A A A

Cóż to jest moda?

Co to jest moda? Wydaje się, że każdy potrafi na to pytanie odpowiedź. Czy zawsze jednak będzie to odpowiedź prawidłowa i wyczerpująca? Czy zauważamy wszystkie aspekty i obszary mody? Czy zdajemy sobie zawsze i do końca sprawę z tego jak ona i w jakich obszarach na nas oddziałuje, w jakich dziedzinach stajemy się jej niewolnikami?

Jest wiele definicji i ujęć mody.

Rudolf Kinzer, dziennikarz specjalizujący się w sprawach mody, autor, między innymi, książki „Królowie mody” stwierdza, ze jest ona „przejściowym, szybko zmieniającym się w czasie sposobem ubierania, upiększania oraz prezentowania się”, że zawsze „jest wyrazem czasu, w którym panuje, istniejących gustów i – podobnie jak pogoda – podlega stałym zmianom”.

Jest to bardzo wąska i uproszczona definicja mody.

Łatwo to sobie uświadomić po lekturze książki Rene Konig pt. „Potęga i urok mody”, w której, między innymi, czytamy: „Moda jest bowiem w istocie zjawiskiem społecznym obejmującym wszystkie dziedziny życia”.

Ewa Szyller w swojej pracy pt. „Historia ubiorów” tak ujmuje to zjawisko: „Modą nazywamy zmienność ogólnie stosowanych form w poszczególnych działach twórczości, uwarunkowaną chwilowymi upodobaniami danego zbiorowiska ludzkiego. Przedmiotem mody może być odzież, tańce, muzyka, obyczaje, a nawet taki czy inny rodzaj literatury itp. Zasięg mody może być także bardzo różny: począwszy np. od jednej klasy szkolnej, wśród której jakiś nowy pomysł zrodził chwilową modę, do całych społeczeństw, a nawet kontynentów, hołdujących określonej modzie dziesiątki lub setki lat. Rezultaty tych przejściowych upodobań tylko w szczegółach bywają w całym tego słowa znaczeniu kaprysami mody. Jako całość mają zawsze swe przyczyny uwarunkowane różnymi czynnikami, takimi jak: poziom produkcji, klimat, warunki polityczne, gospodarcze i ekonomiczne, religia, obyczaje, prawo itp., choć najczęściej ogół, stosujący się do mody, nie uświadamia sobie tej współzależności. Kto tworzy modę? Biorąc bardzo ogólnie, tworzą ją warunki danej epoki. Ale zmiany zasadnicze dokonują się stopniowo, poprzez szereg drobnych zmian wprowadzanych przez poszczególnych ludzi, wiedzionych przede wszystkim powszechnym i zrozumiałym dążeniem do urozmaicenia swej odzieży. Często też dzieje się tak, że jednostki obdarzone większą pomysłowością lub stojące na wysokim szczeblu hierarchii społecznej, chcąc wyróżnić się wśród otoczenia, obmyślają lub każą dla siebie obmyślać nowe, nie znane dotąd formy ubiorów”.

Powyższa charakterystyka wymaga kilku dopowiedzeń. Znajdujemy je w świetnym „Słowniku mody” autorstwa Elżbiety i Andrzeja Banach. Czytamy tam: „Moda ogranicza się raczej do form naszego zachowania i jest stale zmieniającym się dążeniem do upodobnienia w objawach życia zbiorowego. Zakresem swoim obejmować chce czasem nie tylko wygląd, ale i poglądy. (...) Ale moda nie wymaga działania, wystarczają jej słowa. I dlatego, że interesuje się kształtem, a nie treścią, przejawia się najlepiej w ubraniu, w stroju, w tym opakowaniu ciała człowieka, a może i jego istoty. Moda powszechna nie żąda, jak wiadomo, absolutnego posłuszeństwa, lecz przeciwnie — raczej twórczości w granicach jej wskazówek”.

Mówiąc o modzie nie można zapomnieć o jej uwarunkowaniach i kontekstach. Pierwszą perspektywą jest tu perspektywa historii. Moda dosłownie jest zanurzona w historii i w pełni od niej zależna. Dlatego inna jest moda w Chinach, a inna w Europie. Tą zależność mody od dorobku człowieka i jego tradycji znosi dopiero wkraczająca w nią coraz bardziej powszechna amerykanizacja, która pociąga za sobą płytką standaryzację również zanurzoną w historii, ale w mniejszym stopniu i płycej.

Jednym z ważnych zjawisk historycznych, do których odnosi się moda jest zwyczaj, który obejmuje podobne problemy. Istnieje np. zwyczaj noszenia kapelusza na głowie i moda chodzenia z głową gołą. „Zwyczaj – jak czytamy w Słowniku mody” – dąży do utrzymania form dawnych, tradycyjnych, a moda do zastąpienia ich nowymi. Zwyczaj jest konserwatywny, moda z istoty jest niespokojna. Zwyczaj jest naśladownictwem w czasie form przeszłych, istniejących już długo, moda zaś jest naśladownictwem w przestrzeni form wytwarzanych współcześnie przez jej arbitrów”.

Pojawia się tu ważne w kilku perspektywach pytanie: czy moda powinna walczyć ze zwyczajem, niszczyć go czy się do niego odwoływać, kontynuować go, ubogacać i zgodnie z jego duchem przekształcać?

Jeżeli moda ma być czynnikiem pozytywnym powinna stanowić swoiste przedłużenie zwyczaju.

Drugą perspektywą jest tu technika. Jak czytamy w „Słowniku mody”: „Można dokonać pewnych rzeczy, można dać wyraz pewnym myślom, jeżeli istnieją pewne środki, czyli narzędzia i materiały”. Poziom techniki wpływa więc na kierunki rozwoju mody w wielu jej perspektywach, także w ubiorach. Technika powinna, z założenia, ubogacać modę.

Trzecią perspektywą jest estetyka czyli zagadnienie z jednej strony piękna z drugiej zaś celu mody. Jak czytamy w „Słowniku mody”: „Sensem głównym mody jest od jej początku najładniejsze pokazanie człowieka, zwłaszcza kobiety. Stwarzanie coraz nowych form zdobienia ciała, a zarazem koniecznych nawrotów pewnych kształtów, jakby pięknych wiecznie, stanowi też zadanie godne trudu. Nie trzeba więc krzywdzić mody. Jeżeli każe ona naśladować swoje formy życia, to znaczy, że wskazuje za każdym razem nowy ideał. Przecież każda moda ma swoje powody. Może więc dlatego właśnie, że obejmuje swym zasięgiem sprawy najróżniejsze i pokazuje nieomylnie, co w danym czasie najbardziej się ludziom podobało, warto się męczyć nad odpowiedzią: dlaczego? W każdym razie zmienność i rozmaitość mody dobrze świadczą o życiu i kulturze społeczeństwa”.

Moda może być pozytywnym zjawiskiem, ale może być też i szkodliwym. Może ubogacać nasze życie, a może je nawet profanować. Przesada, ślepe posłuszeństwo modzie, jak to dzisiaj często widać, mogą być bardzo szkodliwe. W pułapki mody wpadamy dziś nie pierwszy raz. Przestrzegał już przed nimi Pasek: „Bo taki zwyczaj u nas w Polszcze, że choć kto suknią na nice wywróci, to mówią, że to moda, i potem ta moda ma wielką komplacencyją u ludzi, póki nie przyjdzie do prostych ludzi. Co ja już pamiętam odmiennej coraz mody w sukniach, w czapkach, w butach, szablach, w rządzikach i w każdym aparacie wojennym i domowym, nawet w czuprynach, gestach, w stąpaniu i witaniu, o Boże święty, nie spisałby tego na dziesięciu skórach wołowych”.

Ciekawostką jest tu, że to, co pisze Pasek odnosi się wyłącznie do mężczyzn. Dalej bowiem czytamy: ”O damach i ich wymysłach nic nie mówię, bobym tę wszystkę księgę zapisał materyją”.

Podejdźmy do mody pozytywnie. Jeśli chcemy, by ubogacała nasze życie musimy pamiętać o tym, ze jest tylko formą. Potrzebna jeszcze treść. Pamiętajmy też o tym, że jej sensem głównym jest „najładniejsze pokazanie człowieka, zwłaszcza kobiety”. Idźmy wiec za modą, a nie za antymodą. Pamiętajmy o tym, by była zanurzona w historii, by nie niszczyła tradycji i zwyczaju. Pamiętajmy, że moda, w przeciwieństwie do antymody, „nie żąda absolutnego posłuszeństwa, lecz przeciwnie — raczej twórczości w granicach jej wskazówek”. Pamiętajmy, ze moda, czy antymoda ma zawsze jakiś cel. Jeżeli ten cel nie może być naszym celem nie przyjmujemy jej. Jeżeli ten cel da się realizować tylko w pewnym wieku lub w pewnych sytuacjach musimy to brać pod uwagę. Moda dla nastolatek nie może być modą sześćdziesięciolatek. Moda na plażę nie może być modą do kościoła itp.

Stanisław Krajski