A A A

Życzliwość w sklepie

Zasada życzliwości stanowi w swoich podstawowych wymiarach normę każdego cywilizowanego społeczeństwa. Gdy jakieś społeczeństwo się do niej nie stosuje życie wspólnotowe staje się koszmarem. Zasada życzliwości jest obok zasady sprawiedliwości jedną z podstawowych zasad savoir vivre. Wiele szczegółowych wskazań etykiety wyrasta z niej bezpośrednio. Kilku czytelników poruszyło ostatnio w swoich listach problemy, które powstają, gdy ta norma jest łamana w sklepie.

 

I tak jeden z nich napisał; W odwiedzanym przeze mnie codziennie osiedlowym samoobsługowym sklepie spożywczym jest często, szczególnie po szesnastej, wielu kupujących i trzeba w kolejce czekać po koszyki. To mnie nie wyprowadza z równowagi. Działa mi na nerwy, że w tym czasie ludzie stojący w kolejce do kasy przetrzymują swoje koszyki i wózki – wykładają z nich zakupione produkty, ale nie przekazują ich osobom w kolejce po koszyki tylko trzymają puste przed sobą. Może Pan napisze cos na ten temat.

 

W opisanym przez czytelnika postępowaniu brakuje wyraźnie troski o bliźniego, a więc i kultury osobistej i dobrego wychowania. Ktoś powie: a może ci ludzie się zamyślili albo po prostu nie zauważyli, że utworzyła się długa kolejka po koszyki. Człowiek dobrze wychowany zwraca uwagę na otoczenie – na potrzeby innych i reaguje pomocą, gdy tylko to jest możliwe. Jeśli w sklepie spożywczym jest kolejka po koszyki, a my stoimy w kolejce do kasy powinniśmy jak najszybciej opróżnić swój koszyk czy wózek i przekazać go osobie w kolejce po koszyki (jeśli trzeba przemierzając kilka metrów).

 

Ktoś inny napisał: Sklep spożywczy, w którym robię codziennie zakupy to średniej wielkości sklep samoobsługowy, w którym są wąskie przejścia między pólkami. Tym, co utrudnia bardzo życie wszystkim klientom tego sklepu jest stawianie przez wiele osób wózków w tych przejściach. Co Pan na to?

 

Znam ten problem. Odczuwam go również, niekiedy boleśnie. To wyraźny brak troski o innych – kultury i bon tonu. Będąc w zatłoczonym sklepie powinniśmy zawsze pamiętać o tym, by wózek postawić gdzieś z boku tak aby nikomu nie przeszkadzał. Ja mam taki swój kącik, gdzie go stawiam i krążę potem pomiędzy pólkami a nim. Raz zrobiłem taki eksperyment. Szedłem główną alejką sklepową aż dotarłem do miejsca, gdzie stały dwa wózki tarasując je dokumentnie. Właścicielka jednego z nich nakładała sobie do torebki kapustę kiszoną, właścicielka drugiego zamawiała w stoisku mięsnym wędliny. Postałem tak ze trzy minuty, by zobaczyć czy mnie zauważą i udostępnią mi przejście. Nie zauważyły mnie. Jako dżentelmen nie przeszkodziłem im tylko zawróciłem i dotarłem do pieczywa, do którego zmierzałem okrężna drogą.

 

Stanisław Krajski