A A A

Disco-polo i kultura ludowa

Cóż to jest disco-polo? Co to jest muzyka ludowa? Spróbujmy odpowiedzieć najpierw krótko na to drugie pytanie. Muzyka ludowa to sztuka powstająca spontanicznie w niewykształconych, stosunkowo wąskich środowiskach doskonaląca się przez pokolenia, przekazywana z ojca na syna, będąca zapisem autentycznych uczuć, emocji, odczuć i przeżyć i, w jakimś sensie, mądrości ludzi, których życie przebiegało w nieustannym kontakcie i zmaganiu się ( i czymś, co można by nazwać przyjaźnią) z naturą.

Muzyka ludowa ma w sobie, obok prostoty, a niekiedy i prymitywizmu, jakąś głębie, piękno, osobowy, prawdziwie ludzki rys. Niekiedy czuje się w niej dotyk transcendencji. Wielokrotnie spostrzegali to ludzie sztuki i czerpali całymi garściami z jej bogactwa. Miało to miejsce w muzyce poważnej i operze, niekiedy również w tzw. muzyce rozrywkowej.

Muzyka ludowa zaczęła umierać wraz z pojawieniem się i upowszechnieniem środków masowego przekazu, a więc wraz z pierwszymi elementami globalizmu. Od wielu lat jest już, w zasadzie martwa. Gdzieniegdzie się ją jeszcze kultywuje, ale jest to, z reguły, jedynie przenoszenie w przyszłość tego, co powstało dawno temu, zabieg przypominający wszystkie te czynności, które związane są z ochrona zabytków. Coś ważnego więc zginęło. Coś ważnego przestało się uzewnętrzniać. Pojawiła się jakaś pustka.

W to miejsce weszło disco-polo. Można je więc nazwać neoludową muzyką. Jest to produkt cywilizacji końca XX w., który chyba najlepiej wskazuje na jej degenerację i bliski koniec. Nie jest to sztuka oryginalna i autentyczna, a raczej uboczny produkt prymitywizującej wszystko globalizacji. Korzenie disco-polo tkwią w muzyce ludowej, ale to, co z nich wyrasta przesiąknięte jest do głębi tym, co w innym poziomie reprezentuje MacDonald i coca-cola. Disco-polo jest znakiem tego, że coraz bardziej jesteśmy jako populacja stechnicyzowanymi pigmejami, wypranymi z tego, co głębokie, piękne i ważne przez globalizacyjne pranie mózgu i duszy.

Niektórzy twierdzą, że disco-polo to tylko margines. Dlaczego jednak wielu polityków odwołuje się do tej „sztuki” w ramach swoich kampanii wyborczych? Robią to przecież w ramach najtańszego populizmu, a ten jest przecież odwołaniem się do emocji i, w jakimś sensie, woli większości.

Czy disco-polo stanie się synonimem XXI wieku? Jeżeli tak to będzie to nowa era kamienia łupanego tym razem w perspektywie kultury.

Stanisław Krajski