Elegancja i plastikowe naczynia
Koniec XX w. i początek XXI to czas zgrzebny, prostacki i wulgarny, czas, w którym nie ma miejsca dla elegancji. Wielu nie wie już nawet, co to słowo oznacza tym bardziej, że elegancja to coś, co trudno zdefiniować czy nawet scharakteryzować. To trzeba czuć. To trzeba, jak to się mówi, mieć we krwi. Aby jednak to czuć, aby mieć to we krwi trzeba to mieć w swoim otoczeniu i życiu. I tu zaczyna się problem.
Prof. Mieczysław Gogacz pisał w swoim czasie o duchowej elegancji trafiając jak wszystko na to wskazuje, w sedno problemu. Elegancja to inaczej klasa, wytworność, dobry smak, wykwintność. To wszystko zaczyna się we wnętrzu człowieka. Człowiek z klasą to człowiek wielkiej kultury, zanurzony w tradycji i we wszystkim się do niej odwołujący, to człowiek jakoś wielki, jakoś mądry, nie małostkowy, nie chytry, itp., itd. Taki człowiek swą duchową elegancję przenosi na zewnątrz, opromienia nią świat, w którym żyje. Zewnętrznym znakiem duchowej elegancji jest ubranie, wystrój wnętrz, w których się mieszka, sposób podawania i jedzenia posiłków, codzienne odniesienie do innych ludzi.
Dziś mamy wytarte dżinsy, workowate koszule, dresy, adidasy, opryskliwość i chamstwo, jednorazowe plastikowe talerzyki, kubeczki i sztućce. Tęsknimy za elegancją, ale jest to tęsknota, którą bardzo trudno, a często nie sposób zrealizować. Elegancja stała się dziś czymś tak luksusowym, że trzeba być dolarowym milionerem by móc nasycić swoje życie jej zewnętrznymi postaciami. Tej wewnętrznej elegancji nie da się zaś kupić. Nie da się dziś, w zasadzie, uciec przed prymitywizmem, małostkowością i prostactwem tym bardziej, że nawet współczesne elity uczyniły sobie z nich styl życia.
Św. Augustyn umierając był pełen radości jako chrześcijanin i pełen rozpaczy jako Rzymianin. Gdy bowiem umierał do Rzymu wkraczali barbarzyńcy niszcząc kulturę, wprowadzając swoje barbarzyńskie obyczaje, wartości i styl życia.
Współcześni barbarzyńcy niszczący starą Europę przeraziliby św. Augustyna. Dziś wszystko dzieje się jednak dużo szybciej. Barbarzyńcy tak jak przyszli tak odejdą i pozostanie po nich tak jak po tamtych tylko przykre wspomnienie.
Stanisław Krajski
Prof. Mieczysław Gogacz pisał w swoim czasie o duchowej elegancji trafiając jak wszystko na to wskazuje, w sedno problemu. Elegancja to inaczej klasa, wytworność, dobry smak, wykwintność. To wszystko zaczyna się we wnętrzu człowieka. Człowiek z klasą to człowiek wielkiej kultury, zanurzony w tradycji i we wszystkim się do niej odwołujący, to człowiek jakoś wielki, jakoś mądry, nie małostkowy, nie chytry, itp., itd. Taki człowiek swą duchową elegancję przenosi na zewnątrz, opromienia nią świat, w którym żyje. Zewnętrznym znakiem duchowej elegancji jest ubranie, wystrój wnętrz, w których się mieszka, sposób podawania i jedzenia posiłków, codzienne odniesienie do innych ludzi.
Dziś mamy wytarte dżinsy, workowate koszule, dresy, adidasy, opryskliwość i chamstwo, jednorazowe plastikowe talerzyki, kubeczki i sztućce. Tęsknimy za elegancją, ale jest to tęsknota, którą bardzo trudno, a często nie sposób zrealizować. Elegancja stała się dziś czymś tak luksusowym, że trzeba być dolarowym milionerem by móc nasycić swoje życie jej zewnętrznymi postaciami. Tej wewnętrznej elegancji nie da się zaś kupić. Nie da się dziś, w zasadzie, uciec przed prymitywizmem, małostkowością i prostactwem tym bardziej, że nawet współczesne elity uczyniły sobie z nich styl życia.
Św. Augustyn umierając był pełen radości jako chrześcijanin i pełen rozpaczy jako Rzymianin. Gdy bowiem umierał do Rzymu wkraczali barbarzyńcy niszcząc kulturę, wprowadzając swoje barbarzyńskie obyczaje, wartości i styl życia.
Współcześni barbarzyńcy niszczący starą Europę przeraziliby św. Augustyna. Dziś wszystko dzieje się jednak dużo szybciej. Barbarzyńcy tak jak przyszli tak odejdą i pozostanie po nich tak jak po tamtych tylko przykre wspomnienie.
Stanisław Krajski