zapinanych na 2 guziki? I czy do białej koszuli wizytowej na guziki z krótkim lub długim rękawem pasują czarne guziki do rękawa a białe do reszty albo wszystkie czarne czy muszą być wszystkie białe?(chodzi mi o guziki-nie o spinki).

Nigdzie w literaturze czy praktyce nie spotkałem się z określaniem kołnierzyka za pomocą terminu „Oxford”. Gdzie Pan się z tym spotkał? Kołnierzyki button-down to są właśnie amerykańskie kołnierzyki (wymyślone przez graczy w polo, by im wiatr nie odwijał rogów kołnierzyków) zapinane na guziki. Kołnierzyki przypięte do koszuli (za pomocą zatrzasków metalowych) to kołnierzyk w styku angielskim stosowany kilkadziesiąt lat temu. Dziś pojawia się w produkcji i użyciu bardzo rzadko – nie jest dziś modny. Należy do niego stosować krawaty z cienkim węzłem. W klasycznym ubiorze: spacerowym, wizytowym, wieczorowym stosujemy do koszuli guziczki białe. W innego typu eleganckich, ale nieoficjalnych strojach mogą być jakie kto chce byle dobrane ze smakiem i w kolorystycznej harmonii z resztą stroju.

9.04.09. Tomasz B.: Chciałbym poprosić Pana o poradę. Jest to sprawa bardzo delikatna. Mój problem polega na tym, że moja dziewczyna śmierdzi papierosami. Sama nie jest palaczem lecz mieszka w domu, w którym wszyscy domownicy palą papierosy. Jej ubrania i włosy są wprost przesiąknięte dymem. Nie ukrywam, że problem jest nieznośny i bardzo mi przeszkadza. Naprawdę nie wiem jak mam jej zwrócić uwagę by sytuacja się zmieniła. Powiedzieć wprost? Boję się tego sposobu bo może się obrazić. Ale chyba nie mam wyjścia. W ogóle proszę powiedzieć jak należy postępować w tego typu sprawach. Jak komuś zwrócić uwagę, że w takiej to a takiej delikatnej sprawie coś przeszkadza i nie zrazić do siebie lecz zyskać przychylność?

To jest faktycznie trudna i delikatna sprawa. Bezpośrednio poruszałbym ja tylko wtedy, gdybym miał 100% pewności, ze reakcja będzie pozytywna. W innych wypadkach korzystałbym z pośrednictwa osób trzecich. I tak np. gdy kobieta jest z mężczyzną w restauracji i ma on rozpięty rozporek nie powinna mu sama na to zwracać uwagi, ale poprosić o to kelnera. Może Pan poprosić o to kogoś kto Pana nie zdradzi i sam w delikatnej formie zwróci uwagę. Reakcja dziewczyna na taką uwagę może być, ale nie musi, pozytywna. Jeśli byłaby pozytywna musiałaby zawsze przed wyjściem z domu zmieniać ubranie i myć włosy. To dosyć trudne i nie zawsze by się jej to, oczywiście, udawało.

8.04.09 Ewa F.: Czy należałoby i czy wypada wręczyć szefowi kwiaty i złożyć życzenia 4 dni po jego imieninach (jest nieobecny w pracy)?

Należałoby i wypada. W takiej sytuacji liczy się pamięć i życzliwość. Nie ma żadnych wskazań etykiety dotyczących terminów składania życzeń poza oczywistym dla wszystkim zaleceniem, by życzenia składać w dniu imienin czy urodzin. Jeśli to jednak jest niemożliwe każdy najbliższy termin jest dobry. To już kwestia ducha savoir vivre, który nakazuje pamięć, życzliwość, szacunek itp.

8.04.09. Eliza: Moje pytanie dotyczy kapelusza; z jakim elementem kobiecego ubioru  powinien być zgodny kolorystycznie kapelusz ?

Można na to pytanie odpowiedzieć ogólnie: kapelusz powinien być kolorystycznie zharmonizowany z resztą ubioru. Rozwiązania praktyczne mogą być różne: łatwiejsze i trudniejsze. Te łatwiejsze i bardziej klasyczne: zharmonizowanie z szalikiem (apaszką) butami i torebką. Takie rozwiązanie problemu będzie się rzucać w oczy, każdy zauważy, że kompozycja nie jest przypadkowa, że jest dbałość o kolorystykę ubioru i jego zharmonizowanie.

8.04.09 Bożena P.: Czy wstając od stołu, kiedy pozostali biesiadnicy jeszcze siedzą- już jest po posiłku, muszę przeprosić wszystkich obecnych i poprosić gospodarza o pozwolenie odejścia od stołu?

Sygnał do wstania od stołu daje gospodyni, a jeżeli jej nie ma gospodarz. Wstajemy wcześniej tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach. Gdy przy stole jest kilka osób przepraszamy je i tłumaczymy się. Gdy jest więcej osób opuszczamy pokój „po angielsku” i przepraszamy, przy pożegnaniu, gospodarza i jemu się tłumaczmy.

8.04.09. Magda: W zeszłym roku w lipcu nieoficjalnie dowiedziałam się, że moja chrześnica planuje ślub i wesele w wakacje tego roku. Ponieważ mieszkamy za granicą i oboje z mężem pracujemy przyjazd do Polski akurat dokładnie w tym czasie jest dla nas prawie niemożliwy.
Napisałam zaraz do mojej siostry z pytaniem czy wie czy moja siostrzenica ma nas zamiar na ten ślub zaprosić, bo jeśli tak to data ślubu kompletnie nam nie odpowiada. Wyjaśniłam dlaczego. Na mojego maila nie dostałam odpowiedzi a z późniejszej rozmowy z siostra wynikało, że o wolny termin w restauracjach jest ciężko, ale nie wie czy siostrzenica (chrześnica) zrobiła coś w tym kierunku, żeby tę datę zmienić. Kiedy moja mama, a babcia siostrzenicy, niedawno poruszyła ten temat usłyszała: „Jak ciocia będzie chciała przyjechać to na pewno przyjedzie". Kiedy przy okazji jakiegoś maila zapytałam siostrzenice osobiście "jak tam przygotowania do ślubu? jak sukienka?" nie dostałam odpowiedzi w ogóle.
Siostrzenica nie utrzymuje ze mną prawie żadnego kontaktu. Poza zdawkowym mailem raz na rok niczego od niej nie dostaje. Spodziewałam sie chociaż maila z wyjaśnieniem, że próbowali coś w tym kierunku zrobić, ale sie nie udało. Niestety niczego nie dostałam chociaż minęło 10 miesięcy. Nie istnieją żadne powody do takiego zachowania. Nigdy nie było żadnej kłótni, różnicy zdań, nieporozumień. Wręcz przeciwnie. Zawsze ją faworyzowałam jako jedyna dziewczynkę w rodzinie. Taka sympatia bez wzajemności niestety - kiedy miałam bardzo ważną dla siebie operacje - czwartą i decydującą, nawet nie zapytali jak sie czuje. Byli jedyną rodzina, która ani nie zadzwoniła, ani nie wysłała kartki czy maila.  
Przeanalizowałam sytuację i doszłam do wniosku, że gdybym chciała być na tym ślubie musiałabym narazić się na olbrzymie trudności i kłopoty. Jedziemy do Polski na Święta i spodziewam sie, że dostaniemy zaproszenia na to wesele. Gdybym nie była chrzestną nie miałabym tego problemu. Nie mam zamiaru iść na ten ślub, ani też kupować prezentu. Czuje sie zlekceważona i obrażona. Czy mam do tego prawo? Co mam powiedzieć jak dostanę to zaproszenie?


Ma Pani do tego prawo. Chrześnica złamała wiele zasad dobrego wychowania wykazując tym samym swój brak przywiązania do pani, obojętność, lekceważenie, brak szacunku. Jest tu jednak druga strona medalu. Jest Pani matką chrzęstną, a to oznacza, ze jest Pani dla niej jak matka. Matka zawsze w końcu swoim dzieciom wybacza. Matka chrzęstna ma nie tylko obowiązki matczyne, ale, i to przede wszystkim, wychowawcze. Powinna więc Pani tak zareagować, by miało to skutki wychowawcze. Proponowałbym następującą procedurę. Teraz nie rozmawiać na ten temat. Przed samym ślubem wysłać list z życzeniami ślubnymi i wyjaśnieniem okoliczność, które uniemożliwiają Pani obecność na nim (chodzi o te okoliczności związane z pracą i przyjazdem). W dniu ślubu wysłać telegram z życzeniami. Gdy młodzi powrócą z podróży poślubnej i zdążą się sobą nacieszyć (jakiś miesiąc po ślubie) wysłać list do chrześnicy, w którym napisać wszystko to, co napisała Pani powyżej, wskazać jej błędy, opisać swoją wewnętrzna reakcję, napisać, że Pani wybacza, bo jest matką chrzestną, a matka wybacza i zwrócić uwagę, że jak będzie się tak zachowywać wobec innych osób, to oni nie wybaczą i w ten sposób narobi sobie wrogów, zapewnić o swojej miłości i gotowości do dalszej realizacji swoich obowiązków jako matki chrzestnej. Gdyby to była kwestia tylko kontaktów towarzyskich (Pani nie byłaby matka chrzęstna tylko ciotka lub choćby znajomą ) procedura mogłaby być dwojaka: albo zerwać kontakty towarzyskie albo wykazać wspaniałomyślność, wyrozumiałość i wielkoduszność, wybaczyć i zachowywać się tak jakby nic się nie zdarzyło. Ale i w tym drugim wypadku powinna być jakaś kara i nauczka.

25.05. 2009. Aga z Poznania: Chciałabym prosić o konkretną poradę dotyczącą savoir-vivre'u. Będąc na szkoleniu uczono mnie, że najpierw podaję się kawę lub coś innego do picia gościom ,,zewnętrznym"(często mężczyźni), a dopiero później gościom ,,wewnętrznym" (nawet jak są to kobiety). Koleżankę (sekretarkę) uczono na innym szkoleniu, że zawsze w pierwszej kolejności kobietom. Jako asystentka Prezesa obawiam się, czy nie popełniam ,,gafy". Proszę zatem o konkretną poradę. Pracuję w zakładzie, w którym zwraca się uwagę na sposób podania kawy, serwowania itp.

W etykiecie biznesu nie ma w ogóle kategorii "kobieta". Są kategorie: podwładny, przełożony, starszy stażem (na tym samym stanowisku), gość wewnętrzny, gość zewnętrzny, gość zewnętrzny zagraniczny. Gość zewnętrzny jest oczywiście ważniejszy niż gość wewnętrzny (nawet gdy gość wewnętrzny jest kobietą), Jeśli goście zewnętrzni to cudzoziemcy należy im się bezwzględnie pierwszeństwo w podawaniu kawy. Jeśli są oni Polakami to mamy problem. W polskiej specyfice biznesu wciąż uznaje się często w praktyce pierwszeństwo kobiety przed mężczyzną i polskie podręczniki mówią tu o tym, że warto zastosować gesty kurtuazyjne i dać pierwsze miejsce kobietom. Nie jest to jednak konieczne. zależy od sytuacji i wyczucia.

25.05.2009. Mateusz G.: Czy gwizdanie jest oznaką złego wychowania? Jeśli nie-gdzie można gwizdać?

Gwizdanie jest oznaka złego wychowania, gdy robimy to w towarzystwie i to bez właściwego kontekstu. Gwizdać można tylko wtedy, gdy ktoś o to poprosi, gdy jest to rozmowa na temat gwizdania, gdy przybliża się komuś melodię rozmawiając o jakiejś piosence czy utworze muzycznym. Nie można jednak gwizdać w większym towarzystwie, w którym rozmawiamy na temat gwizdania w niewielkim gronie. Nie można gwizdać jeśli to zakłóci komuś spokój, rozmowę itp. Nie można przez gwizdanie wyrażać swoich opinii czy uczuć itp. Nie można sobie pogwizdywać na własny użytek, z powodu dobrego samopoczucia itp.

25.05.20009. Hanna M.: Mam pytanie a propos przepuszczania w drzwiach: ostatnio usłyszałam, że niektórzy mężczyźni wymagają, by kobieta podziękowała im za przepuszczenie w drzwiach. Nie ukrywam, że trochę mnie to zbulwersowało. Ja uważam, iż jest to zachowanie standardowe i niedopuszczalne byłoby nieprzepuszczenie- stąd nie czuję się w obowiązku podziękowania (ale oczywiście, czasem jak chcę być miła dziękuję). Czy kobieta powinna dziękować za przepuszczenie w drzwiach oraz za różne grzeczności stosowane wobec niej?

Ma Pani w 100% rację. Nie ma tu obowiązku za wszystko dziękować, ale można, od czasu do czasu, za cos podziękować (np., słownie lub skinieniem głowy, gdy np. mężczyzna pomaga kobiecie usiąść przy stole)

25.05.2009. Nauczyciel: Moje pytanie dotyczy poniższego teksu. Zastanawiam się, czy nie wkradł się w tym miejscu błąd? Poniższy zapis rozumiem w ten sposób: Przekładać potrawę z lewej strony, a następnie poruszać się zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara.

Czy nie powinno być poruszać się w przeciwnym kierunku do wskazówek zegara i czy jest to opis serwisu rosyjskiego?

Skopiowałam z Pana strony:

"Serwis rosyjski polega na tym, że kelner (lub osoba obsługująca) podaje poruszając się przy stole tak jak wskazówka zegara potrawy i dodatki z półmisków stojąc z lewej strony gościa. Trzyma półmisek w lewej ręce a prawą ręką trzymając w niej równocześnie widelec i łyżkę nakłada potrawę czy dodatek na talerz gościa."Przykłady serwisów pojawiają się w wielu książkach, niestety w każdej można spotkać inne nazwy oraz inne ich opisy. Już byłam pewna, że dobrze to rozumiem, ale teraz znów zwątpiłam.

Oto cytat z rozdziału pt. „Serwis rosyjski” z książki autorstwa S. J. Dahmer i K. W. Kahl pt. ”Podręcznik dla kelnerów”.(Tłumaczenie Anna Mandes, Agnieszka Mandes, Wydawnictwo Wiedza i Życie S. A., Warszawa 1999): „kelner stojąc po lewej stronie gościa pokazuje każdemu z gości zamówione danie (które jest na specjalnym półmisku – dop. S. K.) a następnie za pomocą dużej łyżki i widelca trzymanych w prawej ręce, nakłada żądaną porcję na talerz gościa. Kolejno prezentuje i nakłada danie przesuwając się w kierunku z godnym z ruchem wskazówek zegara”.

Tak podaje się w serwisie rosyjskim w restauracji, dla gości, którzy przyszli po prostu do restauracji na obiad. Kelnerzy obsługujący gości na zamkniętym obiedzie w restauracji lub domu prywatnym (czy instytucji) podają potrawy w serwisie rosyjskim na życzenie gospodarzy według zasad procedencji. Wtedy obsługują najpierw kobiety (od najważniejszej do najmniej ważnej, na końcu podając gospodyni), a potem mężczyzn (od najważniejszego do najmniej ważnego, a na końcu obsługują gospodarza).

25.05.2009. Andrzej K.: Mam dylemat z ubiorem do filharmonii. Może nakreślę sytuację: jest to jeden z koncertów z okazji II Festiwalu Muzyki w Krakowie. Zastanawiam się, czy mam zastosować tu ubranie wyjściowe czy wieczorowe, a może pasowałby np. smoking? Drugie pytanie wiąże się z fularem. Nie ukrywam, że wielce mi się podoba ten dodatek do stroju, ale także jest i wielce praktyczny (miły, swobodny). Pytanie, przy jakich konkretnie sytuacjach i w jakich konfiguracjach można go stosować (marynarka, kamizelka,
garnitur itp.)?

Co do ubioru na koncert. Obowiązuje to ogólna zasada. Nie powinniśmy tu być niedobrani (ubrani gorzej od reszty) ani nadubrani (ubrani zdecydowanie bardziej odświętnie niż reszta). Nie wiem jak inni uczestnicy koncertu będą ubrani na tym koncercie. Proponowałbym zatem wypośrodkowanie: garnitur wieczorowy. Na pewno nie będzie Pan wtedy wyróżniaj się w jakiś drastyczny sposób. Smoking ubieramy dzisiaj z reguły tylko wtedy, gdy jest to gdzieś wyraźnie określone (np. na zaproszeniach). Fular używamy tylko w sytuacjach bardzo nieoficjalnych i nieformalnych, np. do ubioru weekendowego, na garden party, w gronie najbliższych znajomych itp.