A A A

Obowiązki palaczy wobec niepalących

Żyjemy w czasach, gdy niepalący wobec palących i palenia są z reguły niechętni, często agresywni, niekiedy wręcz histeryczni w swych zachowaniach i reakcjach.

Palacz posiadający dobre maniery powinien to brać pod uwagę.

Palacz jako palacz może znaleźć się w kilku sytuacjach:

I. W miejscu, gdzie palenie jest zabronione.

W takim miejscu świadomie nie pali. Jeżeli zapali nie orientując się, że jest to miejsce, w którym obowiązuje zakaz palenia i ktoś zwróci mu uwagę, grzecznie przeprasza i gasi papierosa.

II. W miejscu, co do którego nie wie czy można w nim palić.

W takim wypadku zadaje pytanie: czy tu można palić?

III. W miejscu, w którym obecny jest jego gospodarz.

Zawsze pytamy gospodarza: czy tu można zapalić?

IV. W miejscu neutralnym, w którym zasady mogą być zmienne?

Pytamy się obecnych o zgodę na zapalenie, np. „Czy nikomu z państwa nie będzie przeszkadzało jeżeli zapalę?

Obecni, przy tak postawionym pytaniu powinni wyrazić zgodę, ale przy dzisiejszej atmosferze wokół palenia ktoś może zaprotestować. Gdy zaprotestuje powstrzymujemy się od palenia.

V. W miejscu przeznaczonym dla palących

Palacz sięga bez wahania po papierosa.

Wydawałoby się zatem, że sytuacja palacza jest zawsze jasna i prosta. W praktyce tak jednak nie jest z dwóch powodów: ze względu na to, że są pewne wyjątki i ze względu na specyficzny dziś, wspomniany wyżej stosunek niepalących wobec palących.

Omówmy najpierw te wyjątki.

Nigdy nie palimy w obecności:

kobiet w ciąży;

małych dzieci;

osób chorych na astmę i inne choroby, w których dym tytoniowy jest wyjątkowo szkodliwy;

osób o szczególnej pozycji i szczególnym autorytecie, które nie zasygnalizowały w sposób wyraźny swojego przyzwolenia na palenie.

Omówmy ten ostatni wypadek. Jakie to są osoby. Niekiedy jest to jasne i oczywiste, a niekiedy jest kwestią intuicji.

Jasne i oczywiste jest to, gdy chodzi p. o premiera, biskupa, papieża, burmistrza, wiekowej matrony będącej faktyczną głową rodziny.

Osoby takie mając szczególną pozycję i szczególny autorytet podejmą same decyzje w kwestii palenia w ich obecności.



Dobrym przykładem może tu być sytuacja, która zdarzyła się mojemu profesorowi, prof. Mieczysławowi Gogaczowi. Palił on zawsze w zasadzie bez przerwy. Będąc w Rzymie został zaproszony na kolację do papieża Jana Pawła II. Kilka godzin męczył się bez palenia, co zaczęło się coraz bardziej rzucać w oczy wszystkim obecnym. Wyglądał bowiem jak przysłowiowe półtora nieszczęścia. W pewnym momencie odezwał się Ojciec Święty: „Zapal sobie, Mieciu”. Ten sam Ojciec Święty zaproponował zapalenie papierosa na oficjalnym spotkaniu z delegacją komunistycznej Rosji uczestniczącemu w niej, o ile dobrze pamiętam Gromyce, którego ta sytuacja wyraźnie przerosła i tak się zdenerwował, że nie był w stanie wykrztusić słowa.

Wyjątkowa jest też sytuacja, gdy znajdziemy się w jakimś miejscu na krótko (np. spotykamy się na pół godziny z niepalącymi znajomymi w kawiarni. Możemy w takiej sytuacji na ten czas powstrzymać się od palenia.

Wyjątkowa jest sytuacja, gdy znajdziemy się razem z osobami, które nie palą, i o których wiemy, że bardzo nie lubią, gdy ktoś w ich obecności pali, w takim miejscu, że posiada ono dwie strefy: dla palących i dla niepalących. Możemy wtedy umiejscowić się w strefie dla niepalących i, ograniczając palenie, udawać się co jakiś czas dl strefy dla palących, by tam spokojnie oddać się swojemu nałogowi. Warto podkreślić, że osoby niepalące nie powinny tego traktować jako czegoś naturalnego, ale jako pewien szlachetny gest ze strony palącego, objaw jego szczególnej troski o ich dobre samopoczucie.

Teraz inna kwestia. Jak postąpić, gdy osoba paląca jest nagabywana przez niepalącą, którą poucza ją, że palenie szkodzi, namawia do rzucenia palenia, dziwi się w stylu, „że też ktoś taki jak pani pali” itp.?

Nie należy się denerwować i reagować ostro. Najlepiej zmienić temat czy obrócić wszystko w żart czy postąpić w inny sposób, który „rozładuje napięcie”.

Znałem księdza, namiętnego palacza, który miał taką metodę. Gdy ktoś widzący, że pali zaczynał to komentować ksiądz ten wygłaszał mamy wykład z teologii. Mówił tak: Jest takie wielkie dzieło wielkiego Doktora Kościoła, św. Alfonsa Maria Liguorii pt. „Ćwiczenia duchowe”. Św. Alfons przedstawia w nim katalog grzechów stanowiących tzw. nałogi grzechowe i proponuje by podkreślić sobie te, które się posiada. Mówi, że przeciętny człowiek podkreśli sobie kilkanaście, kilkadziesiąt takich nałogów grzechowych. Powinien wtedy uszeregować je od największego do najmniejszego i zacząć walkę z grzechem od tych największych. Nie można – pisze św. Alfons – wałczyć ze wszystkimi naraz, bo nigdy się tej walki nie wygra. Po zakończeniu tego mini wykładu znajomy ksiądz stwierdzał z uśmiechem: w katalogi moich nałogów grzechowych palenie jest na trzydziestym miejscu i jeszcze nie dotarłem do tego punktu. Walczę z obecnie z większymi swoimi grzechami.

Jeszcze inna kwestia: co zrobić, gdy osoba niepaląca wtargnie na teren zarezerwowany dla palaczy i domaga się, by powstrzymali się od palenia?

Jak długo możemy unikamy konfliktu. Jeśli to możliwe zmieniamy miejsce. Jeżeli to niemożliwe oddajemy się paleniu stwierdzając, że bardzo nam przykro, ale jest to jedyne miejsce, gdzie możemy i mamy prawo zapalić. Takie sytuacje zdarzają się np. w pociągu, gdzie dziś palacz nie ma gdzie uciec.

Musimy sobie uświadomić, że sytuacja taka przypomina sytuację, która teoretycznie mogłaby się zdarzyć w dziewiętnastowiecznym pałacu (ale nigdy by się nie zdarzyła w tych czasach ludzi dobrze wychowanych), gdzie ktoś wtargnąłby do palarni, gdzie panowie przebrani specjalnie na tę okazję w smoking (strój do palenia) paliliby cygara i zażądał żeby natychmiast je zgasili, bo on nie toleruje dymu.

Paląc papierosy w obecności niepalących powinniśmy trzymać się, o ile to możliwe, od nich jak najdalej, i zwracać uwagę na kierunek ruchu powietrza. Jeżeli dym leci w stronę niepalącego należy zmienić miejsce (np. zaproponować niepalącemu zamianę miejsc).

Jeśli palimy papierosy w większym towarzystwie (chodzi tu tak o niepalących jak i palących) powinniśmy też wybrać na ten czas taki gatunek papierosów, którego woń jest najszlachetniejsza i najmniej może się innym dawać we znaki.

Jeśli przebywamy dłużej w towarzystwie nie palących, szczególnie w małym, niewietrzonym lub słabo wietrzonym pomieszczeniu powinniśmy znacznie ograniczyć palenie i zwracać uwagę na to, by nie palić wraz z innymi palaczami „na komendę” (w tym samym czasie), tak żeby dymu było w danym momencie maksymalnie jak najmniej.

Zapraszając do siebie niepalących, którzy nie znoszą dymu powinniśmy przy nich nie palić, nie wykorzystywać swojej pozycji gospodarza. Jeśli to jest dla nas za trudne ograniczajmy w czasie takie wizyty lub nie zapraszajmy takich osób do siebie.

Jeżeli zapraszamy na przyjęcie palących i niepalących musimy tę sprawę głęboko przemyśleć. Jeżeli wśród niepalących są takie osoby, które nie znoszą dymu tytoniowego, to albo ich nie zapraszamy albo rezygnujemy z palenia przy stole i kreujemy palarnię, do której palacze udają się na „dymka”. Palarnią ta jednak może być tylko odpowiednio do tego przygotowany pokój, w którym będą wygodne miejsca do siedzenia, przestrzeń, zapewniona wentylacja, popielniczki w odpowiedniej ilości.

Stanisław Krajski